Skocz do zawartości
Nerwica.com

vifi

Użytkownik
  • Postów

    1 546
  • Dołączył

Treść opublikowana przez vifi

  1. A czy mówi Tobie że jesteś ładna, że jesteś dla niego ważna. Z tego co piszesz taka się nie czujesz (ha chciałbym zobaczyć jaka jesteś "nieszczególnie wyjątkowa"). Dla mnie jako chłopaka powiedzenie że inna dziewczyna TEŻ jest ładna nie znaczyłoby niczego wielkiego, chociaż jeśli dla dziewczyny może być to przykre to bym się z czymś takim nie wyrywał. Prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy, że sprawia Ci tym przykrość. Może mu o tym powiedz. Tym że się patrzy na inne dziewczyny się za bardzo nie przejmuj. Gdyby je podrywał czy coś to wtedy tak, ale rozważanie jak się spojrzał itp. nigdzie Cię nie doprowadzi. Masz prawo czuć się dla niego piękna. Czy potrafisz uwierzyć mu na słowo, że jesteś dla niego atrakcyjna? Nie znam "ćwiczeń" które mogłyby pomóc na to że to wzbudza w Tobie takie emocje. Na początek po prostu przyjrzałbym się na ile są adekwatne do sytuacji i dlaczego tak reaguję. Jak to będzie Ci sprawiało problemy to polecałbym jakoś rozmowę z psychologiem, może psychoterapię. Zaniżone poczucie własnej wartości, jeśli się nie zmieni może przeszkadzać w związku. Właściwie to sam nigdy nie byłem w związku, tylko napisałem co mi się wydaje. Może inni są bardziej "doświadczeni".
  2. Dlaczego masz być taki jak siostra. Nie jesteś kopią zapasową siostry żeby być taki jak ona. Rodzice powinni to zrozumieć. Znajdź własne zainteresowania, kolegów. To co lubisz robić. Nie jest aż tak ważne czy jesteś lepszy od kogoś tam. Właściwie to powinienem napisać MOŻESZ znaleźć, jak chcesz. Nie stanowi to o twojej wartości. Być może rodzice do końca tego nie rozumieją. Ważne że ty to rozumiesz. Powiedz im że w ten sposób Ci nie pomagają, nawet jeśli chcą dla Ciebie dobrze. Co Ci po doktoratach i osiągnięciach, skoro źle ci będzie z samym sobą, bo będziesz się zastanawiał czy już jesteś wartośiowy czy jeszcze nie. Może jeszcze coś zrobić. To jest życie w ciągłym lęku. Musi być Ci trudno jeśli nie masz nikogo kto by Cię akceptował taki jaki jesteś. Ale nawet gdybyś kogoś takiego nie znalazł, to sam musisz siebie zaakceptować. Wiem że pisanie to jedno a w życiu to sam mam z tym duże problemy. Gdybyś z czymś nie dawał sobie rady to możesz się zgłosić do psychologa i z nim to przepracować. Nie wiem co jeszcze mogę doradzić. Trzymaj się.
  3. vifi

    Natręctwa myśli...

    Mam podobnie. Wtedy tłumaczę sobie, że w ten sposób wykonuję jeszcze gorzej to co robię niż gdybym się nie zastanawiał, albo staram się tak zebrać w sobie i powiedzieć że ja teraz podejmuję decyzję, bo mam do tego prawo, mimo że mogą być lepsze. Czasami próbowałem sobie zapisywać plan działania żeby później wszystkiego nie roztrząsać, albo zapisać sobie tą wątpliwość na kartce, zrobić to normalnie i np. wrócić do tego wieczorem i zapytać się na spokojnie czy rzeczywiście jest to potrzebne. Ale oczywiście różnie to działa. Czasami też trzeba po prostu odpocząć. Bo roztrząsanie bywa bardziej męczące niż sama praca. Tak ja sobie próbuję z tym radzić. Może znajdziesz lepsze sposoby. No i oczywiśćie jestem na lekach + psychoterapii.
  4. vifi

    Nie lubie ludzi

    Wydaje mi się że gdyby ludzie z tego forum rzeczywiście nie lubili innych ludzi to jednak by ich tu nie było. Raczej bym tu widział lęk, zranienia itd. Oczywiście niektórzy są bardziej introwertyczni, ale to co innego niż lęk przed oceną czy poczucie niedopasowania do innych, czy poczucie bycia kimś gorszym. Nie wiem jak jest u Ciebie. Masz jakiś przyjaciół (chociaż jednego)? Pewnie masz inne przeżycia niż większość osób z twojego otoczenia, które nie doświadczyły tego co ty i siłą rzeczy inaczej reagujesz na różne sytuacje. Nie znaczy to że jesteś lepsza czy gorsza. Niestety dzieci (i dorośli...) potrafią być okrutne i nawet nie zdawać sobie sprawy jaką krzywdę wyrządzają innym. Nie powinnaś czuć się gorsza. Jeśli chcesz możesz popracować nad pewnością siebie, pójść do psychologa, zmienić otoczenie, nauczyć się jakoś radzić z wyśmiewaniem przez innych. Jeśli chcesz możesz podjąć taką decyzję, ale nie dlatego że będziesz lepsza czy gorsza, po prostu jesteś wolna i wartościowa nawet kiedy nie ma aprobaty ze strony otoczenia. Nie jestem psychologiem, ale chyba izolacja jest jedną z reakcji na wyśmianie/zranienie przez innych ludzi. Mi jest ciężko wrócić do normalnych kontaktów jak gdybym był normalny.
  5. vifi

    Natręctwa myśli...

    Leczyć u specjalisty. Przez internet nie za bardzo mogę pomóc. Mogę współczuć i podzielić się doświadczeniami. Trzymaj się.
  6. Chyba trzeba to jednak przepracować na psychoterapii, bo nie ma gwarancji że po kolejnej porcji leków problem nie powróci. Jak na moje oko trzeba by zaatakować z dwóch frontów (leki+psychoterapia). Nie wiedziałem że nerwica może powodować ból pleców (w sumie słabo się znam - tylko choruję).
  7. Chyba autoagresja to nie jest jeszcze próba samobójcza, za to może w przyszłości do niej prowadzić. Nie znam prawa, które by pozwalało na siłę kogoś wrzucić do szpitala za to że się tnie (czy robi coś w tym stylu) - o ile to nie zagraża życiu. Powiedz jej wprost jak jest i czego się boisz. Nie przejmuj się. Nawet gdybyś trafiła do szpitala to wejdziesz i wyjdziesz, a z samobójstwa za bardzo drogi powrotnej nie ma. Nie bój się. Tyle mogę poradzić.
  8. vifi

    Samotność

    Fajnie że poruszyłeś tą strunę. Też mi bardzo zależało na tym żeby być w centrum uwagi, żeby być wyjątkowy. Nawet teraz kiedy praktycznie nie mam przyjaciół dalej zdarza mi się rozmarzać żeby błyszczeć, żeby wszyscy zobaczyli jaki to ja nie jestem. A że nikt nie widzi... A potem ta nerwica i wypadłem z wyścigu. A tyle rzeczy chciałem osiągnąć, a teraz niewiele z tego zostało. I co ja teraz pokażę innym ludziom? Ile będę wart dla innych bez tego skoro jestem kaleką społecznym? Nie mam o czym rozmawiać, nie mam czym zabłysnąć. Nie chcę być normalny, taki zwykły. To brzmi prawie jak wyrok śmierci. Chociaż może tak da się żyć. To czy już nie lepiej być sam niż normalnieć na siłę? Z resztą nawet jak bym chciał coś zmienić to nie wiem czy wiele by z tego wyszło. Mam znaleźć jakąś rolę którą można odegrać żeby dostać w zamian trochę ciepła? Po co mi te rozważania? Świetne porównanie.
  9. vifi

    Samotność

    Nauczyłem się jakoś z tym żyć. Jest mnóstwo ludzi dookoło mnie, czasami nawet z kimś rozmawiam, ale jakoś rozmowa się nie klei. Ja nie za bardzo mam ochotę na głębsze relacje. Jakoś ich unikam. Może i mógłbym, ale nie chcę, nie mam ochoty. A z drugiej strony czuję taki brak. A zwłaszcza jak idzie jakaś para. Wracam do nauki dwa razy smutniejszy. Ale mówię do siebie że jest dobrze i po pewnym czasie znowu jest w miarę. Tylko na chwilę coś mi tam zgrzytnęło. Nie mam gdzie znaleźć sobie dziewczyny czy przyjaciół, ale chyba bardziej brakuje na nich miejsca w moim umyśle/sercu niż po prostu nie wiem gdzie ich spotkać. Jak by przyszło co do czego to chyba bym się wycofał. Najpierw muszę zbadać grunt i zapewnić sobie jakiś azyl jakby co. Ja potrzebuję czasu kiedy jestem sam. Ale teraz to mam go sporo. Zaraz padnę. To czyje zdięcie wkleiłaś na tej stronie??? miss-2012-t34815.html Jakieś kompleksy masz na swoim punkcie. Weź przestań!
  10. intel, Jesteś teraz pod opieką jakiegoś psychiatry/psychologa. Może porozmawiaj z nią o tym i wylej te swoje żale, bo teraz z twoich postów wygląda że jesteś teraz kłębkiem nerwów i to chyba nie jest najlepszy stan na podejmowanie decyzji. Zamiast pięciu lat stracisz całe życie.
  11. Ale piszesz na forum (ja się denerwowałem nawet przy tym). Wygląda mi to na jakąś fobię społeczną. Na to chyba najlepsza byłaby dobra psychoterapia, chociaż może można obejść się bez tego. Może postaraj bardziej się skupić na tym o czym rozmawiacie zamiast na tym jak wyglądasz czy co sobie inni o tobie pomyślą. Wiem że trudno to przełamać, zwłaszcza w grupie która Cię zna. Może na początek poszukaj jakieś grupy typu zespół sportowy (judo, taniec itp.), kółko zainteresowań czy coś w tym stylu. Coś czym się interesujesz, co lubisz. Coś w tym stylu - tam powinno być łatwiej załapać kontakt. Może sam wymyślisz coś lepszego? Pomyśl o tym psychologu - terapia może trochę rozbroić tą chorobę i ominąć wiele niepotrzebnych stresów w przyszłości.
  12. Jeśli ta druga osoba choruję "tylko" na nerwicę lub w ogóle jest zdrowa to takie "zarażenie się" wydaj mi się mało prawdopodobne. Chyba nawet osoba, która cierpi na podobne zaburzenia odnośnie czystości będzie potrafiła właściwie ocenić sytuację u drugiej osoby (tak mi się wydaje). Jeśli ja bym miał komuś bliskiemu odpowiadać na takie pytania to spokojnie bym "zaryzykował".
  13. vifi

    Witam Wszystkich

    Chyba każdy się boi pierwszej wizyty. Chodzę do psychiatry od pewnego czasu, ale teraz bardziej bym się bał wizyty u dentysty, chociaż też nie chciałbym żeby dowiedział się o tym ktoś niepowołany. Jeśli chodzi o samą wizytę to nie ma się czego bać. Najprawdopodobniej to będzie zwykła rozmowa i psychiatra powinien skierować Cię na badania, czy przypisać jakieś leki. Poza tym wydaje się że jest większe prawdopodobieństwo że ktoś zauważy twoje zmiany w zachowaniu, niż że będzie Cię śledził, czy czasem nie chodzisz do psychiatry, albo "przez przypadek" się tam zapuścił i Cię zauważył. Dlaczego otoczenie ma Cię uważać za "jakiegoś chama"? Nawet dla nich lepiej jest oddać samochód osobie, która się leczy u psychiatry niż tej która ma trudności z koncentracją i bezsenność. Nie musisz mówić o tym że się leczysz, nawet jak np. idziesz do nowej pracy to poza szczególnymi przypadkami mówisz o tym że się leczysz tylko lekarzowi medycyny pracy, a nie pracodawcy czy klientom. Jeśli trafisz na psychoterapię to będziecie mogli przepracować te lęki przed otoczeniem czy wspomnienia z dzieciństwa. Odwagi. Wracaj do życia!
  14. Zrób tyle ile możesz. Poszukaj co można zrobić, czy gdzie się odwołać, np. na jakimś forum prawniczym, w jakieś poradni, nie wiem Rzecznik Praw Obywatelskich. Walcz o siebie.Gdybyś nie był chory kazał bym Ci przyrzec że się nie zabijesz. Jak nie mnie to swojemu synkowi.
  15. vifi

    Witam Wszystkich

    Nie jestem specjalistą, ale może właśnie pójść do psychiatry. Powinien Cię skierować na jakieś dodatkowe badania i jeśli wykluczy inne przyczyny (fizyczne?) zaburzeń to wtedy rzeczywiście można zacząć psychoterapię. Nie widzę nic złego we wspomaganiu się lekami. Mogą Ci pomóc, a z tego co piszesz to raczej nie pogorszą sprawy.
  16. Mi Asertin trochę ułatwił funkcjonowanie. Nie mam już takich jazd (100mg dziennie i zwiększam). Raczej nie odczułem skutków ubocznych.
  17. Ja bym pomyślał o psychoterapii. Może uda Ci się znaleźć dobrego psychoterapeutę, do którego będziesz miała zaufanie - choćby płatnego (rodzice chyba się zgodzą), bo same leki tu chyba nie pomogą. Jeśli drugi psychiatra jest gorszy od pierwszego, to ja bym poszukał dalej, chyba że czujesz się na siłach chodzić do niego tylko po leki, chociaż nie za bardzo wyobrażam sobie leczenie kiedy pacjent nie ufa lekarzowi.
  18. vifi

    Witajcie Forumowicze.

    Black_Star, Oczywiście że Cię przyjmiemy! Erna, Jest tu też wiele osób drugiej młodości, chociaż nie będę wytykał palcem (zwłaszcza kobiet )
  19. Bo jak próbujesz się relaksować na siłę i za wszelką cenę to wiadomo że efekt będzie odwrotny, podobnie jak starać się nie myśleć o jakieś rzeczy, a w szczególności o.... Ja próbowałem np zapisywać te myśli i np wieczorem je ocenić czy były choć trochę sensowne, albo wyobrażam sobie że to balon, który odlatuje w górę (trochę to chyba zalatuje NLP na którym się zawiodłeś) - nie wszystkie mijają w ten sposób. Czasami się na "nie" denerwuje i robię coś przyjemnego np. czytam jakiś komiks i upieram się że teraz sobie czytam i nic mnie stąd nie ruszy. Oczywiście efekty tych moich sposobów są różne - czasami lepsze, często mizerne. Masz jakiś kolegów na studiach? Dlaczego masz tak rzadko wizyty? W zasadzie powinny być co tydzień, może 2? Trzymaj się
  20. Cześć, nie zauważyłem że ktoś odpisał. Na ogół większy problem miałem z wstawaniem niż z zasypianiem. Tylko dziś nie mogłem w ogóle zasnąć. Może to przez to że mam zwiększoną dawkę leków.
  21. Nie wiem co o tym myśleć... Chyba psychiatra/psycholog mógłby to lepiej ocenić. Też bym radził wybrać się na rozmowę. Miewam chyba podobne odczucia. Czasami czuję się stanowczym, silnym facetem-wojownikiem (w moich wyobrażeniach), na ogół jestem wrażliwym chłopakiem z nerwicą i lękiem społecznym, a jeszcze czasami odkrywcą itp., ale w zasadzie cały czas jestem tą samą osobą tylko zmienia się sposób podejmowania decyzji, potrzeby, czy sposób patrzenia/odczuwania rzeczywistości. Może to chyba wynika z tego że w 'dominującej' postawie uczucia np. gniewu są jakoś zablokowane, nie wiem. Tak jakby jakaś część mnie została w przeszłości i czasami 'powracała' np. w trudnych chwilach, czy zdenerwowaniu. Ale u mnie nie jest to tak częste, w zasadzie wygasło jak przestałem to rozważać i brnąć w to badanie i szukanie siebie w sobie i miałem coraz to nowe wątpliwości i pomysły. Teraz wydaje mi się, że im dalej brnąłem w to rozważanie tym było gorzej. Mam nadzieję że jakoś się "posklejam" przy okazji leczenia nerwicy, a teraz to mam wątpliwości czy to było w jakimś stopniu rzeczywiste czy tylko jakieś wrażenia. Nie wiem na ile to jest normalne. Ty masz chyba większe jazdy. Nie znam się na tym tylko porównałem z tym co jest u mnie.
  22. Kurde. Nie mogę zasnąć. Jutro rano nawet czołg mnie nie wyrwie z łóżka. Normalnie nie cierpię na bezsenność, ale przypomniało mi się że dawno nie zaglądałem na forum.
  23. vifi

    Natręctwa myśli...

    Mi pomaga ucinanie tych myśli u zarodka, np. rozbijanie ich w myślach, albo wyobrażanie sobie jako balonik, który odlatuje. Chociaż nie zawsze. Jeśli nie mogę sobie poradzić to staram się je zapisać np. w komórce i pomyśleć o tym później np. wieczorem - wtedy jest to dużo łatwiej ocenić. Czasami jak się naprawdę zdenerwuję czy uprę na czymś to przez pewien czas jestem wolny. Ale po pewnym czasie następuje "kara". Ale bywa też tak że obsesje się nasilają i wtedy mogę się schować ze swoimi sposobami. Ale jakoś muszę sobie radzić. Ogólnie im wcześniej się ucina myśli tym lepiej.
  24. Muszę przyznać że nie żałuję czasu poświęconego na przeczytanie tego długiego postu. Nie mam prawie żadnego doświadczenia z dziewczynami, ale mam przeczucie że jak byś się do niej odezwał za kilka dni (albo szybciej, byle na trzeźwo) to nie będziesz żałował.
  25. vifi

    pomocy...

    Ale czy ona zdaje sobie sprawę z bezsensowności swoich lęków? Może spróbuj zgrać się z tatą i jakoś delikatnie uświadomić jej potrzebę leczenia.
×