Skocz do zawartości
Nerwica.com

slitzikin

Użytkownik
  • Postów

    266
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez slitzikin

  1. Nie tnij się, będzie git. Ktoś nie ma nawet mamy, taki świat. A Ty masz mamę, zobacz ile osób odpowiada na Twoje posty. Wypożycz sobie jakąś dobrą powieść, zobacz jak ludzie żyją Polecam trzy Sergiusz Piasecki - Jabłuszko Michaił Bułhakow - Mistrz i Małgorzata James Clavell - Król szczurów Poważnie. Pożyj ze sobą trochę, może coś się uda :). Pójdź sobie na spacer, na rower, pograj w coś, ale nie rób sobie krzywdy. Bo po co?
  2. Nie jest, jest samotną mamą. Gdyby była z nim, w życiu bym się w coś takiego nie mieszał. Wiem, że enigmatycznie napisałem, nie będę tłumaczył bethi bo do tego musielibyśmy porozmawiać - tu wszystko opisać byłoby ciężko. A i też nie mam na to ochoty. Znów musiałbym zacząć wszystko rozważać pisząc. Mam taki nastrój zobojętnienia, zawiodłem się trochę. A tam, zobaczymy co będzie. :)
  3. slitzikin

    Samotność...

    Nie zrozumiałeś mnie. Moja wypowiedź była do osób, która za swoje złe stosunki z innymi ciągle obwiniają siebie. Ty masz przegięcie w drugą stronę . Żartuję. Ale nienawiść to złe uczucie, bo pobudza do działania przeciwko komuś. Może zrobisz w końcu kiedyś komuś krzywdę i będzie Ci przykro (i nie mówię koniecznie o krzywdzie fizycznej, o której gadasz ciągle, pamiętaj, że pies co dużo szczeka...)
  4. natik - nie martw się, pójście do kina dla osoby z nerwicą nie jest prostą sprawą. Ja po tym jak zaczęła się u mnie "w jawny sposób" nie byłem w kinie z rok. Jak już poszedłem też nie było lekko, ale dałem radę. Jak chcesz leki, pójdź do apteki i weź tabletki ziołowe labo-med czy jakoś tak, 10 zł za pudełeczko. Weź dwie rano, dwie w obiad, dwie wieczorem. Pomagają trochę, naprawdę. Każdy psychiatra co prawda nimi gardzi, ale poważnie trochę potrafią pomóc.
  5. Oj tak dużo musiałbym pisać :). Spróbuję to streścić do zdania, ale to dużo bardziej skomplikowane, a może mi się tylko tak wydaje. Nie, nie wydaje mi się. Chyba dlatego, że nie poznałem jej 5 lat temu i że to nie ze mną ma synka :). A może też byśmy nie wytrzymali, chociaż ja potrafię trochę wytrzymać, jak się ze mną szczerze postępuje, rozmawia. Ona trochę nie chciała podzielić się ze mną swoim światem, a ja zbyt nachalnie się tam pchałem niezauważając jak jest delikatny.
  6. Ja jestem całkiem używany i bardzo łaknę spokojnego, odpowiedzialnego związku, w którym takie kwestie są piątorzędne. Szczerze mówiąc uważam, że jak dwie osoby na siebie trafią i naprawdę chcą być ze sobą nawzajem to taka przeszłość nie ma znaczenia. Ja szczerze mówiąc nawet nie czuję w związku potrzeby rozmawiania o tym, cieszę się tym co jest (chyba że zdarzy się coś, że wypada o tym porozmawiać, ale z tym też nie mam problemu). Co prawda jeszcze mi się nie udało być z kimś naprawdę długo. Może się więc mylę. Jeśli się nie miało wcześniej kobiety, czy mężczyzny to w dużej mierze nic nie znaczy. Jak napisała Amy każdy związek jest inny, owszem, doświadczenia z poprzedniego mogą i pewnie się przydadzą, ale to jakieś mniej niż połowa, może niż ćwiartka sukcesu.
  7. Ty go pałką, on Ciebie nożem itd. Ciekawe gawędy tu prowadzicie :).
  8. U mnie też. Kupiłem sobie półtorej litra wina i siedzę sobie na forum i czytam co tam słychać w świecie :). Pomaga mi kot Samson, który siedzi przed monitorem. Chyba sprawdza błędy, nie wiem, mamy słaby kontakt dosyć. Może to ten alkohol. Za mało :). Po całej butli pewnie zrozumiem, co te maiu oznaczają :). Smutno mi ostatnio bo zerwałem z jedną miła panną. Jak o wszystkim myślę na chłodno to myślę, że dobrze, potem że źle, potem, że nie wiem. Ona ma synka, dużo na głowie itd. Ja mam pieprznik we łbie, mieszkam sam, moglibyśmy się fajnie uzupełniać i być dla siebie podporą, a nic nie wyszło. Niech mi to jakiś filozof wytłumaczy, żebym mógł mu się roześmiać w twarz, bo nic nie rozumie :). [nie zapomniałem postawić pod e ogonka :)]
  9. slitzikin

    Samotność...

    Długo już trenujesz? :) Przeszłość moim zdaniem trzeba traktować jak doświadczenie, bagaż, który się zbiera całe życie, ale nie po to, żeby rozpamiętywać, ale po to by podejmować lepsze decyzje w przyszłości. Nie mówię, żeby się nad sobą nie zastanawiać, bo też wypada, ale nie cały czas. Akceptacja siebie jest ważna, ale też nie znaczy to, że jak nie jesteś z siebie zadowolony/na masz na siłę siebie polubić. Staraj się zmienić, ale jednak nie wolno myśleć, że całkowicie jest się do dupy i w ogóle do niczego :), a to wszystko to moja wina. Rozpamiętywać to będziemy na starość.
  10. Ja mam otoczenie w dupie. Tzn ludzi mi obojętnych, sąsiadów, obywateli miasta itd. Zależy mi tylko na rodzinie i kilkunastu znajomych, ale też nie tak, że ważne jest dla mnie żeby mnie za wszelką cenę lubili. Jestem sobą, jestem wobec nich szczery, nie robię głupot. Jak mnie ktoś nie akceptuje, to pech. a szczęście kilka osób akceptuje :).
  11. Dobrze, że liczysz się z tym, że to może być nerwica. Im więcej będziesz wiedziała o sobie, tym dla Ciebie lepiej, bo będziesz wiedziała co się z Tobą dzieje. Nie bój się schizofrenii, nie jesteś na nią chora i nie będziesz. Co do tego, że nerwica zaatakowała w dziwnym momencie, hm, moim zdaniem ona była w Tobie już dawno. Widzisz, to nie jest kaszel, na nerwicę składa się wiele różnych czynników, przeżyć, które są w ludziach, aż raz kiedyś odpali się jakiś cyngiel i ona przybiera gorsze formy - te które opisałaś np. Nie wiem, myślę, że wcześniej miałaś potwornie dużo na głowie żeby mieć na nerwicę czas. Natik tu każdy z nas wie co znaczy lęk przed pracą, wychodzeniem z domu, zawroty itd. Wiele osób jednak pracuje, wychodzi. Przecież udawało Ci się to wcześniej, czemu znów nie miałoby być jak dawniej? Uwierz w siebie. Masz dla kogo się wyleczyć. Nie ma jednak złotego środka, nie wstaniesz jutro i wszystkie lęki odejdą, ale spokojnie, poznaj siebie, zaakceptuj taką jaka jesteś i powoli idź przez życie dalej. Może jeszcze poznasz jakiegoś miłego kolegę? :)
  12. slitzikin

    Pamięć

    Czyli mamy jak to się mówi dobrą pamięć, ale krótką :). Nie przejmuj się tym, będzie trzeba kupisz sobie notes i będziesz zapisywał. Szukaj tej pracy.
  13. slitzikin

    Pamięć

    Ja w sumie rzadko kiedy piję naprawdę dużo ostatnio. Ale pamiętam, że koniec zeszłego roku miałem taki, że kilka razy mi się urwał film i o dziwo :) też się zacząłem na tym zastanawiać. Przeszło, nie znam w sumie przyczyny. Pamiętam, że byłem wtedy naprawdę zmęczony, miałem częste ataki i mało spałem, może to ma znaczenie?
  14. No właśnie tak się zastanawiałem patrząc skąd jesteś jakiej narodowości psycholog :). No nic, popracuj nad słówkami w nocy :).
  15. slitzikin

    Pamięć

    Cześć nitka Coś nam nie wyszło spotkanie grupowe na slawie Owszem. Mi się to zdarza często. Na przykład kilka razy idąc do pracy, wchodzę do innego budynku (tego bliżej ), wchodzę na 4 piętro i dopiero wtedy orientuję się, że to nie jest budynek ZTM'u w Gdańsku. Albo jak jestem mocno zdenerwowany nie mogę skupić myśli. W pracy to już w ogóle masakra, cały czas siedzę z notesem i wszystko zapisuję, bo nic bym nie zrobił. ps. Przykro mi z powodu babci. U mojej też lekarz stwierdził dwa tygodnie temu. Teraz mieszka z moimi rodzicami i chyba jej tam dobrze. Za dziesięć lat to nie :) Może ja też będę to miał? Mam nadzieję, że będę miał z 10. wnuków, będę ich wszystkich wkurwiał i bił laską, jak moja prababcia. Z tym, że ona nie miała alzcheimera, zaprowadzała porządek :).
  16. No na pewno Jovita ma rację. Osoba lecząca się radzi sobie lepiej, niż ta, która tego nie robi. Wiecie co, coś mi się nasunęło. Za często używacie i odnosicie się do "normalności". Czegoś takiego nie ma. Nie ma na świecie "normalnego" człowieka. Czyli jakiego? Takiego co nie ma lęków, nerwic, natręctw, chorób, nie jest zbyt agresywny, albo zamknięty, małomówny, albo jakiś tam jeszcze. Każdy z nas jest oddzielną istotą, nie ma co się porównywać z jakimś wyimaginowanym wzorcem. Przyjrzyjcie się ludziom na świecie, tym co Was otaczają i tym, o których wiecie, że naprawdę są chorzy. Moja koleżanka jest psycholożką, była na obozie z dziećmi autystycznymi. Był tam jeden taki chłopiec, zawsze ucieka, zrywa listki jak przechodzi obok roślin, jest małomówny (raz jej uciekł i po powrocie [a zawsze wraca sam] koleżanka do niego podeszła i pyta: Gdzie Ty byłeś? A on na to spokojnym głosem z poważną miną: Siedziałem sobie na pienieczku. I co? Ten chłopczyk nie jest normalny prawda? Ale co to ma za znaczenie. Jest jaki jest. Taką jest istotą, taki się urodził i pewnie taki umrze, bo autyzm nie jest uleczalny. Być może kiedyś będzie się zastanawiał, czemu nie jest normalny, ale tylko dla tego, że ludzie ciągle o tym gadają, ten jest normalny, tamten nie. Nie myślcie o tym, nie porównujcie się. Jesteśmy jacy jesteśmy i tyle kurwa :). Boisz się schizofrenii? Ja też się jej boję. Nie chciałbym jej mieć. Tylko, że to nie jest kaszel. To naprawdę poważna choroba, bardzo i jej objawy na pewno poważnie przeszkadzałyby Wam prowadzić tu konstruktywną rozmowę. A teraz z serii co mi powiedział psychiatra. A powiedziała mi: Tak, ma Pan nerwicę lękową i nerwicę natręctw, ale proszę się nie martwić, to nie jest choroba psychiczna i nie może się w taką przerodzić. Idę posiedzieć na pienieczku :). staram się przestań chodzić do tego psychologa :)
  17. Tomek idź, idź. Też nie wiedziałem gdzie, jak, co. Wszedłem do środka to byłem tak zdenerwowany, że babka jak na mnie patrzała, to mówi, no widać, że jakiś Pan nadpobudliwy :). Ale warto było, co prawda nie poszedłem ani na terapię, ani nie brałem poważnych leków (miałem za to sporo problemów, może mogłem ich uniknąć, ale nie miałem pieniędzy na terapię, a leków nie lubię), ale sama rozmowa i świadomość, że nie jestem chory psychicznie, ani nic poważnego mi nie jest, mam tylko nerwicę lękową , dała mi dużo. Idź! To ważna sprawa. Nie lekceważ tego, a już na maxa - nie przestrasz się. Lęk jest dobry jak jesteś w nocy w lesie, bo jesteś czujny :), a nie w życiu.
  18. slitzikin

    Samotność...

    Zgadzam się Dżejem moje problemy nie są wcale poważniejsze. Z dziewczyną rozstaliśmy się. Oczywiście mam poczucie, że to moja wina i osobista klęska, chociaż wiem, że ona też nie jest bez winy, że nasz związek się rozpadł. Ale cóż, tak to z nami jest. Częściej jest przykro niż weselej. A może się mylę? :) Różnie bywa.
  19. Ja mam takie myśli permanentnie. Ale wiem, że to nie są "moje myśli". Nie to, że ktoś mi je podkłada :), wiem, że obmyślam je sam. Ale niejako dlatego, że wiem, że ich nie lubię, więc podświadomie obawiam się, że się pojawią i wtedy, pczywiście, pojawiają się. Odsuwać je i tyle. Pomijać. Przyjdzie, pomyśleć, skrzywić się i myśleć dalej o czymś sobie, z czasem mija. Tak minęły moje natręctwa w czasie modlitwy np.
  20. Powiem Wam coś. Rower na czczo. Odkryłem to, ponieważ pracowałem jako kolpoerter prasy, czyli 5 rano pobudka, 20 kilo gazet na plecy i w trasę. Jak nie macie ochoty jeździć przed śniadaniem, jeździjcie po :) Efekt będzie mniejszy, ale zawsze. Do tego zróbcie wieczorem 20 brzuszków, 10 pomek, 20 przysiadów, można też rano i po 2 tygodniach, nie tlko że trochę się chudnie, to samopoczucie rośnie, bo satysfakcja jest niezła z tego. No i złota zasada - nie wpieprzać!! :)
  21. slitzikin

    Samotność...

    Słuchajcie! :) Pomogę Wam na zasadzie, że ktoś ma gorzej :). Mam nerwicę lękową (dość silną kiedyś, teraz lepiej) od chyba 3 lat prawie. Poznałem cudowną dziewczynę 3 miesiące temu. Było nam cudownie. Potem się zaczęło psuć, byłem nadwrażliwy, pieprzyłem duperele. Ona też nie bez winy, ale wyglądana to, że się rozstaniemy jak się nic nie zmieni, a bardzo się zakochałem. Zostanę więc sam, mieszkam też sam, nie mogę zasnąć, mam natręctwa i lęki, bóle w klatce, pieczenie w dłoniach, pocenie, depresję itd. itp. :) Ale wierzę w to, że nie wyskoczę przez okno, pociągnę robotę i albo się z nią dogadam, albo znajdę inną i będę miał śliczną córeczkę i domek nad jeziorem. W sumie gdyby nie było moich rodziców, poderżnąłbym sobie żyły. Ale że są i jestem im potrzebny bo się robią starsi wiem, że muszę wytrzymać. Trzeba wytrzymać ludzie, dla tych kilku chwil szczęścia, bo one nadejdą. Trzeba codziennie wlaczyć, ze sobą, ze światem, nie poddawać się.
  22. Idź, idź. Też miałem problemy w kinie. Zresztą dalej czasem mam, chociaż już znacznie mniejsze i znacznie rzadziej. Wiesz, usiadź sobie z brzegu, będziesz miała w umyśle zawsze świadomość, że w każdej chwili możesz wyjść. Jak będzie ostro można też na sekundkę umknąć do toalety, może przejdzie. A kino to czad :-).
  23. Wiesz, nie wiem jak z tymi mroczkami konkretnie, ale ja np miałem coś takiego, że wydawało mi się, że zaraz dostanę zawału. Gniotło i bolło mnie w klatce piersiowej itd. Wszystko było zrozumiałe, bo wiesz, nerwica. Zdażało się to jednak nawet wtedy gdy wracałem od dziewczyny i uwierz mi, nie byłem wtedy zdenerwowany, a jednak to się pojawiało. Wizyta u neurologa nie zaszkodzi na pewno. Nie zapominaj jednak o tym, że nerwica to jak kto kiedyś napisał "małpa wszystkich chorób".
  24. Też miałęm coś takiego, ale nie na kilka sekund, a na sekundkę. Głównie przy kompie, jak byłem zmęczony albo bardzo zdenerwowany.
  25. Tak, tak, popieram w 100% powyższy post. Możesz jeszcze poczekać na wyniki badań. Poczytaj też jak opanowywać nerwicę, może coś Ci pomoże. Bo pamiętaj, że wszystkie te objawy na tle nerwowym da się spokojnie opanować, jak opanujesz swoje nerwy, co również jest jak najbardziej możliwe. Zacznij pracować nad sobą, nad swoimi myślami, nad strachem, aż nadejdzie dzień w którym biegunka i inne objawy ustaną.
×