Skocz do zawartości
Nerwica.com

slitzikin

Użytkownik
  • Postów

    266
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez slitzikin

  1. Hm, a ja zacząłem chodzić do psychoterapeutki, którą poleciła mi moja koleżanka i ta Pani daje mi bardzo dobre rady i zwraca mi uwagę na wiele rzeczy, których sam może bym w sobie nie odkrył. Nie zgadzam się z nią czasem, i owszem, ale słucham uważnie i wydaje mi się, że sporo mi pomogła. Jedno w Twojej historii mnie troche irytuje. Do Ciebie do pracy jakby koleś przyszedł i powiedział, że chce coś za friko, bo jest człowiekiem, a człowiek jest najważniejszy, to co byś z nim zrobił? Obsłuzył? Psycholog nie robi charytatywnie. Nie słucha Was bo ma na to ochotę. To jego praca. Ty akurat trafiłeś na gównianych, ale nie należy od razu osądzać, że wszyscy są tacy do dupy. Mi to pomaga. Ważne jest też, a może najważniejsze, że największym psychologiem musimy być sami dla siebie. Pracować nad sobą i nie odpuszczać. Psycholog, psychiatra, szaman, partner, nie wiem kto tam jeszcze, mogą pomóc, ale tylko pomóc. Za nas się nie wyleczą. Trzeba do tego dojść samemu, wierzyć, że się uda i przeć do przodu.
  2. Bardzo mądry i fajny post. Uważam tak samo, choć nie wiem czy tak trafnie bym to ujął. Nie ma nic gorszego niż hipochondrykowi dać do czytania encyklopedię zdrowia. - świetnie powiedziane .
  3. No bardzo przyjemnie! :) Mi się wczoraj po pracy polepszyło. Przestałem się bać, zainstalowałem próg do łazienki (co prawda za krótko o 4mm przyciąłem :) ) potem pomogłem wieszać firany, bo mama moja też nerwuska i nie daje rady na drabine wejść. Potem poszlajałem się po mieście z psem, obejrzałem Przyjaciół i spać. A dziś od nowa od rana stresy, ale luz blus, damy radę sobie z tym. Dziś wizyta u Pani psycholog, ale chyba też spróbuję na NFZ, bo pieniążków coś mi brakuje ostatnio... No trochę się boję zaminy, bo już jej dużo powiedziałem, chyba błędem by było to zostawić teraz. Zobaczymy. Pozdrawiam wszystkich i miłego dnia!!!
  4. Dokładnie, nie bój się. Nic Ci się nie stanie. Ja tez tak miałem, że prawie wrzeszczałem ze strachu, bałem się też, że zaraz umrę, że to już koniec itd. Nie bój się! Nic Ci nie jest na pewno. Zrobiłeś badania i wyniki są jednoznaczne. Moja rada jest jedna, idź do psychoterapeuty. Koniecznie. Pomów z rodzicami, powiedz jaka jest sytuacja i idź. Niech Ci dadzą kasę na wizyty. Zobaczysz, że będziesz miał bardzo widoczna poprawę. Walcz o siebie, o jakość swojego życia. To bardzo ważne!!!! Pozdrawiam i trzymaj się.
  5. Na NFZ to nie tak łatwo się chodzi. Plus juz się do swojej psychoterapeutki przyzwyczaiłem, więc ciężko by mi było ja zmienić. Chociaż wydaję co tydzień 120 zł. Mój dzień jest totalnie do dupy. Mam ogromnego poweekendowego kaca, boję się opetania , poważnie. No tragedia. Ale co tam, jadę podłączyć internet i o ile nie zacznę biegać na czworaka to w końcu będę miał też net w domu. Ale głupie te myśli...
  6. Ja bym chętnie popisał, ale nie mam gg niestety... Ale mogę pomejlowąc, może coś Ci pomogę czasem, a może Ty mi :)
  7. Ja też nigdy nie zemdlałem, a wydawało mi się i gorsze rzeczy nadchodzą. Zemdleć to nie jest taka prosta sprawa i nie bójcie się tego.
  8. Z tym co teraz napisałeś zgadzam się w 100 proc. Tylko trzeba uważać, żeby zamiast pomóc nie urazić kogoś i nie pogłębić jego niewiary w siebie. Ja pamiętam, że kiedyś przyszedłem do ojca ze swoimi problemami, powiedziałem dwa zdania, a on: "Co kurwa? Napierdala Cię ktoś?" :) Aż komiczne, ale to mi sporo pomogło. Pomyślałem sobie: "No nie będzie mi tu dziad takich tekstów puszczał." Taki bodziec się przydaje. Tylko jeden zareaguje na to tak jak my, a inny wyjdzie ze spuszczoną głową i będzie mu przykro. Na terapii nigdy nie byłem, to nie wiem. U mnie od czasu do czasu dostaję kopa od dziewczyny, to mnie stawia do pionu, choć ona za dużo nie wie i raczej robi to nieświadomie. Wizyta u lekarza pierwszego kontaktu, bardzo tej Pani ufam. A przede wszystkim: Nie dam się! No nie będę siedział w domu i biedował. Pieprzę to. Natręctwa czy nie, idę do roboty, na rower, na mecz, na piwko, udało mi się nawet w te wakacje pojechać do Hiszpaniii. Chociaż fakt, czułem się wtedy rewelacyjnie, powiedzmy :). [Dodane po edycji:] Dlatego, że to nie choroba, tylko dolegliwość, którą odpowiednio leczona da się przezwycieżyć albo przynajmniej mocno zniwelować. Dlatego, że zdążysz jeszcze umrzeć. Nie martw się. Ale zanim to się stanie przeżyjesz wiele cudownych chwil, poczujesz smaki potraw, wiatr na twarzy, przeżyjesz coś co sprawi, że na pewno nie będziesz chciał umierać i będziesz dziękował za to, że żyjesz. Ja wiem, że to jest męczarnia, ale nie zawsze jest tak ciężko i moim zdaniem dla tych pięknych chwil warto żyć.
  9. Hehe, ja to znam doskonale :) A taniec to raczej spory wysiłek, więc naprawdę nic się nie bój. Z czasem te natręctwa same miną.
  10. Nie zaczynajcie życia seksualnego od dziwek do diabła! To ma być wspomnienie na całe życie, a nie jakaś patologia... Bzykanie jest proste na maxa i każdy z nas to umie. Wy też. Więc zachowajcie to dla tego jedynego momentu. Zresztą jak się przyznacie przed stosunkiem partnerce, to kązda normalna babka to zrozumie, ba, wyda się jej to pewnie podniecające. Poza tym z burdeli możecie nabrać gównianych nawyków i będziecie uprawiać później seks bez uczucia i ciężko Wam się będzie tego odzwyczaić nawet jak będziecie kogoś kochać.
  11. No to jak miałaś badania to nie martw się tym. Nic Ci nie jest. Jak jesteś tą ślicznotką ze zdjęcia to możesz się szybko męczyć :) (chodzi mi, że jesteś szczupłą kobietą, do tego pewnie przez nerwy nie prowadzisz zbyt aktywnego życia od jakiegoś czasu). Uczucie zmęczenia też może wywoływać nerwica. W czasie robienia czegoś myślisz ciągle o tym, że możesz być zmęczona. Pamiętaj, że nerwica to paskudna małpa, która podrabia każde objawy, każde doznania. Mi sie nawet zdawało, że gorzej widzę, że mi ręce mdleją, że to i tamto, a potem biegąłem za piłką godzinę aż skurczy w nogach podostawąłem i nic mi nie było. Jestem pewien, że z Tobą jest tak samo. Nie prejmuj sie tym sercem a założę się, że któregoś dnia zauważysz dwie rzeczy: - dziś nie myślałam o sercu - dziś mnie nic nie boli :)
  12. Najlepiej z serduchem idź do specjalisty. Na 99 proc powie Ci, że to tylko nerwica. Też to miałem i tak to wyszło. Ale zrób sobie badania. Jak nie masz kasy to na NFZ. Można coś znaleźć, że w przeciągu dwóch miesięcy będziesz miała wizytę. Nie martw się, nic Ci się nie stanie przez ten czas. A jeśli masz 200 zł to idź na dwie wizyty prywatnie: Pierwsza ogólna plus EKG, druga badania wysiłkowe. I wszystko będzie jasne. Nerwica może naśladować każdą chorbę. Więc to, że kłuje Cię serce, to może byc nerwica serca, a mroczki to wynik ogólnego stresu i autosugestii. Szybkie męczenie... a jak z Twoją kondycją ogólnie? :) Ćwiczysz coś?
  13. A DLACZEGO nie możesz iśc sama na spacer? z powodu myśli? To już trochę przesadzasz, sa ludzie którzy dostaja ataków paniki i palpitacji serca i onie nie chodzą sami na spacer i się i m nie dziwię, ale skoro masz tylko natrętne mysli to tkwienie w domu i nieruszenie tyłka z miejsca nie pomoże ci wręcz wpędzi cię w gorszy stan. Trzeba isć do ludzi, pobyć między nimi, odwrócić uwagę od siebie , ciągłe rozpamietywanie doprowadziło cię do natręctw i co dalej? Ty mówisz ze chcesz przestać w końcu o tym myśleć a 2 linijki wyzej piszesz że rozpamiętujesz analizujesz, przeczysz samej sobie, po co? Co z tym robisz? Korzystasz z jakiejś pomocy psychologicznej? "Trzymajmy się razem" na zbyt wiele się nie zda. Pomogą ci tylko okreslone działania wobec siebie. 1507 - Ja tu samych pytań nie widzę, więc nie próbuj teraz odwracać kota ogonem. Jeśli jesteś na tym forum to pewnie miałeś różne przeprawy, dziwię się, że piszesz z punktu osoby "zdrowej" i dajesz takie wesołe rady. I chociaż widzę, że chcesz dobrze i słusznie niektóre rzeczy mówisz, to, hm, no nie tędy droga. Bo jakby to było takie proste to nikt by na tym forum nie siedział. Gosiu: Ja Cię doskonale rozumiem. Też tak miałem kiedyś. Dla mnie wyjście z domu było przerażające. Jak musiałem jechać na studia zaoczne do Olsztyna, to całą drogę i podczas zajęć siedziałem pijany, bo tak się bałem, że na trzeźwo miałem ochotę wrzeszczeć. Chyba jedyna rzecz jaka pozwoliła mi to przezwyciężyć to upór. Upór, żeby trwać w tym co muszę robić i robić to choćby nie wiem co. Nie pokazać rodzicom swojej słabości, moim bliskim, żeby nie martwili się o mnie. Każdego dnia walczyłem ile miałem sił i udało mi się. Chodzę do pracy, jeżdżę autem, jakoś idzie. Na dworzu też można czasem znaleźć coś do roboty. Właśnie chodzenie, obranie sobie jakiegoś celu i jego realizacja. Może pomogą Ci małe rzeczy, małe cele. Na początek. Idź do sklepu, gdzieś blisko. Wiesz co się stanie? Ja Ci powiem, bo Ty to masz dwa miesiące jak piszesz, a ja 3 lata. Nic... :) Nic sie nie stanie i wszystko będzie dobrze.
  14. A ja walczę już kilka lat. Nigdy niebrałem leków i tak mnie ostatnio siekło, że wróciłem do punktu wyjścia. Teraz mam ciężką głowę, senny jestem bardzo, wydaje mi się, że mi się w głowie kręci... A najgorsze jest to, że dostałem obsesji, że zwariuję. Że naprawdę tym razem zwariuję, będę gadał do siebie i w ogóle. Juz to przechodziłem i mimo, że wiem, że to tylko nerwica, tak się boję.... A mam wymagającą pracę i już nie mam na to czasu... No nic, trzeba zacisnąć zęby i się poddać i iść do psychiatry... W weekend było lepiej. A teraz znów przy tym biurku, ech... ciężko mi z tym gównem... :) Pozdrawiam wszystkich gorąco i trzymam za Was kciuki.
  15. Załamana - troszkę wiem, jak się czujesz. Pewnie byliście dłużej ze sobą, ja z obiektem westchnień byłem raczej krótko, kilka miesięcy. Ale też się tak wkręciłem, że żyłem dla niej. Napisałaś, że nie tak dawno się rozstaliście. Nie szybko Ci to minie. Ale minie. Naprawdę. Ja prawie tyle samo co byliśmy razem zachodziłem w głowę, czemu się rozstaliśmy, może wrócimy, itd. itp. Przede wszystkim czas leczy rany. Nie minie Ci jutro, ale w końcu minie. Oszukiwał Cię, ma inną - to świnia i skur.wiel. :) Znielub go. Będzie Ci łatwiej. Poza tym chciałabyś żyć tak naprawdę z oszustem i świenią, zdrajcą? Dobrze, że się rozstaliście pewnie. Znajdziesz kogoś innego, uwierz mi. Kogoś kto Cię nie zdradzi, będzie fer. Trzymam za Ciebie kciuki. Za siebie też :-).
  16. agapla ma rację. Wiesz, że masz silne lęki na kacu - nie doprowadzaj do kaca. Nie możesz się bawić w ciemnych klubach? Nie chodź do ciemnych klubów. Albo chodź, pij i licz się z kacem. Tylko w sten sposób z nerwicy nie wyjdziesz. O tym mogę Cię zapewnić. Jeśli założyłeś ten temat, żeby się dowiedzieć czy mamy podobnie - tak, mamy.
  17. Tak, dobra rada. Spróbuj oderwać od tego myśli. Położyć się nie zawsze pomaga, ale czasem tak. Najlepiej wejdź na onet, na wp, poczytaj artykuły, wejdź na forum o nerwicy lękowej, poczytaj tematy tam. NIC SIĘ TAK NAPRAWDĘ NIE DZIEJE KASIA!!!!!!!
  18. Polinko trochę milej :) A więc co się dzieje Ivona?
  19. Zgadzam się w 100%. Oprócz braku doświadczenia - może ma, ale wyciągnął bardzo błędne wnioski - wnioski człowieka, który nie poszukuje miłości i partnerki, a ładnej dupci do poruchania.
  20. Żeby przełamać swój strach musisz się z nim zmierzyć, skonfrontować się z nim. Tak jak ktoś już pisal kup sobie i piłkę i kop sam, o ścianę, potem ze znajomymi, przejdzie Ci na pewno.
  21. Hehe :) Atrakcyjną Będzie dobrze zwii. Z każdym dniem będzie lepiej. Poczytasz to forum to zrozumiesz siebie lepiej, będzie Ci łatwiej.
  22. Dokładnie. To nie duchy.
  23. Stary, ja miałem dokładnie takie same doświadczenia. Pocieszę Cię i jednocześnie utrę nosa Polinie, a co? Wyszedłem z tego całkiem sam. Poradzisz sobie. Nie masz uszkodzenia mózgu, nie umrzesz, nie będziesz miał nerwicy na zawsze, choć fakt, pewnie nieprędko zapalisz, a może nawet dojdziesz do mądrego wniosku by nie ćpać już nigdy. Z każdym dniem będzie lepiej, będzie dobrze. Jaką jestem wtedy jednostką? :)
×