
BELFEGOR
Użytkownik-
Postów
128 -
Dołączył
Treść opublikowana przez BELFEGOR
-
(...)
-
Bardzo mądry wpis. Podpisuje się pod każdym powyższym zdaniem. Dodam z autopsji że żadne ekstremum, tj. miły i bezpłciowy miś czy oschły, chamski dupek nie jest korzystne na dłuższĄ metę bo zarówno jedna postawa jak i druga są w pewien sposób nie kompletne. Najbardziej korzystnym modelem, który warto w sobie wykreować (tak, wykreować, bo BYĆ sobą, to znaczy TWORZYĆ siebie) to hybryda jednego i drugiego, czyli miły, sympatyczny, kulturalny dupek, albo chociaż półdupek. W każdym razie zawierający w sobie dupkowaty pierwiastek. Przedstawiając to na język cech: *czujący sie komfortowo we własnej skórze, z samym sobą. *przekonany o własnej wartości, oraz wartości tego co mówi i robi. *potrafiący żartować z siebie, z dziewczyny, z otoczenia i sytuacji. *nie czujacy potrzeby rywalizacji i udowadniania, będący ponad tym. *świadomy swojej seksualności, emanujący nią, poprzez mowe niewerbalną i werbalną, sposób komunikacji. *nie reaktywny na fochy dziewczyny, nie biorący śmiertelnie poważnie jej słów i czynów, potrafiący zachować spokój spokój w obliczu jej histerii i wzburzenia. *nie wznoszący jej na piedestał, potrafiący w razie potrzeby dać pstryczka w nosek, lub "skarcić" ją bardziej dosadnie (bez rękoczynów) *nie przejmujący się jej oceną i opinią, będący od tychże odcięty i niezależny. *potrafiący w otwarty sposób mówić o swoich odczuciach i emocjach w nieskrępowany sposób nie szukając przy tym wyrozumiałości, litosci, współczucia czy poklepania po ramieniu. Takim najbardziej reprezentatywnym przykładem takiego modelu był John "Sawyer" z LOSTów.
-
Ja nie chce znać zdania Twoich znajomych czy kogokolwiek innego, tylko Twoje. Akurat zdrada, czy przemoc to właśnie sytuacje gdzie "wina" jest przede wszystkim obustronna. Natomiast w sytuacji gdy dziewczyna odrzuca Twoją wyznaną miłość, trudno m tu dostrzec jej wine. Dobrze, więc już bez ironii. Prawdopodobnie popełniłeś kilka błędów ale nie jesteś tego świadomy bo nie wiesz że to błędy/zachowania niekorzystne. Dla tego w swoim postrzeganiu oceniasz całość relacji jako nienaganną z Twojej strony. Poza tym to co piszesz wskazuje na to, że emocje w dużej mierze kontrolują Ciebie a nie odwrotnie. Brakuje Ci umiejętności dysocjacji/odcięcia sie od sytuacji/stanu emocjonalnego. Tutaj przedewszystkim medytacja. Jesteś zbyt reaktywny, Brakuje Ci uziemienia, zobacz ile rzeczy jestem w stanie napisać o Tobie na podstawie kilku linijek tekstu który napisałeś. Wyobraź sobie jak dogłębnie potrafi przeskanować Cię dziewczyna która z Tobą przebywa, ile niekorzystnych informacji może wyczytać z Twojej komunikacji, lingwistyki, ciała, zachowania.
-
Kolejna relacja się rozpadła, i następna też się rozpadnie jeżeli dalej będziesz robić to samo, myśleć, tak samo, zachowywać się tak samo. Dopóki nie nauczysz się najpierw szczęśliwie żyć sam ze sobą, dopóty kolejne relacje będą się rozpadać. Ponieważ wchodząc w relację z poziomu niedostatku, braku, krótko mówiąc z poziomu potrzebujacego faceta, będziesz mieć skłonność do przeinwestowywania relacji, to jest nie zdrowe i zabija chęć angażu dziewczyny. Po tych kilku postach można wyczuć Twoje pretensjonalne podejście do świata, pełne żądań i oczekiwań, i flustracji. Z zadnym postem się tutaj nie zgadzasz, do każdego odnosisz się opozycyjnie, nie przyjmujesz do wiadomości ze to w Tobie jest coś do zmiany. Kobieta odbiera o wiele wyższe częstotliwości od mężczyzny, wyczuwa to, co nawet głęboko ukryte. Prawdopodobnie Twoja energetyka ofiary przebija się mocno do zewnątrz i kobieta to czuje - ale Ty nie. (Stary palacz nie ma pojęcia o tym że smierdzi) Od stricte technicznej strony: jakie kolwiek romantyczne formy wyznawania miłości w stylu: Muszę Ci coś powiedzieć - Kocham Cię. - nie działają. - chyba że mieliście już seks, wtedy w jej głowie masz status faceta z którym coś już ją łączy i możesz się porwać na takie wyznanie. W przypadku kiedy Ty jesteś nią seksualnie zainteresowany (nie jako przyjaciółką czy koleżanką, tylko partnerką), a ona Tobą nie, Twoim nadrzędnym celem jest sprawienie żeby ona też stała się Tobą zainteresowana, i nikt nikomu nie będzie musiał niczego wyznawać, bo to naturalnie wyjdzie samo przez siebie. Napewno płakanie w poduszkę i obwinianie wszystkich do okola niczego nie zmieni. Twoje niepowodzenia nie dzieją się bez powodu, one dzieją się dlatego żebyś się czegoś nauczył i wyciągnął właściwe wnioski, póki ich nie wyciagniesz one nie przestaną się dziać.
-
To w jakim celu zalozyles temat skoro i tak nie ma dla Ciebie żadnego ratunku? Narcyzm jest to samouwielbienie. - niekorzystny i destruktywny schemat Natomiast samoakceptacja jest zdrowym i korzystnym postrzeganiem siebie.
-
Masz rację, dlatego wybrałem bardzo reprezentatywne przykłady żeby jasno pokazać co mam na myśli. Nie mam żadnej tezy, - zachęcam jedynie do zmodernizowania swojego postrzegania procesu starzenia, jako tego, który niczego nam nie odbiera jak to wielu uważa. Oglądając zdjęcia mojego ojca sprzed 40 lat potrafię na nich dostrzec ten sam szelmowski uśmieszek który ma do dziś, rozpoznaje te same, gęsto obrośnięte, zaostrzone łuki brwiowe, wysokość czoła i szerokość szczęki również się nie zmienila, przybyło mu za to kilka zmarszczek, i siwych włosów, trochę się zakola pogłębiły, ale dzięki temu jego wygląd nabrał charyzmy i powagi. Naprawdę próbuje odszukać coś, co mógłbym określić jako "utracone", niestety nie potrafie tego odszukać.
-
W każdym z tych przypadków "uroda" miała możliwość dojrzeć, wydostojnieć, nabrać wyrazu, jakości i głębi, - tak samo podziało się z ich zachowaniem, postawą, myśleniem i podejściem. Zjawisko "przemijania" według mnie (bo każdy filtruje rzeczywistość przez własne filtry) tutaj nie zaszło i nie zajdzie w żadnym aspekcie. Conajwyżej ewoluowania.
-
Dalej nie do końca rozumiesz o czym mówię, więc wyżej zamieściłem przykłady. Przyjrzyj się tym zdjęciom, i powiedz mi czy zaszło tu zjawisko "przeminięcia urody" ? Czy z "dobrze zaprojektowanych" , wyjściowych, kolokwialnie mowiąc "ładnych" twarzy zrobiły się nie wyjściowe i odstraszające? Czy powyzszym ludziom czas coś odebrał, czy może nawet o coś wzbogacił? Mówimy o sferze wizualnej.
-
Wiadomo że jak oblejesz sobie twarz kwasem/przytyjesz 40 kg/ zachorujesz na białaczkę/ stracisz wszystkie zęby i włosy od leków to nie będziesz urodziwy jak wcześniej. Generalnie ładny człowiek pozostaje ładny. Jego urodziwe rysy twarzy, spojrzenie, uśmiech są niezmienne.
-
Jeżeli od początku na relacje nakladasz ramę kolezenską/przyjacielską, a do tego zachowujesz się jak kolega/przyjaciel to nie masz prawa się dziwić że jesteś tak traktowany i nim pozostajesz. Jeżeli od początku nie komunikujesz właściwej intencji, nie wysyłasz seksualnych sygnałów to nie ma zadnych powodów do tego byś był odebrany i zakwalifikowany jako ktoś inny niż przyjaciel
-
Uroda nie przemija, ona ewoluuje, dojrzewa. Jeżeli jesteś atrakcyjną seksowną 20latką, to prawdopodobnie będziesz atrakcyjną i ładną 60 latką (dla innych 60latków) Ważniejsza jest dla Ciebie inteligencja, - to iluzja z poziomu umysłu. Z poziomu serca o wiele ważniejsze dla Ciebie będzie połączenie emocjonalne, jakość wspólnej komunikacji, porozumienie i zgodność przekonań, odczuć, myśli i emocji.
-
Prawdopodobnie koleżance chodzi o to, żebyś nie szedł na łatwiznę i wszystkich swoich niepowodzeń, braku dziewczyny, przyjaciół, dobrej pracy i fajnego życia nie obarczał swoją brzydką twarzą (nic juz nie musze ze sobą robić bo to i tak nic nie da, w końcu moja twarz i tak zadecyduje o wszysfkim)
-
Przedmówca wyłożył esencję. Dokładnie. Jeżeli czujesz się jak ciapa, i zachowujesz jak ciapa, to tak będziesz traktowany i postrzegany, z ładną twarzą czy bez.
-
Masz absolutną rację co do tego, że na podstawie wyglądu wydajemy wstępne osądy. Jednak te wstępne osądy pozostaną ostatecznymi tylko i wyłącznie wtedy, gdy będą oparte tylko na wyglądzie i na niczym innym (gdy bym na przykład pokazał Twoje zdjęcie mojej siostrze, i zapytał ją, "co o tym gościu myslisz?") Jednak wchodząc do gabinetu prezesa na rozmowę o pracę masz o wiele więcej zasobów niż swój wygląd. Mówi się że pierwsze wrażenie jest najważniejsze - jasne, pod warunkiem że nie masz możliwości stworzenia drugiego . Jeżeli do pokoju wejdzie przystojny, świetnie ubrany, czarujacy, elokwentny i pachnący mezczyzna z wyprofilowanym gładkim zarostem, o radiowym głosie, z dopracowaną, perfekcyjną mową ciała ale w połowie rozmowy ujawni się jego skrywany zespół Touretta, i zacznie nagle głośno wykrzykiwać "ku*wa! Ku*wa!! Ku*wa! H*j!!, rozpinajac przy tym rozporek i oblewajac moczem biórko Prezesa po czym wybiegnie w podskokach z gabinetu , - który obraz siebie pozostawi w glowie prezesa, pierwszy czy ostatni? Pierwsze wrażenie nie ma kompletnie żadnego znaczenia, jeżeli wytworzysz kolejne. Oczywiście, Twoj wygląd mimowolnie będzie generować pierwsze wrażenie, ale to Twoja energetyka, styl bycia, sposób mowy i wyrażania myśli, mimika, kontakt wzrokowy będzie stopniowo zastępować to pierwsze, z pozoru być moze nie korzystne wrażenie. Ps. Jak chcesz leczyć zaburzenia lękowe jak nie u źródła? To właśnie przekonania są ich źródłem, w Twoim przypadku bardzo destruktywne i ograniczające. Psychiatra przepisze Ci tabletkę z chemią, psycholog każe Ci spojrzeć w lustro i siebie zaakceptować, a dobry specjalista od treningu mentalnego naprawi Cię od środka, i właśnie w taki sposób podszedł byś do problemu fachowo. Ale żeby tak się stało, najpierw musisz być otwarty na pomoc i na zmianę.- to jest najtrudnijsze.
-
Rozumiem że masz jakieś złe doświadczenia z tą formą terapii?
-
Tak długo jak będziesz nienawidziec swojej twarzy, tak długo będziesz się sam sabotować, skreślać i hamować w działaniach. Twoje przekonanie o Twojej twarzy, która niszczy Ci całe życie, będzie tworzyć Ci filtry, które wszystkie Twoje niepowodzenia, kłopoty, trudności i problemy będą podpinać pod przyczynę brzydkiej twarzy - a z racji tego że twarz jest czymś czego nie możesz zmienić, budujesz sobie betonowe, nie do skruszenia, trwałe ograniczenia, które będą faktycznym powodem Twoich niepowodzeń, a nie Twoja twarz, która nie będzie mieć z tym nic wspólnego. Poszukaj w swojej okolicy sesji z dekodyki, tutaj trzeba wejść głęboko w przekonania i je ponaprawiać.
-
Co jest konkretnie nie tak z Twoim wyglądem? W czym dokładnie leży problem?
-
Koleżanka wyżej napisała że wszystko zależy od Ciebie, i to od Ciebie zależy jak pokierujesz swoim życiem. Brzmi to niezwykle budująco że aż zagrzewa do boju, ale niestety, albo i stety tak nie jest. Jeżeli wszystko by zależało odemnie to nie popadal bym w 16 miesięczny epizod depresyjny kilka lat temu. Jeżeli wszystko by zależało od Ciebie, to nie serwowala bys sobie takiego życia jakie masz, no chyba że z premedytacją i pełną świadomą wolą zamknełas się w pokoju i zamieniłaś się w warzywko, tak wiesz, dla frajdy żeby poczuć się jak wyschnięta pietruszka. Tak naprawdę nie wiem czy jest coś, na co realnie mamy jakikolwiek wpływ. Śmiem wątpić czy nawet wybór koloru sukienki w pełni zależy od nas, chciał bym żeby podobała mi się Zielona, ale co mam poradzić na to że podoba mi się czerwona? Nie masz wpływu na to że smakuje Ci pomidorowa, a ogórkowa już nie. - wszystko jest zaprogramowane. Jak to zrozumiesz i dogłębnie zainstalujesz w swojej świadomości, staniesz się czysta i wolna, wolna od frustracji, zazdrości, bezsilności, i rozczeń
- 14 odpowiedzi
-
- pustka
- (i 3 więcej)
-
Jakkolwiek to nie zabrzmi, zaufaj przeznaczeniu. Ono wie najlepiej co ma Ci zaserwować w jakim momencie. Wszystko to, co się dzieje w Twoim życiu (czyli nic - z tego co piszesz) ma się dziać. To że Twoje życie wygląda tak jak wygląda, ma swoje powody, jeżeli by ich nie miało, toczyło by się inaczej. Za jakiś czas, może krotszy, może dłuższy, pojawią się w Twoim życiu takie okoliczności, taki kontekst, który da Ci możliwość zmiany. To nie będzie wyglądało tak, że będziesz leżeć na łóżku i czekać aż samo się wszystko po układa, tylko poprostu wpadniesz na pewien pomysł, poczujesz pewien impuls który Cię popchnie do zrobienia czegoś, co wprowadzi zmianę do Twojego życia - to że teraz go nie ma, to znaczy że ma go teraz nie być, zaakceptuj to. To że zalozyłaś ten wątek, akurat w tym momencie swojego życia, to że ja z nudów na niego wszedłem, i napisałem tego posta, który być może natchnie Cię do głębszego rozwoju duchowego lub chociażby zmieni Twoje postrzeganie, myślisz że to losowy splot okoliczności, przypadek? Niema czegoś takiego jak przypadek, przypadek to iluzja stworzona przez człowieka żeby mógł sobie zracjonalizowac spójny zbieg różnych wydarzeń, które z pewnych przyczyn się zazębiły. Im szybciej ogarniesz to co wyżej napisałem, tym lepiej dla Ciebie, zaakceptuj wszystko, co dotąd stało się w Twoim życiu i to jak ono wygląda, jak przepracujesz w sobie całą flustracje i się jej pozbedziesz, poczujesz blogi spokój, jak zaczniesz być spokojna to zaczniesz dostrzegać więcej, słyszeć i czuć, wtedy wejdziesz na taką częstotliwość odbierania, że nowe okolicznosci, możliwości i konteksty zaczną się "same pojawiać".
- 14 odpowiedzi
-
- pustka
- (i 3 więcej)
-
Jeżeli interpunkcja ma decydować o łatwości zrozumienia treści, (a w tym przypadku bardzo by zadecydowała) to jak najbardziej jest to równie ważny element jak sama treść. #zerotolerancjidlabrakuinterpunkcji #powiedzNie #muremzainterpunkcją
-
Jak byś użył znaków interpunkcyjnych to bym Ci odpowiedział