
jasaw
Użytkownik-
Postów
8 399 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez jasaw
-
Mightman, może siła mojego wieku działa ...doświadczenie, zrozumienie i chęć pomocy??? Odbierasz na mojej fali, być może, jakkolwiek to brzmi, i ufasz szczerości moich słów...co jest dla mnie zaszczytem i wielką radością, bo o to mi w życiu chodzi, chociaż nie wszyscy to widzą i nie rozumieją mnie....!!!! Pozdrawiam serdecznie
-
Mightman, podjąłeś słuszna decyzję. Najlepiej niech specjalista oceni, co się z Tobą dzieje. Nasze wspaniałe forum może nas wspierać, możemy czytać różne książki, ale co do diagnozy, to jedynie opinia psychiatry może być fachowa. Wiadomo, że nie załatwi to Twoich problemów, ale jest to pierwszy, bardzo poważny krok w drodze do spokoju, szczęścia, zdrowia. Powodzenia.....
-
I znowu próby poskromienia lęku, przed wychodzeniem z domu, wstrzymane. Infekcja trochę oszukała mnie, dzisiaj czułam się gorzej niż kilka dni temu. Wyjście z domu, z konieczności, niemożliwe Poradzę sobie z tym, ale jestem psychicznie gotowa do wyjść...chciałam sprawdzić siebie...może jutro, albo pojutrze???? Jeszcze relaksacja i spróbuję zasnąć....
-
Mirabeleee, jeśli podjęłaś taką decyzję, że nigdy nie chcesz się dogadać, to nie myśl o tym, a jeśli z jakiś powodów nie możesz się porozumieć,a chciałabyś i widzisz chociaż cień nadziei...nie rezygnuj My kobiety często wyolbrzymiamy problemy i te uczuciowe także. U nas każda sprawa, każdy problem ma zabarwień tysiące i dlatego staje się trudny, a u panów problem to konkretne rozwiązanie - tak lub nie, dobrze - źle. Dlatego my jesteśmy często nieznośne, wymagające, a mężczyźni nie wiedzą o co nam chodzi... Jednak można sie porozumieć, pod warunkiem,że obie strony tego chcą.Niczego na siłę się nie załatwi, a już na pewno nie w kwestii uczuć...
-
Zwykłe przeziębienie, nawet nie wirus, a tak potwornie wymęczył mnie..dzisiaj dopiero zachciało mi się zajrzeć na dłużej do Znajomych z forum Mirabeleee,masz rację, że monotonia życia zabija radość wszelką. Byle do wiosny...wiem, że większość z Was czeka na słońce, wyższą temperaturę. Ja, akurat w kwestii pory roku, należę do zimnolubnych ludków...to co za oknem nie przeszkadza mi zupełnie, ale każdy z nas znajdzie sobie powód do apatii, narzekania, niezadowolenia...z tym najmniejszy problem jest...
-
chocovanilla, ja też należę do tych upartych i poszukujących, często udaje mi się załatwiać wizyty i badania w ramach NFZ, które uważane są za niemożliwe niemalże. Szperam w internecie, wydzwaniam i ustalam terminy, nie tylko dla siebie, głównie znajomym....
-
Dla mnie jesień, a szczególnie zima, to pory roku, które wpływają na mnie korzystniej niż ostre słońce i wysoka temperatura. Tak było zawsze, od dziecięcych lat, chowałam się się przed letnim słońcem w domu, lub gdzieś w cieniu, nigdy nie opalałam się, wręcz nie podoba mi się skóra nienaturalnie opalona. Źle się czuję, gdy temperatura wzrasta powyżej 20 stopni... Lekki mróz, śnieg i jesienny wiatr orzeźwiają mnie, pobudzają do życia....... Jestem "człowiekiem północy", widocznie moi praprzodkowie pochodzą z krainy wiecznych mrozów i zim...
-
msauto, film obejrzałam z przyjemnością, ale nie jest to arcydzieło..fabuła słabiutka, miałam jednak wielką przyjemność patrząc na grę J Deppa i A Jolie "Kodu Nieśmiertelności" nie oglądałam / to nie znaczy, że nie obejrzę/, bo mówiąc szczerze, nie jestem fanką kina za bardzo. Oglądam najchętniej filmy psychologiczne, obyczajowe...żadnych horrorów, mega-sensacji itp... Zresztą, mam kilku swoich ulubionych aktorów i ze względu na Ich kreację, potrafię zmęczyć nawet nielubiane przeze mnie filmy. Brando w czołówce Dziękuję....
-
Hayleyy, nie jestem psychologiem, ale moim zdaniem, najlepszym wyjściem byłoby spotkanie ze specjalistą. Skierowanie do niego/ psychologa/ może wypisać lekarz rodzinny. Myślę też, bo jestem matką, że poważna rozmowa z Mamą przydałaby się. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdy Rodzic potrafi rozmawiać na tematy związane z cierpieniem duszy swoich dzieci, ale warto próbować!!!!
-
msauto , dzięki Tobie obejrzę dzisiaj ten film...przegapiłam w HBO, ale znalazłam w komputerze, bezpłatnie/????/ Bardzo lubię głównych aktorów, choćby dlatego z przyjemnością, za chwilę, będę oglądała...pozdrawiam
-
deadlylook, to trudna sprawa...i bardzo osobista. Ja należę do osób, które raz zdradzone, odrzucone, odsuwają się...nie potrafiłabym żyć z kimś, kto mnie tak bardzo zawiódł. Ale wiadomo, to mój punkt widzenia, nie znam Twojego, a właściwie Waszego małżeńskiego problemu, więc na ten temat wypowiadać się, nie mam prawa. Samotność jest straszna, ale niestety przeżyłam kiedyś samotność będąc w związku małżeńskim...to jest koszmar!!!!! Od ponad 10 lat wiem, co znaczy mieć u boku Męża-Przyjaciela, bo uwierzyłam, że świat jest pełen wspaniałych mężczyzn...czasem wystarczy dobrze się rozejrzeć dookoła, by to dojrzeć
-
Witam 1 stycznia 2012 roku tych, którzy już wstali, lub, tak jak ja, nie spali w ogóle.... Bezsenność sylwestrowej nocy...można powiedzieć. Nic to, może odeśpię???? Pozdrawiam wszystkich - "chorych lekko", obudzonych, bo obowiązki ich wzywają...i tych, cierpiących na bezsenność , czasami
-
dominika92, wprawdzie mój Mąż jest świetnym "Antydepresantem" także, ale zaczynamy rozmawiać o piesku coraz częściej....
-
DLA WSZYSTKICH FORUMOWICZÓW ..... Z NAJLEPSZYMI ŻYCZENIAMI NA NOWY ROK .... by udało się nam dowiedzieć i zrozumieć, jak żyć, jak radzić sobie z naszymi cierpieniami, niepokojami, lękami, z życiem...po prostu Przyjemnej zabawy sylwestrowej i "zdrowego" poranka 1 stycznia 2012 roku "Jeśli Twoje Serce jest tak wielkie jak marzenia, to wiedz że osiągniesz o wiele więcej. Nigdy nie trać nadziei i wiary, dlatego że to one dają nam siły do realizowania swoich marzeń. Twoje marzenia są piękne i dlatego spełniają się. Miłość, którą masz w sobie jest najwierniejszym Twoim przyjacielem. Nigdy nie pozwól by ktoś zakłócił jej spokój, a ta którą darzysz bliskich jest najważniejsza".
-
Kiya, na szczęście ja mieszkam tylko z Mężem, który także porządek lubi.... Jednak kiedyś, gdy mieszkałam jeszcze z Synami, bywało różnie, to fakt. Ale niedawno wspominaliśmy, że mimo, iż marudziłam w tym względzie, oni teraz pamiętają, że warto żyć w otoczeniu uporządkowanym i czystym...twierdzą, że wyszło Im to na dobre. Co do pieska, ja nawet byłam już zdecydowana, ale Mąż mnie powstrzymuje, bo przede wszystkim boi się chorób. Twierdzi, że nasze Mu wystarczają, wyczerpują limit chorowania w domu. Jednak ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła...zobaczymy ????? Pozdrawiam
-
dominika92, też myślałam o piesku, ale mam ciągle w pamięci odejście moich dwóch owczarków, i to powstrzymało przed zaopiekowaniem się jakimś stworzonkiem....za bardzo to przeżywałam, boję się... Kiya, te czynności uważam za konieczne, może lepiej nazwać je niezbędnymi , ale nie dodałam, że one sprawiają mi przyjemność...uwielbiam porządek-na granicy pedanterii, ale bez ciśnienia wobec bliskich... To tak jak z poranną toaletą... Też staram się nie musieć niczego, a chcieć. To wyjście z domu poprawiło mi bardzo nastrój, te dziwne odczucia minęły Teraz czuję się naprawdę dobrze
-
dominika92,nextMatii,mimo oporów, przez Was przekonana, wyszłam. Nie był to długi spacer /ok.0.5h/,ale naprawdę, niska temperatura i powietrze /zwane świeżym/ orzeźwiły mnie i poczułam się inaczej. Coś, tak jakby otworzyło się w mojej głowie, nawet Mąż zauważył, że spojrzenie mi zbystrzało!!! Warto czasem ugiąć się pod radami "czujących to samo, tak samo"!!!!! Jeszcze raz....dziękuję dominiko92, tak naprawdę, ja rzadko miewam nastroje takie, które ograniczają moje codzienne działania. Zawsze, mimo wszystko, zabieram się za gotowanie, pranie i sprzątanie. Tak wytrenowałam swoją psychikę, by uznała te czynności jako konieczne, no, chyba, że mam silne zawroty głowy, co czasem zdarza się....
-
Dziękuję Wam bardzo za ciepłe słowa, które znaczą wiele - bardzo wiele. Ja "uciekam"z łóżka, staram się nie spędzać w nim więcej czasu, niż trzeba. Źle mi się kojarzy leżenie w pościeli...przypominają mi się czasy mojej choroby /cancer/. Własnie przed chwilą wysłuchałam muzyki relaksacyjnej i ..... namówiona i przekonana przez Was...wychodzę
-
Mightman, ja też dość sceptycznie podchodziłam do tego typu metod, ale dotarło do mnie, że to jest tak,jakbyś słuchał bajki, muzyki relaksacyjnej czy też "ciepłych słów babci", która chce Cię wyciszyć, uśpić.. Najważniejsze, że działa, można zasnąć, uspokoić się, a krzywdy nikomu tym nie robisz, nawet jeśli jesteś wierzący, bo ja z tym problemu nie mam.
-
dominika92, dziękuję Ci ... może rzeczywiście to sposób na poprawę samopoczucia??? Spróbuję....
-
Dawno nie czułam się tak dziwnie...czy źle??? Trudno powiedzieć ... Jestem rozdrażniona, boli mnie każdy nerw...może to bardziej z powodu cukrzycy, niż nerwicy??? A może wszystko razem... Miałam wyjść po zakupy, na spacer z Mężem, ale zrezygnuję.....mam nadzieję, że to chwilowy spadek formy Czekam na poprawę... -- 30 gru 2011, 14:36 -- Też łzy same mi się cisną...a powodu specjalnie nie mam, chyba taki dzień, po prostu!!!
-
jakubkowa, niezupełnie, zawiera elementy Schultza, ale jest troszkę inny, trwa nie dłużej niż trening Jacobsona.
-
Polecam ciekawy, niedługi artykuł, przed chwilą trafiłam na niego: http://zwierciadlo.pl/2010/cialo-dusza-umysl/medytuj-na-zdrowie
-
Tak to dość powszechna dolegliwość. Oczywiście u różnych osób, przebiega ona w różny sposób, z różnym natężeniem. Wiem jedno, że odkąd jestem świadoma tej przypadłości, rozumiem, że większość objawów, które mnie niepokoją, powoduje nerwica i dlatego jest mi łatwiej, paradoksalnie uspokajam się. Próbuje poradzić sobie z nią bez leków silniejszych, zobaczę jakie będą efekty. Ludzie w ogóle mało rozumieją, co się dzieje z ich najbliższymi, sąsiadami, znajomymi, bo tak naprawdę nie obchodzi ich to, a większość boi się nieznanego - homoseksualistów, HIV, chorób nowotworowych itd, itp. To wielkie szczęście, gdy ktoś obok nas, choć stara się zrozumieć i trwać przy nas, gdy tego potrzebujemy i nie obawia się żyć z nami, z naszymi problemami.
-
kaka1, potwierdzam!!!!