-
Postów
11 374 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez ekspert_abcZdrowie
-
słoń - trąba
-
point - punkt
-
PKP - transport
-
yeti
-
Cóż, dyskusja to nie bitwa. Czy musimy wszyscy się ze sobą zgadzać? Chyba forum jest po to, żeby, oprócz dokonania prób niesienia jakiejś pomocy - co w tym przypadku chyba zakończyło się porażką, bo autorka wątku już się nie wypowiada, i wcale jej się nie dziwię - wymienić się opiniami na jakiś temat, poszerzyć swoje horyzonty. Nie widzę w tym nic złego, jeżeli jesteśmy kulturalni i nie obrażamy siebie nawzajem. Do ekspert_abcZdrowie Tak, pozwoliłem sobie zakwestionować Twoje kompetencje, ponieważ niektóre konkretne Twoje wypowiedzi nie miały wiele wspólnego z niesieniem pomocy psychologicznej przez profesjonalistę. Nie jesteś zwyczajnym użytkownikiem, masz z automatu większy autorytet, więc Twoje słowa mają większą wagę i to była przyczyna moich wycieczek. Piszesz, że jesteś psychologiem, czyli absolwentką studiów psychologicznych, a to jeszcze nie daje kwalifikacji do niesienia pomocy ludziom, i tu chyba się zgadzamy. Sam znam absolwentów psychologii, którzy psychoterapię i pomoc psychologiczną uznają za bzdurę, uważają, że psychologia to doświadczalne badanie ludzkich zachowań a problemy trzeba leczyć chemią. Dlatego w innym wątku poradziłem pewnej osobie, żeby szukając psychologa, koniecznie zwróciła uwagę na to, czy psycholog oprócz magisterium z psychologii ma jeszcze ukończony dobry kurs psychoterapii. Mam nadzieję, że choć tu się zgadzamy. I znowu wręcz "prosisz się" o uwagę z mojej strony. Tu akurat nie ma wielkich sporów i wydaje mi się, że jako psycholog powinnaś to dobrze wiedzieć. W erotyce np. nie ma ginekologicznych zbliżeń na narządy płciowe, fabuła jest bardziej rozwinięta, nie ma tyle perwersji i przemocy, nie ma poniżania kobiet. To jest ogólna, znana i dość wyraźna, i wcale nie subtelna różnica. Pewnie są filmy, które są przypadkami granicznymi i trudno je zakwalifikować, ale rozróżnienie funkcjonuje w psychologii i seksuologii. Zaraz, ja go diagnozuję? Jakich faktów? Ja napisałem ogólnie, o wszystkich ludziach i w trybie warunkowym: "Różne rzeczy mogą skłaniać ludzi do oglądania porno. Mogą to być instynkty perwersyjne - sadystyczne, masochistyczne itp.". A Ty napisałaś z dużo większą dozą pewności o konkretnej osobie: "jej partner też zapewne odczuwa dysonans - z jednej strony kierują nim normalne potrzeby seksualne, a z drugiej ma świadomość, że oglądając erotyczne filmy, krzywdzi partnerkę.". Więc ja zapytałem tylko, skąd wiesz, jakie potrzeby nim kierują, i że są normalne, bo mogą być inne, tyle. A teraz zmierzając do końca, chciałbym zwrócić Tobie i większości pozostałych przedmówców uwagę, na to, że ponieśliśmy w tym wątku porażkę, autorka posta wycofała się, zapewne ze względu na sposób, w jaki została tutaj potraktowana. Uważam, że większość z Was wykazała się brakiem delikatności i przede wszystkim brakiem zrozumienia, że można mieć inny niż Wasz światopogląd. Bo przecież do tego sprowadzały się odpowiedzi i porady - wyluzuj, pornografia to norma, nic takiego, zaakceptuj to, bo to ty masz problem, a nie twój chłopak, on jest tylko normalnym facetem. Innymi słowy, zrób coś ze sobą tak, żeby to Ciebie nie raniło, innej opcji nie ma. To nie jest żadna pomoc. Tyle z mojej strony w tym temacie, wyciągajcie wnioski z tej historii sami. Zawsze dla poprawy samopoczucia można uznać, że dziewczyna uciekła, bo jest niedowartościowana, zakompleksiona i nie mogła znieść tego, że ktoś jej tutaj to pokazał, prawda? Ptr, jestem psychologiem i po studiach psychologicznych mogę nieść określone formy pomocy ludziom, a na pewno mogę udzielać się na forum psychologicznym. Nigdzie jednak nie napisałam o sobie, że jestem psychoterapeutką i takiej formy pomagania nigdy bym się nie podjęła, bo nie mam ku temu kwalifikacji. To, że znasz grono absolwentów, którzy krytykują psychoterapią, tudzież pomoc psychologiczną i proponują „chemię”, nie oznacza, że wszyscy psychologowie czy inni ludzie też tak uważają. O ile depresje endogenne czy inne zaburzenia psychiczne o podłożu biologicznym oczywiście należy leczyć farmakologicznie, by ustabilizować „chemię w mózgu”, to takie problemy jak relacje międzyludzkie, np. problemy z teściami czy taki problem, jak zgłosiła autorka wątku – problem z pornografią/zaufaniem do partnera – nie jest problemem, który wymaga „chemii”, to nie jest problem o charakterze psychiatrycznym, ale czysto psychologicznym. Dziękuję za krótkie przypomnienie, czym różni się „pornografia” od „erotyki”. Akurat nie mam problemów z tego typu rozróżnieniem, ale powtórka nigdy nie zaszkodzi. Poza tym, inni użytkownicy forum też będą mieli „ściągawkę” w postaci operacjonalizacji dwóch istotnych pojęć, którymi posługujemy się podczas tej dyskusji. Dzięki, Ptr! Kończąc, chciałam napisać, że nie bagatelizowałam problemu autorki wątku i nie lekceważyłam jej uczuć. Zdaję sobie sprawę, że fakt, iż jej partner ogląda pornografię/erotykę, może być dla niej krzywdzący. Myślę Ptr, że spłycasz wypowiedzi moje i niektórych użytkowników w tym wątku, sprowadzając je do skrótu myślowego „wyluzuj, pornografia to norma, nic takiego, zaakceptuj to, bo to ty masz problem, a nie twój chłopak, on jest tylko normalnym facetem. Innymi słowy, zrób coś ze sobą tak, żeby to Ciebie nie raniło, innej opcji nie ma”. To nie tak. Zresztą napisałam wcześniej o ewentualnych negatywnych skutkach pornografii, o tym, że jest kilka sposobów na rozwiązanie ich problemu, bo to nie tylko autorka wątku ma problem. Problem mają oni oboje, bo sytuacja kładzie się cieniem na ich związek. Nie będę powtarzała słów z poprzedniego mojego posta. Mam wrażenie, że wybiórczo traktujesz wypowiedzi, żeby mieć okazję do „włożenia komuś szpili”, jak sam to zręcznie określiłeś wcześniej. A że ja jako psycholog jestem „rzucająca się w oczy”, to staję się jednocześnie łatwym i wygodnym celem, żeby się mnie czepić. Zgadzam się z Tobą, Ptr, w wielu miejscach, masz rację w wielu kwestiach i Twoje uwagi są słuszne i sensowne, ale nie krytykuj ludzi, których nie znasz, nie wiesz, jacy są i jaki mają światopogląd. Myślę, że bezpośrednia rozmowa z autorką wątku byłaby o wiele owocniejsza, a ona o wiele bardziej usatysfakcjonowana formą pomocy. Niestety, pomoc on-line niesie ze sobą pewne ograniczenia, np. dotyczące precyzji ujęcia tego, co się myśli. Dlatego zachęcałabym monikę_05 do bezpośredniej konsultacji psychologicznej – może wybrać się na nią razem z partnerem. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za konstruktywną krytykę!
-
gold - złoto, złoty
-
earn - zarabiać
-
kaganiec
-
podatki - budżet państwa
-
herbata czy kawa?
-
hug - przytulić, objąć
-
lack - niedostatek, brak
-
most
-
złość - gniew
-
Możemy założyć, że autorka wątku jest chrześcijanką i są jej bliskie dogmaty kościoła chrześcijańskiego. Zresztą nie widzę sensu, by spierać się o jej wiarę. Masz rację, że przyznała, iż uważa pornografię jako coś niewłaściwego. Proponując jednak wspólne oglądanie „seansików”, nie miałam na myśli „twardego porno”, co dookreśliłam w kolejnym poście. Ale OK, masz rację – ktoś mógł opatrznie zinterpretować moją wypowiedź, gdyż nie była precyzyjna. Nie zamierzam jednak teraz spierać się nad subtelnymi różnicami, co oznacza „pornografia”, a co (chyba w założeniu bardziej subtelna) „erotyka”. Po pierwsze, nie jestem psychoterapeutką, tylko psychologiem. I nigdy na tym forum nie pisałam o sobie, że jestem terapeutą. Po drugie, nie wbijałam nikomu szpili. Moje słowa dotyczące braku konsekwencji w stosowaniu się do reguł wiary chrześcijańskiej były odpowiedzią na Twoje zarzuty, jakbym ignorowała światopogląd i zasady etyczne autorki wątku, jakimi się kieruje w życiu, proponując jej wspólne z chłopakiem obejrzenie „erotyki”. Pierwszy zaatakowałeś, podważając moje kompetencje i w ogóle mnie nie znając. Mam w sobie wystarczające pokłady empatii, by wiedzieć, że dla wielu kobiet oglądanie pornografii przez partnera jest bolesne czy krzywdzące. Osobiście, nie jestem też jakoś propagatorką pornografii czy nawet erotyki i nie zamierzam skandować haseł w stylu: „Pornografia jest OK, oglądanie pornografii (przez mężczyzn czy kobiety) to norma, faceci oglądajcie pornografię”. Mam świadomość, że nadużywanie pornografii może nieść opłakane skutki dla związku, chociażby uzależnienie od seksu/masturbacji. Z doświadczenia jednak wiem, że za pretensjami pod adresem partnera, że OD CZASU DO CZSU ogląda pornografię/erotykę, kryje się zazwyczaj zaniżona, niestabilna, chwiejna samoocena kobiety, która sprawia, że kobieta zaczyna myśleć w kategoriach: „Pewnie jestem do niczego, nie podobam mu się, nie kręcę go, tamte laski z filmów są lepsze”. Na tej bazie rozwija się zazdrość, chęć kontrolowania partnera, sprawdzania historii przeglądanych stron w Internecie itp. Problem autorki wątku tkwi w niej, bo to ona w taki, a nie inny sposób odbiera, spostrzega oglądanie pornografii/erotyki przez swojego chłopaka. Chodzi tutaj o percepcję erotyki przez partnerkę. Dla niej jest to coś na kształt zdrady (wizualnej/wirtualnej/emocjonalnej, nieistotny epitet), coś co ją uwiera, boli, krzywdzi, rani, obrzydza, generalnie sprawia, że w ich związku dzieje się gorzej – kłótnie, pretensje, chowane urazy, żal. Być może jej chłopak nie ma żadnych złych intencji – po prostu chciał obejrzeć film erotyczny, tyle. Motywy mogły być różne – ciekawość, chęć zredukowania napięcia seksualnego…, ale zakładamy, że jego motywacją nie było skrzywdzenie partnerki, którą kocha i z którą tworzy związek. Myślę jednak, że tego typu problem jest przede wszystkim ICH problemem, na temat którego muszą porozmawiać i wynegocjować wspólnie, co jest dla nich granicą zdrady – czy zdrada fizyczna, czy oglądanie pornografii, czy nawet spojrzenie się na inną osobę. My na forum możemy się spierać co do podejścia do spraw seksu ogólnie, czy do pornografii. Ja jednak nadal uważam, że oglądanie pornografii przez mężczyzn nie jest żadną zbrodnią, a jeżeli partnerka bardzo to przeżywa, może oznaczać, że wątpi, czy jest wystarczająco atrakcyjna dla swojego partnera i odzywają się w niej kompleksy. To nieprawda. Według opisu ogląda (oprócz erotyki) pornografię, a ja nie jestem taki pewien, że do pornografii pociągają człowieka jedynie "normalne potrzeby seksualne". Różne rzeczy mogą skłaniać ludzi do oglądania porno. Mogą to być instynkty perwersyjne - sadystyczne, masochistyczne itp. Zaocznie nie zamierzam „diagnozować” partnera autorki wątku. Nie posądzałabym też go od razu o jakieś zapędy masochistyczne czy sadystyczne. Chyba zbyt daleko zabrnąłeś ze swoimi spekulacjami. To akurat mogło być krzywdzące dla partnera autorki wątku. Nie dointerpretowujmy sobie faktów. A skąd ta pewność? Ją ta sytuacja krzywdzi, jej facet, który zna ją lepiej niż ktokolwiek z ludzi na tym forum, sam to przyznał i nie uznał, że dziewczyna wyolbrzymia i że to ona ma problem. Dlaczego więc Ty twierdzisz, że z nią jest coś nie tak? Z jej opisu wynika, że jej odraza do zwykłych scen erotycznych w zwykłych filmach jest konsekwencją tego, że ma świadomość, że jej facet ogląda porno. A to jest, jak napisałem wczesniej, wirtualna zdrada. Jej odczucia są całkowicie zrozumiałe, może po prostu jest bardziej wrażliwą niż większość osobą, ale czy to jest od razu jakiś "problem"? Od kiedy wrażliwość to problem? Nie twierdzę, że z dziewczyną jest coś nie tak – nie przeinaczaj moich słów, bardzo Cię proszę. Według mnie, może mieć problem z niską samooceną, na bazie której powstała zazdrość o fakt, że jej partner od czasu do czasu obejrzy sobie film erotyczny. Może jest wrażliwa – nie znam jej, nie wiem. Myślę jednak, że dobierasz słowa i nazywasz sobie „problem” pod siebie, by ładnie wybronić swój sposób rozumowania. Problem nie brzmi „mam problem, jestem chorobliwie zazdrosna”, bo zwykle pacjenci/klienci nietrafnie lokują źródło swoich problemów. Najczęściej właśnie poza sobą – w tym przypadku, w chłopaku i w tym, że ogląda on pornografię/erotykę. Pacjenci zwykle dopiero po jakimś czasie (po terapii, konsultacjach z psychologiem) zyskują wgląd, że problem jednak leży w nich, w ich sposobie percepcji rzeczywistości. Dlatego nie dziwi mnie fakt, że autorka wątku nie zatytułowała wpisu „jestem zazdrosna, bo mój facet ogląda filmy erotyczne”. Lepiej napisać, że źródło problemów jest poza mną… Może dopiero po rozmowach ze specjalistą dziewczyna mogłaby naprawdę rozeznać się w swoich emocjach i zrozumieć, dlaczego czuje, co czuje. Nie zamierzam robić personalnych wycieczek pod niczyim adresem. Szkoda tylko, że wątek stał się zarzewiem jakiejś chorej sprzeczki, która w niczym nie pomaga autorce wątku. Przykro mi Ptr, że nawet mnie nie znasz, nie wiesz, kim jestem, a atakujesz mnie. Nie jestem idealna, umiem się przyznać do błędu. Być może nie byłam precyzyjna w swoich wypowiedziach – OK, jestem omylna. Poza tym, mam świadomość mankamentów związanych z próbami niesienia jakiegoś wsparcia przez Internet. Próbuję jednak podawać jakieś propozycje wyjścia z sytuacji, chociażby to wspólne obejrzenie filmu erotycznego - chociażby, żeby się nawet z tego pośmiać, zdystansować się do tego, skrytykować, zobaczyć, że to nie ma nic wspólnego z prawdziwym uczuciem, może przez to zniechęcić nawet jej partnera do oglądania tego typu filmów... To tylko propozycja - dziewczyna może z niej skorzystać, a jeśli jej nie pasuje, może ją odrzucić. Przecież do niczego tutaj nikt nikogo nie zmusza. Jeżeli nie taka strategia działania, to na pewno rozmowa z partnerem. Jeśli rozmowy są mało skuteczne, to może konsultacja u psychologa. Rozwiązań może być wiele...
-
Ptr, po pierwsze, nie wiem, czy autorka wątku jest osobą wierzącą, bo nigdzie nie zdeklarowała się w kwestii wiary. A jeżeli o wierze mówimy - to oglądanie filmów erotycznych przez partnera jest wielkim wykroczeniem moralnym, a współżycie przed ślubem już nie? Trochę wieje brakiem konsekwencji, ale to w końcu wybory autorki wątki i sprawy jej sumienia... Nic mi do tego. Problem ma autorka wątku i jej partner - oni oboje. W końcu to ona napisała post w tej sprawie na forum. Owszem, jej partner też zapewne odczuwa dysonans - z jednej strony kierują nim normalne potrzeby seksualne, a z drugiej ma świadomość, że oglądając erotyczne filmy, krzywdzi partnerkę. Problem jednak jest też w dziewczynie, która odbiera oglądanie erotyki przez partnera jako zdradę i zamach na ich związek. Doradziłam wspólny seansik, jak to określiłeś, by dziewczyna spróbowała spojrzeć na "erotykę" z innej perspektywy. Nie chodziło mi o oglądanie "twardej pornografii" odartej z jakiejkolwiek czułości. Mogliby np. obejrzeć jakiś film romantyczny z scenami pięknych aktów. Praca małymi krokami. Nie zachęcam wcale do działań sprzecznych z jej systemem wartości. Do niczego nie zmuszam, ma wolny wybór. To tylko moja propozycja - jeśli jej odpowiada, skorzysta z niej. Jeśli nie, ma do tego prawo. Zgadzam się z Tobą w jednym - to, czy oglądanie filmów erotycznych, jest dopuszczalne w ich związku, jest tematem do rozmów dla nich obojga i nic nikomu do tego. To oni sami powinni między sobą ustalić pewne kwestie i rady nikogo z tego forum im nie pomogą, jeśli sami nie wypracują jakiegoś kompromisu. My na forum możemy mieć różne podejście do pornografii, do spraw seksualnych w ogóle, ale nie rozwiążemy tego problemy za autorkę wątku, bo to nie jest problem mój, Candy14, Ptr czy Mad_Scientist, ale problem moniki_05 i jej partnera.
-
Skoro nie chcesz oglądać filmów erotycznych z partnerem, brzydzi Cię to, w jakiś sposób nie odpowiada, jest sprzeczne z Twoim systemem wartości, to OK - nikt Cię do niczego nie zmusza. Masz zupełne prawo nie oglądać tego typu filmów. Nie mam zamiaru sprowadzać człowieka do poziomu instynktów biologicznych, masz rację - nie jesteśmy zwierzętami. Ale nie robiłabym skrótu myślowego i nie równała mężczyzn oglądających pornografię czy zdjęcia nagich kobiet ze zwierzętami - bez przesady. Większość facetów ogląda pornografię, bo w taki sposób kieruje nimi popęd seksualny. Tworzą satysfakcjonujące związki, współżyją ze swoimi partnerkami, kochają je, szanują, a jednak oglądają filmy erotyczne. Ciągle uważam, że problem nie dotyczy Twojego partnera, ale Twojej zazdrości i być może niestabilnej samooceny.
-
evocation - przywoływanie, wywoływanie
-
Kazimiera torebka czy plecak?
-
magia - czary
-
spełnienie - marzenia
-
nook - zakątek, kącik, kąt, zakamarek
-
zadowolenie - satysfakcja
-
Anna Piotr czy Paweł?
-
Nie jestem okulistą, więc trudno mi cokolwiek doradzić, ale więcej na temat mętów w oku można przeczytać i posłuchać pod tym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/mety-w-oku.