Skocz do zawartości
Nerwica.com

ekspert_abcZdrowie

Użytkownik
  • Postów

    11 374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ekspert_abcZdrowie

  1. Fajna recepta na udany związek , ale trudna do zrealizowania w praktyce Wiele osób zna "dobre metody na szczęśliwy związek", a mimo wszystko nie potrafi się do nich zastosować i gdzieś po drodze dwoje bliskich sobie osób oddala się od siebie... No ale nie będę dalej pisała w tym fatalistycznym tonie. W końcu miało być o UDANYCH związkach Chciałabym się jeszcze odnieść do jednego wątku, o którym ktoś już coś wspomniał. Mianowicie chodzi mi o to, czy przeciwieństwa się przyciągają. Przyciągają się - fakt niezaprzeczalny:) Ludzie przeciwnej konstrukcji psychicznej niż nasza często nas intrygują i fascynują. Powstają w końcu tzw. związki komplementarne, które funkcjonują na zasadzie przeciwieństw i wzajemnie się uzupełniają, np. osoba uległa z dominującą. I o ile w niektórych sytuacjach takie dopełnianie się jest fajne i konstruktywne dla związku, o tyle w niektórych sytuacjach może być tragiczne dla relacji. Nie zapominajmy bowiem, że związkiem komplementarnym jest klasyczny związek przemocowy (kat - ofiara), a taka relacja przestaje mieć charakter zdrowy. Powstają też związki typu pan-sługa – problem tego rodzaju związku wynika z nierównowagi w zakresie władzy i kontroli. Jedna strona ma przewagę, dominuje, staje się autokratyczna, a druga podporządkowuje się, nie sprzeciwia woli partnera. Często są to związki, które po odchowaniu dzieci niejednokrotnie rozpadają się, bo nie ma już "czynnika", który by scalał relację. W psychologii rodziny mówi się też o związkach wspierających. Ktoś by pomyślał - "Związek wspierający? Super! Czyż nie o wzajemne wsparcie chodzi, kiedy dwoje ludzi się kocha?". Niestety, i związki wspierające mogą zwieść na manowce... Jedna strona staje się opiekunem, a druga – bezradnym dzieckiem. Często też jedna strona wynosi drugą na piedestał, czyli partnerzy wchodzą w role idola i wielbiciela. I wówczas powoli zaczyna robić się groźnie... Ważna zatem jest czujność i umiejętność monitorowania, czy to, co nas ze sobą łączy, rzeczywiście jest zdrowe. Ważne jest, by zdać sobie sprawę, czy partnerstwo rzeczywiście służy psychicznemu dopełnianiu się, uzupełnianiu deficytów, realizacji własnych marzeń i zaspokajaniu potrzeb, czy pełni raczej funkcję patologiczną, bo zabezpiecza przed dyskomfortem i frustracjami płynącymi z zewnątrz. Druga strona staje się wówczas potrzebna "po coś"... Kiedy jej nie ma, nie potrafimy bez niej normalnie żyć i funkcjonować. To już oznacza emocjonalne (i nie tylko emocjonalne) uzależnienie od partnera.
  2. wiktoria_alicja, obawiam się, że jeżeli Twój przyjaciel sam nie zechce sobie pomóc i ciągle wzbrania się przed pójściem do lekarza, to niewiele możesz zrobić. Nie zaciągniesz go siłą do specjalisty ani nie zmusisz do psychoterapii. Leczenie borderline polega na kuracji farmaceutycznej, jak i często wieloletniej psychoterapii. Bardzo wiele zależy od pacjenta. Jeżeli ktoś ma do czynienia z osobowością pograniczną w rodzinie, wśród swoich znajomych, to polecam przeczytać książkę Rachel Reiland pt. "Uratuj mnie". Warto, by tę lekturę przeczytała sama osoba cierpiąca na borderline. Więcej o osobowości pogranicznej można przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/osobowosc-chwiejna-emocjonalnie. Pozdrawiam!
  3. Jak zbudować udany związek? Chyba nie da się napisać gotowej recepty na szczęśliwą i trwałą relację. Będzie tyle podejść do tematu, co ludzi na świecie. Jeden powie: "Trzeba pracy i dobrej woli z obu stron", inny: "To kwestia zaangażowania", jeszcze inny: "Trzeba określić na początku znajomości swoje oczekiwania", ktoś dorzuci: "Kluczem udanego związku są wspólne pasje, zainteresowania, zdolność rozmawiania, przegadywanie problemów na bieżąco". Garstka ludzi szepnie, że nie wyobraża sobie udanego związku bez satysfakcjonującego seksu. Każdy z nas pewnie ma trochę inną definicję "doskonałego związku" i sposób na dbanie o własny związek. Ponadto, nie da się podać "złotej recepty" na udaną relację, bo jest wiele rodzajów związków - symetryczne, komplementarne, konfrontacyjne, usłużne itp. Ja dorzucę kilka swoich groszy w temacie... Pewna fajna terapeutka i psycholog, zajmująca się m.in. terapią par i terapią małżeńską, powiedziała kiedyś na jakimś wykładzie, że udany i zdrowy związek, który chroni przed uzależnieniem się od partnera, to taki, kiedy można sobie samemu/samej powiedzieć, że można bez partnera/partnerki normalnie żyć. W pewnym momencie jako nieopierzona studentka czułam się skonsternowana. No jak to? Co ona za głupoty wygaduje? Dopiero po czasie zrozumiałam, co miała na myśli. Po kilku latach przy okazji jakiegoś spotkania wśród znajomych (były same kobiety) wspomniałam o swoim podejściu do związku w myśl tej zasady, o której wspomniała nam terapeutka na wykładzie, by nie uzależniać się od partnera. Wszystkie panie wokoło twierdziły, w jakich to one nie są wspaniałych związkach, jak to sobie NIE WYOBRAŻAJĄ ŻYCIA bez swoich partnerów u boku. Na co ja odparłam, że robią sobie duże "kuku", mówiąc w ten sposób. Powiedziałam, że ja wręcz przeciwnie - wyobrażam sobie życie bez mojego partnera u boku. Kocham go i na pewno przeżyłabym mocno nasze rozstanie, gdyby coś się nie udało, ale wyobrażam sobie życie bez niego. Znajome zmierzyły mnie od góry do dołu dziwnym wzrokiem i chyba nie do końca uwierzyły w moją deklarację miłości do partnera. Nie bardzo przejęłam się ich zdaniem, bo wiem, że razem z partnerem tworzymy zdrową relację - kocham i czuję się kochana, możemy na siebie liczyć, jesteśmy dla siebie wsparciem w trudnych chwilach, ale jednocześnie mamy świadomość, że jesteśmy odrębnymi ludźmi i mamy prawo wyznaczać pewne granice. Myślę, że aby stworzyć udany związek, nie warto zlewać się jedną całość, ale zachować swoją odrębność, mieć swoją przestrzeń - wtedy cały czas pozostajemy atrakcyjni dla partnera/partnerki. I na koniec dodam - chociaż to może być mało popularne i spotka się zapewne z dezaprobatą wielu - że miłość nie jest wystarczająca, by stworzyć udany związek. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to mało romantycznie, ale niestety tak jest. Wojciszke wymienia 3 składniki miłości - intymność, namiętność, zaangażowanie, przy czym zaangażowanie jest najtrwalsze i kiedy dwa pierwsze czynniki przestaną "działać", gwarancję trwałości związku zapewnia ten trzeci czynnik - zaangażowanie. Mieczysław Plopa, polski psycholog, mówi natomiast, że na jakość związku wpływają 4 czynniki: intymność, samorealizacja, podobieństwo między partnerami i poziom rozczarowania - ten ostatni, rzecz jasna, trzeba minimalizować. To jednak tylko teoria, a w praktyce, jak wiadomo, bywa różnie...
  4. ekspert_abcZdrowie

    Skojarzenia

    niepełnosprawność - paraolimpiada
  5. kruszi, świetnie, że chcesz pomóc swojemu byłemu partnerowi i nakłonić go do leczenia nerwicy. Pamiętaj jednak, że wsparcie osoby cierpiącej na zaburzenia lękowe jest też trudne dla samej osoby-wspieracza. Na pewno masz tego świadomość, skoro Wasz związek "posypał się" między innymi ze względu na problemy emocjonalne Twojego byłego partnera. Masz przedsmak tego, co Cię czeka. Moją intencją nie jest Cię zniechęcać, tylko zwrócić uwagę na to, co może Cię czekać i że mogą być to bardzo trudne doświadczenia. Trzymam jednak mocno kciuki i mocno Wam kibicuję! Najważniejsza dla osoby z nerwicą jest chyba świadomość, że może liczyć na wsparcie i pomoc ze strony kogoś bliskiego. Być może Twój były chłopak nigdy bezpośrednio nie da Ci do zrozumienia, że wiele dla niego zrobiłaś, ale w środku może być Ci niezmiernie wdzięczny. Wsparcie ze strony bliskich osób jest bardzo istotnym czynnikiem ułatwiającym powrót do zdrowia osobom cierpiącym na nerwicę. O tym, jak reagować na rozwój zaburzeń, jak pomóc osobie z nerwicą, jak ją wspierać i jak zachęcać do szukania pomocy, kiedy pacjent nie chce się leczyć, możesz przeczytać pod poniższym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/jak-pomoc-osobie-z-nerwica. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  6. Ona25, zapytałaś, czy kontynuować znajomość, czy sobie odpuścić. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie, kiedy dasz sobie i swojej znajomej czas. Po kilkumiesięcznej znajomości i spotkaniach nie warto zaprzepaszczać być może fajnej i wartościowej przyjaźni. Spotykaj się, obserwuj, rozmawiaj i wyciągaj wnioski. Jeżeli "schemat" Waszych spotkań będzie się powtarzał, tzn. jeżeli znajoma nadal będzie absorbowała Twoją osobę swoimi problemami, nie dawała Ci wolnej przestrzeni, przedstawiała się jako bezbronną istotę, którą Ty masz się zaopiekować, a ona będzie Ci dozgonnie wdzięczna, to powiedz stanowczo, co Ci nie odpowiada, jak Ty widzisz Waszą znajomość. Zdrowa relacja powinna opierać się na asertywności i umiejętności stawiania granic. Nie jestem w stanie orzec, czy Twoja znajoma ma osobowość-bluszcz, jak to określiłaś. Być może Twoja znajoma jest typem "toksycznej znajomej", która minimalizuje Twoją swobodę i miejsce na prywatność. Totalnie absorbuje Twoją uwagę swoimi sprawami, kłopotami, bolączkami i ciągle musi być w centrum zainteresowania, udając przy tym "nieporadną" i "zagubioną", chociaż jej zachowanie jest ściśle wykalkulowane na określone profity, chociażby psychologiczne, np. żeby się dowartościować. Zaocznie trudno mi oceniać jakość Waszej znajomości. Osobiście radziłabym przyglądać się znajomej. Być może nie będzie trzeba od razu rezygnować z tej znajomości, ale ją zmodyfikować w taki sposób, by pasowała ona i satysfakcjonowała i Ciebie, i znajomą. Więcej na temat toksycznej przyjaźni możesz przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/toksyczna-przyjaciolka. Pozdrawiam!
  7. youth hostel - schronisko młodzieżowe
  8. ekspert_abcZdrowie

    Skojarzenia

    ułomność - upośledzenie
×