Skocz do zawartości
Nerwica.com

Vian

Użytkownik
  • Postów

    2 280
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Vian

  1. A ja nie bardzo rozumiem to "wywlekanie przy osobach trzecich"... Nie chodzi czasem o takie normalne ludzkie wspomnienie o kimś? W rodzaju: - Piłaś kiedyś kawę po turecku? - Piłam, jak byłam z Marcinem, to zawsze rano ją robił. I wychodzi hasło "byłam z Marcinem". Dużo w tym wszystkim zwykłego nieporozumienia moim zdaniem. Fioletowa chyba chciałaby wiedzieć precyzyjnie, z kim kiedy i co, a dla jej partnerki nie ma to chyba aż takiego znaczenia, czy była z kimś w związku czy nie była, skoro NIE JEST, dlatego wcale się nie dziwię, że raz powie o kimś "koleżanka" a raz "moja była", bo raz myśli o fajnym czasie spędzanym razem i plotach a innym razem pomyśli, jak była z nią w łóżku. Trzy - nie dziwię się też, że nie ma problemów o wspomnieniu o kimś w luźnej rozmowie ze znajomymi, a Fioletowej mówi, że nie chce tego roztrząsać. Fioletowa wydaje się podchodzić do tych byłych związków bardzo emocjonalnie i osobiście, "wybaczyła" je. Też bym nie chciała, żeby ktoś mnie najpierw z moich BYŁYCH przepytywał, a potem je wybaczał, bo to jest przeszłość. Nie wstydzę się jej, ale nie chcę, żeby mnie ktoś bliski z powodu też przeszłości osądzał.
  2. Hm... To może w drugą stronę - kogo chcesz poznać i jak chcesz to zrobić..? W sensie jaki to ktoś ma być, czego od niego oczekujesz, co sama mu dasz, jak chcesz tę osobę poznać..? PS. Widzisz, problem w tym, że szansa na to, że ktoś obcy uzupełni braki uczuć ze strony RODZICÓW jest niewielka, częściej się zdarza, że dziewczyna, która chce uczuć pakuje się w toksyczny związek, znajomość, albo odwrotnie - dla tego kogoś staje się toksyczna. Masz po prostu wielkie oczekiwania wobec ludzi, a nie wiem, czy w tym momencie jesteś dość zahartowana, żeby znosić kolejne ewentualne pomyłki...
  3. Ok, a coś Cię interesuje? Nie musisz mieć wielkich pieniędzy, ani chodzić na specjalistyczne żeby np. rysować i malować. Możesz założyć sobie konto na jakimś profilu tematycznym, związanym z Twoim zainteresowaniem i tak poznać ludzi, którzy nie tyle będą dla Ciebie źródłem emocji co inspiracji. Słowem - kiedy poznajesz kogoś z założeniem, że ta znajomość ma uzupełnić braki w uczuciach, których nie dostajesz teraz, jest spora szansa, że skończy się jakoś nieciekawie, ale jeśli poznasz kogoś neutralnie, bez takiego założenia i oczekiwań, może się okazać, że tacy ludzie będą Cię motywować i popychać do odkrywania w sobie rzeczy, o których teraz możesz nawet nie mieć pojęcia.
  4. Ja prawie 7 lat byłam w związku z facetem o 20 lat starszym ode mnie i najwięcej, co mi kupił, to butelka wina. A na brak kasy nie narzeka. Wino mnie też zdarzało się kupować. I owszem, proponował droższe prezenty - pod choinkę chciał mi sprezentować biżuterię, innym razem wybrać się do Francji na moje urodziny, po prostu ja tego nie chciałam, bo chciałam, żeby było wszystko jasne. Nie wiem, czy w tym momencie 10 lat więcej robiłoby mi jakąś straszną różnicę. Byłam z nim, bo mi na nim zależało, ale owszem, często słyszałam takich mundrych jak Ty, którzy byli PEWNI, że się puszczam, on mnie sponsoruje, a mnie chodzi tylko o jego kasę. To, że się Wam coś w głowach nie mieści, to nie znaczy, że to niemożliwe. @dziewczyny Seana Connery'ego też bym brała, ale on to się akurat moim koleżankom też podoba.
  5. Ostrożnie z tym. Potrzebujesz bliskości, której nie dostajesz, a czujesz, że Ci się należy, więc szukasz substytutów najbliższych w gronie znajomych. Może się udać, czasami z przyjaciółmi tworzy się bliższe więzi niż z własną rodziną, ALE potrzebujesz dużo uwagi, emocji i uczuć, a nie wiadomo, czy sama potrafisz im dawać z siebie tyle samo, skoro nigdy nikt Cię tego nie nauczył. Jeśli nie, to taka znajomość będzie toksyczna i prędzej czy później skonczy się niefajnie. Może być też tak, że Ty czujesz tak wielką potrzebę pozytywnych uczuć, że będziesz wypierać ze świadomości wady osób, które te uczucia będą Ci okazywać, czyli też będzie toksycznie i skończy się niefajnie. A tak z innej strony - czym Ty się w ogóle interesujesz? Jak nie jesteś w szkole, nie oglądasz TV i nie łazisz po necie, to co robisz?
  6. Dwie rzeczy mis ię nasuwają... Jakoś z 15 lat temu stwierdzono nowotwór piersi u mojej mamy. Summa summarum okazał się niezłośliwy, ale co się wszyscy stresu najedliśmy przez okres oczekiwania na wyniki badań (a to nie było kilka dni tylko chyba ze 2 miesiące jak nei lepiej), to nasze. Mama usłyszała słowo "nowotwór" i już się widziała bez piersi, skończyło się na zabiegu. Podobną sytuację miałam ja jakieś 4 lata temu (też guz w piersi), tyle, że mnie dodatkowo durna lekarz na długo przed ostatecznymi wynikami badań strzeliła tekstem "proszę się psychiczne szykować na operację". U mnie na szczęście facet zachował się wspaniale, ale stosunki z jedną z przyjaciółek znacznie się ochłodziły, bo najpierw mędziła, żebym jej powiedziała, czemu jestem przybita i wiecznie zdenerwowana, a kiedy to zrobiłam, przestała się do mnie odzywać dosłownie z minuty na minutę. Potem rozbrajająco tłumaczyła, że nie odzywała się, bo nie wiedziała, jak się zachować, a w ogóle moja sytuacja ją dołowała, kiedy dopiero pogodziła się z facetem. I przyjaźń oklapła. Dodam też, że nie każdy chce, żeby mu towarzyszyć w szpitalach - ja np nie chcę, ale chyba każdy by chciał, żeby bliscy... nie wiem - przejęli się sytuacją. Może w swojej opinii przejąłeś się dość, ale w jej niekoniecznie...
  7. Nie doczytałam do końca, bo literki zaczęły mi skakać przed oczami. Na przyszłość mała prośba, myślę, że nie tylko w swoim imieniu - jak piszesz post, to po pierwsze uważaj jednak na literówki, po drugie stosuj interpunkcję - jedno gigantyczne zdanie na 10 linijek serio trudno odczytać poprawnie, po trzecie, kiedy piszesz dłuższy post, stosuj odstępy między akapitami. Z góry dzięki. Istnieje możliwość, że masz nerwicę, na Twoim miejscu przeszłabym się do specjalisty to zweryfikować, bo to nie jest problem, który można załatwić poradą na forum.
  8. Zastanawiam się, czy nie mogło być tak, że pomyliłeś skromność z kompleksami i brakiem pewności siebie. Tobie taka cicha, szara myszka pasowała, ale jej najwyraźniej nie, skoro teraz jest inna. Po pierwsze fakt, że Twoim znajomym się nie podoba nie znaczy, że jej nie może. Mnie się podoba Jeremy Irons chociaż jest starszy ode mnie ze 30 czy 40 lat i żadne moje koleżanki nie podzielają mojej opinii. Po drugie atrakcyjności człowieka nie można oceniać TYLKO po zdjęciu. Może facet ma mnóstwo wdzięku i magnetyczną osobowość. Ja to widzę tak - ona była skromna i bez szczególnych wymagań, a Ty zakładałeś, że będzie taka zawsze. Ale trafił się fotograf, który pokazał jej inne możliwości i na Twoje nieszczęście - trafił w 10-kę. Ona zaczęła mieć wymagania którym Ty nie chcialeś lub/i nie mogłeś sprostać, więc odeszła do kogoś, kto pasował jej lepiej. Ty czujesz się zły i oszukany. Masz żal do niej za to, że się zmieniła, żal do fotografa, że to w niej obudził, żal do obojga, że odeszła do niego i jest zadowolona, dlatego wolisz zakładać, że on jest jej sponsorem, a ona poleciała na kasę, chociaż bardziej prawdopodobna jest fascynacja człowiekiem, który pokazał jej świat, którego z Tobą nie znała. Ja Cię rozumiem, też miałam w życiu osobę, która z biegiem lat sie zmieniła - w moim mniemaniu na gorsze i kopnęła mnie jak starą torbę, chociaż nic złego nie zrobiłam, też miałam o to żal i czułam się oszukana. Ale prawda jest taka, że po pierwsze ludzie się zmieniają i to normalne, a po drugie czasami tylko nam się wydaje, że jak nie robimy nic złego, a druga strona się nie skarży, to jej potrzeby są zaspokojone. Niekoniecznie. Napisałeś, że miała pretensje, że nie masz kasy na jej zachcianki. Zależy jakie to zachcianki - brylanty i samochód czy może kolacja od czasu do czasu, wyjście gdzieś, kwiaty..? Prawda jest taka, że chyba każda kobieta potrzebuje czasem czegoś poza słowami - romantycznej kolacji w restauracji, kwiatów z okazji tego, że jest piękna, upominku, który dostała, bo kiedy jej mężczyzna był przy sklepie, pomyślał o niej... I nawet jeśli kobieta mówi, że jej to niepotrzebne, że wystarczy jej spacer, to po pewnym czasie zaczyna sobie cichutko marzyć, że może kiedyś jednak któregoś wieczoru nie spędzą oglądając film z kompa, tylko zrobią coś romantycznego i niepotrzebnie kosztownego. A jeśli on musiał rozdawać 2 dni ulotki, żeby na to zarobić - ona po prostu będzie go kochać za to jeszcze bardziej. Fakt również, że każda chwila, którą poświęcasz na żal do byłej, to chwila, którą mogłeś poświęcić na staranie się o własne szczęście. Co wolisz, być szczęśliwy, czy w kółko przeżuwać, że się zawiodłeś? PS. Gwoli ścisłości - to nie jest trauma. ;-) Trauma to mogłaby być gdyby się okazało, że jest schizofreniczką i rzuciła sie na Ciebie z nożem. ;-)
  9. Vian

    Czy masz?

    Nie. Czy masz rower?
  10. ja nie słyszałem o takich, pewnie są ale się ukrywają że niby samotnie wychowująca matka, czy ojciec ale oficjalnie to niewiele rodzin takich jest może w dużych miastach się to zdarzać ale na wioskach se tego nie wyobrażam że dwoje gejów, lesbijek oficjalnie maja dziecko przecież otoczenie, rówieśnicy, sąsiedzi zlinczowaliby psychicznie to dziecko. Mogą się przeprowadzić, nie? Nota bene ten argument podawano też kiedyś przeciwko związkom mieszanym biało - czarnym, czarno żółtym, biało - żółtym... I to nie jakoś w zamierzchłych czasach tylko jeszcze 40-50 lat temu (a u nas w Polsce to 20 lat temu). Jak widać teraz nie ma z tym problemu. I nadal "na wioskach" jakby sobie słowiańska blondynka wzięła murzyna z Ghany to by ich próbowano zlinczować choćby ten murzyn mieszkał w Polsce 20 lat i miał 3 doktoraty.
  11. Werty, fajny post, ten z "historią życia", za długi żeby cytować. No ale na pewno niegłupi. Dużo lepiej się Ciebie czyta, jeśli rezygnujemy ze słów typu "obrzydliwość" i "wypierdalaj".
  12. Czyń, proszę, bardziej zrozumiałymi.
  13. W Tobie jest więcej agresji do ludzi, którzy odbiegają od Twoich standardów niż w Werty. Przykre.
  14. Skoro jesteś z rodziny alkoholowej, to na pewno jesteś DDA. Być może tylko, a być może coś jeszcze, po jednym czy po paru postach ciężko coś więcej wywnioskować. Bać to się nie masz czego, psycholog raczej się nie zszokuje ani nie zdziwi Twoimi problemami i będzie wiedzieć, jak Ci pomóc.
  15. Ale widzicie, jakie to pięknie proste? Kto myśli jak ja, to jest normalny, a kto nie myśli jak ja - nienormalny. Wszyscy normalni myślą jak ja, więc na pewno mam rację. Tadam!
  16. Nie przekonacie go. Pewnie usunięcie homoseksualizmu z listy chorób to spisek homoseksualnego lobby kontrolującego świat. Jak ja się uprę, że jestem wampirem i mam 3000 lat, też mnie nie przekonacie.
  17. A ja nie jestem "lesbą" ani "komuchem", ale biseksualistką i liberałem, ale wam, rasiostom i naziolom wszystko się miesza. Za twojego idola Hitlera dawno byś trafił do gazu. Długo tak będziemy? Prowadzi to do czegoś sensownego?
  18. Werty, no ja brzydzę się tobą, naziolu Werty. Co z tym zrobimy? Będziemy się tak tym obrzydzeniem przerzucać w temacie, który tego nie dotyczy? @Wiola Może wyłącz w ogóle te posty z tematu Fioletowej, bo jak ona je zobaczy, to ją szlag nagły trafi... ;-)
  19. Proszę, toleruj fakt, że dla mnie homofobia to zaburzenie psychiczne. Dlaczego nie pójdziesz debatować o swoich poglądach na jakieś forum, gdzie ludzie gadają o spadku populacji białej rasy? Brzydzą mnie homofobi i takie posty. I mamy sytuację patową. Albo Fioletowa (a przy okazji i ja, bo też zdarza mi się lizać ci.py) pójdziemy na inne forum (ale ja jakoś nie chcę). Albo ty pójdziesz na inne forum (ale pewnie to byłby zbytek szczęścia). Albo pójdziemy na kompromis - wysuwaj ze swoimi poglądami z tematu Fioletowej o jej problemach z dziewczyną i załóż sobie własny o swoich problemach z homoseksualistami i niżem demograficznym.
  20. Vian

    Potrzebuję pomocy

    Na początek mogłabyś do poradni zdrowia psychicznego po fachową diagnozę. Jak już ją będziesz miała, to tam doradzą Ci, co dalej.
  21. Fioletowa, przykro mi, ale póki będziesz odrzucać możliwość, że TY masz również problem ze swoją seksualnością, póki każdą taką sugestię będziesz traktować jako obrazę i atak, nie wiem, czy ktokolwiek będzie mógł Wam pomóc. A sprowadzając różne blokady seksualne do bycia "zwyrodnialcem" bardzo obrażasz wiele kobiet, również z tego forum, które były ofiarami jakichś traum. Myślę, że zanim napiszesz to ponownie powinnaś się poważnie zastanowić.
  22. Dlaczego unikasz odpowiedzi na proste pytanie? Może nauczysz się czytać ze zrozumieniem..?
  23. Jedno pytanie. Czy uważasz, że to jest normalne i nie ma potrzeby tego zmienić? Bo według mnie to nie jest normalne, żeby w standardowym związku opartym na uczuciu: - seks kojarzyć jedynie z fizycznym zaspokojeniem - uważać go za coś obrzydliwego. Przy założeniu, że nie mówimy o osobie aseksualnej, a nie mówmy, bo "chcica" jest. Nigdy nie słyszałam nawet, nie czytałam, o osobie, która miałaby podobne odczucia co do stosunku z ukochaną osobą i jednocześnie wszystko by z nią było w porządku, nie wyniosła traumy z domu, z poprzedniego związku czy związków, nie była ofiarą traumy seksualnej etc. Jeśli się zgadzasz, że to nie jest normalne i chcesz to zmienić, to pozostaje ustalić, skąd to wynika (chyba, że już to wiesz?) iść na terapię i wyleczyć. I Wasze problemy w życiu intymnym powinny się znacznie zmniejszyć.
  24. @Wiola Ależ ja nie mówię, że PRZEKRACZAŁY, ale zobacz, co Fioletowa pisze: Więc ja twierdzę - trzeba się dowiedzieć skąd taka potrzeba (chociaż kontrolowana, bo tego nie realizują) się wzięła i wyleczyć przyczynę. Jeśli ja czuję potrzebę dominować nad swoją kochanką, to nie ma w tym niczego złego, ale jeśli czułabym potrzebę zrobić jej realną krzywdę - naprawdę ją zgwałcić, skatować, skrzywdzić - to chociaż bym tego nie realizowała, ciężko powiedzieć, że to normalne, zdrowe i powinnam to zaakceptować...
  25. Dobra, to może na przykładzie. Jest sobie Pan i jest niewolnica. On dominuje nad nią. Lubią oboje przykładowo kajdanki, jakieś klapsy, chłostę, ale na pozorowany gwałt ona się nie godzi, dla niej to na chwilę obecną za wiele. On o tym wie, ale wykorzystując swoją uprzywilejowaną pozycję któregoś dnia rzuca ją na ziemię i gwałci, bo ON tego chce. Na to nie ma miejsca w BDSM. To jest patologia, nie BDSM. Osoba dominująca nie ma prawa REALNIE KRZYWDZIĆ uległej. Na tym to polega - uległa ulega, bo ufa, że domina nie zrobi jej krzywdy, nie zrani, nie wykorzysta faktu, że dominuje. Domina ma tak kierować sytuacją, żeby obie strony miały z tego przyjemność, żeby mogły się przy tym rozwijać, poznawać swoje upodobania, fantazje, mocne i słabe strony i przede wszystkim! żeby uległej nic się nie stało, ani fizycznie, ani psychicznie. Strona dominująca nie ma prawa wykorzystywać sesji do wyładowania frustracji na partnerze czy realizowania swoich własnych chceń niezależnie od tego, czy druga strona tego chce i sprawia jej to przyjemność, czy nie chce. Strona dominująca to de facto "sługa sługi swojej", tak parafrazując. ;-) Pamiętam jak moja stara znajoma, uległa masochistka, powiedziała swojemu kochankowi, że w młodości była gwałcona. A on jej na to wypalił - "no to ci się chyba podobało". Dostał w pysk i było po związku. Nie, nie podobało jej się, bo jest przepaść między sesją bdsm a realnym gwałtem, realnym zrobieniem krzywdy. Teraz trochę jaśniej? @Fioletowa Może ja jednak zostanę przy rozmowie z Twoją dziewczyną, bo o ile z nią do czegoś dochodzę, o tyle z Tobą porozumieć się kompletnie nie potrafię i tylko obie sobie działamy na nerwy, a ja tu nie zaglądam, żeby się denerwować. :)
×