Skocz do zawartości
Nerwica.com

Vian

Użytkownik
  • Postów

    2 280
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Vian

  1. Nie żebym Cię chciała zgasić, ale to dość przypadkowo - słabo Cię kojarzę, bo nie masz rozpoznawalnego awatara. ;-) Też tak miałam w wieku powiedzmy tych 13 lat. Mówiłam, że zdanie każdego mnie je*ie, bo byłam wielce zbuntowana, niezależna, mhroczna i w ogóle straszna, że aż strach, a z drugiej strony byłam ciągle niedojrzałym dzieciakiem (do czego za żadne skarby naturalnie bym się nie przyznała). Nastolatki mają cholerne prawo do niedojrzałości, jak są za wcześnie dojrzałe, to zwykle dlatego, że coś je do tego zmusiło, coś przykrego. Żaden to powód do chwały i chluby. E, ja tak nie mam. Ogólnie filmy o tematyce którą znam jakoś relatywnie dobrze oglądam raczej na zimno i rzadko kiedy jestem zadowolona, bo to zrobili źle, tamto źle... ;-) Z drugiej strony jak Mel Gibson krzyczał "Freeeeeedom!!!" w Bravehearcie, to chlipałam aż kapało, chociaż film ma zerową wartość historyczną, mierną artystyczną i w ogóle fajne sa w nim głównie kostiumy i scenografia. ^^ Nie mam pojęcia, czemu tak mam. ^^' E tam. Zacznijmy od tego, że dla mnie nie ma czegoś takiego jak typowy altruizm. Dałam ostatnio dychę bezdomnemu na piwo - z wyjaśnieniem, że doceniam szczerość. Zrobiłam to dla niego? Tak. Ale również dla siebie, żeby się poczuć fajnie, podbudować sobie ego. Jak pomagam przyjaciółce to robię to dla niej i dość bezinteresownie, z drugiej strony również po to, żeby utrzymać dobre relacje, żeby się poczuć lepiej etc. Dbamy głównie o członków "własnego stada", bo wiemy, że oni w razie czego zadbają o nas. Jak pomagasz przyjacielowi raz drugi trzeci, a on Tobie nigdy chociaż miał okazje, to w końcu przestajesz i nazywa się to asertywnością, nie? :) Również e tam. Ja z natury jestem dominującą sadystką - głównie w łóżku, ale powiedzmy sobie szczerze: jest głównie w łóżku, bo tak się nauczyłam te cechy kierunkować. Moi kochankowie i kochanki powiedzą Ci, że podnieca mnie poniżanie ludzi i sprawianie im bólu i to prawda. Jednocześnie nie przeszkadza mi to być wobec nich lojalną, stać za nimi murem, kiedy tego potrzebują, lecieć w środku nocy przez całe miasto, bo im źle i mnie potrzebują. I nie robię tego z wyrachowania, robię to, bo to również jest moja natura. Słowem wkurza Cię jakaś postawa i w ramach walki z nią zaczynasz się zachowywać dokładnie tak jak osoba, która Cię wkurza... ^^ Czym Ty zapewne wkurzasz kogoś innego, kto z kolei walczy z Tobą i Twoją arogancką, dominującą postawą. Może warto pomyśleć o zmianie metody? ;-)
  2. super, to teraz zastanów się co robisz w wątku 'weganie i wegetarianie - łączmy się' Cóż, zwyczajnie błędnie zakładałam, że dieta wegańska nie rzuca się na intelekt i zdolności do merytorycznego prowadzenia dyskusji (chociaż może nie tak błędnie, bo kite jest chyba weganką i znakomicie trzyma poziom - pozdrawiam! przywracasz mi wiarę w wegan :) ). My mistake, już sobie idę. ;-)
  3. Candy14, :* Ach, miałam w ogóle napisać "po drugie" ^^' Po drugie wydawało mi się, że to normalne, że ludzie są z jednej strony wrażliwi, ale z drugiej potrafią być egoistyczni, aroganccy, czy okrutni, że człowiek generalnie szczery przyparty do muru może kłamać jak z nut, a ktoś lojalny wobec przyjaciół może być w jakichś innych sytuacjach podły. Że zdaniem jednych ludzi się przejmujemy, a inni spływają po nas jak po kaczce. Albo że coś nas wzrusza, ale niekoniecznie wszystko z automatu obliczone na wzruszenia. Mnie np. wzrusza "Adagio for strings" Samuela Barbera, a dla mojej bardzo bliskiej przyjaciółki to - cytuję - ciąganie flaków. ^^' -- 08 lip 2013, 22:33 -- Ach, jeszcze jedno zapomniałam dodać - nie raz i nie dwa mi się obrywało, szczególnie w szkole, bo mam jakieś debilne podświadome ciśnienie na obronę uciśnionych, teraz już trochę mniej, ale właśnie w podstawówce bywało, że stawałam dość często po przegranej stronie barykady i wracałam do domu w siniakach po ciężkiej walce. Teraz już trochę z tego wyrosłam, bo przez te 15-25 lat zdążyłam się nauczyć, że z reguły za to nikt nie dziękuje, tamte pokłócone strony się godzą, a ja zostawałam na lodzie jako ta najgorsza no ale nadal nie lubię opcji "jeden za wszystkich, wszyscy na jednego". Mam dość wysokie poczucie sprawiedliwości społecznej. Przykro mi, że nie znasz nikogo takiego, gdybyś chciała poznać mnie żeby już nie musieć tak mówić, to ja jestem otwarta. :)
  4. ^^' Ale kogo ja prowokuję. Serio nie rozumiem drastyczności zdjęcia przedstawiającego fretkę i puszkę. Tyle. przyzwyczajaj się, że nikt nie będzie odpowiadał Spoko, przyzwyczaiłam się, że jak jest coś niewygodnego, to się to ignoruje z wielkim fochem.
  5. Hm... dziwny temat. Po pierwsze ja trochę jestem taka jak opisana w pierwszym poście. Zdaniem przyjaciół i osób, które szanuję, się przejmuję, ale innych to niekoniecznie. Nie wiem, czy jestem "szczera do bólu" - nie mam problemów z kłamaniem jak uznam, że potrzeba, ale staram się być raczej szczera i uczę się nie być przy tym obcesowa (aczkolwiek dyplomacja nie jest moją mocną stroną). Używam sarkazmu i ironii, mam swoje zdanie i potrafię go bronić. Jestem raczej odważna, aczkolwiek mam swoje lęki i strachy, bywam arogancka co do swoich umiejętności i intelektu, jednocześnie mam spory dystans do siebie jako człowieka, a szczególnie do własnej powierzchowności. Mam ambiwalentny stosunek do ciuchów - ma być mi ciepło i wygodnie, ubieram się raczej bezstylowo, no może poza miłością do kapeluszy fedora i sygnetów. Strasznie zdziwiło mnie, że przez wrażliwość rozumiesz wzruszanie się na komediach romantycznych... Nie trawię komedii romantycznych, nienawidzę czytać romansów i wcale mnie nie ruszają zdjęcia kotków i psiaczków w necie, że nie wspomnę o wyznaniach miłości po grób głoszonych na fejsie. Raczej mnie to zniechęca. Jednocześnie mam jakąś tam swoją wrażliwość, interesuję się sztuką, jestem osobą raczej empatyczną. Ale potrafię się też zdrowo wściekać, być agresywna, jestem z natury choleryczką, więc chyba można to sprowadzić do tego, że "bywam podła". Byłam dość mocno wyobcowana w szkole, bo słuchałam Dead Can Dance, Clostera i Dżemu, kiedy moje koleżanki z klasy kochały się w chłopcach z Backstreet Boys, co gorsza nie miałam komputera i czytałam dużo dziwnych książek, którymi nikt w moim wieku się nie interesował. Nie mogę powiedzieć, żeby to było super ekstra miłe, ale znalazłam sobie grupę ciut starszych znajomych i zwyczajnie trzymałam się z nimi - im się podobało, że słucham DCD i wiem, kto to Baudelaire. Nie chodziłam do gimnazjum w ogóle a liceum skończyłam dość dawno temu.
  6. Fuckt, ten zwierzak obdarty ze skóry to po bandzie pojechane, bo nie dość, że w ogóle obdarty, to jeszcze cholernie źle. Chyba jakiś wieśniak to w szopie za stodołą robił pierwszy raz w życiu.
  7. Hm... dwa razy się pytałam, co przedstawia właściwie pierwsze zdjęcie i nikt nie odpowiedział, wnioskuję, że nie wiadomo, co właściwie przedstawia. Ale jest drastyczne. Bo jest na nim zwierzak, 2 dłonie i jakaś... rurka? Puszka? Cholera wie co. No comments... ^^'
  8. To wie ktoś, co robią ze zwierzakiem na 1 zdjęciu?
  9. Nie mam czasu czytać całego tematu, ale co właściwie dzieje się na 1 zdjęciu..? A na 2 to chyba ktoś bardzo nieudolnie oskórował zwierzaka, do wypchania albo na skóry. W miejscach typu Syberia takie obrazki to norma. I spróbuj im powiedzieć, żeby tak nie robili, jak to ich jedyne źródło dochodu (to raz), dwa jak nie będą odstrzeliwać np. wilków, to ich w tych wioskach zeżrą.
  10. Zaraz. Czyli szukasz niemiłych, chamskich facetów, bo Ci się mili nie podobają, a potem starasz się im pomóc, żeby byli mili..? W międzyczasie zakładasz, że facet jak kocha, to powinien zrobić dla Ciebie wszystko, okazuje się, że nie robi i jesteś rozczarowana. Wszystko dobrze łapię?
  11. No ale to jest udowodnione... ^^' No i nie mówimy o profesorze powiedzmy ekonomii co wygłasza tezy o dinozaurach na arce Noego, tylko to ekspertyza w jego dziedzinie poparta konkretnymi badaniami. :) Ok, idę spać. Dobranoc, młodzieży. ^^
  12. Każdego. Brrr... Aczkolwiek szarańczę zjadłam. ;-) Mescala z robakiem też piłam (tylko robak przypadł nie mnie). ^^ Ale pająki..? E-e!
  13. Czy rośliny czują ból? Tak. Zaskoczony? Co więcej, odczuwają też emocje takie jak strach, przywiązanie, przyjemność. Potrafią podobno nawet komunikować się z ludźmi i innymi formami życia w dość łatwy do zdekodowania sposób. Indyjski naukowiec Sir Jagdish Chandra Bose jest bardzo znany w swoim środowisku. Jego wieloletnie badania dowodzą, że rośliny mają bardzo wrażliwy układ nerwowy i reagują na uderzenia podobnie jak mięśnie człowieka. Cięte czują ból. Rosną lepiej przy przyjemnej muzyce (czują się szczęśliwe?!), a gorzej przy hałaśliwej (są sfrustrowane?!). Wpływ na ich układ nerwowy mają też nawożenie, pielęgnacja i troskliwa opieka. KP Źródło: didyouwonder.com Ach, nie mówię, że nie ma różnicy w jedzeniu zwierzęcia i rośliny, tylko że jedno nie jest mniej etyczne czy moralne od drugiego.
  14. Faktycznie nie wiesz, o co chodzi. ^^' Poczytaj sobie o tym, zdziwisz się. ;-) @Davin Żartujesz?! W życiu bym nie zjadła pająka...
  15. Wiesz, ale to równie dobrze ja bym mogła powiedzieć, że zwierzęta nie czują, albo Murzyni to gatunek małp. Co z tego, że sobie taki pogląd ogłoszę, jak on nie ma odbicia w rzeczywistości. :) W Focusie były co najmniej dwa spore artykuły. Poza tym jest masa o tym w internecie, wystarczy wpisać "rośliny czują ból". Nawet nie wyszukuję, bo zaraz ten i tamten odrzucisz jako niewiarygodny, dlatego wolę, żebyś sam znalazł takie, które będą dla Ciebie satysfakcjonujące. PS. A z amerykańskimi naukowcami to już z definicji jest coś nie tak? ^^' Amerykańscy naukowcy nie tylko wydają 10 melonów na długopis piszący w stanie nieważkości, to też Zimbardo, Nash etc etc. Nic, póki innych nie sprowadzają do poziomu morderców i gwałcicieli siebie wyłącznie przedstawiając jako jedynych moralnych i etycznych.
  16. No zgodnie z WASZĄ ideologią, opartą o czucie bólu, to naturalnie. Świetnie rozumiem, tylko uważam, że jest nonsensowna. :) Idea jako taka, a nie sam fakt, że ktoś nie je mięsa. Moja mama też je od wielkiego święta, bo jej po prostu nie smakuje. Oczywiście, że odróżniam. ^^ No, poza patyczakami i innymi takimi niektórymi stosującymi mimikrę - tam się czasem mylę ^^ Ujmę to inaczej - uważam, że jedzenie roślin nie jest bardziej etyczne niż jedzenie zwierząt. Nie świadomość, bardziej czują ból. :) Ale z argumentem o świadomości uważaj, bo wiele zwierząt też nieszczególnie jakąś świadomość posiada, a przynajmniej nie są bardziej świadome niż rośliny. Tym samym naturalnie - ożywioną materią stanowiącą pokarm. Tu bym się zatrzymała, bo stanowimy też pokarm bakterii, grzybów, roślin, zwierząt... To naturalny cykl życia. :) Nie no, powinniście wymyślić alternatywę, bo te leki i te testy to nie są dla funu, dla żartu, tylko to jest potrzebne. Więc ja jestem ogólnie za nietestowaniem na zwierzętach, ALE jeśli będzie dobra alternatywa. A jaką masz alternatywę dla tych testów? Możesz się zgłosić na ochotnika i wtedy się zgodzę, że testy na zwierzętach będą zbędne. Nie nie, że cierpią to wiadomo już dziś, za 500 lat może się okazać, że mają np. własny język i komunikację opartą - przykładowo - na feromonach. Naukowcy poważnie to badają. Skarbie, jedz to, na co masz ochotę, tylko nie dorabiaj do tego ideologii na glinianych nogach, która się sprowadza do tego, że tylko jej wyznawcy są moralni, a reszta to jest w jednym rzędzie z mordercami i gwałcicielami. I już. :)
  17. Wiesz, znowu podwójną moralność widzę, bo jak Ty piszesz o jedzących mięso per "mordercy" to nie robisz nic złego, jak ja spokojnie wykazuję błędy w Twojej ideologii, to nagle jestem chamska i obrażam biednych wegan. No halo. :) Mentalność Kalego - jak my obrażamy to "etyczny wybór", jak nas to chamstwo. Prawda jest taka, że Twoja ideologia oparta na tym, że można jeść to, co nie czuje bólu i nie krzyczy, jest zwyczajnie nonsensowna, bo bardziej etycznym wyborem byłoby zjeść chorego na analgezję wrodzoną niż warzywa. Wykazałam to, a Ty zamiast merytorycznie odpowiedzieć na argumenty, tupnęłaś nóżką, strzeliłaś focha, zarzuciłaś chamstwo, dałaś do zrozumienia, że jestem gównem, a teraz robisz z siebie ofiarę. Ja się na Ciebie w każdym razie nie obrażam, bo rozumiem, że nie każdy sobie może radzić z krytyką swojej ideologii i nie każdy musi umieć dyskutować, ale jeśli tak będziesz się zachowywać za każdym razem, kiedy ktoś zechce Ci pokazać, dlaczego jesteś - jego zdaniem - w błędzie, to będziesz musiała w kółko obrażać ludzi. Mnie się wszystko świetnie mieści w głowie, bo moja serdeczna przyjaciółka całe lata była weganką. Tylko wiesz, ona do tego sobie nie dorabiała ideologii i nie wyzywała wszystkich niezgadzających się z nią od morderców, nie porównywała ich do gwałcicieli. Jadła tak, bo jej tak pasowało i tyle. Natomiast jak już przekonujesz do jakiejś ideologii, upewnij się wcześniej, że trzyma się kupy, serio serio. Stracisz mniej nerwów. :)
  18. Ok, obejrzę ale za tydzień, bo za parę godzin pochłonie mnie praca do kolejnej niedzieli. ;-) Niemniej na ile się orientuję z tego co mówiła moja przyjaciółka doktor zootechniki, to jednak o pasze mniej się chemicznie "dba" niż o dajmy na to warzywa. :) No i jakby nie patrzeć najlepszą metodą ograniczenia ilości chemii jest jednak jeść jak najmniej czegokolwiek i mieszkać w maksymalnie zdrowym otoczeniu. :)
  19. Mnie się wydaje jednak, że wołowinę produkuje się z krów, a mięso z kurczaka z kurczaków... O.o A tak całkiem serio - nie wiem, czy trawa na łące, którą jedzą krowy, jest przetwarzana genetycznie, nawożona sztucznie, psikana nabłyszczaczami, żeby apetyczniej wyglądała. ;-) Ponownie sobie wypraszam. Ja z Tobą całkiem spokojnie chciałam pogadać, nie moja wina, że Twoje argumenty pozwalają jednocześnie w glorii moralności zjeść człowieka chorego na analgezję, bo bólu nie czuje w ogóle (a roślina jakby nie patrzeć ból czuje). :) Wyszło na to, że Ty mnie chamsko obrażasz i jednocześnie mnie zarzucasz chamstwo, chociaż ja Ci nie powiedziałam złego słowa, a jedynie wykazuję błędy logiczne i merytoryczne Twojej ideologii.
  20. Sobie wypraszam. Testy na zwierzętach nie, a na kimś testować trzeba - czemu nie na weganach? W końcu to oni optują za zakazem testów na zwierzętach.
  21. Czy tylko ja mam tak w ogóle wrażenie, że Wy uznajecie te argumenty, które Wam pasują? :)
  22. A słyszałeś o chemicznych nawozach, opryskach, sztucznych nabłyszczaczach, gmo..? Chcesz mało chemii w organizmie, to wyjedź gdzieś w dalekie ostępy maksymalnie daleko od cywilizacji, sam hoduj rośliny i jedz jak najmniej, bo nie sądzę, żebyś miał mniej chemii jeśli zjesz powiedzmy 1kg roślin niż jakbyś zjadł 0.5kg mięsa i 0.5kg roślin, skoro i w tym, i w tym jest chemia.
  23. Nie no, wszystko spoko, ale fakt, że nie przenosicie swoich idei na niewątpliwie żywe i czujące rośliny jest oczywistą hipokryzją, identyczną jak ta, którą zarzucacie ludziom jedzącym zarżnięte już mięso z hipermarketu. A frutarianizm nie jest żadnym "przeniesieniem idei wegańskich" na rośliny, skoro weganizm zakazuje wykorzystywać produkty zwierzęce nawet, jeśli nie krzywdzą zwierząt, ale produkty roślin już można. Argument o bólu też jest kompletnie chybiony skoro ludzi z analgezją albo pod znieczuleniem nie pożeracie. Ergo mówcie wprost - jemy rośliny, bo są mniej fajniusie niż zwierzątka i jak sprawiamy im ból, to tego gołym okiem nie widać, więc nam jest z tym lepiej psychicznie. Taka prawda. :) -- 07 lip 2013, 20:59 -- Na zdrowy rozum moglibyśmy testować na weganach...
  24. No to zgodnie z takim myśleniem wystarczy krowę sparaliżować wcześniej i można ją zjeść, bo ani nie będzie wyć ani się rzucać. :) Mam kolejne pytanie, ciągle całkiem serio. Jest taka choroba jak analgezja wrodzona: http://pl.wikipedia.org/wiki/Analgezja_wrodzona Chorzy nie są w stanie odczuwać bólu, można im we śnie odciąć nogę, a oni tego nie ogarną, póki się nie obudzą. Wg Waszej moralności chorych na analgezję wrodzoną można zjeść choćby żywcem, bo prawdopodobnie czują jeszcze mniej bólu niż burak. Ergo zjedzenie ich jest wegańskie. :)
  25. No właśnie nad tym naukowcy pracują. Uważasz, że jeśli coś jest nieudowodnione to nie istnieje..? Btw - niewątpliwie jak już coś zjesz i strawisz, to będzie martwe na amen. ;-)
×