Skocz do zawartości
Nerwica.com

CichoCiemny

Użytkownik
  • Postów

    878
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez CichoCiemny

  1. Mad_Scientist, DXM też polecasz? W dumie działają podobnie, do tego jest jeszcze MXE i wszystko legalne.
  2. amelia83, w sumie trochę leję wodę czasami, ale inaczej po prostu nie umiem tego wszystkiego opisać, pewnie wielu osobom przez to się nie chce czytać moich wypocin Co do stanów depresyjnych, no właśnie tu jest paradoks, bo ktoś sobie pomyśli, jak niby te grzyby mają pomagać w depresji, skoro odradza się je w takim stanie? Ale jak wiadomo, nawet w depresji bywają lepsze dni, szczególnie gdy nastawi się myślenie na bardziej pozytywne (że coś może pomóc, a jak nie to przynajmniej przeżyje się nowe doświadczenie) no i zbuduje odpowiednią atmosferę. Właściwie to najlepiej na nic się nie nastawiać z góry, bo pierwszy raz z psychodelikami jest zupełnie inny niż można to sobie wyobrażać.
  3. Midas, psychodeliki mają skłonność do "wyciągania na wierzch" problemów, które siedzą gdzieś głęboko w podświadomości człowieka. Ma to swoje dobre strony, bo można nad tym popracować (w szczególności już po tripie), skonfrontować się ze swoimi lękami, przeżyć coś w rodzaju "oświecenia". Ale oczywiście doświadczenie może pójść w inną stronę, można się "przestraszyć siebie" i jeżeli potem nie zadbamy o to, żeby nad tym popracować (tak jak przy typowej psychoterapii) no to złe stany mogą się nawet pogorszyć. Tak jak pisałem, substancja jest kluczem, ale dalej już wszystko zależy od osoby, która ją przyjmuje. Dlatego wszystko zależy od nastawienia danej osoby. Jeżeli ktoś się bardzo obawia nowego doświadczenia i konfrontacji ze swoimi problemami to nie powinien próbować tego typu metod, a już na pewno nie samemu (chociaż właśnie samemu można przeżyć najgłębsze doświadczenia, dodatkowa osoba zawsze w jakiś sposób to spłyca, szczególnie jeżeli sama jest raczej w roli trzeźwego opiekuna, obserwatora). Dopiero jeżeli ktoś jest przekonany, że chce spróbować doświadczyć czegoś zupełnie innego i jednocześnie potem popracować nad sobą, spróbować wykorzystać pozytywnie to co przeżył i zadba o odpowiednią atmosferę zewnętrzną to jest duża szansa, że takie doświadczenie bardzo mu pomoże. Co potwierdza wiele osób, które dobrowolnie poddały się eksperymentom u Stanislava Grofa. Jeżeli chodzi o niskie stężenia substancji to jak najbardziej można w ten sposób pracować. Tylko znowu, dawkowanie określa się dla każdego z osobna, a jest też tak że jednego razu dawka powiedzmy średnia może kogoś bardzo daleko ponieść, a innym razem, np. w innym miejscu, nawet większa dawka może nie powodować aż takiej głębi. I odwrotnie oczywiście. Można próbować małych dawek psylocybiny i ich analogów i starać się wtedy na bieżąco analizować swoje emocje, odczucia, problemy. Bo przy niskich dawkach psychodelików nie ma aż tak dużego poziomu psychodelii i zmiany percepcji, dzięki temu można zachować trzeźwość umysłu, ale jednocześnie odblokować odpowiednie filtry w głowie i otworzyć się na nowe możliwości. Jednak do tego moim zdaniem lepsze byłoby LSD, ponieważ ta substancja właśnie charakteryzuje się pewnego rodzaju "trzeźwością myślenia", ale jednocześnie wprowadza w ten magiczny stan. Psylocybina jest trochę mniej przewidywalna, tzn w nieodpowiednich warunkach może mieć większy wpływ na doznania psychiczne no i wizualnie też jest na wyższym poziomie (jednak jest spora różnica w tym przypadku). Jakiś czas temu na innym forum ktoś opisał historię pewnej teściowej, która "przez przypadek" wypiła roztwór z ok 70mg 4-aco-dmt, czyli substancji, która w organizmie metabolizuje się do psylocybiny. Taka dawka odpowiada mniej-więcej 70 grzybom, czyli jest to bardzo duża dawka jak dla przeciętnego człowieka. Dodatkowo osoba nie wiedziała co przyjęła, myślała że jest to czysty alkohol i po prostu miała ochotę na kielicha Nie wiem za bardzo jak przebiegał cały trip, w każdym razie nic złego się nie stało. Inni domownicy byli trochę zaniepokojeni, ale uspokoili tą osobę, zaczęli z nią rozmawiać. Z tego co opisali to była bardzo podniecona wszystkim, miała dobry humor i euforia była na wysokim poziomie, wszystko stało się bardziej kolorowe i takie jakby nowe (czyli typowe działanie psychodelików). Raczej nie było negatywnych objawów, no może poza bólem żołądka, co jest charakterystyczne dla dużych dawek psylocybiny. Jednak najważniejsze jest to, że potem, przez jakieś dwa tygodnie ta osoba miała świetny humor, więcej energii do życia, była do wszystkiego bardziej pozytywnie nastawiona. Oczywiście już potem nie próbowała tego typu substancji, jednak to jedno doświadczenie (z początku nieświadome) zmieniło ją na lepsze. Można spekulować na temat tego jakby zareagowała, gdyby świadomie wzięła coś takiego, gdyby wiedziała, że jest to silny psychodelik. Dużo osób na samą myśl jakiejś tajemniczej psychodelii obawia się wielu rzeczy i to często skutkuje bad tripem. Jednak moim zdaniem oczywiście powinno się wiedzieć co się przyjmuje i w jakich dawkach. Nie napisałem tego po to, żeby ktoś próbował podobnych praktyk (dawanie "nieświadomek" znajomym, itp, to jest czysta głupota), tylko dlatego, że wszystko się dobrze skończyło i miało potem pozytywne skutki już w codziennym życiu. -- Pn, 30 sty 2012, 03:47 -- Znalazłem fragment pewnego filmu, który opisowo przedstawia pewną wizję psychodelicznej podróży (jak coś można włączyć polskie napisy). [videoyoutube=ZqtJe840K1I][/videoyoutube] W opisie pod filmikiem jest link do całego filmu, z którego pochodzi ten fragment.
  4. *Monika*, no nie mów, że nie słyszałaś o czymś takim. To, że dentyści wmawiają ludziom, że wzmacnia szkliwo zębów nie oznacza, że jest bezpieczny dla całego organizmu, wręcz przeciwnie, powinno się jak najbardziej ograniczać spożycie fluoru, a zęby można czyścić tak samo dobrze bez pasty z fluorem.
  5. Staram się pisać książkowo, żeby nie ograniczać się do "slangu", który nie każdy zrozumie, a podstawowe pojęcia można sobie sprawdzić w Internecie. Ale wszystko opisuję na podstawie własnych doświadczeń, jednak nie wywyższam w jakiś sposób psychodelików (kiedyś mi to zarzucano), dlatego pokazuję też możliwości, które nie zawsze wyjdą wszystkim na dobre. Jednak gdyby nie zadziałało to na mnie pozytywnie to nie pisałbym tego wszystkiego. Jeżeli chodzi o badania nad psychodelikami to nie wszystkie były przeprowadzone odpowiednio. Dużo było przypadków gdy takie badania odbywały się na zlecenie rządu, który specjalnie chciał przedstawić psychodeliki w złym świetle i niestety im się to udało. Były przypadki, gdy pacjentów przywiązywali pasami do łóżka i obserwowali reakcje. To już jest totalny idiotyzm i brak jakiegokolwiek wyczucia, bo tak jak zawsze podkreślam, podczas przyjmowania psychodelików najważniejsza jest przyjazna i komfortowa atmosfera. Dlatego bardzo podoba mi się dawna inicjatywa Grofa, który wiedział jak się z tym obchodzić i do każdego pacjenta podchodził indywidualnie, a same sesje i doświadczenia psychodeliczne odbywały się w domowej atmosferze, bez żadnych przypadków przywiązywania kogoś na siłę czy zamykania drzwi na klucz. Niestety po iluś tam eksperymentach odebrano mu prawo do używania psychodelików i jeszcze zarzucono nielegalne działania (a wcześniej dostał zgodę od rządu na takie badania). Przypadek? Raczej nie, rządowi się nie podobało, że eksperymenty ukazują psychodeliki w dobrym świetle i tyle. Jeżeli chodzi o domowe sposoby to wszystko zależy od odpowiedzialności i świadomości takiej osoby, która się za to zabiera. Osobiście na początku mojej przygody z psychodelikami traktowałem to czysto rozrywkowo, dopiero potem zobaczyłem, że te substancje mogą naprawdę pomóc, tylko trzeba odpowiednio do tego podejść. W pewnym momencie trochę się zapędziłem, przeżyłem kilka bad tripów, ale właśnie to mnie nauczyło tej odpowiedzialności, że nie można przesadzać. Jednak, jeżeli już mowa o terapii to tylko pod okiem specjalistów, ale takich którzy nie podchodzą do tego sceptycznie, tylko rozumieją inny punkt widzenia i najlepiej jeżeli sami kiedyś przyjmowali tego typu substancje. No bo osoba, która tego nie przeżyła po prostu nie może zrozumieć tego stanu. To jest tak jak z zakochaniem, ktoś kto nigdy nie był zakochany nie wie co to tak naprawdę znaczy. A z punktu widzenia biochemii mózgu, zakochanie to też pewnego rodzaju inny stan świadomości
  6. *Monika*, chlor też, ale szkodliwy fluor w naszej wodzie jest akurat na wysokim poziomie (niby w normach Unijnych, ale daleko tej wodzie do ideałów).
  7. *Monika*, inne, już bardziej doświadczone ćpuny Po to powstają fora dyskusyjne poświęcone konkretnie tej tematyce, strony z informacjami jak ćpać, żeby sobie nie zrobić krzywdy, itp. Im więcej takich info jest dostępnych tym lepiej dla zainteresowanej grupy ludzi. Możesz zarzucić, że takie działania mogą nakłaniać ludzi do ćpania, z jednej strony jest taka możliwość, ale z drugiej wszystko do czegoś nakłania, a ludzie dorośli myślą przecież za siebie i sami podejmują decyzje.
  8. Midas, dawkę bardzo trudno określić z kilku powodów. Każdy reaguje inaczej na takie substancje, każdy ma trochę inne wyobrażenie o świecie i posługuje się jakby innym sposobem myślenia, że tak to ujmę. Niektórzy (głównie osoby dojrzałe o ukształtowanym światopoglądzie) są tak bardzo przywiązani do siebie, do swojego ego, że boją się jakichkolwiek zmian w tym kierunku. Jeżeli dodamy do tego niesprzyjające warunki, może to być nawet zła pogoda, nieodpowiednie miejsce, jakaś muzyka, która wpływa źle na nastrój takiej osoby, to może wtedy nie być tak fajnie jak to opisują ludzie, można się wtedy przejechać tak jak to opisał Paweł. No i tutaj mamy dwie drogi, możemy przerwać doświadczenie środkami uspokajającymi, ale odradzam takie metody. Dlatego, że "niezamknięte" doświadczenia psychodeliczne mają swoje odbicie potem w psychice. Najczęściej nie jest to nic groźnego, ale dużo lepiej jest przeprowadzić doświadczenie do końca, bez przerywania go, wtedy ryzyko złego samopoczucia przez następne dni się bardzo zmniejsza, bo jak już substancja zejdzie z organizmu to uświadamiamy sobie, że tak naprawdę to nie było nic złego i wszystko jest wytworem naszego mózgu. Dobrze jest jeszcze w trakcie tripu to sobie uzmysłowić i po prostu dać się ponieść doświadczeniu, nie trzymać się kurczowo rzeczywistości jaką się zna, lepiej całkowicie odpłynąć na te kilka godzin i przeżyć coś niesamowitego niż nakręcać się coraz bardziej, że coś jest źle. No ale wracając do dawkowania, z grzybami jest tak, że każdy jest inny :) I przez to ilość substancji psychoaktywnej też się różni. Przyjmuje się, że średnią dawką na pierwszy raz jest ok 30 grzybów, jeżeli mówimy o łysiczkach, które rosną w Polsce. Ale te granice są bardzo płynne, dla jednego 30 to może być już za dużo, a ktoś inny po 50 sztukach może mieć niedosyt. Dlatego syntetyczne analogi psylocyny (i cała gama innych tryptamin o zbliżonym działaniu) mogą być w tym przypadku lepsze, bo dawkuje się substancję w miligramach i wtedy dokładnie wiadomo ile substancji się przyjmuje. Jednak zasada działania jest dokładnie taka sama, więc dawkę naprawdę ciężko określić, w zasadzie powinno się ją dobierać empirycznie dla każdego z osobna, zaczynając od minimalnych dawek progowych. Chociaż z drugiej strony, pierwsze wrażenie jest zawsze najważniejsze, bo to jest tak głębokie doświadczenie, które nie można do niczego porównać ani nawet opisać słowami. Dlatego moim zdaniem od samej dawki ważniejsza jest atmosfera podczas tripu, wspomniany wcześniej set & setting. Jeżeli w dniu tripu nie czujemy się na siłach, obawiamy się tego doświadczenia, lub nie mamy możliwości zadbania o odpowiednie warunki to nie powinniśmy się za to zabierać, lepiej poczekać na odpowiedni moment. Jeżeli chodzi o częstość przyjmowania - tutaj ze względu na bardzo szybko rosną tolerancję poleca się robić odstępy minimum tygodniowe. a najlepiej kilku tygodniowe. I to się tyczy wszelakich substancji działających na serotoninę, bo one wywołują tolerancję krzyżową. Dzięki temu praktycznie nie da się uzależnić od psychodelików, a to że są aktywne w bardzo małych dawkach (najlepszym przykładem jest tutaj LSD, które dawkuje się w mikrogramach [ug]) czyni je bardzo bezpiecznymi substancjami. Oczywiście jeżeli ktoś ma jakiekolwiek problemy z sercem, ciśnieniem to nie powinien w ogóle przyjmować takich substancji, ale każdy zainteresowany powinien już o tym wiedzieć. paweł3, jeżeli chodzi o LSD to obecnie jak najbardziej można dostać dobry, czysty kwas, sączony z dobrej jakości kryształu. Oczywiście zdarzają się podróbki (najczęściej psychodeliczne fenyloetyloaminy z grupy 2C-x, nbome, DO-x, czasami tryptaminy), ale działanie LSD jest tak niepowtarzalne, że dla doświadczonej osoby raczej nie będzie problemu z odróżnieniem. No ale oczywiście nie można nic brać od przypadkowych osób, powinny to być zaufane osoby, które wiedzą co robią. Co do bad tripów, to już napisałem wyżej. Mogłeś po prostu dobrać sobie złe otoczenie, może osoby z którymi tripowałeś były "nie te". Może akurat podczas tripu jedna, z pozoru nic nie znacząca myśl nie dawała Ci spokoju i przez to całe doświadczenie zjechało na inną drogę. Przyczyn może być wiele. Ale tak jak pisałem, lepiej doprowadzić doświadczenie do końca, a potem się nad tym zastanowić, poukładać sobie w głowie fakty niż przerywać je. Tak jak pisałem na początku, u mnie te złe doświadczenia wyszły mi na dobre, najwięcej mnie po prostu nauczyły i dzięki nim nabrałem pokory do tego typu substancji i dystansu do samego siebie. Jedzenie psychodelików codziennie jednak mija się z celem z powodów tolerancji, o której wspomniałem. Dlatego lepiej sobie raz na jakiś czas przeżyć głębsze doświadczenie. Chociaż są osoby, które biorą minimalną dawkę progową tryptamin, żeby np. zniwelować jakiś fizyczny ból (do tego LSD też się podobno świetnie nadaje). Albo artyści, którzy nie chcą całkowicie odpływać, tylko stworzyć coś ale z lekko zmienioną percepcją, wtedy małe dawki psychodelików są dobre, bo można spojrzeć na coś z innej perspektywy. Z resztą duża część muzyków i malarzy w ten sposób tworzyła swoje dzieła, wiele utworów jest poświęconych substancjom zmieniającym świadomość. Podobnie niektóre wynalazki i odkrycia zostały zainspirowane dzięki tego typu substancjom. -- So, 28 sty 2012, 01:42 -- Najważniejsze jest to, że te substancje mają bardzo duży potencjał. Sam Grof powiedział kiedyś coś w stylu "LSD jest dla psychoterapii tym czym mikroskop dla medycyny lub teleskop dla astronomii". Substancja jest kluczem, który otwiera całą masę różnych drzwi, ale to już od danej osoby zależy czy przez nie przejdzie i co będzie dalej. Jest to pewnego rodzaju "katalizator", który może służyć samodoskonaleniu, leczeniu różnych zaburzeń, może być inspiracją dla sztuki, albo też być czystą rozrywką (byle rozsądnie, z rozwagą i nie za często), zależy jak ktoś do tego podejdzie.
  9. Tak, tak, to znowu ja i mój ulubiony temat - psychodeliki Tym razem konkretniej i na temat, bez zbędnych dyskusji o legalności czy moralności. Na zachętę news: Źródło: http://www.tvnmeteo.pl/informacje/ciekawostki,49/grzyby-halucynogenne-zamiast-antydepresantow,18695,1,0.html Co mogę dodać? Chyba to, że (jak niektórzy pewnie wiedzą) w zeszłym roku "testowałem" na sobie wiele różnych psychodelików, w tym psylocybiny i jej syntetyczne analogi. Od ponad pół roku mam przerwę. Co mogę stwierdzić po tym czasie? Wbrew temu co kiedyś pisałem, używanie tego typu substancji wyszło mi na dobre. Nie zwariowałem, nie skrzywdziłem siebie ani nikogo innego. Za to stałem się bardziej otwarty na ludzi, zacząłem przywiązywać większą wagę do naprawdę ważnych spraw w życiu, jakimi są miłość, otwartość na nowe doświadczenia życiowe, samodoskonalenie. Podczas gdy jeszcze rok temu kompletnie olewałem takie ważne aspekty życia. Mogę powiedzieć, że wyszedłem z ciężkiej depresji, jestem po prostu szczęśliwy. I nie, to nie jest tylko zasługa psychodelików, bo na ten stan zawdzięczam też wielu innym czynnikom i przede wszystkim kobiecie, którą pokochałem (a wcześniej tylko broniłem się przed tym, uważałem, że jest mi to niepotrzebne, haha). Jednak używanie psychodelików (z rozwagą) zmieniło mi mocno system wartości co wywołało u mnie pozytywne i jednocześnie nie wpłynęło negatywnie na cechy charakteru, które w sobie lubię. Jednocześnie zacząłem bardziej doceniać te cechy, zaakceptowałem siebie po prostu. Zmieniłem sposób myślenia z "jestem beznadziejny" na "jestem inny niż wszyscy i mogę to pozytywnie wykorzystać". Jeżeli chodzi o zmiany negatywne (żeby nikt mi nie zarzucał hipokryzji): Pojawiło się u mnie HPPD: http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenie_postrzegania_spowodowane_halucynogenami Chociaż z drugiej strony, nie jest to całkowicie negatywna zmiana. W pewnym sensie może być pozytywna, ale o tym mogą wiedzieć tylko osoby, które doświadczyły wcześniej przynajmniej jednego psychodelicznego tripu. I oczywiście nikogo nie namawiam do tego, to ma byś świadoma i przemyślana decyzja, jeżeli już ktoś chce spróbować. No a samo HPPD nie jest jakieś straszne, poza tym nie brałem tych substancji wcale tak dużo i często jak inni, więc jest raczej na niskim poziomie, a z biegiem czasu coraz bardziej zanika. No i najważniejsze, że wcale nie przeszkadza w życiu codziennym tak jak niektórzy twierdzą. Z innych negatywów to lekko nasiliła mi się nerwica natręctw, ale po kilku miesiącach zaczęła się zmniejszać. Chociaż to raczej zasługa pracy nad sobą (a nie biorę żadnych leków jakby co) i zmiana sposobu myślenia o swoich zaburzeniach, po prostu przestałem traktować to jako jakiś wielki problem, którzy trzeba leczyć, a staram się widzieć w tym pozytywy, np. jestem bardziej dokładny w tym co robię. No i po prostu zacząłem ignorować pewne myśli, które kiedyś nie dawały mi spokoju i się sam nimi nakręcałem. Daję im sobie swobodnie "przepływać" i nie rozmyślam nad tym cały czas. No ale to już tak poza tym tematem. Oczywiście to wszystko opisuję na podstawie własnych doświadczeń (i kilku osób, które znam i wiem, że miały podobne odczucia), ale to nie znaczy, że na każdego tak zadziała. Psychodeliki są bardzo nieprzewidywalne, a to czy doświadczenie pójdzie w dobrą czy w złą stronę głównie zależy od danej osoby, od samopoczucia, od czynników zewnętrznych, takich jak m.in. otoczenie podczas przyjmowania substancji (set & setting). Oczywiście zdarzało mi się przeżyć złe doświadczenie (bad trip), ale z biegiem czasu muszę przyznać, że to właśnie one najwięcej mogą człowieka nauczyć o samym sobie. I spowodować coś w rodzaju "rozpadu ego", które może wywołać pozytywne lub negatywne zmiany. Dlatego każdy kto chce coś takiego spróbować musi się liczyć z tym, że to nie jest zabawa. Jeżeli kogoś interesuje tematyka to odsyłam też do literatury Stanislav'a Grof'a, który prowadził badania nad terapeutycznym wykorzystaniem LSD. Warte uwagi są także dzieła Timothy Leary'ego, Rick'a Strassman'a i Terence McKenna. Internet jest pełen źródeł, więc jak ktoś jest zainteresowany to może sobie wszystko odnaleźć. Zapraszam do merytorycznej dyskusji, ale proszę bez spinek i zbędnych komentarzy o "ćpunach", itp. Dorzucę jeszcze kilka artykułów jakby ktoś chciał przeczytać: http://hyperreal.info/psychodeliki-w-psychoterapii http://hyperreal.info/kochające-uczucie-użycie-narkotyku-klubowego-w-leczeniu-lęków
  10. CichoCiemny

    Amfetamina

    macieek1977, właśnie problem jest w tym, że z góry zakładasz, że się nie uda. Zmień sposób myślenia to będziesz mógł robić to co będziesz chciał.
  11. No faktycznie, zapomniałem o tym zupełnie. Ale jednak woda jest dużo łatwiej dostępna, posiadając odpowiedni filtr można pić nawet kranówę (chociaż zależy czy tego fluoru się pozbędzie czy nie), a woda butelkowana jest dużo tańsza niż izotroniki i tym bardziej Cola. Oczywiście jest tyle różnych wód i izotroników na rynku, że też trzeba się zorientować, które są naprawdę wartościowe, a które lepiej omijać.
  12. piotrek9444, koniecznie zrób te badania. I tak jak napisała Monika - na pragnienie najlepsza jest zwykła woda. Słodzone napoje tylko je powiększają, dlatego tyle tego pijesz, bo to działa w odwrotną stronę.
  13. Czyli większość osób biorących latami psychotropy pod to podpada.
  14. CichoCiemny

    Amfetamina

    macieek1977, pomóc możesz sobie sam, ale tylko jeżeli będziesz tego chciał. Najlepiej jakbyś całkowicie porzucił swoje dotychczasowe życie i wyjechał gdzieś, zaczął po prostu wszystko od nowa. Wiem, że się nie chce, że prościej siedzieć i ciągnąć z państwowego cycka i mieć na to ćpanie, ale skoro jest Ci z tym źle to musisz się w jakiś sposób ruszyć i chcieć coś zmienić, narzekanie na siebie tylko pogorszy sprawę. Albo weź jakąś najprostszą pracę, cokolwiek (zawsze coś się znajdzie), tak żeby sobie wypełnić czymś czas po prostu. A no i przebadaj się dokładnie, bo pewnie masz nieźle rozwalony organizm, dobrze by Ci zrobiła porządna dieta, uzupełnienie witamin, minerałów, itp. A jeżeli nie dajesz sobie rady sam to zostaje jakiś ośrodek odwykowy i terapia, ale w tym też musisz być konsekwentny, bo nikt za Ciebie nic nie zrobi.
  15. Jak dla mnie zwalanie winy tylko wyłącznie na używki jest trochę błędne. No bo używki same w sobie nic nie robią, to ludzie używają ich tak a nie inaczej. Czyli nie "alkohol mnie zniszczył", ale "sam się zniszczyłem przy pomocy alkoholu" I zamiast alkoholu można tu wstawić cokolwiek innego oczywiście. Niby szczegół, a jednak, gdyby ludzie myśleli bardziej w ten sposób to może nie byłoby takich restrykcji z tym związanych, a użytkowników substancji, które nie są legalne nie traktowałoby się jako ciężkich przestępców. -- Pt, 27 sty 2012, 00:40 -- *Monika*, czy modernistyczne to nie wiem, po prostu opisuję jak ja to widzę, a że interesuje mnie temat wszelakich substancji psychoaktywnych i ich wpływ na umysł i ciało człowieka to staram się pisać na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji.
  16. Spooky, poczytaj na forum [h], są długie tematy typu "negatywne skutki długotrwałego używania mefedronu", itp. Jak ktoś bez opamiętania wpieprzał jak leci ketony to mógł się nabawić naprawdę dużych problemów ze zdrowiem. Co do ćpania z apteki, no cóż, pierwotnie praktycznie każda substancja uznana za "narkotyk" miała swoje początki w medycynie. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu amfetamina byłą w aptekach, podobnie z heroiną na początku wieku. Tak już jest, że na świecie istnieje odsetek ludzi, którzy będą się chcieli odurzać, ale gdyby "klasyki" nie były ciągle zakazywane i nie szłoby się do więzienia za ich posiadanie, tacy ludzie nie musieliby się uciekać do przedawkowywania leków na kaszel, chociaż DXM to substancja o bardzo szerokim zastosowaniu, podobnie jest z (pseudo)efedryną o której wspomniałeś i w tym cały sęk, żeby nie szufladkować substancji na "leki" i "narkotyki", bo to tak naprawdę oznacza dokładnie to samo (nawet z angielskiego jest na to jedno słowo - "drugs"). Ludzie się oburzają, że "ćpuny" piją płyn do czyszczenia felg (GBL), który w malutkich dawkach (1-2ml) wywołuje efekty podobne do alkoholu. Ale z drugiej strony, gdyby zrobić serie badań to by wyszło, że w małych dawkach jest dużo mniej szkodliwy od alkoholu, który cała masa społeczeństwa pije praktycznie bez umiaru. A to, że na rynku ta substancja znalazła zastosowanie jako rozpuszczalnik do czyszczenia to tylko jedno z wielu jej zastosowań. Może to brzmi jak usprawiedliwianie ćpania, po części tak właśnie jest, ale pisze to, żeby ludzie zrozumieli absurdy prohibicji i karania ludzi za używanie wybiórczych substancji psychoaktywnych, podczas gdy inne, dużo bardziej szkodliwe, są legalne i jeszcze objęte masakrycznie dużym podatkiem (łącznie z akcyzą). Masz rację, sam z resztą zawsze to powtarzam. Ale tak jest ze wszystkim w życiu - samochód w rękach osoby bez prawka też jest wielkim zagrożeniem. Tak samo dragi w rękach ludzi, którzy nie mają o nich pojęcia i nie wiedzą jak ich używać. Idealnie by było, gdyby każdy ćpun przestrzegał zasad BHP Ale to jest utopia po prostu.
  17. Najczarniejsze wizje to cenzura internetu taka jak w Chinach, ale od czego są VPN-y gdzieś np. w Afryce, albo sieci typu TOR Na wczorajszym proteście w Warszawie było ok 10 tysięcy ludzi, dzisiaj się wybieram porobić zdjęcia na protesty w Trójmieście, chociaż tutaj to wszystko jest słabo zorganizowane. Niestety, Polacy wybrali takich a nie innych polityków i teraz jest płacz, że wprowadzają ustawy za ich plecami. Było się nie nabierać na głupie reklamy PRemiera w TV, bo teraz skutki mogą być opłakane. Najważniejsze to żeby ludzie zobaczyli absurd tych ustaw, które prowadzą do tego, że każda informacja ma być w jakiś sposób sprywatyzowana i ograniczona. A żeby świat się rozwijał powinno być odwrotnie - wolność informacji i swobodny dostęp do nich to podstawa. Zapędzanie się w patentowaniu wszystkiego co się da nie jest niczym dobrym, bo niewielki odsetek ludzi na świecie się na tym bogaci, a cała reszta na tym traci.
  18. Cała masa ludzi na tym jedzie, niestety większość błądzi, bo kompletnie nie umie używać tego typu substancji i potem jest płacz, bo zaczynają się paranoje, siada wątroba, itp. Osobiście testowałem wiele substancji z tej grupy, większość po kilka razy maksymalnie (zakładając jednorazowe dawki), przy żadnej z tych substancji nie zostałem dłużej, bo po prostu nie lubię za bardzo stymulantów. Byłem jedną z niewielu osób, której mefedron (ten prawdziwy, chyba z pierwszego Europejskiego źródła jakie się pojawiło kilka lat temu) się nie spodobał Jak dla mnie Mef to był taki koks dla biedaków. Ale wiele osób twierdzi, że jest nawet lepszy. No cóż, kwestia gustu, albo po prostu brak doświadczeń z innymi substancjami. (swoją drogą, polskie wynalazki kokaino-podobne często były żenione właśnie z mefem, może dlatego tak się to ludziom podoba, bo się przyzwyczaili) Dużo osób też się przejechało na MDPV, bo przedawkowywali to czasami o kilkadziesiąt razy (lol) i potem były bardzo mocne zjazdy, a nawet przypadki szpitalne co spowodowało delegalizacją tej substancji. A szkoda, bo w malutkich dawkach działała jak lepsza wersja kofeiny, o poziom wyżej jakby (ale nie chodzi o poziom pustej stymulacji, tylko o możliwość skupienia się i wydajności umysłu). Świetna do pracy czy do nauki, ale też szybko uzależniała, jak wszystko tego typu. Ciekawy był też Metylon, czyli jakby słabsza, ale bezpieczniejsza wersja MDMA, niestety została zdelegalizowana, a była to chyba jedyna substancja, która mogła się równać do czegoś z "klasyki" i jednocześnie być bezpieczniejsza, jeżeli chodzi o neurotoksyczność i możliwość przedawkowania. Reszta to raczej śmieci produkowane dla osób, które nie potrafią sobie ogarnąć czegoś co jest nielegalne, ogólnie nikomu tego nie polecam, wręcz odradzam. Ale jeżeli ktoś już jest zdecydowany to przede wszystkim powinien zebrać sobie jak najwięcej informacji na temat takich substancji (są odpowiednie fora, polskie jak i zagraniczne, strony, portale poświęcone szczegółowym info, naprawdę sporo tego jest w sieci) i zastanowić się 10 razy czy warto się w coś takiego pakować. -- Wt, 24 sty 2012, 07:24 -- Aha, jeszcze odnośnie "dopalaczy" (nie trawię tej nazwy, za bardzo uogólnia). Większość substancji z rynku RC była już dostępne wiele lat wcześniej (np. Mef był pierwszy raz zsyntezoway w 1929), po prostu ktoś kiedyś wpadł na pomysł biznesu typu "smart drugs" (W UK działało to z 15 lat przed nami) z wymyślnymi nazwami i co najgorsze, ukrytym składem substancji. I właśnie to jest największą pułapką, że kupują coś o jakieś śmiesznej nazwie tak naprawdę nie mamy pojęcia co tam siedzi w środku. Dlatego zdecydowanie lepiej mieć źródło bezpośrednio u producenta danej substancji, wtedy ma się pewność co do tego, że będzie tam wyłącznie to co chcemy żeby było. -- Wt, 24 sty 2012, 07:29 -- I pod tym względem jest to lepsze i bezpieczniejsze niż załatwianie sobie ulicznej fety, koksu, itd gdzie też przecież nie mamy pewności co tam jest w środku i jakie są proporcje (najczęściej okazuje się, że właściwej substancji jest z 10-20%, jeżeli ktoś bierze od ulicznego dila, z którejś tam ręki z kolei, a nie bezpośrednio od producenta, który już na etapie produkcji i tak może kombinować, albo po prostu coś nieświadomie zjebać podczas syntezy). Mówię tu oczywiście o rynku RC, gdzie mamy gwarancje jakości, bo substancja nie została (jeszcze) zdelegalizowana.
  19. CichoCiemny

    Marihuana

    Anielica, no tyle, ze ja mieszkam w Gdańsku ale przez mój dom przewinęło się sporo osób, więc pewnie faktycznie kiedyś u mnie byłaś Jak możesz to przypomnij mi się na PW, żeby tu nie robić OT.
  20. CichoCiemny

    Marihuana

    Anielica, a Ciebie chyba kojarzę, albo jakby z innego forum?
  21. CichoCiemny

    Marihuana

    To jest najgorszy" argument", świadczący o tym, że po prostu nie myślisz samodzielnie. Zmień towarzystwo i zacznij używać swojej głowy, zamiast kierować się innymi. Skoro się źle czujesz po jakiejś substancji to jest logiczne, że nie powinieneś dalej jej używać. Albo, jeżeli jednak chcesz palić z własnego wyboru to nie pal takich sporych ilości naraz, tylko jedna chmurka dla relaksu i tyle, ale nie więcej. Żaby się "zatruć" THC musiałbyś spalić tyle, że szybciej by Ci płuca wysiadły od nadmiaru dymu. Ogólnie bardzo trudno to przedawkować tak, żeby prowadziło do zatrucia organizmu, ale nawet lekkie przedawkowanie, które wznosi na inny poziom doznań, może powodować właśnie nieprzyjemne stany. Wszystko jest kwestią umiaru, nie ma co się rzucać łapczywie na palenie jak dają za darmo
  22. Polecam Cosinus - http://www.cosinus.pl/ Mają swoje placówki w wielu miastach całej Polski, nauka jest zupełnie darmowa, można się zapisać od którego semestru się chce (oczywiście jeżeli będzie odpowiednia ilość chętnych na dany semestr w tym czasie), bo tryb LO zaocznego jest podzielony na 6 semestrów po prostu, dzięki temu jest nawet lepiej niż w dziennym trybie 3-klasowym. Czyli Tobie by zostały ostatnie 2 semestry.
  23. Spooky, akurat mam duże pojęcie na ten temat, tylko po prostu nie lubię się dostosowywać do społeczeństwa i w żadnym wypadku nie kategoryzuje ludzi. I zapewniam Cię, osoby które myślą, że uzależnienie "zostaje" na całe życie, po prostu mają zbyt zamknięte umysły, żeby zrozumieć, że może być inaczej. Ale to się da zmienić, trzeba tylko nad sobą popracować, ale drogę do tego już każdy musi znaleźć sam.
  24. Zapisz się na treningi jakiegoś sytemu walki, np. krav maga. Będziesz się bezpieczniej czuł wiedząc, że możesz się skutecznie obronić. Krav maga jest szczególnie skuteczna w walce z kilkoma przeciwnikami naraz. Z tego co napisałeś to kiedyś nie miałeś blokady przed kontaktem fizycznym tego typu, więc tutaj po prostu musisz odnaleźć w sobie tego chłopaka, który nigdy się niczego nie bał. -- Pt, 20 sty 2012, 06:38 -- nextMatii, widzę, że jesteś kolejną osobą, która wszystkim jak leci poleca terapie. Trochę więcej otwartości umysłu na skuteczniejsze metody w tym przypadku
×