Skocz do zawartości
Nerwica.com

CichoCiemny

Użytkownik
  • Postów

    878
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez CichoCiemny

  1. beztwarzy, każde doznanie jest autentyczne, nie ważne czy pod wpływem jakiś substancji, emocji czy całkowicie "na trzeźwo" (czyli pod jakimś stałym poziomem neuroprzekaźników), więc może sprecyzuj o co Ci dokładnie chodziło? Bo w tym momencie jako "dragi" rozróżniasz wszystkie substancje psychoaktywne inne niż psychodeliki, czy tylko stymulanty, czy co? Jeżeli chodzi o "zawieszenie" po psychodelikach to jest taka miejska legenda, dlatego znowu odsyłam do literatury, żeby lepiej poznać specyfikę tych substancji. Często się zdarza lęk przed kolejnym doświadczeniem psychodelicznym i to jest akurat uzasadnione (podobnie jak lęk przed samochodem po jakimś ciężkim wypadku), ale nie należy nazywać tego "zawieszeniem", bo to słowo kojarzy się zupełnie inaczej. Psychodeliki mogą "wywlec na wierzch" to co siedzi w podświadomości, często lepiej niż hipnoza, ale to już od pacjenta zależy czy coś z tym zrobi czy nie. Właściwie każde negatywne doświadczenie życiowe może powodować lęk przed podobnym doświadczeniem, ale odpowiednio przeprowadzona terapia po takim doświadczeniu prowadzi do zmiany myślenia o swoich lękach i oswojeniu się z nimi.
  2. CichoCiemny

    Marihuana

    Kto nie robi przerwy ten traci nerwy
  3. beztwarzy, czyli jednak znasz psychodeliki, bo jadłeś grzyby :) I jak sam zauważyłeś, spectrum działania jest zupełnie inne. Chodzi mi o to, że psychodelików można używać też do walki z uzależnieniami od innych substancji, czynności, ogólnie różnego rodzaju uzależnień, tylko trzeba podejść do tego w inny sposób, nie nastawiać się na typową "fazę", ale na głębokie doświadczenie, które potem najlepiej przemyśleć sobie lub przepracować na psychoterapii indywidualnej. Jeżeli Cie to interesuje to poczytaj literaturę Grofa, robił badania nad wykorzystaniem LSD w psychoterapii i w wielu przypadkach pomagało to ludziom, którzy się w jakiś sposób uodpornili na tradycyjne metody terapii i standardową farmakologię. Jeżeli chodzi o poświęcenie - zgadza się, ale to też jest forma podbudowywania swojego ego. Robię coś dla innych, czyli jestem dobrym, lepszym człowiekiem. Ale ciągle jest to "ja" i chęć samodoskonalenia, czyli robienia sobie "fajnie"
  4. linka, gałka nie wywołuje halucynacji (to jest głupi stereotyp powtarzany przez ludzi, który nie mają o tym pojęcia), jedyne lekkie zmiany percepcyjne podobne do tych po marihuanie, ale skutki uboczne są zbyt mocne, żeby to jeść w dużych ilościach.
  5. beztwarzy, widać nie znasz takiej grupy substancji jak psychodeliki. Przy nich nie istnieje coś takiego jak "nuda", są po prostu różne s&s i sposoby podejścia do tripu. A i tolerancja wzrasta w tak dużym tempie, że fizycznie nie da się od nich uzależnić (oczywiście psychicznie można się uzależnić od wszystkiego). Co nie znaczy, że można je wrzucać bez opamiętania i nie nabawić się skutków ubocznych, bo każda substancja je ma, jeżeli się ją nieodpowiednio wykorzystuje. Po prostu psychodeliki bardzo odstają od innych grup substancji, a ludzie nawet jeżeli o nich słyszeli to za mało wiedzą i wrzucają je do jednego wora ze stymulantami czy opioidami, a to się mija z celem. Poza tym, nawet koks i feta się bardzo różnią, spróbuj kiedyś jednego i drugiego to się przekonasz (nie namawiam oczywiście). I nie mam na myśli mocy pustej stymulacji, tylko profilu działania, które jest niepowtarzalne dla każdej substancji. tahela, Twoja poprzednia wypowiedź miała by sens, gdyby nie ostatnie zdanie (nie chce mi się cytować już). Właśnie chodzi o to "fajnie" w życiu, bo co nam innego pozostaje, skoro wszyscy kiedyś umrzemy? Każdy znajduje własne sposoby na to "fajnie", jedni uzależniają się od kariery, pieniędzy, władzy, niektórzy np. od pomagania innym, bo dzięki temu dowartościowują sami siebie, a jeszcze inni od substancji, które robią im fajnie. Jeżeli chodzi o skutki to już inna sprawa, ale przyjemność w życiu jest najważniejsza, bo każde nasze wybory, działania sprowadzają się do przyjemności (pośredniej lub bezpośredniej), w takiej lub innej formie. -- Śr, 27 cze 2012, 03:50 -- Jeżeli chodzi o te "głupoty" to też trochę naiwne gadanie, bo to można podciągnąć pod każdą dziedzinę życia, bo wszystko w nadmiarze szkodzi, nieważne jak dobrze by robiło na początku. Ludzie już tacy są, że uczą się na własnych błędach, bo to jest najlepsza nauka.
  6. Nieprawda. Po pierwsze - wrzucasz wszystkie substancje do jednego wora. Po drugie - dużo ważniejsze jest po co coś bierzesz (w jakim celu) niż to co za substancje używasz.
  7. Wmawiasz sobie, niepotrzebnie. Brałaś stymulanty, żeby "uciec", ale po co uciekać? Przeszłości nie zmienisz, ale nie ma nic gorszego niż pogrążać się w swoich myślach, które Cię ograniczają. I znowu sobie wmawiasz. Skoro tu piszesz to znaczy, że chcesz żeby się Tobą przejmowano - zaakceptuj to. Zamiast zamawiać RC-ki lepiej inwestuj w suplementy diety, zdrowe żarcie. Wiesz że chcesz tak robić, ale boisz się, że bez kreski sobie nie poradzisz - bzdura. Uświadom sobie, że nie jesteś zależna od swoich myśli to zaczniesz żyć tak jak chcesz. Twoim problemem nie jest uzależnienie od stymulantów, tylko nienawiść do siebie - zupełnie irracjonalna. Zacznij od naprawy tego to poradzisz sobie bez kolejnej kreski.
  8. Przerzuć się na kodę, nie będziesz musiała błagać o recepty. BTW. W ile czasu robisz butlę? Czy uda Ci się zejść w dół?
  9. A ja od małego tam jeździłem, dlatego tak się przyzwyczaiłem do tej nazwy, że nie robi na mnie żadnego wrażenia.
  10. Piecki Migowo? Zawsze mnie śmieszyła ta nazwa, podobnie jak innych śmieszy Wrzeszcz. -- Wt, 19 cze 2012, 23:02 -- Candy14, jak się jedzie skm-ką przez Trójmiasto to można zauważyć wiele ciekawych prac, m.in właśnie klasyki Tusego.
  11. kafka, ja średnio kilka razy w tygodniu jeżdżę na zadupie zwane osiedle "Moje marzenie" (za Łostowicami), może to te klimaty? -- Wt, 19 cze 2012, 16:11 -- Candy14, a kojarzysz Tusego? Jeden z najpopularniejszych Polskich street artowców, pochodzi właśnie z Gdańska. Jest autorem tych najlepszych wrzutów i wielu obrazów takich jak wkleiłem. Jak miałem kilkanaście lat to latałem z nimi w nocy malować pociągi stare czasy, ale fajnie było, szczególnie ucieczki przed policją. -- Wt, 19 cze 2012, 16:26 -- A zaraz jadę na plaże do Brzeźna, albo Jelitkowa, najlepsze klimaty jak dla mnie. Chociaż w Sopocie też jest fajnie, tylko trzeba mieć kasę, bo w spożywczakach to ceny jak w pubach
  12. http://tuse.pl/wp-content/uploads/2010/04/doStudzienki26_2009-kopia_part.jpg
  13. Nie chcę mi się czytać wszystkich postów, ale jak pojedziesz do tej Holandii to nie myśl o powrocie, nie myśl o przeszłości, zacznij żyć od nowa, postaraj się zwiedzić jak najwięcej miejsc, odkryj jakieś swoje nowe zainteresowania o których nie miałeś pojęcia wcześniej. Wiem, łatwo to napisać, ale też wiem co czujesz, bo byłem w podobnej sytuacji (no może oprócz takich powikłań zdrowotnych). A jeżeli uda Ci się znaleźć kogoś kogo naprawdę pokochasz z wzajemnością to szybko zapomnisz o dragach, serio.
  14. Na plaży w Gdańsku są Toi-Toie, wstęp darmowy, zapraszam ;-)
  15. o rowery, zajebiście, dawno nie jeździłem, można się kiedyś ustawić. dajcie znać mailem jak coś, bo rzadko tu zaglądam.
  16. CichoCiemny

    "feta"

    To daj sobie spokój, bo w ten sposób nic nie zdziałasz, a możesz tylko pogorszyć sytuację. Każdy jest panem swojego życia, niektórzy potrzebują zejść na samo dno, żeby dostrzec to co stracili, a niektórzy trzymają się ze swoimi uzależnieniami, kwestia osobowości. W każdym razie, jeżeli nic do niego nie czujesz to nie ma sensu, żebyś się w to mieszała.
  17. CichoCiemny

    Marihuana

    Naturalne nie, ale syntetyczne są za słabo przebadane, żeby uznawać je za całkowicie bezpieczne. Z resztą obecne produkty są aktywne w bardzo małych dawkach przez co łatwo je przedawkować. Zalecam ostrożność w przypadku syntetyków, a jeżeli ktoś ma możliwość (i mieszka w bardziej liberalnym państwie) to dużo lepiej posadzić sobie krzaczki odpowiedniej odmiany. I zainwestować w waporyzator :-) Uważajcie też na ogłoszenia z HR, dużo przekrętów tam leci.
  18. Lepiej połączyć tu na forum temat Gdyński: g-d-y-n-i-a-i-okolice-t899.html Z tym Gdańskim i nazwać go po prostu Trójmiasto to będzie lepsza organizacja, bo z portalów społecznościowych nie każdy chce korzystać. (to taka prośba do któregoś z moderatorów, żeby połączyć te dwa wątki w jeden)
  19. CichoCiemny

    Marihuana

    Każdego czasami prześladują takie myśli, gdyby tak nie było to świat stałby w miejscu. Nie uwolnisz się od nich, ale możesz je spożytkować na różne sposoby - od czytania literatury na ten temat i wyciągania wniosków, poprzez wyrażanie siebie różnymi formami sztuki, na zmianie nastawienia do życia skończywszy. Wszystko zależy tylko od Ciebie co z tym zrobisz. Jesteś młody, ale na pewno jest coś czymś się interesujesz, polecam Ci rozwijać się w tym kierunku, który sprawia Ci przyjemność, poświęcać na to jak najwięcej wolnego czasu, a wtedy będziesz mieć mniej czasu na myślenie A to, że kiedyś tam sobie raz zapaliłeś to nie ma związku z tym akurat (paranoje pojawiły się, bo spaliłeś za dużo jak na pierwszy raz i nie byłeś na to gotowy), jedyne co to MJ pewnie "wywaliła na wierzch" to co już w Tobie siedziało i wcześniej czy później by wyszło. I nie wkręcaj sobie zaburzeń psychicznych, hipochondria to najgorsze z najgorszych i przez to naprawdę rodzą się problemy, bo wszystko polega na nakręcaniu się na nie. Uświadom sobie to, że nie musisz być uzależniony od ludzi, którzy będą Ci mówić jak żyć, tylko potrzebujesz wyrazić swoje emocje i przemyślenia w sposób, który Tobie odpowiada. Polecam też zainteresować się medytacją, jogą, treningami autogenicznymi. Interesują Cię problemy egzystencjalne to pewnie odnajdziesz się w filozofii Zen.
  20. CichoCiemny

    Marihuana

    ekspert_abcZdrowie, w tym ostatnim zdaniu Twojej wypowiedzi jest całe sedno tej dyskusji. Sam próbuję uświadamiać ludzi, zarówno przeciwników marihuany, jak i zwolenników I nie chodzi tu tylko o palenie, ale wszelkiego rodzaju używki. Osobiście nie raz się na czymś przejechałem (np. na mocnych stymulantach, które mi nie służą po prostu i nie mam zamiaru ich już brać) i też na tej podstawie opisuje swoje doświadczenia, więc jest to po części subiektywne zdanie, ale staram się być obiektywny względem ogółu.
  21. CichoCiemny

    Marihuana

    ekspert_abcZdrowie, wiesz, masz sporo racji i przyznaję się, że źle to wszystko ująłem i poniosły mnie emocje (chciałem inaczej zredagować post, ale za długo to trwało i nie mogłem już edytować), w każdym razie bez urazy, jest spoko Z tą "prowokacją" to nie tak, po prostu wcześniej odniosłem wrażenie tego typu personalnej wycieczki w Twoim poście, jednak nie traktowałem tego jako atak, a u mnie miał brzmieć bardziej na luzie, no cóż, to tylko słowa, zawsze mogą być źle odebrane. Widzę, że jesteś ogarniętą osobą (jakkolwiek to brzmi, u mnie zawsze pozytywnie ), dlatego nie chcę kłótni tylko rzeczowej wymiany poglądów. -- Wt, 24 kwi 2012, 02:32 -- To jest ważna kwestia. Osoba staje przed wyborem: spróbować czy nie. Chodzi mi o to, żeby ten wybór nie był pod presją znajomych, którzy namawiają, tylko świadomy z uwzględnieniem wszystkich możliwych skutków, także tych negatywnych. Podobnie jest z alkoholem i z pierwszym tzw. "zgonem" (upicie się do nieprzytomności). Można słyszeć z opowiadań kumpli jak to któryś się "najebał", jednak dopóki nie przeżyje się tego samemu to nie wiadomo tak naprawdę co to za doświadczenie (pomijam kwestię tego czy negatywne czy pozytywne, po prostu nowe doświadczenie). No i tak jak trzeba się nauczyć pić, tak żeby się nie zalać w trupa, ale dobrze się bawić ("trzeba" w tym znaczeniu, że jeżeli już ktoś sięga po alkohol to musi się nauczyć samokontroli, żeby nie przezywać "zgonu" po każdej imprezie), tak samo jest z paleniem. I z każdą inną używką. Dużo osób robi ten błąd, że na pierwszy raz (albo ogólnie jak ktoś dopiero zaczyna palić i nie chce poprzestawać na jednym razie), że spala za dużo naraz, dlatego potem doświadcza zawrotów głowy, wymiotów czy nieprzyjemnych doświadczeń psychicznych. Potem często zwala się winę na samą używkę, a szczegóły dotyczące jej zażywania już są mniej istotne, a powinno być odwrotnie.
  22. CichoCiemny

    Marihuana

    Masz po prostu kompletnie inny system wartości ode mnie, dlatego dyskusja "odżyła" Chodzi o to, że pewna grupa ludzi to hedoniści i cenią sobie rozrywkę i wypoczynek, żeby mieć czas na rozmyślanie, filozofowanie, albo po prostu lubią "żyć chwilą" i nie do końca zgadzają się ze społeczną modą na posiadanie coraz to nowych samochodów, gadżetów (owszem fajne są, ale jak od wszystkiego - można się od nich uzależnić), nie każdy musi się godzić na życie w "normalnym" społeczeństwie, czyli robić dzieci, płacić podatki i nie dojść w życiu do żadnych głębszych przemyśleń, albo chociaż nie pozachwycać się tymi prostymi rozrywkami jakie dała nam natura. I nie mam tu na myśli tylko marihuany, ale wszystkiego od czego odchodzi się na rzecz społecznej mody i przeładowaniu informacjami o nowościach w na rynku. Odnośnie "alternatywnej rozrywki", co to właściwie znaczy? Czy to co większość uznaje za dobre? Dlaczego mam się kierować zdaniem większości? Nie lubię podlegać presji społecznej, więc się nie dostosuję. Dla mnie właśnie wypalenie skręta (których nie trawię, bo nie lubię dodatku tytoniu czy innych wypełniaczy, bongo jest lepsze, albo waporyzator) jest tą alternatywą, tym spędzeniem wolnego czasu, który inni spędzili by w pubie przy piwie. Seks - oczywiście, że tak. A wiesz jak fajnie jest po zapaleniu sobie z partnerką? Spróbuj kiedyś, a sama zobaczysz, że doznania są dużo mocniejsze. Gra wstępna może trwać w nieskończoność, a orgazm jest na najwyższym poziomie. Marihuana to najlepszy afrodyzjak Oczywiście nie mówię tutaj, żeby co wieczór jarać i potem się pieprzyć, bo po jakimś czasie seks bez zapalenia będzie się nam wydawać postu. Ale to jak ze wszystkim jak się za bardzo szuka mocniejszych doznań podczas "rutyny". Dlatego takie coś jest fajne raz na jakiś czas. Podobnie z resztą z innymi formami rozrywki. Wiele z nich może być również zabarwiona jakimś dodatkiem i nie widzę w tym nic złego. Spacer po lesie czy po mieście będąc spalonym jest świetny. Ale zrozumie to tylko osoba, która lubi w ten sposób spędzać czas. Ja nie zrozumiem np. tej całej podniety piłką nożną, tym całym Euro, tą pogonią za jakimiś tam trendami społecznymi. a ludzie ślepo podniecają się tym sportem, w którym tak naprawdę liczy się tylko kasa. (polecam obejrzeć film fabularny "Moneyball", bardzo dobry, to tak btw. tematu sportu). Ale nie jestem do tego wrogo nastawiony, nie zakazuję nikomu oglądać meczy, czy zbijać kasy na turystach, którzy w tym uczestniczą. Wypowiadam się krytycznie na ten temat, ale nie wybieram tego całkowicie, po prostu w tym nie uczestniczę. To jest po prostu mój wybór jak spędzam wolny czas, w jaki sposób żyję. Nie lubię gdy ktoś mnie tego wyboru pozbawia. I nie lubię gdy ktoś go krytykuje jednocześnie przytakując popularnym formom rozrywki, na które "zgodziło" się społeczeństwo. Nie wiem czy to ogarniasz, jeżeli nie to trudno, nie będę się spierać. Jeżeli tak to spróbuj zrozumieć mój punkt widzenia. Człowiek szczęśliwy to człowiek czerpiący radość z życia. Ze swojego życia. Nie z życia, które dyktują mu inni. I o to mi chodzi w tej całej dyskusji, żeby ludzi zobaczyli, że to co dla nich jest codziennością to jest właśnie ich uzależnienie, tylko nie zdają sobie z tego sprawy. Ale czy uzależnienie musi być złe? Jeżeli nie krzywdzi się tym samym innych i umie się "ogarnąć" życiowo na takim poziomie, żeby godnie żyć i jednocześnie móc realizować swoje pasje, czyli swoje uzależnienie to nie ma w tym nic złego. Ludzie często nie rozumieją takiego podejścia, bo od dziecka wciskano im do głowy co dobre a co złe. Mówiono jak żyć, a nie dano nawet szansy, żeby sami się nad tym zastanowili. I stąd stereotypy, przyzwyczajenia, nawyki, których nie można się pozbyć. Z góry odrzucasz moje argumenty (nawet o tym napisałaś w ostatnim zdaniu), nie umiesz się otworzyć po prostu na nowe możliwości. Ale takie cechy posiada niemal każdy. Trudno jest zmienić myślenie, ale mam nadzieję, że kiedyś Ci się to uda "ekspercie" ... bez urazy, po prostu nie wiem nic o Tobie (jedynie to, że układa Ci się z partnerem ), nawet nie wymyśliłaś sobie jakiegoś konkretnego pseudonimu, tylko polegasz na "randze społecznej" Ogólnie czasami moje słowa są błędnie interpretowane (albo po prostu nie tak jakbym tego chciał), dlatego nie staram się mieć wrogiego nastawienia czy coś, nie, nie, po prostu wyrażam swoją opinię i staram się przekonywać ludzi do otwartości umysłu na różne możliwości życia i tylko tyle. na resztę odpowiem potem... -- So, 21 kwi 2012, 02:17 -- Odnośnie artykułu... 50 razy? A czemu nie 49? Albo 51? Heh, takie "statystyki" z palca wyssane to nie dla mnie. No ale jak ktoś w to wierzy... Chodzi o to, że każdy reaguje indywidualne, a tutaj z góry jest ustalona jakaś liczba powtórzeń, jakby człowiek był maszyną zachowującą się tak samo w każdej sytuacji. Nie ma absolutnie żadnych podstaw, żeby twierdzić, że to magiczne 50 razy może mieć jakiś wpływ. U jednego może to być 100 razy, u innego 1000, a jeszcze u innego te 7 czy 8 razy. Poza tym nie ma żadnych potwierdzonych badań na to, że po którymś "razie" następuje "coś". To są skomplikowane procesy niemożliwe do przewidzenia i generalizowania w ten sposób. No ale ludzie lecą na ładnie wyglądające statystyki, dlatego to zostało w ten sposób opisane. Odnośnie wielomiesięcznych psychoz po jednorazowym zapaleniu - nawet jeżeli zdarzały się sporadyczne to bardzo rzadko w porównaniu. Z resztą bardzo ciężko to udowodnić, bo na psychozy ma wpływ wiele czynników, za dużo, żeby zwalać wszystko na substancję. Zwykły stres może coś takiego powodować, łącząc go z marihuaną, która może go pogłębić i niesprzyjające otoczenie, jakieś traumatyczne przeżycie można nabawić się czegoś, co wcale nie jest winą samej używki. Ale oczywiście na używkę spada cała wina i nic innego. I na to też leci społeczeństwo wychowane na propagandzie. Jeżeli chodzi o rozwijanie się zaburzeń po długotrwałym paleniu czy większej podatności ze względów genetycznych to się z tym zgadzam. Nie zaprzeczałem temu nigdzie (a jeżeli tak to się poprawiam). Dlatego zawsze powtarzam, że używki nie są dla każdego. Czyżbyś tego nie doczytała u mnie, Pani ekspert? Wspominam o tym praktycznie w każdym poście, a widzę, że i tak nie dociera. Heh szkoda, ale widzę bariery psychiczne u Ciebie są nie do pokonania Co do spływania i przeżywania emocji to prawda, ale na trochę innej zasadzie. Człowiek może się stać bardziej wrażliwy, zmieni mu się system wartości, ale jednocześnie stanie się bardziej aspołeczny. Oczywiście można i w drugą stronę, kwestia osobowości. Jedne cechy się wyostrzają, inne zanikają. Ale to jak ze wszystkim w nadmiarze - jedząc codziennie spory posiłek i pochłaniając desery kilka razy dziennie, mając jednocześnie grupę krwi, która sugerowałaby inną dietę, wcześniej czy później ktoś stanie się gruby. Oczywiście każdy ma swój metabolizm, to jest zależne od wielu czynników, ale nie da się tego ukryć i nie mówić przy tym podczas dyskusji o sytym jedzeniu, słodyczach. Będąc młodym ma się dobry metabolizm jak wiadomo, ale wszystko się kiedyś kończy. Oczywiście są wyjątki, ale rzadko kiedy zauważalne. Wspominam o tym, bo chodzi o samą zależność nadmiarowego pakowania w siebie czegoś co daje przyjemność. Przyczyna - skutek. I to cała filozofia. -- So, 21 kwi 2012, 02:22 -- W tym artykule wspomnieli o psychodelikach i mdma. No tak, tyle że psychodeliki przyjmuje się właśnie po to, żeby uzyskać ten efekt psychotyczny Nie wiem kto to pisał (na pewno ktoś kto nie ma o tym wystarczającej wiedzy), może ktoś chciał dobrze, ale idiotycznie to sformułował, nie wiem, w każdym razie nie ma ani jednego odniesienia do badań, jedyne tanie has, niczym w gazecie wyborczej. No i dobrze przewidziałaś moją reakcję, ekspertko. Po prostu jestem uczulony na takie populistyczne bzdety pisane dla ludzi w ogóle nie zainteresowanych tematem. Bo każdy kto choć trochę się tym interesuje będzie mieć kontr-argumenty. Bo cały artykuł sprowadza się do negatywnych skutków (w dodatku tak skąpo opisanych), a to jest zwykła hipokryzja. I co, jesteś zadowolona z mojej odpowiedzi? Przewidziałaś ją, więc możesz być dumna, że mnie "rozpracowałaś", heh -- So, 21 kwi 2012, 02:23 -- BTW. Happy 4/20 (no 2.5 godziny temu się skończył ten dzień, ale i tak) -- So, 21 kwi 2012, 02:32 -- A jeszcze coś opiszę. Odnośnie tych badań, racja że dużo osób odczuwa brak motywacji do nauki (jakby oceny na papierku były najważniejsze na świecie), ale jakby przyjrzeli się konkretnie historii każdej osoby to prawdopodobnie wniknęłoby z tego to co starałem się opisać wcześniej, że ludzie bardziej introwertyczni i indywidualiści będą mieć ciężej w życiu w społeczeństwie i tu nie chodzi o używki, ale o wszystko. Używki często używa się do uciekania przed problemami, a to błąd. Moim zdaniem dzięki używkom (powszechnie uznanym za nielegalne) można tym problemom przyjrzeć się z innej perspektywy, żeby nie powiedzieć całkowicie je rozwiązać, bo to już zależy od człowieka co z tym zrobi. Z resztą różne formy sztuki powstawały "pod wpływem" i tego nie da się ukryć. Podobnie z wynalazkami i pewnymi przekonaniami filozoficznymi. Jeżeli chodzi o depresje to każdy w życiu przeżywa takie stany, bo gdyby nie przeżył to by nie wiedział co to szczęście, radość. Z tym, że oczywiście jedni mają większe skłonności do przedłużania się takich stanów, inni mniejsze. I tamci pierwsi są bardziej podatni na KAŻDE negatywne działanie wszystkiego co ich otacza, nie tylko używek. Ile osób skoczyło z okna przez złamane serce, czy odrzucenie. To jest trochę głębsze niż twierdzenie, że "jak się zacznie palić to całe życie stracone". -- So, 21 kwi 2012, 02:34 -- Dobra, tyle ode mnie. Jako że zaglądam tu już rzadko na to forum, a nie chce mi się pisać w kółko tego samego dla ludzi, których i tak nie przekonam to myślę, że na tym zakończę dyskusję w tym temacie. Chyba, że ktoś napisze coś interesującego o czym naprawdę warto pogadać i czego jeszcze nie było tutaj. -- So, 21 kwi 2012, 02:36 -- Heh nie mogę już edytować posta, a tam mi się wkradło kilka merytorycznych błędów (dopiero teraz poczytam to co napisałem), jak np z tymi "alternatywnymi rozrywkami", miało brzmieć trochę inaczej, ale już trudno, miłej nocy życzę.
  23. Zacznijmy od tego, że każdy człowiek odczuwa naturalną potrzebę "ucieczki" od problemów, od codzienności. Można je sobie realizować na różne sposoby, nie sposób wymieniać. Moim zdaniem wynika to z faktu, że życie się przeżywa, a nie planuje. Ty nazwałeś to właśnie "ucieczką" co z góry określa jakiś cel i narzuca myślenie w kategoriach czy to jest działanie złe czy dobre. I chyba o to chodzi, że czujesz że robisz coś z pozoru złego (bo wcale nie musi to działać na Ciebie destruktywnie, ale może, to zależy od Ciebie), ale próbujesz się na siłę usprawiedliwiać. Załóżmy, że ktoś odpowie Ci, że to Cię w jakiś sposób niszczy, że musisz skończyć z hazardem i zająć się czymś innym. Ale no właśnie - czym? Jeżeli to jest dla Ciebie jedyny skuteczny sposób na rozładowanie emocji i masz go pod kontrolą (bo nie zadłużasz się specjalnie, żeby dalej grać) to ciężko znaleźć argumenty na to, że takie działania są złe. Oczywiście zawsze można powiedzieć, że teraz jest ok, ale co będzie za kilka lat? Ale to tylko domysły, nikt nie wie co będzie za x czasu. Moim zdaniem za bardzo nad tym wszystkim rozmyślasz, ale nie chodzi o to, że mogłeś postawić inaczej (bo to akurat znaczy, że jakoś ogarniasz ten system i starasz się być lepszy) tylko próbujesz na siłę ustawić to wszystko w ramy "dobro" i "zło". Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, są tylko Twoje własne odczucia. Jeżeli się złościsz sam na siebie to oznaka, że jesteś ze sobą nieszczery. W podpisie wypisałeś sobie te wszystkie zaburzenia, ale w tekście napisałeś, że może to być cecha Twojego charakteru. Czyli z góry zakładasz sobie jakieś kajdany, bo ktoś Ci kiedyś tak powiedział, albo o tym przeczytałeś, ale jednocześnie wiesz, że taki jesteś i wcale nie musisz się czuć z tym źle. Może lepiej zastanowić się nad tym co zrobić, żeby zaakceptować siebie i czerpać satysfakcję z życia? Jeżeli hazard Ci pomaga i odgania złe myśli to super, ale jak sam zauważyłeś to jest "środek zastępczy", bo sam go tak traktujesz, więc żeby pomóc sobie musisz sięgnąć głębiej. Możesz zrobić z hazardu sposób na życie, a możesz też go porzucić na rzecz innych zajęć (które automatycznie odrzucasz, ze względu na to, że Ci nie pomagają), możesz robić to i to, ale zanim nie spróbujesz to się nie przekonasz. Po co to piszę? Żeby nie podawać Ci konkretnej odpowiedzi tylko nakierować Cię na zmianę sposobu myślenia o sobie i o tym co robisz.
  24. CichoCiemny

    Marihuana

    Zanim zaczniesz rzucać stereotypami na prawo i lewo to naucz się pisać po polsku. No faktycznie, jak zaczniesz sobie wkręcać, że się czujesz źle to na 99% tak będzie. I nie tylko po trawie. Tak to już jest, stąd potem się biorą nieprawdziwe opinie, że coś się stało "przez trawkę". Ktoś sobie coś zrobił "przez używkę". (oczywiście pomijam palenie w ciągach przez dłuższy czas, bo jak wiadomo wszystko w nadmiarze szkodzi) A to tak nie działa, jest zupełnie odwrotnie. Ludzie sami nakręcają swoje lęki, to jak oddziałują na nich niektóre substancje zależy tylko i wyłącznie od danej osoby. Dlatego ludzie szczęśliwi i radzący sobie w życiu mogą wyciągnąć najwięcej korzyści z używek (zwykła rozrywka też jest korzyścią oczywiście i o to głównie chodzi), a ludzie ze skłonnościami do nakręcania się na złe stany nawet po kawie mogą czuć się źle. Tylko zmiana myślenia i odejście od schematów może naprawić problemy tego typu. Dlatego zgadzam się z ostatnim zdaniem z cytatu - że MJ (i nie tylko) potrafi spotęgować emocje odczuwane w danej chwili. Co do depilowania łona - no faktycznie, nie ma porównania. Po tym tak cholernie swędzi, że odechciewa się żyć. -- Cz, 19 kwi 2012, 03:01 -- ona*, z uzależnienie od marihuany można samemu wyjść, bo MJ uzależnia tylko psychicznie, a nie dodatkowo fizycznie jak alkohol i inne, cięższe używki. Oczywiście "tylko" powinno być w cudzysłowu, bo co dla jednego jest proste, dla kogoś innego może być barierą nie do przekroczenia. Ale trzeba zacząć od tego, że to dana osoba musi chcieć coś zmienić. Ty za niego nic nie zrobisz, a wspominanie o tym przy każdym spotkaniu raczej pogłębi bariery między Wami, bo skoro kolega Ci się nie przyznaje że pali to znaczy, że odczuwa lęk przed Twoją opinią na ten temat i przed zmianą. I to jest bardzo naturalne i wszystko sprowadza się do tego czy on sam chce się pozbyć nałogu, czy to w ogóle dla niego jest nałóg i czy mu przeszkadza w innych sferach życia. Na te pytania tylko on sam może sobie odpowiedzieć. Więc zanim zaczniesz go naciskać pomyśl sobie jakbyś się czuła na jego miejscu. Oczywiście szczera rozmowa zawsze pomaga, ale tego zmiany nie powinny przychodzić z zewnątrz, tylko z wewnątrz. ekspert_abcZdrowie, z tą tolerancją odwróconą to bardzo indywidualna sprawa i nie potwierdzają tego żadne jednoznaczne badania. Jedni muszą palić coraz więcej, coraz mocniejsze odmiany, inni odwrotnie, ale to pewnie wynika z faktu, że każdy lubi trochę inny stan, jedni bardziej mocniejszy, bardziej "kanapowy", a inny lżejszy, ale motywujący do jakiegoś działania. Ta druga grupa osób (tak to sobie podzieliłem w tym momencie) teoretycznie ma lepiej, bo nie musi spalać " na raz" kosmicznych ilości, żeby się fajnie poczuć, ale to wcale nie znaczy, że nie można się uzależnić. I odwrotnie, jeżeli ktoś przez większość czasu nie myśli tylko o tym, żeby się upalić, a ma też inne zajęcia, tylko od razu do czasu lubi się konkretnie upalić, żeby nie było z nim kontaktu przez te kilka godzin to wcale nie znaczy, że zaraz będzie potrzebować pomocy. Ale twierdzenie: To bzdura, zwykły stereotyp. Tak się składa, że w naszym społeczeństwie zdecydowanie większość ludzi zaczyna od alkoholu i papierosów, bo są legalne i mają społeczne przyzwolenie. I nie jest tak, że każdy palacz marihuany od razu kończy na dworcu. To jest na tyle indywidualna kwestia, że nie powinno się uogólniać. Jest cała masa opiatowców, którzy się dziwią jak można palić coś takiego (wczesne lata 90-te to rozkwit "straconego pokolenia" przez heroinę w Polsce, kiedyś czytałem obserwacje na ten temat twierdzące, że większość osób w tamtym środowisku nigdy nie paliła marihuany, jak znajdę gdzieś źródło to wrzucę), czy ludzi którzy od wielu lat biorą psychodeliki (serotoninogenne), a na MJ nawet nie spojrzą ze względu na jej "prymitywność" względem prawdziwych psychodelików. Czy alkoholików, którzy nigdy nie brali nic innego, a mimo to przegrali życie. Przykłady można wymieniać w nieskończoność, ale powtarzanie stereotypów, które nie mają żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości wcale nie jest dobre i tylko niepotrzebnie sieje panikę. Jak głupie artykuły w fakcie. To czy ktoś sięga po coraz to nowsze doświadczenia jest wywołane bardziej samą psychiką niż tym od czego zaczyna. I to się nie zawęża tylko do substancji, na to się składa cała masa zachowań, przyzwyczajeń, po prostu doświadczeń, które ludzie przeżywają na co dzień i które dostarczają im przyjemności. -- Cz, 19 kwi 2012, 03:14 -- Z tego co zauważyłem to ludzie z osobowościami bardziej ekstrawertycznymi (jeżeli już jakoś szufladkować) mają większe skłonności do eksperymentów i nowych doznań (ogólnie, nie tylko odnośnie używek), a ludzie bardziej introwertyczni są raczej wyhamowani i ciężko im przychodzi próbować nowych rzeczy. Myślę, że to ma dużo większy wpływ na to czy ktoś potem skończy z problemami, z którymi nie umie sobie sam poradzić, czy będzie szczęśliwy. Można całe życie coś ćpać i jednocześnie radzić sobie na tyle, żeby nie wkręcać sobie problemów. Można zapalić sobie kilka razy i wyolbrzymiać coś na tyle, że stanie się to obsesją, popaść w hipochondrie. Podobno introwertycy mają większe skłonności do takiego wkręcania sobie, dlatego często tworzą problemy z niczego. A ekstrawertycy odwrotnie, chociaż oczywiście ciężko tak uogólniać, granice się bardzo zacierają, ale niektórzy potrzebują wszystko szufladkować, żeby ogarnąć jakąś myśl, dlatego pisze w ten sposób, z którym niekoniecznie się zgadzam (bo każdy jest inny, a z góry narzucone kryteria zachowania niszczą w ludziach indywidualność)
  25. weźcie choć raz się zabierzcie do Gdańska, zobaczycie że to zupełnie inny, lepsze świat od Gdyńskiej szarości jak coś to nie piję, teraz już tylko bakam sobie radośnie z lufki tudzież bonga Jak coś to 5-15 maja będę pracować codziennie w Gdyni przy festiwalu filmów (okolice teatru muzycznego i gemini), jak będę mieć czas po pracy, albo w jakiejś przerwie to mogę się z kimś zgadać na chwilę jak ktoś też będzie w okolicy. a może ktoś chce się wybrać na koncert Luxtorpedy? jak coś to info pod linkiem: http://www.parlament.com.pl/index.php/pl/planowane-koncerty/275-luxtorpeda-22-04
×