U mnie też dziś po prostu fatalnie...
Skręcili mnie w hurtowni na 2 tys, nie wiem, czy uda mi się od nich wyciągnąć tę kasę.. Sama oczywiście jestem winna, bo byłam naiwna, pospieszna i nie sprawdziłam tego i tamtego.. Z nerwów obdarłam sąsiadce samochód na parkingu, więc orientacyjnie jestem jakieś 3 tys w plecy. Zważywszy na mój stan majątkowy, jestem dziś w wyjątkowo podłym nastroju...
Ale mam nadzieję, że nowa praca mi wypali.. Jeśli nie, to chyba dam się zamknąć na oddział - niech coś ze mną zrobią.
Dopiero Jackowi mówiłam, że czuję się lepiej, że wszystko fajnie..
No i po "fajniu".
Nie wiem sama.. czy to życie nas tak przygniata, czy faktycznie jakieś świry w głowie?...