Rober, ja do Ciebie.
Zderzenie z tirem.. to moje powiedzenie.
Dziś mam tak dramatyczny nastrój i narobiłam sobie ostatnio tyle kłopotów, że .. chyba tylko tir by mnie uratował.
Boję się, że nie uniosę dalej życia, że zmarnuję wszystko, na co z takim trudem pracowałam. Rano dziecko mnie wytrąciło z równowagi, potem mnie oświeciło, że zawaliłam robotę.. Myślałam, że wyskoczę przez okno. Nie mam z kim pogadać, bo wydaje mi się, że nikt z moich bliskich tego nie zrozumie. Boję się potępienia, odrzucenia... Dlatego zalogowałam się, żeby poczytać, uspokoić się trochę, ogarnąć myśli.
Czytałam trochę Twoje wypowiedzi. Ostatni Twój wpis wstrząsnął mną po prostu.
Czytałam Twoje słowa i wiesz, co mi przyszło do głowy?
Że bardzo mi pomogłeś. Piszesz z takim zacięciem, z taką prawdą, z taką mocą, że to po prostu poraża. Według mnie to dar.
Dziś borykasz się z górą lodową. Masz problemy z prawem, kasą, żoną.. destrukcyjne myśli, ale chcę Ci powiedzieć, że pomogłeś dzisiaj człowiekowi. Postawiłeś mnie na nogi. I bardzo Ci za to dziękuję. Z serca.
Lekkie Twoje pióro nasunęło mi jeszcze pewną myśl, ale oczywiście to tylko moje pomysły.
Gdybyś zechciał poukładać trochę mysli i wrażenia, mógłbyś spróbować napisać książkę. Mógłbyś pomagać ludziom. Bo tak czuję, że mimo trudności, które przeżywasz, mimo problemów, których doświadczasz, jest w Tobie jakaś niezłomna siła, którą mógłbyś się dzielić.
Nie wiem, jak to opisać. W końu Cię nie znam i może na zbyt wiele sobie pozwalam. Ale piszę jak czuję.
Tak czy siak - dziękuję Ci.
Ka_Po, za Ciebie trzymam kciuki. Gdybym mogła, to bym Cię utuliła.
Że też nie da się tego wszystkiego strząsnąć z siebie jak wody... To wbite w żołądek i serce jak metalowy trzpień. Do tego jeszcze zapiekło się i rdzawi.. Beczeć mi się chce...
Pozdrawiam Was wszystkich. Dziękuję, że jesteście.