Skocz do zawartości
Nerwica.com

skalamax

Użytkownik
  • Postów

    271
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez skalamax

  1. eheh :) Gadać to można do śmierci. Ja przekonałam się, że kiedy popadam w marazm i przestaję działać, czuję się znacznie podlej. Najtrudniej jest oczywiście podjąć jakikolwiek ruch, ale nic potem nie daje takiej satysfakcji, jak poczucie dobrze wykonanego działania.
  2. Więc może u Ciebie problem nie tkwi w miejscu. Może w czymś innym. Trzeba szukać. Ja się uparłam i szukam tego szczęścia. Pewnie 90% ludzi z forum powie, że szczęście trzeba mieć w sobie. I zgadzam się z tym. Ale zewnętrzne warunki też temu poczuciu szczęścia pomagają. A jeśli jest się tak otępiałym emocjonalnie jak ja i trudno definiować własne uczucie zimna od uczucia ciepła, to nie ma raczej mowy o uczuciu szczęścia. Dlatego szukam momentów, miejsc, ludzi, zjawisk, które lubię. Mam wrażenie, że takimi małymi kroczkami po prostu rozpoznaję swoje potrzeby i próbuję nazwać nienazwane. I tak najbadziej mnie ciągnie w stonę kupy liści, ale racjonalizm podpowiada mi, że to pewnie dołek w CHAD.
  3. NO! :) I to mi się podoba :) No i teraz trzeba popracować, wsłuchać się w siebie, co te misie lubią, w czym są dobre, co im się ostatnio udało, czego pragną, co mogą osiągnąć itp. Marudny miś... hm..
  4. Myślę, że trzeba znaleźć sobie własne miejsce. To zwiększa motywację. Przynajmniej u mnie. Marzyć o nim, szukać go. I w odpowiedniej chwili znaleźć się tam. Ja dziś mam namiastkę, ale ciągle przerzucam ogłoszenia. Tak w sumie dla relaksu, bo nie stać mnie na kupno domu na wsi. jednak.. jakoś mnie to odpręza i daje nadzieję.
  5. Ciągle piszesz, jaki nie jesteś. Napisz, jaki jesteś i spróbuj te cechy przedstawić jako zalety. Ale bez marudzenia! :)
  6. A ja myślałam, żeby na wieś, uprawiać ziemię (niezwykłą przyjemność mi to sprawia), uczyć się gospodarki, a praca - moze przez internet? A może jakiś warsztat? Pracownia? Jak najmniej zobowiązań, jak najmniej umów i podpisów, jak najmniej odpowiedzialności. Telefon na kartę, gaz z butli, woda ze studni, pieniądze pod materacem, rower zamiast samochodu, jakiśmały dom, kawałek ziemi i spokojne życie. Na takie życie chyba nie trzeba dużo pieniędzy.
  7. skalamax

    Czy masz?

    Mam, ale bez owłosienia Czy masz kółko?
  8. Carlos, dla mnie nie jesteś. A myślałeś, żeby wyjechać w Bieszczady, osiedlić się tam w jakiejś samotni i prowadzić spokojne życie bez nadmiaru bodźców? Bo ja tak sobie czasem marzę... Pasowałoby mi to.
  9. dj kocyk, ja sobie myślę, że sekret powodzenia każdego człowieka tkwi nie tyle w wypracowanych schematach działania, ile w osobowości. W pewności siebie (można być introwertykiem, ale ważne, by znać swoją wartość), w inteligencji, w sposobie bycia, życia. Nie wystarczy jakiś jeden "haczyk", na który będzie się łapać kobiety. Znam takiego mężczyznę, który właśnie ma opracowaną dobrą gadkę i skutecznie bajeruje małolaty (z całym szacunkiem dla małolat), ale to zwykle są przelotne znajomości. Jemu akurat o to chodzi. Ale jeśli komuś chodzi o poważny związek, o bliskość, partnerstwo, to musi być szczery. Pokazać się prawdziwym. Czasem to ryzykowne, bo nie każdy jest błyskotliwy, szarmancki, elegancki itp. Ale może wtedy dobrze jest mieć dystans do siebie? Sama nie wiem.. Myślę, że dziewczyny dużo wymagają od facetów, ale z drugiej strony - przynajmniej u mnie tak jest - jeśli mnie facet naprawdę rozśmieszy, to ma mnie w kieszeni Chodzi o TO COŚ.
  10. tahela, dzięki wielkie :) Jakoś pokrzepiły mnie Twoje słowa :)
  11. Ja mam jakieś ukryte, skamuflowane, bo przecież matce z dzieckiem nie wolno myśleć o samobójstwie. No więc myślę sobie: "Wsiąść do pociągu byle jakiego...".. Albo pod. Nakryć się kupą liści i przeleżeć pod drzewem do wiosny. Niespodziewanie dostać raka. Walnąć w coś autem. Albo - żeby lepiej wyglądało - niech ktoś we mnie walnie. Ogólnie - wszystko, na całej linii - DO BANI.
  12. Hej Wam. Jak ja bym chciała płakać.. U mnie dzień do kitu. Szef kolejny dzień mnie olewa - nie odbiera telefonów, nie kontaktuje się ze mną. To skomplikowane, ale w skrócie mogę powiedzieć tyle, że może już zostałam zwolniona. Nawet kawy mi się nie chce zrobić.. Wczoraj byłam na wywiadówce u mojego syna. Też nieciekawie. Próbuję uświadomić panią, że diagnozujemy młodego pod kątem zespołu Aspergera i że może nigdy nie będzie szybszy. Ale to droga przez mękę. Kolejny dzień, który przytłacza mnie jak kowadło. CHAD- i totalny zjazd. U mnie zjazdy trwają długo, baaardzo długo.. i muszę coś szybko wymyślić, żeby w porę wyhamować, bo kolejne dwa lata będę w czarnej d..pie..
  13. Ja się piszę na Janowiec. Jest przepiękny. Kazimierz - tym bardziej. Może odnowimy listę?
  14. skalamax

    Co teraz robisz?

    Gotuję rosół, pilnuję młodego przy lekcjach, piorę, piszę na forum, robię research na jutro do pracy, słucham radia, czekam na męża aż wróci z pracy i marzę o morzu :))
  15. Wiem, że nie jest, bo widzę i słyszę, jak syn się odnosi do swojego ojca. Zdaję sobie sprawę z wrodzonej wrażliwości i nie mam zamiaru jej w żaden sposób tępić u mojego dziecka. Nie chcę tylko, by był nieporadny, niezaradny życiowo. Nie musi być napakowanym gangsterem z dwiema spluwami w rękach. No, byłoby fajnie, gdyby tak było. Ja też się urodziłam z odpowiednim zestawem genitaliów i nie zmuszam facetów do rodzenia dzieci. Skoro nie masz definicji zaradności finansowe, to może warto się dokształcić w tej dziedzinie? :) A tak na poważnie, bez prztyczków, to uważam, że zaradność finansowa to po prostu kontrola finansów, umiejętność oszczędzania, ogarnianie płatności, kredytów, świadome i odpowiedzialne zarządzanie domowym budżetem, które pozwoli żyć spokojnie i bez komorników na głowie. Nie musi się czuć pewny siebie. Ale jeśli się nie czuje pewny siebie, to zachęcam, by pozostał w rodzinnym domu pod opieką wyrozumiałej matki, a nie szukał kolejnej matki w swojej żonie. Myślę, że pewność siebie buduje się dzięki własne pracy, dzięki trudowi, jaki się wykonało i dzięki sukcesom, jakie się osiągnęło. Dzięki własnym osiągnięciom. Nie koniecznie spektakularnym.
  16. Detektywmonk, na miejscu psycholożki i psychiatry poczułabym się potraktowana instrumentalnie. A one jak zareagowały?
  17. Mojemu mężusiowi muszę takie "słoneczko" sprawić
  18. hehehe Niezły jest fiksant, nie? :) A co to jest "słoneczko"? Takie na szyję co się psu zakłada? Taki klosz od lampki?
  19. Hm, słuszna uwaga z tym - że tak powiem bardziej dosłownie - "Baby do garów!" :) Ja osobiście jestem za, zresztą i tak robię to codziennie i jakoś się nie obrażam o bycie kobietą. Ale nie znaczy to oczywiście, że chcę tu za wszelką cenę udowodnić wyższość świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy. Próbuję raczej dociec, jak mężczyźni wyobrażają sobie ideał mężczyzny. Bo ideał kobiety pewnie mają Bo ja jestem głupia. Jak proszę męża o wyrzucenie śmieci (sam się domyślił może z dziesięć razy przez 10 lat naszego pożycia, więc mu regularnie przypominam ), to mam wyrzuty sumienia!
  20. Djkocyk, myślę, trochę upraszczasz :) I oczywiście nie chciałam Cię urazić. Po prostu wyrażam swoje poglądy będąc pod wpływem dość silnych emocji związanych z ostatnimi wydarzeniami, jakie zaistniały w wyniku zaniechań poczynionych przez mojego nieodpowiedzialnego i niesamodzielnego męża. Stąd może ten mój nieznoszący sprzeciwu ton Przepraszam, jeśli Cię wzburzyło to, co napisałam. Ale i tak uważam, że jeśli facet chce zaimponować, to po prostu musi trochę nad sobą popracować. Trochę wysiłku włożyć w życie. Trochę się nagimnastykować, napocić, trochę się wziąć z życiem za bary. Musi walczyć, bo do tego jest stworzony. Niech sobie panowie chodzą w różowych sweterkach, niech sobie depilują klaty, niech piłują te piękne paznokcie, ok. Jestem za. Ale niech przy tym wszystkim pozostaną facetami. To wszystko.
  21. Carlos, ale DLACZEGO? Co Was powstrzymuje od tego, by nam sprostać? Nie wierzę, że zwykłe lenistwo. Może macie trudność, bo byliście wychowani przez Wasze zapobiegliwe matki w tzw. kulcie mężczyzny?.. I właściwie z pokolenia na pokolenie zaczęto od Was wymagać ponad siły. O co tu chodzi? I co my mamy z tym zrobić? Mamy się pogodzić z trudnym losem głowy rodziny, matki Polki, perpetum mobile i terminatora w jednym, bo Wy macie wątpliwości co do własnych możliwości?... Czego tak naprawdę facetom potrzeba, żeby poczuli się bezpiecznie, żeby rozwinęli skrzydła i przestali się bać? Chciałabym to wiedzieć.... Słowo daję..
  22. Dziękuję za ten post. Nie mam pojęcia, co zrobić ze swoim życiem. Ale na pewno będę nad tym myśleć.
  23. Carlos, owszem. Ale mnie nie chodzi teraz tylko o wysokość zarobków. Na pieniądzach świat się nie kończy. Chodzi o to, by wspólnie budować, by marzyć, rozwijać się, czynić starania, by nasze życie było każdego dnia lepsze. Chciałabym, żeby mój mąż był wzorem dla mojego syna, by był jego idolem, by młody był dumny, że ma takiego fantastycznego tatę. Kasa jest ważna. Ale nie najważniejsza. Facet ma szansę wykazać się na różnych polach. I chyba chodzi o to, by kobieta miała PEWNOŚĆ, że może się czuć z nim bezpieczna, by facet jej imponował, by jej bronił i by ją chronił. Dawniej facet musiał wykazać się sprawnością fizyczną, żeby zadbać o swoją kobietę i potomstwo. Dziś, w erze rozbuchanej ekonomii, wymaga się od mężczyzn głównie zaradności finansowej, bo to nie od dzidy, lecz od ilości posiadanych pieniędzy zależy w dużej mierze jakość życia rodziny. Ale też nie rozgrzeszam facetów, którzy machają złotą kartą kredytową w sklepie, a żona z dzieckiem idą trzy metry za nim, żeby on miał wystarczająco dużo przestrzeni do lansowania się. (Przerysowuję, ale to celowe). O co mi tak naprawdę chodzi u tych facetów? Cholera, miejcie jaja, panowie. Bądźcie odpowiedzialni. Czytajcie książki, kształćcie się, dbajcie o rodzinę, snujcie marzenia i czujcie się pewni siebie. Kochajcie, budujcie i żyjcie pełną piersią, tuląc do niej swoje stadło. -- 09 paź 2012, 13:22 -- No tak.. wściekłam się na męża, a teraz odreagowuję na wszystkich facetach Pozdrawiam wszystkich panów! Co złego to nie ja.
  24. Carlos, bierzesz dziewczyny pod włos pisząc, że jesteś fajtłapą :) Ja od razu mam ciśnienie, żeby zbawiać takich Carlosów A potem narzekam, że mój mąż jest niezaradny! Sama też się leczę oczywiście.
×