-
Postów
14 806 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Lord Cappuccino
-
Gdzie jest dawny użytkownik tego forum?
Lord Cappuccino odpowiedział(a) na lula temat w Forum NERWICA.com
Z dobrego źródła wiem, że wróciła - na krótki okres latem br. - po czym przeminęła z wiatrem. -
Skrajności i niestabilnosc - co mi jest?
Lord Cappuccino odpowiedział(a) na Melankoliann temat w Zaburzenia osobowości
Melankoliann, drobna uwaga organizacyjna: nie dubluj identycznych tematów w różnych działach na forum. Twój temat z działu Depresja przeniosłem do kosza, ten w Zaburzeniach osobowości zostawiam. -
O, tajny agent Angelo. Powitać.
-
Gdzie jest dawny użytkownik tego forum?
Lord Cappuccino odpowiedział(a) na lula temat w Forum NERWICA.com
Jak to możliwe? Jak w ogóle do tego doszło? -
Nie no, panowie, ta rozmowa idzie w złym kierunku. Jak tak dalej pójdzie to za chwilę pojawi się tu z pretensjami alfons w roli rzecznika prasowego pań lekkich obyczajów. A jaka jest tendencja w doborze imion dla dzieci, już ktoś wyjaśniał kiedyś na forum. Faktycznie jak syna czy córkę rodzice obdarzą w prezencie przy narodzinach infantylnym imieniem to ciężko powstrzymać wkurwa.
-
Zmęczonyyy, Z całym szacunkiem, bo może Dżesiki i Natasze, które znałeś to były porządne kobiety, ale mi się akurat te dwa imiona kojarzą z pseudonimami striptizerek, tancerek egzotycznych albo kurtyzan.
-
Powiadasz, że lubisz być zdominowany przez silne osobowościowo, temperamentne, niezależne kobiety dzierżące pałeczkę potęgi, huh? Na to pani psycholożka też pewnie znajdzie dla Ciebie jakąś etykietkę i się Tobą zaopiekuje. Trzeba będzie przedzwonić do pana Freuda zza grobu z konsultacją w tej sprawie. Mam zdaje się w kapowniku jakiś kierunkowy do św. Piotra.
-
Neu(e)rotyk Ty się weź za fraternizowanie z innymi użytkowniczkami, a nie deprawowanie funkcjonariusza publicznego.
-
Karolina, Joanna, Urszula, Arleta, Magdalena, Katarzyna, Marta, Anna, Renata, Kamila, Izabela, Paulina - nasza forumowa psycholożka musi się kryć wśród tych imion, możecie podawać swoje typy, a ja mogę przyjmować zakłady. Ale nie wspominajcie o tym "pani z ZUS'u"*, bo mnie zamkną. A skąd te imiona? Proste jak budowa cepa. Sprawdziłem wszystkie psycholożki czy osoby związane zawodowo z psychologią płci żeńskiej jakie zatrudnia ABC. *A kim jest Pani z ZUS'u musicie się dowiedzieć uważnie przeglądając forum, albo nasłuchując plotek od userów.
-
Żeby trochę zakryć Offtop linkuję do publikacji wybitnego fachowca prof. dr hab. med. Andrzeja Gregosiewicza nt. Homeopatii: http://www.psychomanipulacja.pl/art/homeopatia-kpiny-z-medycyny.htm http://www.psychomanipulacja.pl/akt/225.htm http://www.psychomanipulacja.pl/art/czas-oszustow.htm Oraz artykuł z GW: http://wyborcza.pl/1,75476,6448687,Homeopatia__czyli_uzdrawianie_woda____z_mozgu.html Najlepszym podsumowaniem tematu jest peunta z powyższego artykułu: "Jeśli wszyscy zgodnie twierdzą, że lek składa się tylko z cukru i wody o pewnych niezwykłych, magicznych - bo i niepotwierdzonych przez naukę - własnościach, to przekonanie o jego skuteczności może płynąć tylko z wiary, a nie siły racjonalnych argumentów. Walka z wiarą w leczniczą moc homeopatii przypomina tłumaczenie, że krasnoludki nie wychodzą nocami paskudzić do mleka albo że słonie nie latają. Jedyną realną i mierzalną rzeczą w tej historii są pieniądze, które zarabiają na homeopatii koncerny farmaceutyczne."
-
Nie mam bladego pojęcia co Ci dolega. Cokolwiek to by nie było życzę (szczerze) powodzenia w kuracji i abyś wyzdrowiała, odnalazła szczęście w życiu. Ja się w najbliższym czasie nie wybieram do lekarza. Nie potrzebuje 584104532 diagnozy.
-
Bo te tzw. szkurwysyny mają kolokwialnie mówiąc wyj.ebane na to. Żyją sobie w zupełnej beztrosce, nie przejmują się stanem swojego zdrowia i to paradoksalnie wpływa zbawiennie na ich zdrowie, radość i satysfakcję płynącą z życia. A jak kopną w kalendarz przedwcześnie? No trudno, zdarza się, na imprezach zawsze ktoś umiera, zawsze się łapie zgona. O na opasły brzuch jest rada: po pierwsze zwiększ masę i zacznij koksować! Natomiast osoby prześwietlające przez godzinę każdy produkt z półki w supermarkecie pod kątem zawartości procentowej tłuszczu, węglowodanów, białka, witamin, mikroelementów, barwników, konserwantów, aromatów, przeciwutleniaczy, utwardzaczy, zagęszczaczy, wszelkiej maści dodatków z serii E-XXX, desperacko dbające o linię, desperacko liczące kalorie, desperacko czające się przed napływającymi zewsząd mikrobami, bakteriami, wirusami, grzybami, pasożytami, pierwotniakami, prionami, zanieczyszczeniami i truciznami płynącymi z wody, gleby i powietrza, promieniowaniem, odpadami radioaktywnymi, toksycznymi chemikaliami, trującymi związkami chemicznymi, smogiem elektromagnetycznym emitowanym przez urządzenia elektroniczne, łykające jak doktór/uzdrowiciel przykazał wszelkie witaminki, mikroelementy, suplementy, homeopaty, preparaty ziołowe, rygorystycznie przestrzegające diety, uprawiające wymyślne ćwiczenia fizyczne - nigdy nie będą zdrowe, bo utrwaliły się w roli pacjenta, wpadły w więzienie, w pułapkę "obsesji" będącej wariacją na temat stanu swojego zdrowia. Gdzie w takim życiu jest miejsce na szczęście? Ja bym chyba zwariował od tej samokontroli. A teraz idę zjeść cheeseburgera zapewne z mięsem z kota dachowca, toną bakterii, konserwantów i niech mi idzie na (nie)zdrowie. Ja ostatecznie nie wiem na co jestem chory, a miałem już multum diagnoz. I prawdę mówiąc chwilami przestaje mnie to interesowac. Co za róznica czy taka 'F'ka w papierkach czy inna? I tak ani konwencjonalna psychiatria, ani szarlataneria nie połata mi podziurawionej niczym ser szwajcarski sieci obwodowej neuronów w mózgu. OT nam się zrobił, z mojej winy pośrednio. Później się to poprzenosi do jakiegoś wątku o dietetyce.
-
Potrafisz wymienić konkretne nazwy pierwiastków, związków, substancji chemicznych, które pogorszyły Twój stan? Może to był aspartam? Albo amalgamat? A może tlenek węgla? Tlenek siarki? Siarkowodór? Tlenki azotu? Glutaminian sodu? Benzoesan sodu? Może któryś z E-XXX? Metanol? Syntetyczna Witamina C? Azotyn sodu? Azotyn potasu? Kwas sorbinowy? Chlorek sodu? Dioksyny? Amarant? Związki polioksyetylosorbitolu? Siarczany? Azotany? Sacharyna? Karagen? A może wszystkie naraz się na Ciebie uwzięły (no tak, zapomniałem o dyspucie nt. MCS...). Co to znaczy, że w ogóle nie "trawisz" chemii? Masz z nią styczność każdego dnia. Zwykła woda, którą pijesz to też chemia - H2O, cząsteczka, dwa atomy wodoru, jeden atom tlenu. Powietrze, którym oddychasz to też chemia, bo składa się z azotu, tlenu, argonu, pary wodnej, dwutlenku węgla, neonu, helu, metanu, kryptonu, wodoru, ksenonu i z paru innych dupereli. W Twoim organizmie (również w mózgu) działają miliony różnych organicznych związków chemicznych, dzięki którym żyjesz i funkcjonujesz. W roślinach i ziołach jest zawartych mnóstwo związków chemicznych, np. w dziurawcu zwyczajnym występują dwa związki chemiczne, z których jeden jest naturalnym inhibitorem monoaminooksydazy czyli działa w sposób zbliżony do leków z grupy I-MAO, a drugi jest inhibitorem wychwytu zwrotnego serotoniny czyli działa podobnie do tlpd i ssri. Człowiek boi się tego czego nie rozumie albo nie zna. Wybacz, ale moim zdaniem ludzie którzy nie rozumieją chemii najzwyczajniej boją się jej. Może Ty masz po prostu zwykłą alergię na niektóre syntetyki zawarte w kosmetykach, środkach czystości, farbach, lakierach itd.? Robiłaś próby alergiczne? Testy skórne? Tak jak powiedział mój przedmówca są ludzie którzy w ogóle o siebie nie dbają. Zajadają się fast-foodami, hamburgerami, frytkami, chipsami, kebabami, colą, nie zważają na żadne E-XXX w żywności, stołują się w McDonaldach, KFC i tych podobnych, nie uprawiają żadnego sportu, zero ruchu, zero aktywności fizycznej, wlewają w siebie hektolitry alkoholu, ćpają, nie chodzą do żadnych lekarzy, psychoanalityków, nie biorą żadnych ziół i suplementów - i szkurwysyny są zdrowi jak byk. Jak to wyjaśnisz? Przybyli z Kryptonu? Są ze stali? Potomkowie Herkulesa?
-
Nieprawdaż? Śmietanka polskich chorych i zaburzonych psychicznie.
-
Po części zgadzam się z intelem. Ja mam gdzieś te całe diety, dietetykę, zdrowe odżywianie i ten cały humbuk. Jem co chcę i na co aktualnie mam ochotę w ilościach jakich chcę. Nieważne ile w tym chemii, barwników, konserwantów, sztucznych aromatów, utwardzaczy, zagęszczaczy, kancerogennych, radioaktywnych dodatków "E" i innego ciulstwa. Dobra, dobra, jestem nierozsądny, lekkomyślny, nie dbam o swoje zdrowie i sratata. Ale nie narzekam jak na razie na swoją kondycję, a poza tym w końcu na coś trzeba umrzeć. Dawniej ludzie zdrowo się odżywiali, środowisko nie było tak skażone, owoce i warzywa były ekologiczne, trzoda chlewna i drób nie była napychana chemią i hormonami, rybki pływały sobie w rzeczkach nieskażonych odpadami przemysłowymi ze ścieków, a i tak chłopa trafiła byle grypa w wieku 30 lat i odszedł na tamten świat. A teraz "świństwo" otacza nas z każdej strony, a średnia wieku wydłużyła nam się do blisko 80 lat.
-
Też o tym czytałem. Podawano im to, no... SSRE. Za wiki: "leki przeciwdepresyjne, które w odróżnieniu od SSRI i TLPD powodują nasilenie zwrotnego wchłaniania serotoniny przez neurony" - czyli siłą rzeczy zmniejszają jej poziom w mózgu. Do mnie też nie przemawia ta teoria z serotoniną.
-
Nie wiem, może Activia podziałała również na zasadzie efektu Placebo. Ale fakty są takie, że na klomipraminie (Anafranilu SR) - i tu mogę potwierdzić jeden z nielicznych namacalnych, osobiście zaobserwowanych, skutków tego leku - miałem straszliwe zaparcia. Co potwierdza zresztą większość użytkowników tego leku, że po Franku defekacja jest prawdziwą męką. A po Activii jakoś poszło z dym... tzn. z wodą klozetową. To normalne, że takich rzeczy, podobnież jak przeczyszczaczy, Xenny Extra, Korzenia Rzewienia i tych wszystkich dupereli nie można wcinać za długo, bo jelita się rozregulują.
-
No właśnie guzik. Nie ma na świecie ani jednego testu pozwalającego dokładnie zmierzyć stężenie neurotransmiterów w mózgu. W ogóle jaka jest norma tego stężenia? To się opiera na domysłach. Zbychu coś pisał, że naukowcy z Polski niedawno opracowali jakąś rewolucyjną metodą mierzenia poziomu dopaminy. Twoje przeczucia mogą być słuszne. -- 21 lis 2011, 18:30 -- W ogóle to antydepresyjne działania Inhibitorów MAO, czyli prekursorów współczesnych leków przeciwdepresyjnych odkryto przypadkiem. Nie chcę skłamać, ale pierwotnie to miały być leki dla kobiet ciężarnych albo na jakieś autoimmunologiczne i gastryczne dolegliwości. Potem się okazało, że w testach wyszło, iż rzekomo powodują poprawę u pacjentów z depresją (a I-MAO jak sama nazwa wskazuje hamują wychwyt zwrotny monoamin biogennych wspomnianych wcześniej), więc podjęto ten trop, że to zbyt niskie stężenie nor, dop i ser odpowiada za depresję i stworzono trójcykliczne leki przeciwdepresyjne (nieselektywne), a później ssri.
-
U nas internista może wypisywać psychotropy. Ponoć od przyszłego roku, tj. 2012 ma się to zmienić i tylko lekarz danej specjalności będzie mógł przepisywać leki ze swojej działki. Czyli psychotropy wyłącznie neurolog/psychiatra. Ale ta ustawa jest w powijakach i to tylko zasłyszana przeze mnie plotka.
-
Bo te wszystkie leki przeciwdepresyjne (mao, tlpd, ssri i reszta) opierają się na HIPOTEZIE, że depresja i pokrewne zaburzenia afektywne/lękowe są spowodowane deficytem monoamin biogennych w mózgu, tj. dopaminy, noradrenaliny, a głównie serotoniny. A tę hipotezę w wielu przypadkach można o kant dupy potłuc, bo przecież rozróżnia się depresję endogennę (spowodowaną czynnikami fizjologicznymi, zmianami w mózgu) i psychogenną (spowodowaną czynnikami psychologicznymi). Ale lekarz ma w dupie czy masz depresję czy jej nie masz, czy to zwykła jesienna apatia, czy smutek, czy depresja psychogenna - i tak dojebie Ci antydepresant, bo nic innego nie ma do zaoferowania (no chyba, że elektrowstrząsy albo lobotomię). Ostatnio gdzieś był artykuł, że kilkadziesiąt procent antydepresantów jest przepisywanych osobom, które w ogóle nie mają depresji tylko dlatego, że się tam na coś skarżyli u psychiatry - jakieś problemy egzystencjalne, zawodowe, rodzinne, finansowe i tak dalej. Jedyne leki których wyraźny efekt działania widać od razu to chyba tylko te wszystkie zamulacze i nasseniacze pokroju anksjolityków, benzodiazepin, zolpidemu. Ale to kurestwo uzależnia. Ja już od dawna podejrzewam u siebie deficyt dopaminy. Bo cóż z tego, że serotonina mi ustabilizuje nastrój, stonuje, wyciszy, zapewni błogostan jak to jest jedna wielka iluzja? To dopamina odpowiada za napęd, kreatywność, energię twórczą, a wielu ludziom właśnie brak motwacji i energii życiowej - czują się zbyt zmęczeni, wiecznie ospali, jakby żyli w amoku. Lekarz też już się skłania w tę stronę, więc zrobię rzut na neuroleptyki w low doses (w high doses działają odwrotnie i blokują dopaminę), agonistów dopaminy i zobaczymy. Zgoda, z tym się w pełni zgadzam i od zawsze to powtarzam. Zioła są ok i mają potwierdzoną skuteczność działania. Może mieszanka mięty, melisy, dziurawca nie pierdyknie Cię w objęcia Morfeusza tak szybko jak dwa tabsy Stilnoxa, ale jednak. Natomiast homeopatia to wierutna bzdura. -- 21 lis 2011, 18:08 -- A co do amfetaminy to z nią jest chyba tak, że ona uwalnia neuroprzekaźniki - głównie dopaminę, noradrenalinę, słabiej serotoninę, dochodzi do ich nadprodukcji, nasila ich przewodnictwo i hamuje wychwyt zwrotny. Co pobudza cały układ nerwowy do większej aktywności, działa euforyzująco, zwiększa wydolność organizmu. Ale organizm nie może nonstop pracować na 300% wydajności, więc po pewnym czasie gdy cały zapas nor i dop zostanie zużyty pojawia się nazajutrz kryzys - dysforia, migrena, zmęczenie, ogólne osłabienie organizmu i tak dalej. Jeśli jest inaczej to niech user amfy mnie wyprowadzi z błędu.
-
To nie ma znaczenia. Tam jest woda, cukier i alkohol. Niekoniecznie w takiej kolejności i niekoniecznie wszystkie naraz. NIC WIĘCEJ tam nie ma. Brak jakiejkolwiek substancji aktywnej, która wywierałaby jakikolwiek wpływ na organizm. Z początkowych ziół, roślin, minerałów, substancji pochodzenia organicznego, syntetyków nic nie zostaje po tylu etapach rozcieńczania. Skuteczność homeopatii oparta jest tylko i wyłącznie na WIERZE, że to działa. Więc jak ktoś wierzy w starego, siwego dziadka siedzącego na chmurce to zapewne łatwo przyjdzie mu uwierzyć, że woda jest inteligentna, posiada pamięć, i podczas produkcji leku homeopatycznego dochodzi do magicznych, mistycznych, ezoterycznych przemian energetycznych niepoznanych dotychczas nauce, które odpowiadają za niebywałą skuteczność homeopatii. Wiara czyni cuda. Choć jeśli użyłem już takiej analogii to muszę nadmienić, że akurat wiara w i stosowanie homeopatii jest sprzeczne z nauką KK. Ale to już temat na inną dyskusję. I błagam - mechanizm w jaki homeopaci wyjaśniają rzekomą i domniemaną skuteczność swoich preparatów jest sprzeczny z podstawowymi prawami fizyki i zależnościami chemicznymi, których uczą już w szkole podstawowej. JOALIS swoje receptury opiera na większości założeń i "dokonań" homeopatów. To logiczne, że jeśli WIERZYSZ w skuteczność tych preparatów to odczujesz SUBIEKTYWNĄ poprawę stanu swojego zdrowia. Ale to w dalszym ciągu jest płacenie tym firmom za "nic". Możesz sobie w domu sporządzić miksturę opartą na wodzie, cukru czy spirytusie, dosypać ziółka z pobliskiego pola - rozcieńczyć milion pińscet sto dziewińcset razy według wskazówek zawartych w internecie na vortalach homneopatycznych i wyjdzie Ci na to samo. Posłużę się nieco humorystycznym i niedokładnym metodologicznie przykładem: Gdyby to było tak piękne jak przedstawiają homeopaci, tzn. że rozcieńczone do granic (nie)możliwości leki działają równie skutecznie co substancje pierwotne, to rozcieńczony alkohol dawałby równie mocnego kopa co zwykła, czysta gorzoła. Jaka byłaby wtedy ekonomia w piciu, gdyby woda była tak inteligentna i pamiętała, że miała styczność z alkoholem etylowym. I gwoli ścisłości jeśli chodzi o branżę psychiatryczną jestem podobnego zdania co Rob. Z jednej strony mamy korporacje, koncerny, lobby farmaceutyczne, dla których liczy się tylko kasa, a z drugiej strony mamy szarlatanerię, która zgarnia wszystkich zdesperowanych, zawiedzionych konwencjonalnymi środkami, rozpaczliwie szukających pomocy i żeruje na ich krzywdzie oferując im cuda na kiju, bo dla nich też liczy się tylko kasa. To jak być między młotem, a kowadłem. Preparaty - już nie ważne w tej chwili czy konwencjonalne czy alternatywne - które mi pomogły, mogę wymienić na palcach jednej ręki (a to i tak przyniosły ulgę tylko w niewielkim stopniu). Cóż, zobaczymy co będzie po neuroleptykach IIG (jeśli się na nie zdecyduję w najbliższej przyszłości) - nie chcę się sugerować porażką Roba w tym względzie - i wolę je sam przetestować na własnej skórze. Nie jest tajemnicą, że jestem radykalnym, ortodoksyjnym racjonalistą, który tępi pseudonaukę jak pchły na futerku swojego kota, ale ostatecznie i tak każdy z nas tutaj dąży do zdrowia i każdy z nas próbuje różnymi środkami osiągnąć ten cel, hę? Szkoda, że jak na razie wielu bezskutecznie. A nasze różnice są czysto ideologiczne i światopoglądowe, więc nie traktuj ich ad personam i nie bierz do siebie, szkoda nerwów na takiego zgorzkniałego młodzieńca jak ja. Jedyne co na mnie ostatnio pozytywnie podziałało ku mojemu zaskoczeniu to Activia firmy Danone (a spodziewałem się, że to tylko chłyt marketingowy), choć ona akurat pomogła mi w... innych dolegliwościach niż psychiatryczne, o których nie będę się tutaj szerzej rozpisywał bo mogłoby to zostać uznane, zwłaszcza przez kogoś aktualnie spożywającego posiłek, za niesmaczne.
-
_asia_, Mylisz się w swej ocenie i jesteś w głębokim błędzie. Nie jestem przeciwnikiem medycyny naturalnej jako takiej. Wręcz uważam że ziółka są niekiedy zbawienne - choć działają oczywiście znacznie subtelniej niźli syntetyki, to przynajmniej działają w ogóle. Ludzie od dawna znają i wykorzystują właściwości roślin w naturoterapii i ziołolecznictwie. Jestem natomiast przeciwnikiem ciemnogrodu, zacofania, głupoty, frajerstwa, naiwności, szarlatanerii i pseudonauki. Gdybyś nie była taką ignorantką to posprawdzałabyś statut Narodowego Funduszu Zdrowia ws. refundacji leków homeopatycznych w Polsce, Kodeks Etyki Lekarskiej, dekrety i uchwały Naczelnej Izby Lekarskiej, statut prawny homeopatii w wielu krajach Unii Europejskiej (i nie tylko), stanowisko czołowych, najstarszych i najbardziej prestiżowych stowarzyszeń medycznych w USA i UE ws. homeopatii, artykuły wielu prywatnych podmiotów, światowej klasy profesorów, docentów, lekarzy, którzy na łamach swoich witryn skutecznie obalają mit homeopatii - i nie kwestionowałabyś oczywistych oczywiści. Ale tak jak mądrze stwierdził shinobi - "niektórych to nie zniechęci, a wręcz utwierdzi w przekonaniu, że warto". Bo WIERZYSZ, że to działa. Na tej samej zasadzie działa moc Jezusa, cudów, magii, krasnoludków, wróżki zębuszki, niewidzialnego różowego jednorożca i latającego potwora sphagetti. Opiera się to na EFEKCIE PLACEBO. Tylko ja za wodę z cukrem, aby zafundować sobie autosugestię nie wyłożyłbym kilkaset złotych z ciężko zarobionych pieniędzy. Ostatnim razem jak podsunąłem Ci oficjalne dane ze stron najbardziej miarodajnych i wysoko postawionych ośrodków badawczych z USA i UE to stwierdziłaś, parafrazując, że "oni i tak nie wiedzą wszystkiego, mylą się, dane są często dziurawe, czasami za oficjalną doktryną kryje się więcej" i tego typu podobna demagogia wypłynęła z Twojego otworu gębowego. Ta spiskowa teoria dziejów przypomina nieco sposób myślenia paranoika, ale cóż: nie mój cyrk - nie moje małpy. Czuję jedynie niesmak, że w XXIw. zdarzają się przedstawiciele ponoć najinteligetniejszego gatunku na kuli ziemskiej, którzy leczą się... zwykłą wodą cukrem, nad którą odprawiono magiczne rytuały i inkantancje, i wierzą w skuteczność tego misterium. Nawet Kościół Katolicki - choć nie darzę szczególną sympatią tej instytucji - ma rację uważając homeopatię za oszustwo, zabobobon, szarlatanerię i praktykowanie okultyzmu. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zdjęła z anteny reklamę bodaj najpopularniejszego leku homeopatycznego w naszym kraju, a mianowicie Oscillococcinum (na pewno musiałaś o takowym słyszeć), gdyż w tej reklamie Boiron - koncern produkujący ów specyfik przekonywał, iż jest on skuteczny, pomaga, leczy grypę, przeziębienie i takie tam. KRRiT zdjęła z antenty tę reklamę, gdyż po złolżonej uprzednio skardze uznaną ją za niezgodną z prawem, nieetyczną i nieprawdziwą - gdyż nigdy nie udowodniono skuteczności tego leku. Poza tym, według homeopatów, aby lek homeopatyczny zadziałał w środowisku pacjenta nie mogą być obecne tzw. "blokady w leczeniu homeopatycznym", czyli: - niekorzystne warunki mieszkaniowe, np. wilgoć w domu, mieszkanie na terenach bagnistych, a także brak harmonii energetycznej w pomieszczeniach - niedostateczne warunki higieniczne - elektrosmog (masowe zanieczyszczenie falami elektromagnetycznymi, np. pochodzącymi z telefonu komórkowego, anteny satelitarnej, poduszki elektrycznej, ekranu komputera itp.) - narażenie na naturalne promieniowanie żył wodnych i innych formacji geo- i hydromagnetycznych - nieprawidłowe odżywianie (zbyt obfite posiłki, za dużo mięsa, tłuszczu, cukru, soli, alkoholu, zbyt mało warzyw, owoców i produktów naturalnych, łykanie niepogryzionych kawałków itd.) - siedzący tryb życia w dusznych pomieszczeniach - pasywny ruch (np. jazda samochodem) - niedobór wysiłku fizycznego - nadmierny wysiłek fizyczny lub umysłowy - zbyt rzadkie przebywanie na świeżym powietrzu - stres psychiczny - nocne życie - używki, narkotyki - nadużycia seksualne - hazard - niedostatek - hałas - nierozwiązane problemy wewnątrzrodzinne i międzyludzkie - brak wypoczynku - przewlekłe stany zapalne, blizny pooperacyjne, obumarłe korzenie zębowe - zbyt liczne szczepienia niemowląt i małych dzieci - zbyt częste leczenie antybiotykami, kortykosterydami czy lekami rozszerzającymi oskrzela Jakie to wygodne! Czyli w razie czego jeśli preparat homeopatyczny nie zadziała to homeopata ma świetną wymówkę: "Lek nie zadziałał panie bo żeś pan masz za duży charmider za oknem, widzisz ile TIR'ów? A hałas jest jedną z blokad energetycznych!" Poza tym czytając podwyższe odnoszę wrażenie, że chyba żaden Polak przy obecnej kondycji gspodarczej kraju nie jest w stanie wyeliminować wszystkich "blokad w leczeniu homeopatycznym" ze swojego życia. Ja zapytam na przekór: Jeśli to wszystko wielka ściema, to jaki jest sens promowania preparatów homeopatycznych i tym podobnych? Odpowiedź jest bardzo prosta: PIENIĄDZE. Zbijanie pieniędzy na ludzkiej głupocie i naiwności. Czasami odnoszę wrażenie, że to Twoją i polakity misją jest promowanie tych wszystkich dziwacznych wynalazków jak chociażby Joalis, bo firmy je produkujące udzielają Wam prowizji od zysków dla swoich konsultantów. A opis medykamentów sygnowanych przez Joalis rozbawił mnie do rozpuku, cytuję z oficjalnych stron zajmujących się dystrybucją: "Firma JOALIS produkuje suplementy diety o działaniu informacyjnym, na nośniku wykonanym na bazie spirytusu. Tak pisze o tych preparatach ich twórca dr Josef Jonasz w najnowszej swojej książce "Detoksykacja w praktyce". "Pamiętam, jak doktor Jonas postawił przede mną buteleczkę preparatu do detoksykacji, mówiąc, że zawarte są w nim informacje o toksynach szkodliwych dla zdrowia i przyczyniających się do powstawania chorób. A informacje te zapisane są w preparacie podobnie jak na dyskietce". "Metoda kierowanego i kontrolowanego oczyszczania organizmu z toksyn polega na wprowadzeniu do organizmu preparatów zawierających hologram danej toksyny". Zaraz dsotanę mdłości od tego pseudonaukowego bełkotu. Te wszystkie preparaty Joalis to de facto leki homeopatyczne, a przynajmniej w dużej mierze zahaczają o homeopatią i czerpią z jej niechlubnego dziedzictwa. Kulki z cukrem nasączone wodą w preperatach homeopatycznych też w magiczny sposób "pamiętają" w jakich substancjach zostały zanurzone, pamiętają ułożenie dipoli etc. Jedno słowo: żenada. I ludzie płacą pieniądze za taką ściemę.
-
Jak się człowiekowi dłuży w niedzielny wieczór to nawet w nosie sobie pogrzebie albo zacznie liczyć kafelki na podłodze z nudów. Chociaż nieskromnie powiem, że inteligentni ludzie się nie nudzą czego wynikiem jest powyższy post zerżnięty fragmentarycznie po kawałku z pewnego wolnego, otwartego źródła wiedzy onlajn. Koniec OT.
-
Garstka faktów o homeopatii: Cały ten proces [sukcesywne rozcieńczanie - przyp.] homeopaci nazywają dynamizowaniem. Rozcieńczanie trwa zazwyczaj tak długo, że w roztworze nie pozostaje nic z początkowej substancji. Twierdzenia o skuteczności homeopatii przekraczającej efekt placebo nie mają oparcia w dowodach naukowych i przeprowadzonych badaniach klinicznych nad jej skutecznością. Choć niektóre badania dały pozytywne wyniki, to systematyczne przeglądy wszystkich opublikowanych badań klinicznych nie udowodniły skuteczności homeopatii. Co więcej, badania kliniczne o wysokiej jakości wskazują na mniej pozytywne efekty, a większości badań z pozytywnymi wynikami nie udało się powtórzyć lub wykazano problemy metodologiczne, które nie pozwalają na uznanie ich za jednoznaczny dowód na skuteczność homeopatii. W zależności od stężenia preparaty homeopatyczne mogą nie zawierać ani jednej cząsteczki substancji aktywnej, a efekty lecznicze takich środków (poza efektem placebo) byłyby sprzeczne z podstawowymi prawami fizyki. Współcześni homeopaci wierzą w pamięć wody, co ma powodować trwałe zmiany roztworu, w którym była rozpuszczana dana substancja. Nie ma jednak zweryfikowanych obserwacji ani praw natury potwierdzających to zjawisko. Powyższe fakty oraz stosowanie w homeopatii leków, które nie zawierają aktywnych składników farmakologicznych, są powodem tego, że homeopatię uznaje się też za pseudonaukę lub szarlatanerię a nawet określa mianem "okrutnego oszustwa". Nie jest znany sposób, w jaki środek homeopatyczny miałby leczyć. Sceptycy oraz przeciwnicy homeopatii tłumaczą pewną skuteczność leczniczą środków homeopatycznych efektem placebo lub jako rezultat myślenia magicznego. Preparaty homeopatyczne są uważane ogólnie za bezpieczne (ze względu na to, iż składają się wyłącznie z cukru czy alkoholu), poza nielicznymi wyjątkami. Homeopaci są krytykowani za narażanie pacjentów poprzez dawanie porad, aby unikać stosowania metod medycyny konwencjonalnej, np. szczepionek, antybiotyków i leków antymalarycznych. W Polsce produkty lecznicze homeopatyczne zostały wprowadzone do ustawy o prawie farmaceutycznym i według Ministerstwa Zdrowia mogą być przepisywane pacjentom przez dyplomowanych lekarzy medycyny, ale homeopatia nie została wymieniona jako specjalizacja lekarska, natomiast Rada Naczelnej Izby Lekarskiej uznała praktykowanie homeopatii przez lekarzy medycyny i lekarzy dentystów za błąd w sztuce lekarskiej, a przepisywanie przez nich preparatów homeopatycznych za nieetyczne i niegodne profesji medycznej. Nie istnieje żadna teoria naukowa, która wyjaśniałaby możliwość wpływu bardzo rozcieńczonych roztworów na układ odpornościowy lub jakiekolwiek procesy przebiegające w organizmie pacjenta. Preparaty homeopatyczne często nie zawierają cząsteczek aktywnej leczniczo substancji i są czystymi rozpuszczalnikami. Typowa, jednorazowa dawka leku homeopatycznego to ok. 1 μl. Zakładając, że wyjściowy roztwór substancji aktywnej, który homeopata dwadzieścia razy rozcieńczał w proporcji 1:100 (potencja 20C), miał stężenie 1 mol/l, okaże się, że w preparacie końcowym stężenie tej substancji wynosi 1/(10020) = 10−40 mol/l. W jednym mikrolitrze preparatu znajdzie się zatem średnio 10−6 • 10−40 = 10−46 moli substancji, czyli 10−46 • 6,022 • 1023 = 6,022 • 10−23 cząsteczek substancji leczniczej. Innymi słowy, szansa na spotkanie choćby jednej z nich w przyjętej dawce wynosi w przybliżeniu jak 1 do 1,66 • 1022, co oznacza 1 cząsteczkę leczniczą na 17 tryliardów dawek. Wiele substancji homeopatycznych przygotowywanych jest w rozcieńczeniach znacznie większych. Na przykład preparat oscillococcinum oznaczony jest jako 200C, co oznacza rozcieńczenie 1:10400. Według współczesnych oszacowań liczba atomów w obserwowalnym wszechświecie wynosi około 1080. Oznacza to, że liczba atomów w nim jest za mała (ponad 10300 razy za mała), aby uzyskać wymienione stężenie, jeśli mamy do czynienia z co najmniej jedną cząsteczką substancji aktywnej. Podane stężenie nie jest więc faktycznym stężeniem, a jedynie wskazaniem, że procedura rozcieńczania 1:100 została przeprowadzona 200 razy. Oznacza to, że od pewnego momentu przetwarzano preparat pozbawiony początkowej substancji. Sugerowany przez homeopatów mechanizm działania leków homeopatycznych spotyka się z krytyką przedstawicieli współczesnej nauki, np. prof. Marek Kosmulski, kierownik Katedry Elektrochemii Politechniki Lubelskiej, w artykule pt. Czy zmierzch Homeopatii? zamieszczonym w biuletynie Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku twierdzi, że: "(...) roztwór w stężeniu poniżej 1 μg/dm3 nie da się w żaden kontrolowany sposób utrzymać. Nie da się również takiego stężenia zweryfikować, gdyż leży ono poza zakresem dostępnych metod analitycznych. Tak zwanych roztworów homeopatycznych nie tylko nie można uzyskać, lecz nawet teoretycznie nie można rozpatrywać, czy jakikolwiek składnik jest w nich zawarty". Uwagi krytyczne prof. Andrzej Gregosiewicz rozpatruje na przykładzie preparatu homeopatycznego oscillococcinum firmy Boiron: "Homeopatów nie martwi jednak, że „lek” zawiera NIC. Oto bowiem, jak mówią, w trakcie „dynamizacji” kacze molekuły odcisnęły takie piętno na cząsteczkach wody, że te ostatnie zamarły ze zdumienia w określonej, „leczniczej” polaryzacjo-konfiguracji. W tej „skonfigurowanej leczniczo” wodzie pracownicy firmy Boiron moczą („nazywają to impregnacją”) granulki cukru. Woda po jakimś czasie odparowuje i z tą chwilą cząsteczki cukru biorą na siebie pełną odpowiedzialność za przechowywanie „informacji” o „ułożeniu dipoli”. Zagadka: znaki plus będą skierowane do sufitu, czy do podłogi?" Prof. Andrzej Gregosiewicz domaga się ponownego, krytycznego rozpatrzenia ustawodawstwa farmaceutycznego dotyczącego leków homeopatycznych. „Działalność prof. A. Gregosiewicza zmierzająca do uświadomienia społeczeństwa, że homeopatia nie ma nic wspólnego z medycyną (poza zjawiskiem placebo) oraz wykreślenie art. 21 z ustawy Prawo farmaceutyczne została poparta przez Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Lublinie”. Romuald Krajewski w artykule pt. Ani udowodnić, ani obalić, opublikowanym w „Gazecie Lekarskiej”, dokonuje podsumowania, że: "(...) „lek” jest z punktu widzenia chemicznego bardzo czystym cukrem nasączonym bardzo czystą wodą i ma działać na zasadzie, której nie da się wytłumaczyć poznanymi mechanizmami." Rozporządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej (Dz. U. Nr 31, poz. 302) w sprawie specjalizacji lekarzy i lekarzy stomatologów nie wymienia homeopatii jako specjalizacji lekarskiej. Preparaty homeopatyczne nie są refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Ze względu na brak naukowych dowodów potwierdzających skuteczność homeopatii Rada Naczelnej Izby Lekarskiej negatywnie ocenia ordynowanie leczenia homeopatycznego. Wprowadzenie definicji produktów homeopatycznych do ustawy o prawie farmaceutycznym umożliwia stosowanie ich przez lekarzy. Tym niemniej Rada Naczelnej Izby Lekarskiej wyraziła opinię, że w związku z tym, że produkty homeopatyczne nie mają potwierdzonej naukowo skuteczności, stosowanie ich przez lekarza może być uznane za sprzeczne z Kodeksem Etyki Lekarskiej. W oświadczeniu z dnia 4 kwietnia 2008 negatywnie oceniła zjawisko stosowania homeopatii oraz pokrewnych metod przez niektórych lekarzy i lekarzy dentystów, a także organizowanie szkoleń w tym zakresie dla personelu medycznego. Konstanty Radziwiłł – prezes Naczelnej Izby Lekarskiej – podkreślił, że dokument z 4 kwietnia 2008 charakteryzował stanowisko samorządu lekarskiego i nie posiadał statusu uchwały, oraz stwierdził, że: "Nasza opinia jest jednoznaczna i wielokrotnie powtarzana: homeopatia nie jest metodą naukową i lekarze nie powinni takich środków przepisywać. To narażanie pacjenta na zbędne wydatki i marnowanie pieniędzy publicznych". Zatem rzekoma i domniemana skuteczność homeopatii opiera się na efekcie placebo i myśleniu magicznym. Czym jest efekt placebo zapewne większość wie, a czym jest myślenie magiczne? Myślenie magiczne – pojęcie z zakresu psychologii i psychiatrii określające taką treść rozumowania, w którym (w przekonaniu podmiotu) myślenie jest tożsame z działaniem. Myślenie magiczne charakteryzuje się katatymiczną oceną rzeczywistości i katatymicznymi dążeniami i pragnieniami oraz związaną z tym wiarą w zabobony, majacymi na celu zapobieganie nieszczęściom. Myślenie magiczne jest charakterystyczne dla myślenia przedoperacyjnego u dzieci, cywilizacji prymitywnych, schizofrenii oraz nerwicy natręctw.
-
MCS - zespół nadwrażliwości chemicznej
Lord Cappuccino odpowiedział(a) na _asia_ temat w Medycyna niekonwencjonalna
Ja mam swoich profesorów, Ty masz swoich naturoterapeutów. Z mojej strony uważam dyskusję za skończoną. Ironia z mojej strony faktycznie była zbędna. Upraszam o wybaczenie.