
naranja
Użytkownik-
Postów
769 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez naranja
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
naranja odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Przykro być Ci może. -
Kawa, a potem bliskość, seks, przywiązanie, problemy, rany (w różnej kolejności)... a właściwie uzależnienie. NIE, NIE, NIE!!! Z drugiej strony nie mogę już wytrzymać w samotności. Tyle, że samotność to stan ducha... -- 06 cze 2011, 20:18 -- Moniko, przepraszam, że nic nie napisałam sensownego Tobie. Czuję się dziś nie najlepiej, lekko mówiąc. Nie mogę myśleć, wszystko mnie dołuje.
-
Korba, to chyba ja Ci poleciłam Książki są dobre, aby obrać jakiś kierunek, trop, ale prawda jest taka, że trzeba się brać praktycznie za swoje własne konkretne problemy i emocje, które trzeba szukać nie w poradniku, a w sobie. Nie da się poczuć dobrze teoretycznie... Mnie to "praktycznie" w ogóle nie wychodzi i popadam dziś w bezsens, no mam załamkę, światełko zgasło. Rodzina jest jaka jest, tonę w żalu, złości, samotności, zimnie, bólu, a nikogo poza nimi nie mam. Jak tu zdrowieć. Co, do obcych mam iść i szukać przyjaciół, partnera i to bez zdolności do wchodzenia w związki, z poczuciem prawie nieistnienia? To mi się jawi jak droga bez wyjścia. Samo chodzenie na sesje nie poprawi mojej sytuacji życiowej. Próbowałam wrócić na studia i znowu nie wyszło, postępujący dół. Ja się do tego życia nie nadaję
-
Kurde, mój dysk jest wyczyszczony. Zera życia zawodowego, uczelnianego, prywatnego, intymnego, rozrywkowego, prawie rodzinnego. Tylko jakieś uczucia rozpaczy się przebijają, ból, a czasem żal i złość.
-
Siedzę w altanie w ogrodzie, gryzą mnie muszki. Zaraz będzie burza, bo już grzmi (od pół godziny). Pogoda taka, jakby chciało padać, a nie może. Chyba dlatego mnie to denerwuje, bo chce mi się płakać, a nie mogę. Blokada. A chce mi się płakać nad tym, jak nieszczęśliwa czuję się w mojej rodzinie i bezsilna, że tego nie zmienię. Chce mi się wyć z bólu, który czuję na myśl moich "najbliższych". I przeraża mnie to, że bardziej bliskich nie mam. Niech mnie piorun pierdolnie. (Chociaż nie, jeszcze mam nadzieję, że kiedyś poczuję się lepiej...).
-
No ja nie lubię takich cud poradników, które Ci obiecują, że jak przerobisz całą książkę to pożegnasz depresję, lęki i tym podobne bla bla. Czyli rzeczy typu "Pokonać lęki i fobie" - aż mi się coś przekręca, jak to widzę. "Toksyczni rodzice" są ok ze względu właśnie na przykłady, pomagają pewne mechanizmy wyhaczać u ludzi, którzy nami manipulują (i u siebie). Inna sprawa, że z praktyką gorzej. Ostatnio dochodzę do przygnębiających wniosków, że najlepsze, co może mnie czekać w kontaktach z moją rodziną to umieć reagować na to, gdy mnie krzywdzą, bronić siebie (bo często mi tekstów i argumentów brakuje, albo czuję się zaskoczona). Na ciepło, bliskość, empatię, jakiś taki fajny kontakt nie mam co liczyć. Żyć mi się nie chce dzisiaj bardzo
-
Ja nie rozumiem... co do tego ma logika i rozum? Przecież samopoczucie odwołuje się do UCZUĆ. Poczucie zadowolenie, szczęścia... przecież to nie jest rozumowe. Obiektywnych wskaźników tu nie ma: to, co smuci jednego, drugiego może cieszyć i na odwrót. Poza tym szczęście raczej zależy od wnętrza, uczuć, a nie od "danych obiektywnych". Twoje "dane obiektywne" mogłyby kogoś innego uszczęśliwić, innego zasmucić, a jeszcze innego przerazić. Ważne, jak Ty się czujesz w swoim życiu z tymi "danymi".
-
No przy śniadaniu to faktycznie już coś nie halo. W całym tym nieszczęściu dobrze, że to "tylko" przez benzo - w sensie, że to nie Twoja choroba, wystarczyło odstawić i minęło. Minęło? Ja z takich przysennych omamów słyszałam kiedyś płacz "mojego" noworodka (którego gwoli ścisłości nie mam ). Nie było to straszne, raczej... dziwne i niepokojące. Minęło jak się wybudziłam w zupełności. No i wiem, co to oznaczało.
-
Oj, nie o to mi chodziło. Przez siebie w sensie, że powody są w Tobie, we mnie, a nie w czyimś zachowaniu. Takie powody, że jak się czuje złość na kogoś albo bezsilność to "wybiera się" odreagowanie je na sobie. Z lęku.
-
Psycholog tak Ci mówiła?????????????????????????????? Szkoda A czemu jest poza zasięgiem?
-
Mój psychiatra powiedział, że coś takiego to są tzw. pseudoomamy okołosenne (pół godziny przed zaśnięciem i po obudzeniu) i zdarzają się też zdrowym ludziom i jest to norma. Ja miałam nie raz.
-
Każdy ma swoje sposoby... najczęściej pośrednie, bo tak jest najbezpieczniej. Właśnie czytam e-book "Toksyczni rodzice", tam są dobre przykłady manipulowania uwagą dla siebie. Co do samookaleczeń... jak miałam kilka przebłysków zdrowia to nie mogło do mnie dotrzeć, jak można (i jak ja mogłam) się ciąć. Poczułam wtedy bardzo wyraźnie, jak silne to zaburzenie (rzeczywistości), jak nieadekwatna reakcja i zaskoczyło mnie to, że można tak sobie robić. Do momentu nawrotu...
-
Moniko, ja sądzę, że to jest ten typ, który wie, ale z jakiegoś powodu trolluje, taki hater, wiesz, znajduje jakiś sposób na wyładowanie swojej złości i pogardy, chce specjalnie (a może jednak lekko podświadomie?) dobić ludzi, wkurzyć. I my jego możemy równie dobrze zapytać, po co on tak robi.
-
Jakiej choroby..? I co Ci pomogło? Mam drobne niedoskonałości. Wysypuje mnie chyba po kawie i mleku, odstawiłam i jest lepiej, ale wkurza mnie to! Czy masz laptopa czy duży komputer? -- 04 cze 2011, 12:03 -- Jakiej choroby..? I co Ci pomogło? Mam drobne niedoskonałości. Wysypuje mnie chyba po kawie i mleku, odstawiłam i jest lepiej, ale wkurza mnie to! Czy masz laptopa czy duży komputer?
-
Ty serio uważasz, że z dwojga złego lepiej jest się powiesić niż pociąć z rozpaczy? Ja mam inne zdanie. Bo mimo wszystko chcemy żyć. A gdy nic nie działa na ukojenie psychicznego bólu, ani leki, ani terapia, ani związki, ani nic to zostaje taki sposób, ból fizyczny na chwilę przysłania psychiczny. Wyobraź też sobie, że w zaburzeniach osobowości są takie okrutne stany, gdy się nic nie czuje, gdy się traci kontakt z rzeczywistością i pocięcie się się to jedyne, co sprowadza wtedy na ziemię i daje jakiekolwiek wrażenie sensoryczne. Poza tym zostaliśmy wychowani tak, że złość na innych kierujemy przeciwko sobie - i zmienić to jest bardzo, bardo trudno. Życzę więcej wyrozumiałości. -- 04 cze 2011, 10:56 -- Świadomości czego?
-
Shadow, Współczuję jaskółkom Właśnie umyłam włosy i siedzę z głową w turbanie. A poza tym wypiłam zmiksowany jogurt ze świeżymi truskawkami. Mniamu!
-
Tak, pobyt w psychiatryku... czyli na 7f. Czy masz skłonności do niedoskonałości cery?
-
Ale to dopiero 20 miesiąc! Czyli półtora roku. To dopiero początek albo środek, jak na terapię psychodynamiczną. Ludzie, o których czytałam lub z którymi miałam kontakt, a którzy skończyli terapię z sukcesem, chodzili 3,5 roku, 3 lata, 5 lat (znajome z nerwicą), 8 lat (znajomy z zaburzeniami osobowości borderline), 4 lata Rachel z "Uratuj mnie" (zaburzenia osobowości). To tak ku pokrzepieniu. Problemy życiowe nigdy nie znikną, w terapii chodzi o to, abyś uporała się z problemami emocjonalnymi i potrafiła sobie radzić z życiowymi bez wsparcia terapeuty i bez uciekania w objawy chorobowe.
-
Szukam odpowiedzi na pytanie: kim jestem?
naranja odpowiedział(a) na rocky1990 temat w Pozostałe zaburzenia
To pytanie się pojawia u człowieka, który ma problemy osobowościowe i emocjonalne, odcina się od uczuć, albo ma kryzys rozwojowy. Człowiek "wie", kim jest, kiedy CZUJE, co chce, a czego nie chce, co lubi, a czego nie, co go złości, a co cieszy, czego pragnie, a co go przeraża, kiedy CZUJE SIĘ córką/partnerką, a nie tylko wie, że nią jest teoretycznie. To tak z autopsji... Nie dziwne, że zabolało... To tak, jakby Twoja córka uznała za ojca kogoś innego niż Ciebie... Czy to Ty odszedłeś od żony i dzieci, czy żona od Ciebie? Czy starałeś się o kontakty z dziećmi? Nie musisz odpowiadać oczywiście... Cóż, ja mojego biologicznego ojca za ojca nie uważam - na wieść o ciąży (mnie) zostawił nas. Nie czynił prób, aby mnie poznać, aby się ze mną kontaktować. Nie wychowywał mnie. Nic od niego nie dostałam - ani miłości, ani czasu, ani uwagi, ani nawet zabawek czy alimentów. Tę "lukę" będę odczuwać do końca życia. -
Nie. W ogóle nie oglądam TV. Tzn. może raz na tydzień włączę na chwilkę, aby zaraz wyłączyć. Ale kiedyś miałam - lubiłam oglądać Naznaczonego, Usta Usta, a kiedyś Jezioro Marzeń. Czy masz ochotę wyjechać na wakacje daleko od domu?
-
Ojej, New-Tenius, a jakie to były halucynacje? Na czym polegały?
-
Jeśli w ogóle będzie (ciągle boję się przekierowania, odrzucenia, bóg wie czego jeszcze...) to analityczny. Ale bardziej w kierunku psychodynamicznym, terapeutka jest dość aktywna, zaangażowana i empatyczna, nie jest chłodnym zdystansowanym myślicielem-psychoanalitykiem. No ale sesję zaczynam ja, ja wybieram temat, ona nie poucza, nie doradza, nie mówi o sobie. Na swojej stronie ma napisane, że prowadzi psychoterapię zorientowaną analitycznie.
-
Ja mam alergię tylko na ziemniaki (ich zapach przy obieraniu - zaczynam się dusić, mam katar, boli gardło, chrypka, załzawione oczy), a pokarmową na mleko chyba (wysypuje mnie). Na trawy NIE. A Ty masz na coś alergię?
-
Co do eutanazji... Moja filozofia życiowa jest taka, że nie wierzę w katolickiego osobowego Boga, który jest miłosierny i wszechmocny (przykład z mojego poprzedniego postu jest dla mnie jednym z dowodów na nieistnienie miłosiernego-wszechmocnego Boga), natomiast wierzę w empatię i miłość człowieka tutaj na Ziemi (oczywiście nie każdego). To my, ludzie, obdarzeni empatią i miłością dla bliźnich, dzielący w zasadzie ten sam los, który niektórych z nas doświadcza mocniej, a innych słabiej, możemy nawzajem sobie pomagać, gdy niektórych spośród nas spotykają takie ciosy od losu, natury, biologii. My i tylko my. Czasami tą pomocą jest zapewnienie godnej śmierci. Ja uważam tak, że skoro w tej cholernej rzeczywistości istnieją takie tragedie i takie potencjalności (które są na codzień realnością tysięcy, a nawet milionów ludzi), jak: ból przekraczający granice wytrzymałości człowieka, ból oporny nawet na morfinę i inne silne środki, ból, na którego człowiek jest skazany do końca życia, ból, który sprawia, że człowiek wręcz błaga o własną śmierć, a nie może sobie jej zadać sam (bo jest niepełnosprawny, sparaliżowany, etc.) to okrucieństwem i bezdusznością jest mu nie pomóc. Jeżeli ktoś w imię idei, wiary w Boga lub spokoju własnego umysłu, czegokolwiek, zamierza pozbawiać cierpiących potworne męki ludzi, którym nie da się inaczej ulżyć, możliwości godnej śmierci na własne życzenie, to jest moim zdaniem bezmyślny i okrutny. Kilka razy w życiu, względnie niedawno, doświadczyłam tak ostrego bólu fizycznego, że przekroczył on moją zdolność do wytrzymywania go. Towarzyszyły temu okropne ataki paniki, rozpacz. Doszły do tego myśli samobójcze, stwierdziłam, że ja już dłużej nie wytrzymam i że jak mi coś nie pomoże to wyskoczę przez okno. Myślałam o mojej mamie, rodzinie, przyszłości, ale ten ból był taki, że ja nawet w miejscu nie mogłam ustać, zaczęłam wariować, krzyczeć, nie mogłam sobie miejsca znaleźć, byłam wstrząśnięta. A trwało to tylko pół dnia (każdy taki atak bólu), no i na szczęście leki i zabiegi MI pomogły, miałam szczęście (chcę jednak powiedzieć, że podczas przerw, gdy działały leki i czułam fizyczną ulgę to cierpiałam psychiczne katusze - miałam niewyobrażalny lęk przed nawrotem bólu, sądzę, że bardzo chorzy ludzie mają tak na codzień... straszne...). Ale nie każdy je ma. Dzięki temu doświadczeniu obudziła się wtedy we mnie głęboka empatia dla ludzi, których bardzo boli. I jak pomyślę sobie, że cała masa osób cierpi jeszcze gorszy ból, na który nic nie działa i to przez kilka, kilkanaście lat, bez rokowań na poprawę, to nie wyobrażam sobie, jak można im nie ulżyć męk i pozostawić ich śmierć np. do decyzji boga, który sam "nie interweniuje" i generalnie zlewa. Takie cierpienie NIE MA SENSU, nie można budować "sensologii" na przekraczającym granice ludzkiej wytrzymałości cierpieniu, to jest moim zdaniem nie w porządku. Chrystus cierpiał tylko 3 dni. Cała masa ludzi cierpi latami, znosząc o wiele więcej niż domniemane wcielenie boga. To nie fair. Wiem, że dla niektórych z Was moje zdanie może być za bardzo radykalne. Trudno. Dziękuję za uwagę.
-
Mam kolorowe ściany w pokoju. Kolor wrzosowy Czy masz w zębach więcej plomb niż 5?