Skocz do zawartości
Nerwica.com

ernest00

Użytkownik
  • Postów

    1 019
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ernest00

  1. A ja zadam pytanie bo zawsze byłem ciekawy. Czy jeśli psychopatą się nie jest (nie ma podłoża organicznego) to czy możliwe jest żeby społeczeństwo sobie takiego człowieka "wyrobiło" na psychopatę? Albo nawet ta mniejsza część, środowisko. Czy psychopata może wtedy zawdzięczać innym normalnym ludziom swoją chorobę/zaburzenie? Mówię tu o typie takiego osobnika: przeżycia wpędzające w lęk, wykształconej osobowości na zawiłych relacjach, skłonnego do zabijania ludzi, czującego wszechobecne zagrożenie, poczucia adrenaliny non stop i poszukiwanie jej aby podbić, ALE kochającego swoją rodzinę. Czy możliwa jest umiejętność posługiwania się pozytywnymi uczuciami w psychopacie? Ale zapewne nie jest w takim razie psychopatą, to tylko taka hipoteza. Pozdrawiam
  2. Zrozumienie przez niego, samouświadomienie, walka poczęta na rzecz tego co robi i próbowanie robić coś z tym to już będzie dużo. Ale to trwa, można to trochę przyspieszyć terapią, lekami ale to tylko wspomagacze, które na dłuższą metę (szczególnie leki) też nie zdadzą egzaminu. To w nim ma się coś zadziać. Musi zrozumieć że nie lewituję między ziemią a niebem, to tak nie jest że ma się "trochę" problem ale odgania się myśli od niego bo tak jest łatwiej, bo tak jest szybciej. Wiadomo tak można ciągnąć, ale to prosta droga na dno. Niekoniecznie więzienie, może to być dno emocjonalne, dno swoich zachowań, brak siebie w sobie, zaburzenia psychiczne, i wiele innych. Każdy ma swoje wewnętrzne dno i każde jest inne. Może je rozumieć inaczej, ale odczucia są podobne. Może już samo urwanie kontaktu i jasne powiedzenie jak sprawy wyglądają, spowodują że osiągnie swoje własne dno i pojmie jak dużo stracił na rzecz jakiegoś "gówna" w samarce. Jak bardzo zmieniło to jego podejście do życia i na jakie tory go sprowadziło. Środowisko jakim się otacza też ma negatywny wpływ na niego. Może część z jego kolegów to też wpieprzeni, może tylko początkujący, być może z podobnymi problemami, albo nie mający ich na tle używki. U niego robi się to problemem krzyżowym, nawarstwia się to na zubożenie emocjonalne, co jest dobrym powodem do rozpoczęcia terapii. Aby jakoś to wszystko rozebrać na części i określić problem brata. Podkreślę, że samo leczenie odwykowe (detoks+terapia) w ośrodku/szpitalu zamkniętym może nie przynieść oczekiwanych skutków. Nawet jeśli brat się zgodzi może to robić bardziej dla was niż dla siebie. A wyniki takiej terapii pozostawią wiele do życzenia, bo może znów z własnej inicjatywy zacząć wracać do swoich destrukcyjnych zachowań czyt. brania. Pozna leczenie psychiatryczne, ludzi uzależnionych, cały ten "system" który może zadziałać na niego negatywnie, i brat będzie się tym wspomagał w przyszłości jako argumentem przeciwko sobie, bliskim czy całemu światu. To bardzo delikatna sfera. Ale czasem potrzeba podjąć takie trudne kroki i zabrać kogoś bliskiego w takie miejsce na leczenie, żeby zobaczył jak to się odbywa z ludźmi z podobnymi problemami. Warto rozważyć każdy (twardy i delikatny) krok w stronę brata, aby pomóc jemu, no i całej rodzinie z którą jest związany bo problem niestety działa jak epidemia i boli nas wszystkich. Kradzieże też pewnie są wynikiem okłamywania samego siebie i otoczenia, mechanizmu uzależnienia, jak i kleptomanii. Choć w to ostatnie wątpię. Wraz z progresem oczyszczania organizmu i postępem pracy nad samym sobą brat powinien i z tym sobie poradzić, aby tego nie robić. Najważniejsze jest w tym samozaparcie. Brata oczywiście. Ale jak tylko ma wsparcie to jeszcze lepiej. Tylko na razie on tego nie rozumie. Odgania te myśli. Warto postawić go przed kimś, może jakimś terapeutą z Monaru, aby trochę mu wyjaśnił jak kończą się takie narkotykowe "perypetie" rodzinne.
  3. Sobie zażartowałem. Tak odnośnie tego Relanium. Branego doraźnie w wersji 2mg. Nie miej na myśli wchodzenia w coś tak głęboko żeby później wychodzić. Tak dla oczyszczenia ciała. Od tak. Nie dając się ponieść.
  4. Dostawałem jeden z tych leków które pewnie masz na myśli. Raczej nie są u nas zbyt popularne. Ten lek był w formie wziewnej (adasuve). Taki inhalator. Podobno bardzo nowoczesna metoda na pobudzenie w psychozach. Substancja nazywała się loksapina (jest też asenapina bardziej kierowana na ChAD). Były też tabletki Lolaxa (właśnie z loksapiną). To był tylko eksperyment mojej Pani doktor, ale się zgodziłem. Jest jeszcze kilka interesujących o których wspominała, mianowicie: iloperidon (fanapt), lurazydon (latuda), pimozyd. Jest ich pewnie znacznie więcej, ale nie mam o nich informacji. Pozdrawiam
  5. Podobno lek działa w dwie strony. Niektórych nakręca (mnie), pobudza, dodaję odwagi. Niektórych zamula, otępia, wprowadza lęki. Myślę, że to tylko pierwsze efekty działania leku, bądź reagowania na lek. W późniejszych etapach powinien zadziałać prawidłowo, tak jak ma działać docelowo. To jednak SNRI działanie noradrenalinowe jak dla mnie bardzo silne (u mnie już przy dawce 37,5 leku ER). Więcej nie zażywałem bo bym był zbyt agresywny i lek się nie sprawdził.
  6. Może niekoniecznie ekstremalne, ale polecę Ci rower. Wycieczka rowerowa, przemijanie czasu, podróż, ciągle nowe bodźce i zużycie energii fizyczno-psychicznej może przynieść bardzo dobre rezultaty. Ja na przykład po rowerze o wiele lepiej się czuję, odchodzą lęki, depresja, pobudzenie, a nastaje relaks. Potrafię się położyć i o niczym nie myśleć. Może to błahy sposób ale sprawdzony. Na wielu moich znajomych (szczególnie z lękami) rower działa bardzo pozytywnie Wiadomo miejsce po którym podróżujemy też ma duże znaczenie. Najlepiej jak jest to las, ścieżki nieuczęszczane przez chodzących ludzi. Takie odłączenie się od zgiełku miasta i pojednanie z naturą. Pozdrawiam
  7. Może i warto ale zazwyczaj nie zostaję. Psychiatrzy od uzależnień walą neuroleptykami na prawo i lewo. Od najsłabszych do najmocniejszych. Jakby to były cukierki. A benzo przepisać nie chcą. To tacy moi wybrańcy od tej grupy leków. Od benzo mam internistę i swojego długoterminowego lekarza, który leczył mnie prawie wszystkim i w końcu się poddał i zaczął przepisywać benzo (co ciekawe też od uzależnień). SSRI też bardzo łatwo dostać na uzależnienie. I to po kilka paczek (zamiast benzo bo "uzależnia" i się pewnie martwią o pacjenta "haha"). Jestem kolekcjonerem leków. Uwielbiam patrzeć na swoją apteczkę psychotropową i mieć szeroki wybór substancji której działanie chce odczuć. Bądź użyć z innym przeznaczeniem. Wiele jest zastosowań takiej cholernej chemii. Także na psychiatrów jest bardzo prosta metoda. Łatwo ich przestraszyć. Wywołać chęć jak najszybszego skończenia wizyty i przepisania leków "nie" uzależniających. Jak dla mnie super. Bardzo szeroka gama wykorzystania bardzo silnych substancji. A benzo to przy tym cukierki które uważają za bardziej niebezpieczne bo tylko/aż uzależniają. I to ma być powód ich nie przepisania? Dziękuję za to za cała apteczkę od A do Z neuroleptyków i innych psychotropów niebenzodiazepinowych Ostatnio nawet wyrwałem topiramat i bardzo niebezpieczną olanzapinę w najwyższej dawce 20mg rozpadająca się w jamie ustnej na ryczałt Nie wspominając o hioscynie która jak dla mnie to jeden z silniejszych leków działających bardzo upadlająco.
  8. Najpierw chłopie to Ty sobie odpowiedz na jedno bardzo ważne pytanie: czego ty od leku oczekujesz? Bo bagno każdego jest inne i nie każdy musi się w nim topić. Nie pisz tylko że wyciągnięcia z bagna. Bo od razu Ci odpowiem: szukaj pomocnej dłoni. Albo wygrzebuj się sam. Niektórzy moi znajomi zaczęli brać narkotyki jak byli już w bagnie. Na chwilę ich to wyciągnęło. Ale zaraz później byli już na dnie.
  9. I co z tego? Jak praktyki lekarzy są zgoła odmienne. Mnie na lęki leczono neuroleptykami. Pozdro 600 formułkami możesz walić. Polską mentalność zacznij zmieniać. Ogarnij Polską psychiatrię, szkol ich, wysyłaj za granicę na dodatkowe praktyki. A tutaj tylko obrazki i pisemka.
  10. Co do lekarzy i psychologów mogę się z Tobą zgodzić _Victoria_. Bardzo dobrze to ujęłaś. Można by dodać jeszcze więcej negatywów na ich temat. Bo pozytywów jest znacznie mniej. Ja psychiatrów nazywam po swojemu "recepcjoniści". To tacy ludzie do których przychodzę tylko na chwilę by coś załatwić związanego ze swoją ważną sprawą tylko za ich pomocą. Czasem lubię pofantazjować (w moim przypadku to są rzeczy które odczuwam, przeżywam, przeżyłem) to wtedy spotykam się z dezaprobatą i mówieniem przez nich: to niemożliwe, to na pewno nie od tych leków, ma Pan urojenia. Bla bla bla Zazwyczaj wtedy staję się się stanowczy i wykładam kawę na ławę, czyli papierki z izb przyjęć gdzie inny lekarz potwierdza moje słowa. Wtedy trudno im przyznać się do własnej głupoty i stają się potulni jak baranki. Dostaję wtedy leki takie jakie sobie zażyczę, a nie takie jakie im się wydaję że powinienem brać. Ostatnio nawet wyrwałem leki na ryczałt gdzie nie mam przypisanych tych zaburzeń i zapłaciłem kilka złotych zamiast kilkaset. Lubię grać z nimi w swoją grę, nawet nie wiedzą że w niej uczestniczą Najbardziej cenię sobie psychiatrów od uzależnień. Gdy tylko im powiem że jestem uzależniony, to dostaję każdy neuroleptyk jaki zapragnę, najbardziej cenię clopixol, klozapol i tisercin Mocarne substancje. Trudno było zdobyć. Ale gra warta świeczki
  11. Działa to co przynosi nam pozytywne skutki w samopoczuciu. Może być to nawet cukierek pudrowy. Jeśli przypiszemy temu dobre działanie na samopoczucie (mnie cukier dobrze robi, znosi stres) to czemu nie możemy uznać tego za działający sposób? Na niektórych ludzi hipnoterapia działa, a wręcz pozwala na wyciągnięcie i porozumienie się z własnymi traumatycznymi przeżyciami. Marihuana też bardzo dobrze działa, a nie jest lekiem. Wręcz jest uważana za substancje odurzającą. Co dla mnie jest idiotyczne. Pozdrawiam
  12. Sildenafil możesz już kupić w aptece bez recepty. Jest to mała dawka bo tylko 25mg i jest bardzo drogi jeśli chodzi o jego ilość (2tab.) ale są strony internetowe sprzedające go w znacznie większej gramaturze w postaci proszku i w rozsądnych cenach. Nie stosujesz żadnego leczenia antylękowego?
  13. No właśnie ja takim przypadkiem jestem. Od 2013 jak pierwszy raz dostałem leki psychotropowe aż do tego roku nie czułem się tak dobrze jak dziś. Od samego początku podejrzewałem u siebie zaburzenia lękowe na tle depresyjnym i urojeniowym. Wszyscy ciągle truli mnie neuroleptykami bo nie brali pod uwagę innych objawów niż urojeniowe. Ale urojenia to był tylko mój system obronny z nie radzeniem sobie z rzeczywistością. Od tamtego czasu zawsze myślałem o clonazepamie, że pewnie ten lek jest własnie dla mnie. Najbardziej mi pomoże i wyciągnie mnie z tego patologicznego myślenia. Nie przepisywano mi żadnych SSRI, aż do tego roku. Dostałem combo (citalopram, pregabalina, clonazepam). I udało się! Tak jak myślałem przez cały tamten okres. Citalopram brałem tylko miesiąc razem z pregabaliną. Clonazepam zażywam po dziś dzień co jakiś czas. Ale mam utrudniony dostęp. Udało mi się osiągnąć stan umysłu porządany. Klarowny. Bez systemów obronnych tak silnych jak kiedyś. Jestem bardziej sobą, nie mam tak ogromnych lęków. Zadziałało to wszystko na podłoże moich zaburzeń. Clonazepam sam w sobie znosi to całkowicie. Ale wolę sam swoją siłą umysłu robić to za niego! Ale nie biorę go codziennie, bo czasem mam odwrotne efekty. Bardzo ostrożnie z tym lekiem postępuje. Nie biorę dawek większych niż 2mg. Te leki tak zmieniły mój umysł że postanowiłem je po miesiącu odstawić (citalopram i pregabalina) z dobrym skutkiem. Miałem dużo uboków i też nie mogłem ich brać. Ale jestem już około 1,5 miesiąca po odstawieniu (clonazepam nadal łykam jak jest potrzeba) i czuję sie jeszcze lepiej. Także jest to możliwe. Pozdrawiam
  14. To i tak bym się cieszył że to benzo a nie jakieś gównianie neuroleptyki. Też kiedyś byłem u takiego lekarza. Jak po krótce opisałem przebieg starego leczenia i dzisiejszych objawów to wziął pod uwagę tylko stare leczenie a nie stan teraźniejszy. Od razu walnął abilify bo to pewnie tak jak było schizofrenia paranoidalna. Tak się wkurzyłem że zostawiłem recepte obróciłem się na pięcie i wyszedłem bez płacenia. Wołali mnie jeszcze ale szybkim krokiem się oddaliłem wkurzony na maksa. I nigdy więcej się tam nie pojawiłem. I dobrze bo jakbym został to pewnie bym ich tam wszysztkich pozabijał W sumie miałbym alibi. Paranoidalna to nie przelewki. Aż żałuję że z taką diagnozą nie poszedłem do ZUS-u po rentę. Ale to przeszłość. Mądrzy lekarze zanegowali mi ją totalnie. Pozdrawiam
  15. Spróbuj odstawiać leki wspomagając się benzodiazepinami jednocześnie badając się fizycznie i równolegle chodzić do psychologa/psychoterapeuty. Do psychiatry również ! A na sam koniec (jeśli się uda) zejść ze wszystkie TOTAL, odczekać tydzień-dwa i kontrolować stan na bieżąco. Pozdrawiam
  16. Lepiej się w końcu czujesz? Czystszy umysł i bardziej pozytywne nastawienie do życia? Mam nadzieję że nie męczą Cię neuroleptykami ani zastrzykami. Zaadaptowałaś się wśród ludzi przebywających na oddziale? To bardzo ważne aby znaleźć chociaż jedną osobę która może podzielić się z Tobą swoimi problemami, aby ciągle nie myśleć o swoich Poczucie zaufania dodaję otuchy. Pozdrawiam
  17. Tak ale w Polsce leki przechodzą już kolejne próby badań. Chodzi mi o leki nie dopuszczone jeszcze do obiegu. Bez nazwy handlowej. W Polsce nie wolno takich leków testować na zdrowych ludziach. Badania kliniczne na zdrowych ludziach najpierw przechodzą w Ameryce, następnie na chorych robione są w Polsce. Na przykład byłem monitorem badań nad lekiem przeciwalergicznym (bardzo ogólnie, nie mogę zdradzić szczegółów), ale nie uczestniczyłem w badaniach leków już dostępnych. W tamtym ośrodku badane były leki jeszcze nie dopuszczone do handlu. Bardzo trudno było pozyskać pacjentów z danymi zaburzeniami, aby móc przeprowadzać na nich testy. Było też to trudne bo pierwszy etap badania był z podawaniem placebo, i nie każdy dotrwał do końca. Są bardzo problematyczne zasady prowadzenia takiego badania szczególnie dla pacjenta. No ale niektórym, bardzo pomogło. Szczególnie z lekami na łuszczycę. Ludzie po otrzymaniu leku dosłownie tracili 99% zmian łuszczycowych z którymi męczyli się całe życie. Było też badanie nad lekami na nowotwory. Przychodzili ludzie po chemioterapii bez włosów, z ciężkim stanem psychicznym (depresją), słabi. Po zakfalifikowaniu się na badanie i otrzymaniu leków stały się cuda nie widy. Zaczęły im odrastać włosy, stanęli na nogi bo czuli się lepiej. Widać było, że jest w nich nadzieja. Na pewno otrzymali też kilka dodatkowych lat życia. W poczuciu sensu. Ich jakość życia zmieniła się na duży + Bardzo dziękowali i nie wiedzieli jak mogą się odwdzięczyć. Ale takie jest zadanie ośrodka. Jak tylko można pomóc to pomagamy Co innego pracować z pacjentami i monitorować skutki uboczne, widzieć zmiany "fizycznie". A co innego opierać się na grupie badanych osób danym lekiem. Nie widząc ich na oczy i nie móc prowadzić własnych doświadczeń. Pozdrawiam
  18. Jestem pacjentem, który ma własne doświadczenie i słucha innych pacjentów i ich długofalowych odczuć po lekach. Nie pisałem nic o milisekundach, tylko o odczuciach psychiczno-fizycznych z przewagą na to drugie. Wymienię kilka z nich: tachykardia, skoki ciśnienia, wątpliwe wyniki badania EKG (ale akurat tutaj ma to małe znaczenie). Można powiedzieć że takie wywiady. Ale co ja będę się tłumaczył. Nie widziałem ich wnikliwych badań np: echo serca. Nikt też nie rozwodził się nad tym czy citalopram wydłuża o kilka milisekund więcej odcinek QT od esci. Pisałem o leczeniu a nie o papierologii i badaniach na zdrowych ludziach. Bo w Polsce jak mi wiadomo nie wolno robić badań na zdrowych ludziach. Za to w Ameryce już tak i tam głównie leki przechodzą pierwszą fazę badań. Pracowałem w ośrodku badawczym w którym testowano leki na chorych ludziach zanim dopuszczono je do obiegu. A to zupełnie inna bajka. Taka Polska. I co ty masz z tym cytalopramem, porównujesz cytalopram do cytalopramu?
  19. Według mojego doświadczenia i rozmowach z chorymi niestety jest odwrotnie. Ale skoro badania mówią inaczej to pewnie tak jest. Cóż widocznie inaczej działa lek na każdego i nie każdy może być w tej grupie w której występują dane zaburzenia.
  20. Ja pisałem o citalopramie. Jeśli autorka posta ma problemy z ciśnieniem, sercem to odradzałbym escitalopram. Może różnice nie są kolosalne ale citalopram wydaję się bezpieczniejszy pod względem skutków ubocznych. I wystarczy naprawdę mała dawka, nawet 10mg. Choć docelowo stosuję się 20mg, choć znałem osoby które stosowały nawet do 30mg Do tego sertalina jest bardzo ochoczo (nie wiem dlaczego) przepisywana własnie na zaburzenia lękowe. Uważam że lekarze trochę kierują się stereotypami na jej temat i przepisują to bo to znają i przepisują prawie każdemu na każde zaburzenia związane z depresją/lękami. A to gówno- nie metoda. I do tego zwiększanie dawek. Jak tak dalej pójdzie to wyląduje na dawce nie 200mg a 600mg albo i więcej jak nie przyniesie to porządanego skutku.
  21. Zwiększanie sertaliny na lęki to trochę słaby pomysł. Już lepiej z lękami radzi sobie mała dawka citalopramu. Lekarz troche działa na zasadzie, pijesz colę, nie pobudza to pij więcej coli, no ale wiadomo cola nie zdrowa. To nie lepiej sobie wypić mocnej herbaty? Taka metafora. Brnie w zaparte zamiast coś pogłówkować. Ale nie przecze sertalina ma szerokie spektrum działania zależnie od dawki. Do tego zwiększa afobam, a co jeśli lęki nie będą ustępować. Będziesz łykać kilka miligram dziennie alpry? To równia pochyła. A co do pogody to są aktualnie duże skoki ciśnienia, do tego sertalina też na pewno wpływa na jego zachwianie (ciśnienia w Twoim organizmie). Pozdrawiam
  22. Po wczorajszych testach Topamaxu stwierdzam że lek mi jest zbędny, nie działa na mnie wcale. Miał pomóc mi zasnąć, musiałem dobrać mirtor i clonazepam. Bez sensu. To samo tyczy się olanzapiny, dostałem po niej silnych napięć mieśniowych po których nie mogłem normalnie funkcjonwać mimo przepisanego xanaxu SR 1mg który wziąłem rano razem z olanzapiną 2,5mg. Do tego totalne odmóżdzenie, które nie wchodzi w rachubę przy moim trybie życia. Xanax SR nie działał wcale. Co innego afobam 0,5mg, jego działanie odczuwam po 30min, jestem senny i czuję działanie leku. Do tego wykosztowałem się na to cholerstwo 50zł. Aż zal mi tych straconych pieniędzy. Pani farmaceutka odradziła mi branie Topamaxu przy kamicy a wręcz dała do zrozumienia że mogę mieć powikłania i to niemałe. Także dziękuje za takiego samobója. Niestety będę musiał skonsultować z lekarzem totalnie zmianę leków. Bo te zupełnie mi nie podchodzą. Wolę jakieś sprawdzone. I działające!
×