Skocz do zawartości
Nerwica.com

_asia_

Użytkownik
  • Postów

    2 857
  • Dołączył

Treść opublikowana przez _asia_

  1. nie no, ja się tak łatwo nie obrażam (czasami ). no ale ze sterydami to już przesada. toż to szajs niesamowity. sama kiedyś musiałam przez krótki czas brać. nie skończyło się to dla mnie najlepiej.
  2. a ja kocham moją terapeutkę. i ona o tym wie, zresztą przyjęła to zupełnie normalnie, i mówiła, że tak się zdarza, i że to nawet dobrze, bo mam =y okazję przepracować na naszej relacji wiele spraw.
  3. z tym tlenem to naprawdę jest coś na rzeczy, ja czuję się ciągle niedotleniona tu w Warszawie, wypijam "hektolitry" wody mineralnej (wtedy trochę mi lepiej), na wsi tak nie mam... kiedyś też podano mi tlen jak zasłabłam. efekt niesamowity. mówcie sobie co chcecie, ale tlen pomaga. zwłaszcza jak komuś "zabierają" go bakterie. na czystym powietrzu moja d/d jest minimalna. im większe zanieczyszczenie i im przy tym cieplej tym ja mam większy głód tlenu i silniejszą d/d.
  4. a ja mam pytanie. czy ktoś z Was w związku z d/d próbował terapii tlenem??? np. w jakimś barze tlenowym w większym mieście albo picie stabilizowanego tlenu wraz z wodą? (można kupić przez internet np. w USA, w Polsce jest bardzo drogi) zażywam sporadycznie (bo nie bardzo mnie stać) stabilizowany tlen i moja d/d jest po nim mniejsza, jestem o wiele bardziej przytomna, mam lepszy kontakt ze swoim ciałem i umysłem. no i to mnie sprowadziło do zastanowienia się nad związkiem stanu d/d i niedotlenienia mózgu...
  5. ja myślę, że poruszyłeś tu bardzo ważne problemy i powinieneś się im bliżej przyjrzeć. wydaje mi się, że to, iż nie odczuwasz przyjemnych emocji nie jest spowodowane zaburzeniami funkcjonowania nadnerczy czy jakimiś innymi zaburzeniami biologicznymi tylko zwyczajnie Twoją sytuacją życiową, jesteś przepełniony lękiem i tak naprawdę to to, co byłoby dla Ciebie najlepsze to ciężka praca z jakiś naprawdę dobrym psychoterapeutą, który pomógłby Ci te lęki przepracować. jeśli żyjemy w lęku i trudnych dla nas do zniesienia emocjach to je w końcu też staramy się wypierać, odpychać, nie dopuszczamy ich, przez co może nam się wydawać, że nie czujemy nic. tak gdybam, nie wiem czy słusznie...
  6. hmmm... czy ja wiem czy los... wierzę, że można to zmienić. trzeba się tylko głęboko zastanowić przed czym podświadomie uciekamy w objawy fizyczne, w choroby, czego unikamy, dlaczego koncentrujemy się na chorobach i co się kryje pod lękiem przed nimi, co w ten sposób osiągamy, bo bez wątpienia coś nam to mimo wszystko jednak daje, odwraca uwagę od czegoś innego. tak sobie gdybam...
  7. no tak, ale "poważny" to dla mnie słowo względne. dla każdego z nas nasze zmartwienia, choroby, stany są poważne. może połowa ludzkości chciałaby wtedy odejść..?
  8. Dziękuję... :* Tobie też wszystkiego, co dobre, pozytywne i przyjemne w nadchodzącym 2012 roku... Wszystkim Wam Kochani życzę przede wszystkim dużo zdrowia! Jak jest zdrowie to wszystko inne się prędzej czy później jakoś poukłada...
  9. Domi, z moim zdrowiem fizycznym ostatnio znów bardzo źle. Miałabym z kim spędzić Sylwestra, ale jestem za słaba, nie mam siły ruszyć się z domu, ani nawet dosiedzieć do północy, zaraz się kładę... Przez ostatni czas dosłownie wegetuję, ciężko mi udzielać korepetycji, posprzątać, cokolwiek robić, jeść (wszystko mi szkodzi), dawno nie było tak źle. Jeśli kolejny rok nie będzie lepszy to zakończę mój marny żywot. Dziękuję, że pytasz. :*
  10. moim zdaniem Twoja rodzina nie powinna zdecydowanie naciskać na Ciebie, ale dobrze trochę kombinuje... Bo nie wiem czy to takie dobre zatapiać się w objawach, szukać przyczyn z zaciętością szalonego naukowca tak, że przysłania nam to wszystko inne... W ten sposób wcale się nie zbliżasz do swoich uczuć, bo oddalasz się coraz bardziej od w miarę normalnego życia. nie miej mi za złe tego, co napisałam. sama jestem przewlekle i poważnie chora, i bardzo długo szukałam co mi jest, co jest przyczyną również moich stanów psychicznych, nie czucia, oderwania od siebie i świata itd. ale w pewnym momencie zaszło to za daleko, nie byłam w stanie skupić się na niczym innym, to przysłaniało mi cały świat. na szczęście dzięki terapii staram się jakoś żyć mimo moich problemów. pracuję na tyle na ile mogę choć nie sprawia mi to przyjemności. ale przynajmniej COŚ robię, jakoś walczę. choć mam chorobę somatyczną wpływającą bardzo na mój stan emocjonalny i umysłowy to nie skupiam się obecnie jedynie na niej, bo wiem, że to jeszcze bardziej oddala mnie od uczuć. ale biję Ci brawo za to, że drążysz, szukasz, nie dajesz się tak po prostu wplątać w leki "psychiatryczne" nie znając prawdziwej przyczyny swojego stanu. ze mną też tak było. opłaca się szukać, nawet jeśli to długo trwa. z mojej strony nieśmiało radziłabym tylko zobaczyć jeszcze coś innego wokół siebie... może będzie troszkę łatwiej..? wiesz, co jest gorszego od braku emocji? brak emocji i ból fizyczny. ciągły, dzień po dniu, lżejszy bądź silniejszy ale nie opuszczający Cię, całego ciała bądź niektórych jego części, przeszywający, przenikający do głębi. wtedy masz dość wszystkiego, wpadasz w depresję, myślisz wielokrotnie o samobójstwie. w końcu w jakiś przedziwny sposób przyzwyczajasz się do niego choć bardzo utrudnia Ci życie i w niektórych momentach dalej chcesz popełnić samobójstwo. dla każdego z nas nasza choroba wydaje się najgorsza. ale wierz mi, że zawsze może być gorzej, nawet nie wiesz jak bardzo cierpią niektórzy ludzie. dlatego nie warto ciągle narzekać. ja się już o tym przekonałam na własnej skórze. doceń to, co masz, bo w każdej chwili możesz i to stracić.
  11. masz dosłownie książkowe objawy migreny... -- 29 gru 2011, 19:31 -- spokojnie, ja miałam potężną i bardzo przewlekłą kandydozę i nie dostałam sepsy. a teraz ją opanowałam.
  12. a powiedzcie mi, do jakiego lekarza należy się udać, żeby zdiagnozował w kierunku hipotonii ortostatycznej??? do kardiologa???
  13. Badziak, jedzenie 2 posiłków dziennie to nie jest dobry pomysł, nie schudniesz w ten sposób, bo organizm zmienia metabolizm, przestawia się na oszczędny tryb, naprawdę lepiej jest jeść 4 posiłki dziennie, małe porcje. Przy czym trzeba pamiętać, żeby zjeść obfite śniadanie (i drugie śniadanie), mniejszy obiad i lekką kolację najlepiej do godziny osiemnastej. Częste jedzenie (średnio co 3,5) przyspiesza metabolizm natomiast jedzenie jednego bądź dwóch (nawet niewielkich) powoduje, że metabolizm zwalnia i zamiast się spalać tkanka tłuszczowa się kumuluje (mądry organizm oszczędza na czarną godzinę). Jedząc w ten sposób można czasem nie tylko nie schudnąć, ale nawet czasem przytyć zaburzając przemianę materii (no chyba, że praktycznie nic się nie je, ale chyba nie o to chodzi ). Radziłabym zmienić nawyki żywieniowe natomiast nie stawiać na małą liczbę posiłków, bo to jest bardzo zdradliwe. -- 27 gru 2011, 06:56 -- oczywiste, ale warto sobie przypomnieć: http://zdrowezywienie.w.interia.pl/zasady.htm
  14. jedzenie przy innych - dla mnie nieprzyjemne...
  15. teeeeż mam ten problem... jak długo leżę lub siedzę i potem nagle wstanę to mam mroczki przed oczami, zaburzenia równowagi, słabo mi, itd. ... :/ jeszcze gorzej jest jak muszę stać dłużej w pozycji pionowej, albo długo siedzieć - wtedy wydaje mi się, że odpływa mi krew z głowy, czuję się jakby niedoleniona, robi mi się zimno, słabo, czasem drętwieją kończyny, brrr... :/ gdy jestem w pozycji pionowej i się ruszam o jest ok, ale jak jestem wtedy bez ruchu to "odpływam". najlepiej jest mi w pozycji leżącej bądź półleżącej. wtedy mam najmniejsze problemy z krążeniem.
  16. tu się nie ma co bać, bo od tego się od razu nie umiera, ale warto się tym zainteresować jeśli masz takie podejrzenia, bo candida potrafi baaaaaardzo obrzydzić życie.
  17. ja tam bym się chętnie przeprowadziła do Irlandii...
  18. u mnie NA SZCZĘŚCIE nie ma słońca. nienawidzę tego reflektora...
  19. Widocznie nie trafiłaś na dobrego badacza :) Powiedz słowo a uzdrowiona będzie dusza Twoja! Nie wspomną o ciele... Ja się badań nie boję, przeciwnie - fascynują mnie bardzo. Ale oczekiwanie na wyniki jest gorsze od najgorszej diagnozy. Dziś odebrałem właśnie z kliniki wyniki badań hormonów. Ten kortyzol nadal mam podwyższony, ale inne parametry hormonalne w normie. Profesor powiedział, że to od nerwicy! he heh, no ja się badań zwyczajnie boję. zwłaszcza pobierania krwi. niestety, z powodu choroby somatycznej musiałam się z tym zabiegiem "zaprzyjaźnić". chociaż ogólnie same badania (robione nie na mnie) też mnie ciekawią, wyniki także. po prostu nie lubię jak ktoś w jakikolwiek sposób zbliża się do mojego ciała, jest to dla mnie bardzo nieprzyjemne. powiem Ci, że wolę już gastroskopię niż pobieranie krwi. -- 21 gru 2011, 06:57 -- czyli nie ma znaczenia czy jest lato czy zima, wilgotno czy sucho, czy masz więcej fizycznego czy mniej, rano czy wieczorem? na pogodę wrażliwy nie jesteś? a ewentualne braki magnezu, potasu, sodu, witamin z grupy B badałeś?
  20. mam to samo. Boję się jakichkolwiek wyników. Badań nie, tylko oczekiwania na wyniki. a ja się bardziej boję badań. nienawidzę jakichkolwiek badań, nie cierpię jak ktokolwiek coś robi z moim ciałem. -- 20 gru 2011, 07:18 -- a czy jest jakaś w tym prawidłowość? np., że sztywność utrzymuje się do południa, najbardziej po wstaniu z łóżka, nasila się jak się robi zimno, a jest lepiej w cieplejszych porach roku? masz jeszcze jakieś objawy? jak to dokładnie wygląda, jakie mięśnie dokuczają Ci najbardziej? pytam, bo mi też wypadały i wypadają przedmioty z rąk z powodu sztywnych mięśni, ich bólu i napięcia.
  21. Laima, Kasiu, wiem co przeżywasz i Cię rozumiem, gdyż ja aktualnie przeżywam coś podobnego... Schudłam znów trochę, bo w ubiegłym tygodniu się zatrułam, odchorowałam to, nie mogłam za bardzo jeść no i teraz też jem mniej przez to niż wcześniej... Wiem, że powinnam jeść więcej, ale się boję. Terapeutka wczoraj powiedziała, że bardzo schudłam. Jakaś mała część we mnie ucieszyła się z tego powodu. Próbuję sobie wtłoczyć do głowy, że jestem chora, leczę się, więc nie mogę chudnąć, bo to mnie dodatkowo osłabia. Ale z drugiej strony coś mnie popycha, żeby być coraz szczuplejsza...
  22. jestem bogiem, no na to wychodzi. ja osobiście nie próbowałam tryptofanu w tabletkach, natomiast staram się jeść w miarę możliwości produkty bogate w tryptofan, głównie migdały, cukinię, jajka, fasolę. nie wiem jaka jest prawda, ale moja lekarka powiedziała, że baaardzo wielu osobom obecnie brakuje tryptofanu, głównie z powodu niewłaściwej diety. a to właśnie chyba z tryptofanu wytwarzana jest serotonina.
  23. michałkichał, zgadzam się. przeczytałam książkę dr Petera J. D'Adamo "Jedz zgodnie ze swoją grupą krwi", jest tam też szczegółowy wykaz produktów i u mnie to się pokrywa w 99%. jeszcze co do tego mleka i rozwoju pleśni i grzybów, napisałeś, że to dlatego, że jest ono zasadotwórcze, to jest ciekawe, bo najwięcej pleśni i grzybów występuje w organizmach zakwaszonych, przy kuracjach antygrzybiczych niezbędne jest odkwaszenie organizmu, z drugiej strony spotkałam się z metodami wprowadzenia organizmu w stan lekkiej ketozy przy wybijaniu grzyba, co dla mnie było raczej kontrowersyjne. przypuszczam, że raczej chodzi jednak o węglowodany, cukry, którymi candida się żywi, a nie o kwestię, że to, co zasadotwórcze rozwija grzyba. warzywa przecież też są zasadotwórcze i to silnie, a należy je jeść w kandydozie, przede wszystkim te zielone, zawierające mało cukrów. natomiast mleko jest wtedy bardzo niewskazane, głównie ze względu na laktozę, której "grzybiarze" raczej nie tolerują (bądź bardzo słabo), no i to też cukier, mleczny, więc candida się nim odżywia.
×