Skocz do zawartości
Nerwica.com

_asia_

Użytkownik
  • Postów

    2 857
  • Dołączył

Treść opublikowana przez _asia_

  1. ogólnie rzecz biorąc zawsze bałam się życia, miałam stany lękowe, byłam zestresowana, nerwowa itd. nie znam swojego ojca. miałam dość skomplikowane i ciężkie dzieciństwo i okres nastoletni. byłam dzieckiem "idealnym" chcącym wszystkiemu sprostać, najlepsza uczennica, studentka itd. szantaże emocjonalne. nadużycia na tle sexualnym. przechodziłam 2 epizody anoreksji, obecnie jestem w trzecim, ale teraz to akurat nie wiąże się jedynie z psychiką tylko dlatego, że wszystko mi szkodzi z powodu chorób somatycznych. stwierdzona osobowość typu borderline. tak, mam poważny problem w życiu, nie mogę się wyleczyć z piep*onej boreliozy i mycoplasmy, nie mogę sobie poradzić z fibromialgią, bardzo silną meteopatią i ciągłymi migrenami, bo moje życie to jedna wielka migrena i derealizacja od trzech lat odkąd zachorowałam i ciężko przechodziłam infekcję przez miesiąc. wiem, że nie powinnam skupiać się na fizycznych objawach, ale one tak bardzo mi uprzykrzają życie, że nie da się o nich zapomnieć!!! podobnie jak tolken24 oddałabym wszystko, żeby móc cofnąć czas i nie zachorować na tę infekcję 3 lata temu, od której wszystko się zaczęło, bo to załamało mój system odpornościowy i od tamtej pory wegetuję a nie żyję. -- 28 sty 2012, 13:10 --
  2. współczuję. DOSŁOWNIE. ja wiem, jak to odczuwasz, przypuszczam, że czujemy się bardzo podobnie. -- 28 sty 2012, 07:06 -- pozwolę sobie się wtrącić jako, że temat tolkena24 też mnie w pewien sposób dotyczy... ja chodzę na jedną psychoterapię. 2 lata i 4 miesiące. mam świetną wykwalifikowaną kompetentną psychoterapeutkę. niestety, nadal czuję się tak jak tolken24. przez 3 lata nauczyłam się z tym jakoś żyć. ale co to za życie, we śnie. autentycznie w moich snach czuję się o wiele bardziej trzeźwa, myśląca, czująca rzeczywistość. a w ciągu dnia - jak na haju.
  3. zasypianie ułatwia mi: 1.chodzenie spać codziennie o tej samej porze. 2. niejedzenie przed snem tylko co najmniej 2 godziny przed pójściem do łóżka, posiłek powinien być lekkostrawny. 3.unikanie siedzenia przed komputerem wieczorem (zamiast tego np. książka, gazeta, słuchanie muzyki, z dwojga złego lepsza niż komputer jest TV - mniejsze promieniowanie). 4.wietrzenie sypialni wieczorem. 5.słuchanie spokojnej, wyciszającej, relaksującej muzyki. 6.spacer wieczorem w celu dotlenienia się (nie mylić z intensywnym wysiłkiem fizycznym, bo wiele osób to jeszcze bardziej pobudza). 7.napicie się czegoś ciepłego, rozgrzewającego (z wyłączeniem mocnej herbaty i oczywiście kawy ). 8.rozgrzewająca kąpiel, prysznic.
  4. matko, jak to przeczytałam to o mało co nie spadłam z krzesła, bo ja mam dokładnie tak samo...
  5. a mój Dziadek zmarł, gdy miałam 7 lat. to był dla mnie chyba zbyt duży szok, bo byłam do Niego bardzo przywiązana, bałam się i wymazałam Go z pamięci. niestety, tak jest do dziś. wydaje mi się jakby On nigdy nie istniał, jakby Go nie było nigdy w moim życiu. mam wyrzuty sumienia jak to piszę, ale tak niestety jest.
  6. warto zrobić badania w okolicach pełni Księżyca, gdyż wtedy pasożyty są najaktywniejsze i się rozmnażają. poczytaj sobie o tym: http://www.igya.pl/czynniki-chorobotworcze/pasozyty/ciekawostki-parazytologiczne/275-zestawienie-chorob-wywolywanych-przez-pasozyty.html kilka dni przed oddaniem próbki pobrać Raphaholin, gdyż np. lamblie siedzą w woreczku żółciowym. wraz z wydzielaną żółcią pobudzi się je do przejścia do jelita. mi pielęgniarka mówiła, że tak naprawdę to trzeba niezłych kilka razy pooddawać te próbki... najlepiej też w czasie, kiedy gorzej się czujemy, mamy np. nasiloną alergię, dolegliwości brzuszne, emocjonalne itd. zawsze można sobie popić tak czy siak ziółka działające na pasożyty, ja aktualnie piję (oman, tymianek, mięta, tatarak i trochę piołunu). dobra jest też nalewka z czarnego orzecha, wrotycz, olej z czarnuszki. ponadto dużo kiszonek, świeżo wyciśnięty sok z marchwi, sok z kiszonej kapusty, goździki, pestki dyni (ale świeże).
  7. zaineresował mnie ten post, więc pozwolę się wypowiedzieć... rozumiem tolkena24... gdy masz ciągłą d/d to nic Cię naprawdę nie interesuje, bo wszystko wokół jest jakby spłaszczone, poza Tobą, nic Cię tak naprawdę nie cieszy, wszystko jest sztuczne, nierealne, wykonujesz swoje obowiązki mechanicznie, to, co kiedyś Cię cieszyło nie sprawia już radości, również inne emocje odczuwasz inaczej - są jakby poza Tobą, spłaszczone, obok Ciebie a nie w Tobie, żyjesz trochę jak robot, nie wiedząc gdzie jest tak naprawdę granica między rzeczywistością a snem. dodam, że mam tę przypadłość od uaktywnienia przewlekłej choroby somatycznej (borelioza). i chodzę na psychoterapię, i się staram myśleć o czymś innym, trochę pracuję - na d/d akurat to mi w ogóle nie pomaga. za kilka miesięcy minie trzy lata odkąd dopadło mnie coś podobnego do tolkena24. jedyne, co zbliża mnie trochę do przytomności, rzeczywistości to niemalże krystalicznie czyste, wolne od zanieczyszczeń powietrze (zabita dechami wieś, las oddalony od miasta, góry). dziwne, ale w moim przypadku jedyna skuteczna rzecz, która mogłaby sugerować, że d/d przez chorobę wywołuje u mnie: 1)upośledzony transport tlenu do mózgu i niedotlenienie 2)zanieczyszczenia
  8. tylko, że ja nie mogę. to jest strasznie skomplikowane... bo ja ogólnie mam też choroby somatyczne i muszę być w specjalnych warunkach z daleka od różnej chemii, światła, dźwięków, zapachów, mieć specjalną dietę inaczej następuje duże pogorszenie mojego stanu zdrowia. poza tym muszę pracować (udzielam trochę korków w domu), żeby w ogóle móc zostać w Wawie. nie mogę tego zostawić. no nic, jakoś muszę sobie poradzić. co będzie to będzie.
  9. Wiolu, wszystko się pochrzaniło, ostatnio kiepsko ze mną było i się posypałam (powód - próba starania się o pracę, nieudana, niemożliwość podjęcia pracy jak normalny zdrowy człowiek z powodu problemów z moimi chorobami, których objawy się nasilają jak biorę leki, brak kasy -> problemy z terapią, rozpacz z powodu rozłąki z terapeutką), przez to wpadałam w dziwne stany, wypisywałam terapeutce o samobójstwie i różnych innych nieprzyjemnych rzeczach, przez co dziś miałam bardzo złą sesję, terapeutka chciałaby, żebym poszła na oddział albo przynajmniej była w stałym kontakcie z jakimś dobrym psychiatrą, przytłoczyła mnie swoimi słowami, ze w miarę upływu terapii zamiast lepiej to jest ze mną coraz gorzej, że terapia mi nie służy, ja się na dodatek dziś na tę wyżową zimną słoneczną pogodę bardzo źle czułam i wyglądałam jak naćpana, a ona mi nie wierzy, że ja jestem taką meteopatką, że pogoda ma ogromny wpływ na moje zachowanie i to jak wyglądam i jak mam migrenę to mam kompletną pustkę w głowie i nic nie potrafię powiedzieć. no i w skrócie w konsekwencji tego wszystkiego w czwartek idę na ostatnią sesję. najbardziej żałuję, że w ogóle zaczęłam tę terapię. -- 17 sty 2012, 18:56 -- tyle, że ja nie mam nikogo... tzn. jedyna osoba, z którą mogłam i chciałam się spotkać i szczerze z nią porozmawiać to moja terapeutka. a teraz zostanę całkiem sama. nie zniosę tego. ale innego wyjścia nie ma.
  10. niech mnie ktoś odstrzeli.
  11. kandydoza może powodować derealizację, mgłę umysłową, otępienie itd. -- 16 sty 2012, 09:06 -- niekoniecznie, ja choruję prawdopodobnie od wielu lat na boreliozę, przez dwa lata biegałam od lekarza do lekarza jak mi się po poważnej infekcji i osłabieniu organizmu uaktywniła i poważniej zaatakowała (wcześniej całe życie wmawiano mi nerwicę i hipochondrię), w końcu rok temu zrobiłam badania i okazało się, że ją mam. a kwiatków od spodu nie wącham. intel ma rację, warto się przebadać. -- 16 sty 2012, 09:08 -- nie mylisz się niestety. ja jestem tego dobrym przykładem. miałam od długiego czasu i nawet nie wiedziałam. aż do pewnego momentu, kiedy organizm nie wytrzymał... -- 16 sty 2012, 09:10 -- niestety, myślę, że sama chyba nie minie. mi się przynajmniej nie udało, a ją ignorowałam, ba, do tej pory o robię. ale cieszę się, że robisz postępy! -- 16 sty 2012, 09:12 -- nie rozumiem... , wpisy o boreliozie, kandydozie wiążą się z derealizacją, gdyż poważne przewlekłe choroby infekcyjne bardzo często wywołują derealizację i depersonalizację.
  12. powiększone węzły chłonne świadczą najczęściej o przeciążeniu układu limfatycznego, działa on niesprawnie, w obrębie głowy można go usprawnić ssąc codziennie (najlepiej na czczo) łyżkę oleju słonecznikowego przez 15-20 min., następnie wypluć i dobrze wypłukać jamę ustną, nie połykać tego (!). bardzo polecam.
  13. _asia_

    Omdlewanie

    zawroty i bóle głowy tak. co do omdlewania to jak ono dokładnie wyglądało? jak często Ci się zdarza/-ło, w jakich sytuacjach?
  14. właśnie o tym samym pomyślałam. może to mieć jakiś związek z lepkością krwi oraz rozszerzaniem naczyń krwionośnych, w konsekwencji lepszym transportem tlenu i w ogóle lepszym funkcjonowaniem organizmu. -- 12 sty 2012, 13:03 -- aspiryna, polopiryna chyba niestety "obżera" żołądek. ale zdecydowanie ma wpływ na rozszerzanie naczyń i rozrzedzenie krwi, moja ciocia na przykład w młodości cierpiała na silne migreny, a w związku z tym ciągłe złe samopoczucie. więc często łykała polopirynę, która jej pomagała i czuła się wtedy ogólnie dużo lepiej, dzięki temu mogła funkcjonować. niestety, jest to pomoc doraźna. a może by tak w takim razie brać coś bardziej naturalnego co również wpływa na rozrzedzenie krwi, usprawnia jej przepływ i rozszerza naczynia?
  15. Mad, dzięki za ciekawe linki! bardzo mnie zainteresowało zastosowanie wit. C w leczeniu autyzmu, gdyż ja mam wiele objawów dzieci autystycznych i częściowo jestem leczona jak one.
  16. bardzo możliwe. ale wolę się upewnić na wszelki wypadek, bo wit. C znalazła już tyle zastosowań, że może i na depresję pomaga.
  17. o, to ja też tak właśnie mam!
  18. Monia, zauważyłam, że mnie zignorowano. Ale cóż, to jest wybór konkretnej osoby czy chce się skupiać jedynie na biologicznych kwestiach czy także emocjonalnych. i jedno, i drugie jest ważne. ja wczoraj miałam ciężką sesję, ale dzięki niej uświadomiłam sobie, że ja wiele uczuć nieprzyjemnych mam w sobie i czasem nawet je dostrzegam, rozróżniam tylko je ignoruję, odpycham od siebie, próbuję nie zauważać, przez co moje ciało i psyche już głupieją, są całkowicie zdezorientowane, bo nie wiedzą czy naprawdę to czują czy nic nie czują, co jest prawdą, a co się wydaje... No bo skoro sobie podświadomie w różnych sytuacjach wmawiam, że ja nic nie czuję albo że kompletnie nie wiem co to jest (bo tak jest bezpieczniej i wygodniej) to i skąd mam mam tak naprawdę wiedzieć i rozróżniać co ja właściwie czuję... takie zaprzeczanie samemu sobie, temu co podpowiada nam nasze ciało i uczucia, ignorowanie tego, wypieranie się naprawdę prowadzi do nieumiejętności dostrzegania swoich emocji, które posiadamy. czasem też prowadzi do derealizacji i depersonalizacji. w ogóle stwierdzam, że sesje wstrząsowe mimo iż trudne to są bardzo dobre, dają wiele, bo budzą emocje, wywołują je, i ciężko się wtedy ich wyprzeć . w takich chwilach czuję się bardziej spójna z tym, co odczuwam, to jest bardziej moje, a nie tak jakbym stała obok. kurcze, ja to mam jednak dobrą terapeutkę... ale muszę przyznać, że rozumiem w pewnym stopniu zawilinskiego, bo ja też za wszelką cenę staram się sprowadzić moje problemy z (nie)odczuwaniem emocji do kwestii biologicznych. tyle, że moja terapeutka nie daje mi się w tym zapuszkować... i dobrze, bo gdyby nie ona to bym już dawno stała się robotem "bez" jakichkolwiek emocji... (napisałam to w cudzysłowie, bo tak naprawdę to każdy ma emocje, tyle, że z powodu różnych doświadczeń czasem bardzo baaaardzo głęboko ukryte i uśpione).
  19. u mnie była niemal identyczna sytuacja, z tą tylko małą różnicą, że w moim przypadku chodzi o terapeutę płci żeńskiej.
  20. _asia_

    Nerwica a ciśnienie

    warto pomyśleć o holterze ciśnieniowym jeśli ktoś ma problemy z ciśnieniem. w ten sposób można zobaczyć jak się kształtuje i zmienia w ciągu doby.
  21. dużo zależy chyba od nurtu, w jakim pracuje terapeuta jeśli chodzi o powitanie, gesty, uścisk itd. mi często terapeutka ściska dłoń na przywitanie i zawsze na pożegnanie. -- 04 sty 2012, 07:32 -- coma, mi także wydaje się, że jakbyś powiedziała prawdę to dużo by to wyjaśniło i pomogłoby Ci w terapii. u mnie tak się stało.
  22. Wam też d/d nasila się wieczorem, gdy jesteście zmęczeni, przy niewyspaniu, zbyt dużym wysiłku fizycznym (umiarkowany działa na mnie korzystnie)? u mnie jeszcze zauważyłam, że wpływ na nasilenie d/d ma jedzenie. jak jem coś z wysokim indeksem glikemicznym to coś mi jakby uderza do głowy i wszystko staje się bardzo nierealne, jestem nabuzowana, puszczają mi hamulce, bardzo tracę kontakt ze sobą. zaobserwowałam to u siebie nie raz, więc unikam np. ziemniaków, frytek, gotowanej marchwi i buraków itd. alkohol wywołuje u mnie zdecydowane pogorszenie.
  23. no ale na co konkretnie Ci pomogły, minęła Ci od nich d/d?
  24. znalazłam fajną stronkę z prognozą pogody, a konkretnie to raczej z aktualnym biorytmem: http://www.biometeo.pl/ warto sprawdzić jak się źle czujemy. u mnie to się pokrywa w 100%. biorytm na kolejny dzień dostępny po bezpłatnym zarejestrowaniu się.
×