Skocz do zawartości
Nerwica.com

_asia_

Użytkownik
  • Postów

    2 857
  • Dołączył

Treść opublikowana przez _asia_

  1. _asia_

    Co teraz robisz?

    jem wiosenny obiad - ziemniaki w mundurkach z wiejską zieleniną i sałatką z oliwą (w większości też ze swoich warzyw)
  2. Moniko, dzięki za zainteresowanie... Wiesz, zawsze miałam bardzo dobre oceny, same świadectwa z czerwonym paskiem, stypendia naukowe, szkoła muzyczna, kółka zainteresowań, prywatne zajęcia... Wiedziałam, że oceny nie są najważniejsze, ale nigdy nie umiałam pouczyć się trochę. Albo wszystko, albo nic. Poza tym nauczyciele i wykładowcy postrzegali mnie jako kogoś, na kim zawsze można polegać, kto zawsze jest przygotowany nawet gdy nikt z klasy/grupy tego nie wie. Wrosłam w to i odkąd pamiętam panicznie się bałam, że ich zawiodę. Bałam się, że mogę czegoś nie wiedzieć i że wtedy bardzo ich rozczaruję. A nie znoszę rozczarowywać ludzi. Gdy mi się coś troszkę gorzej udało to siebie za to nienawidziłam, karałam się, miałam straszne poczucie winy - tak jakby mi się w ogóle nie udało. Jak miałam wynik testu 98% to się wkurzałam na siebie, co źle zrobiłam, że obcięto mi 2%. Nigdy nie jestem z siebie zadowolona. Zawsze może być lepiej. Gdy coś osiągnę to nie cieszę się z wyniku tylko już myślę co następnego mnie czeka i czy temu podołam. I wciąż mi się wydaje, że nie zasłużyłam wystarczająco na dobrą ocenę, że po prostu miałam szczęście, udało mi się. -- 14 maja 2011, 13:44 -- brak uczuć, a o czym rozmawiacie na terapii? ja też chodzę 20ty miesiąc tak jak Monika, i "im dalej w las" tym mam coraz to silniejsze wrażenie, że jeszcze dłuuuuuga droga przede mną, nawet nie sądziłam, że aż tak długa. współczuję Ci choroby. Ibuprom/Ibuprofen skutecznie obniża gorączkę.
  3. linka, przykro mi strasznie... życie jest takie kruche. polakita, wiem, że masz duże podstawy, by myśleć o boreliozie, ale wiesz, że sama autodiagnoza nie jest dobra... może wybierz się do jakiejś dobrej lekarki, mówiłaś wcześniej o jakiejś?
  4. Kasiu, nie zniknęłaś w tłumie, ja też czytam to co piszesz... Wiem, że to nie jest łatwe, ale staraj się nie powtarzać tych schematów myślowych, przeganiaj myśli, że W. odejdzie tak jak poprzednie ważne dla Ciebie osoby, przełamuj te schematy. Nakręcanie się i dobijanie nie jest dobre... Choć doskonale rozumiem, że się tego boisz... Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak dobre rozmawiało Ci się z W.!!! Krzyś, jak Cię czytam teraz to zupełnie inny człowiek z Ciebie, tak trzymaj!!!!! Moniko, co teraz będzie - tego dokładnie nie wiem... Na pewno wiem, że muszę się w końcu wziąć za leczenie na terapii pod kątem anoreksji, bo do tej pory jakoś to... ukrywałam. Nawet przed samą sobą. Ale niestety znów mam "epizod", a że zbliża się kolejna stresująca dla mnie sytuacja życiowa i moje anorektyczne myślenie wtedy się właśnie nasila, więc nie mogę dłużej przed sobą udawać, że nie mam problemu. Ta sytuacja to obrona mojej pracy magisterskiej, którą się już bardzo stresuję, bo przy leczeniu borelli mam dosłownie wodę w mózgu i bardzo mnie to martwi, wścieka. Nauka nigdy nie sprawiała mi trudności, zawsze miałam świetne oceny, wszystko na tip top, przed czasem... a teraz nie pamiętam czego się uczyłam wczoraj, nie mogę się z tym pogodzić i do tego przywyknąć, boję się, że zawiodę moich wykładowców i siebie. W epizody anorektyczne wpadałam przed egzaminami wstępnymi do liceum, przed obroną pracy licencjackiej, i teraz magisterka... Czyli pogorszenie jest zawsze wtedy, gdy czeka mnie jakieś wyzwanie. Kasiu, staram się z całych sił, walczę sama ze sobą, żeby jeść, bo wiem, że przy moich infekcjach po raz trzeci może mi się nie udać z tego wygrzebać...
  5. Tak, Moniko, mam dietę, jem zdrowo... Tyle, że coraz mniej. Po prostu nie mogę. I moje postrzeganie swojego ciała jest coraz gorsze, ważę mniej, a widzę siebie grubszą. Terapeutka poleciła mi ostatnio rozebrać się w domu przed lustrem i narysować siebie taką jaką widzę. Nie skończyłam rysunku, bo nie mogłam na siebie patrzeć. Poczucie winy po jedzeniu jest coraz większe, nie znoszę siebie wtedy. Pojawiło się obsesyjne ważenie się (kilka razy dziennie). Od 12 lat nie traktuję jedzenia normalnie, nawet w okresach, gdy udało mi się trochę przytyć. Bardzo ciężko mi jeść przy kimkolwiek, ciężko mi jeść bez poczucia winy, ciężko mi czerpać przyjemność z jedzenia, nie trzymać się sztywno ram (o tej i o tej godzinie, tyle i tyle). Jedzenie jest dla mnie przykrym obowiązkiem - wiem, że muszę jeść jeśli chcę żyć i się wyleczyć z moich chorób, więc wpycham w siebie na siłę choć potem mam ochotę się pokaleczyć, żeby odwrócić uwagę od poczucia winy i napięcia. Gdyby tylko było możliwe bycie zdrową i niejedzenie - byłabym szczęśliwa. Kasiu, fajnie.
  6. moja terapeutka prowadzi psychoaterapię integratywną, łączy różne nurty i podejścia terapeutyczne. tak w ogóle to miałam dziś bardzo wartościową terapię. i trudną. rozmawiałyśmy o moich myślach samobójczych, o moim stosunku do ciała, kobiecości, jedzenia, o wyrażaniu złości. terapeutka stwierdziła, że nadal mam anoreksję. i nigdy z niej nie wyszłam, były tylko okresy, kiedy się trochę wzmocniłam. a ja nie mogę zaprzeczyć, bo taka jest prawda.
  7. _asia_

    Co teraz robisz?

    Basiu, superrrr, gratuluję!!!!!!!!!!!! zmywam się na terapię.
  8. kite, nie wiem... mi terapeutka też długo nie chciała powiedzieć, co mi jest, odpowiadała wymijająco, mówiła, że po co mi etykietka, że mamy się zająć moimi problemami a nie jednostkami chorobowymi... ja zaś i tak podejrzewałam, że mam borderline, ale nie mówiłam jej o swoich przypuszczeniach (coś w stylu ""skoro Ty mi nie chcesz powiedzieć co mi jest choć jestem pewna, że dobrze to wiesz to ja Ci nie powiem co podejrzewam" ). ale w końcu mi powiedziała, a właściwie sprytnie zrobiła to posługując się książką "Uratuj mnie". Wtedy ja przyznałam się jej, że od dawna podejrzewałam, że jestem borderem. ale nie rozumiem - to psychiatra nie chce Ci tego powiedzieć czy sam nie jest pewien?
  9. _asia_

    Co teraz robisz?

    Basiu, trzymamy mocno!!!! a ja byłam na uczelni, teraz zjadłam obiad i zamierzam odpocząć, bo 19tej mam terapię.
  10. mi ulżyło. przestałam się martwić, że jestem jakoś poważnie psychicznie chora, że całkiem zdziwaczaję i zwariuję, moje stany napawały mnie wcześniej lękiem, bo nie wiedziałam co się ze mną właściwie dzieje, dlaczego jestem inna niż otoczenie, dlaczego tak dziwnie się zachowuję. diagnoza bardzo mnie uspokoiła. -- 13 maja 2011, 13:08 -- Kasiu, jak miło czytać takie teksty!!! Oczywiście, że zasługujesz!!!
  11. stomatolog - no właśnie, też tak mam... w ciągu ostatnich 11 miesięcy usunęłam 10 amalgamatów i zaplombowano mi w sumie 12 ząbków... bez znieczulenia... i w pewnym sensie czułam się niesamowicie czując wtedy ból. jakbym miała odlot. -- 13 maja 2011, 13:09 -- jesteś tego pewna, Kasiu..?
  12. _asia_

    Kobiece sprawy :)

    marcja, no będę się upierać , bo nie chodzi u mnie jedynie o duszności, a o ciągłe migreny z połowicznym paraliżem głowy, problemy z krążeniem, stan zapalny zatok, migdałków, wciąż przytkany nos i ropa w nosogardzieli (kilka razy dziennie muszę wciągać nosem ciepłą wodę z solą, żeby ją oczyszczać i pozbywać się ropy), dziwna wydzielina w gardle, uszach, ciągła derealizacja, otumanienie, niedotlenienie i inne objawy. Gdy jestem na świeżym czystym powietrzu te problemy znikają. Pojawiają się w zanieszczonym powietrzu.
  13. _asia_

    Terapia

    Skąd ja to znam..... Ciągle to robię...., może w obecnej mniej, ale na poprzedniej straciłam 2 lata, oszukując, manipulując, nie wiadomo po cholerę. U mnie to samo... Bronię się rękami i nogami przed pomocą... I terapeutka otwarcie mi to mówi. Staram się nie manipulować, ale też tak naprawdę to nie wiem kiedy jestem prawdziwa, czy w ogóle jestem prawdziwa, kiedykolwiek, pogubiłam się w tym wszystkim. Na szczęście ona nie za bardzo nabiera się na moje gierki, tak więc trafiła kosa na kamień. Zastanawiałam się dlaczego właściwie nie daję sobie pomóc, dlaczego musi być choćby mały dystans, dlaczego nie dam się zbliżyć. Właśnie z lęku. Boję się w pełni zaufać i dać komuś poprowadzić bez trzymania wciąż ręki na pulsie i kontrolowania sytuacji. Boję się, że gdy się w pełni odsłonię to ten ktoś mnie odtrąci, odrzuci, odejdzie, każe mi odejść bądź po prostu coś złego się stanie i go stracę, a tego wtedy nie przeżyję. Dopóki jest dystans - lęk jest mniejszy, bo wiem, że gdyby coś się stało i terapeutka by mnie zostawiła (wszystko jedno już z jakiej przyczyny) to jakoś bym się pozbierała. Poza tym to dla mnie jakby poniżające, upokarzające odsłaniać się, przyznawać do słabości. Nawet przed samą sobą. Wydaje mi się to wręcz w pewien sposób groteskowe. Boję się też, że gdybym w pełni zaufała i powierzyła siebie drugiej osobie to stałabym się od niej całkowicie zależna, za bardzo bym jej potrzebowała i wtedy nie mogłabym się bez niej obyć - tak bardzo bym jej pragnęła, chciałabym się wręcz do niej przykleić, oddychać nią, a to jest niemożliwe, więc chcę sobie oszczędzić cierpień. Ja nie umiem być tak naprawdę prawdziwa przed drugim człowiekiem w bezpośrednim kontakcie. Przed nikim. Staram się, ale wciąż nie potrafię.
  14. no, mi też tak się wydaje. i bardzo dobrze! młody fajny chłopak, niech w końcu zacznie żyć, doświadczać, przeżywać!
  15. Ritka7x , ja też gratuluję!
  16. fajnie Kasiu , mój też!
  17. Krzysiu, próbuj dalej, w końcu się uda, trafisz na odpowiednią dla siebie
  18. cieszę się, Kasiu!!! Krzysiu, dobrze robisz, wychodź do świata, do rzeczywistości, brawo!
  19. _asia_

    Co teraz robisz?

    ale oparzenie się pokrzywą jest tak w ogóle zdrowe, gdzieś nawet czytałam, że kiedyś ludzie jak mieli jakieś bóle, stany zapalne kończyn to parzyli się w tym miejscu pokrzywą i była skuteczna. -- 12 maja 2011, 18:23 -- o mamo, no takim hardcorem to nie jestem, żeby surową jeść
  20. _asia_

    Co teraz robisz?

    no, to już inna sprawa dlatego konieczne rękawiczki. i w czasie jej mycia też
  21. _asia_

    Co teraz robisz?

    Basiu, podczas gotowania traci swoje właściwości parzące i nic a nic nie parzy
  22. _asia_

    Co teraz robisz?

    Wiolu, ja sobie gotuję na parze z różnymi przyprawami, a potem jem jako surówkę wraz z innymi warzywami. ja akurat ją lubię na zimno, wtedy sobie polewam jeszcze oliwą. smacznie i zdrowo - ma dużo żelaza i działa przeciwzapalnie.
  23. Widze ze ktoś ma problem z akceptacją osób myślących co innego niż "ogół" czy też myślących co innego niż oficjalna medycyna Agusia jesteśmy wolni i możemy myśleć co chcemy, a ty to określasz schizofrenia? chyba troche za daleko poszlas... ja też uważam, że leki psychotropowe to zło, a już zwłaszcza w przypadku dzieci , schizofrenii u mnie nie stwierdzono, bordera mam... bez leków się jakoś nieźle trzymam choć podobno w przypadku borderline nadrzędną rolę odgrywa zazwyczaj farmakoterapia (stabilizatory nastroju itd.), a psychoterapia często nie daje efektu. Ale Marek77 dobrze mówi - ważny jest rachunek zysków i strat a to już indywidualna sprawa każdego z nas.
  24. _asia_

    Co teraz robisz?

    no to jest taki mały szczegół... właśnie jem ugotowaną pokrzywę, jest bardzo smaczna. Allah, jasne, że można. koło Łodzi - całkiem nieźle, nie tak daleko od Wawy, i lubię to miasto, byłam tam kilka razy.
  25. _asia_

    Co teraz robisz?

    Wiola, Thazek - ja z Wami też bardzo chętnie.
×