-
Postów
2 857 -
Dołączył
Treść opublikowana przez _asia_
-
słyszałam, że ma się zacząć od Ameryki. i że będzie wielkie trzęsienie ziemi. ja nie wiem kto to wymyśla. -- 16 maja 2011, 19:53 -- a przepraszam, to trzęsienie ziemi to ma być 21 października.
-
Kasiu, poszperałam w necie i faktycznie coś znalazłąm na ten temat: http://www.ebiblefellowship.com/pl/may21_pl.html
-
linka, no to super, tak trzymać.
-
właśnie usłyszałam od cioci, że 21 maja 2011 r. rozpocznie się Sąd Ostateczny zaś 21 października 2011 r. ma być koniec świata.
-
linka, możliwe, zdrowe tłuszcze potrafią zdziałać cuda. no duża ta dawka magnezu, ale spoko, jeśli nie masz biegunek to organizm świetnie sobie z nią radzi (objawy przedawkowania to biegunki, rozwolnienia). poza tym moja lekarka powiedziała, że magnez to jedyny suplement, który może być cały czas zażywany, i baaardzo trudno go przedawkować.
-
dokładnie o tym samym pomyślałam, Kasiu.
-
Kasiu, wiem, że ona ma rację... W ogóle coraz bardziej ją doceniam. Chyba poczułam się dotknięta, że tak dobrze mnie rozszyfrowała... To prawda - są we mnie dwie skrajności - czepiam się swojego złego stanu zdrowia jak błogosławieństwa umożliwiającego mi w ogóle egzystencję, a z drugiej strony staję na przysłowiowych rzęsach, żeby się wyleczyć... Ona też powiedziała Kasiu, że stwierdziła fakt, a teraz ode mnie zależy, co z tym zrobię, mogę z tym zostać i pomyśleć albo wyrzucić do kosza. Czuję się bardzo zagubiona, zaczęłam myśleć, że niepotrzebnie zajmuję miejsce na tym świecie i nie zasługuję na to, żeby żyć, powinien żyć ktoś, kto chce się cieszyć życiem, a nie kto żyje dzięki cierpieniu, bo ono go utrzymuje przy życiu...
-
Moniko, no pewnie, że są. np. tu na prawie samym dole strony: http://www.1stchineseherbs.com/lyme_disease.html (Gel Capsules albo Vegetable Capsules). Spoko mogłabyś sobie wlewać do nich olej lniany.
-
no właśnie, Monika, o czym rozmawiałyście? ja też miałam dziś sesję... usłyszałam od terapeutki, że tak naprawdę to nie widać po mnie, że ja się chcę wyleczyć, być szczęśliwa, zdrowa, mieć lepiej w życiu, że uśmiecham się i mam błogi wyraz twarzy mówiąc o śmierci i cierpieniu, chorobach, zadawaniu sobie bólu, że cierpienie sprawia mi pewnego rodzaju przyjemność i utrzymuje mnie przy życiu, bo bez niego jest pusto i nudno. i że jeżeli ja nie będę chcieć z tym zerwać to ona nic nie może zrobić. chce mi się wyć, czuję się dotknięta. bo to bolesna prawda.
-
no trochę sporo... ale na przykład wolę łykać zioła w kapsułkach niż parzyć, bo to nie wiadomo do końca ile, a tak przynajmniej wiem. a niektóre sama sobie kapsułkuję - kupuję zmielone na proszek zioła i puste kapsułki no i aplikuję do kapsułek, taniej wychodzi.
-
kahir, tu masz obszerny artykuł o amigdalinie: http://www.eioba.pl/a/1zy7/witamina-b17amigdalina-amygdalina-laetrile-letril-to-lekarstwo-na-raka co do suplementów... napiszę jakie, ale nie napiszę w jakich ilościach. ale powiem tak: 23 tabletki? to cienias jesteś, przebijam Cię, że ho ho... a łykam: spirulina chlorella cynk naturalna wit. C z rutyną i bioflawonoidami wit. E tran selen magnez+wapń wit. z grupy B żeńszeń syberyjski rdest japoński (resveratrol) cat's claw (koci pazur) stephania tetrandra andrographis paniculata sylimarol cryptolepsis serrapeptase mercurius solubilis 30 CH niestety będzie jeszcze tego więcej, bo muszę włączyć jeszcze jeden lek naturalny, przeciwko mojej mycoplasmie pneumonii, no i zwiększać dawki pozostałych leków na borelię... (samych tabletek przeciw borelii wychodzi na razie 27... - a ich dawka docelowa - 51 tabletek).
-
kahir, owszem, ma związek. ludzi pozbawia się bardzo cennych składników wmawiając im nie wiadomo jakie niebezpieczeństwo spożywania trującej substancji, której tak naprawdę jest bardzo niewiele w nasionach i pestkach i naprawdę trzeba by było tego zjeść muuultum, żeby się zatruć. a jest to tani naturalny zapobiegacz i wspomagacz w leczeniu raka, co zostało udowodnione naukowo. niestety, głównie z powodu tego rzekomego strasznego niebezpieczeństwa związanego ze spożywaniem pestek zaczęto np. drylować owoce, czego kiedyś nie robiono i jakoś nikt się nimi nie truł, nie szkodziły . a gdy amigdalina stała się dość popularna, zrobiło się o niej głośno i naprawdę zaczęto z nią wiązać ogromne nadzieje w leczeniu raka zamiast chemii - okrzyknięto pestki (głównie moreli) za niemalże truciznę. bardzo potrzebujemy witaminy B17, a obecnie bardzo nam jej brakuje, bo mało kto je pestki i nasiona, większość ludzi ma niedobory amigdaliny... zajrzyj na fora dotyczące pestek i nasion a propos amigdaliny to zaraz przeczytasz straszenie, że kwas pruski, że szkodliwe, że może lepiej nie jeść albo mało... no kur*a mać, że już tak nieładnie powiem, szkoda, że się tak ludzie nie zastanawiają jedząc słodkie jogurciki, ciasteczka, kebaby i łykając prochy!!! -- 16 maja 2011, 11:58 -- to ja Ci lepiej nie będę pisać mojej listy suplementów i sproszkowanych ziół, które codziennie łykam, bo byś padł. przy tej mojej boreliozie muszę dużo suplementować. moja terapeutka, gdy jej zdradziłam liczbę tabletek, które codziennie muszę łykać, tak się zdziwiła, że myślałam, że spadnie z krzesła. ale nie jestem wyjątkiem, bo osoby z boreliozą mają dosłownie szuflady leków i suplementów.
-
spoko. mi na początku ciężko szło to ssanie. a teraz nawet stało się dla mnie metodą na uspokojenie - jak się denerwuję to olej do buzi i mnie to jakoś uspokaja.
-
no ja na pewno zauważyłam, że fajnie oczyszcza zatoki i oskrzela, wybiela i wzmacnia zęby, nie tworzy się tak na nich kamień.
-
Ale po co? dla zdrowia: http://www.apetyt-na-zdrowie.pl/oleje/ssanie-oleju-kuracja-olejem-slonecznikowym.html
-
małaMI25, trzymam kciuki, powodzenia!!!
-
Wiolu, moim zdaniem masz rację i dobrze by było, gdyby Kasia się temu przyjrzała - dlaczego przejęła się tak tą osobą choć przecież jest wiele osób, które szczerze bardzo jej kibicują. No chyba że to nie był ktoś jej wcześniej niezbyt przychylny tylko ktoś raczej bliski. Wtedy mogła się zawieść i rozczarować.
-
a moim zdaniem całkiem z sensem. nie ma tak w relacjach z innymi ludźmi (nawet i wirtualnych), że wszystko jest super, cacy. prędzej czy później pojawiają się jakieś spięcia, konflikty, trudniejsze sytuacje. a konfrontacja z nimi oraz wyciągnięcie wniosków mogą nam bardzo pomóc w leczeniu i przybliżyć o kolejny kroczek do wyzdrowienia. na terapii stykam się właśnie z takimi różnymi sytuacjami, nie jest to po prostu opowiadanie o swoich problemach. i to jest dobre.
-
DOKŁADNIE TAK
-
chyba (prawie) wszyscy tak to odebrali...
-
Kasiu, mi na przykład nie chodziło o to, co Ty najpierw napisałaś, tylko uderzył mnie jakoś ten post Hani, gdy go przeczytałam: bo skoro sprawa dotyczy tylko Was dwóch to po co pisać o tym na forum i wzbudzać tylko jakąś sensację zaciekawiając tym innych skoro nie ma się zamiaru wyjaśnić o co chodzi, bo po co dzielić się tym całym światem... Sama jesteś podatna na odrzucenie Kasiunia, wyobraź sobie jakbyś się czuła, gdybyś czytała o czymś w wątku i nie wiedziała o co chodzi, bo ktoś pisze z kimś innym jakimiś "szyframi", nie pisze wprost... Poczułabyś się, że tu nie pasujesz, że jesteś z czegoś wykluczona, że wypadłaś z tematu, że nie potrafisz się tu odnaleźć... To samo czują i inni... Jako borderzy nie mamy "niestety" monopolu na poczucie odrzucenia, odtrącenia. To samo odczuwają i inni z zaburzeniami osobowości, a także i całkiem zdrowe emocjonalnie osoby mogą to poczuć.
-
i znów Basia ma rację... to jest bardzo silny mechanizm... potrzeba dużo pracy, by się go "oduczyć". też go stosuję tyle, że w realu w stosunku do bliskich mi osób...
-
a ja nadal będę się upierać, że masz uczucia tylko nie potrafisz ich dostrzegać. piszesz, że ryczysz. płaczowi najczęściej towarzyszy smutek, czasem rozżalenie, złość, bezradność, niemoc... piszesz, że Ci brakuje emocji - tu też doszukałabym się uczucia - np. tęsknoty. moim zdaniem powinnaś się na terapii bardziej przyjrzeć swoim emocjom. bo teraz to już jestem na 99% pewna, że je masz, nawet więcej niż Ci się wydaje.
-
no cóż - to jest przykra prawda.