Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rambo123

Użytkownik
  • Postów

    430
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rambo123

  1. Amon - współczuję Ci. Ja nie mam w sobie agresji czy to jest stan hipo czy depresji. W depresji jestem do tego stopnia wyciszony że nie mógłbym zrobić nikomu krzywdy. Jedynie ten ból istnienia. Nie potrafię go dokładnie opisać. Zresztą dzisiaj czuję się dużo lepiej. Nie wiem dlaczego. Agresywny mogę być pod wpływem alkoholu, ale tylko wtedy jeżeli nic bym nie pamiętał. Zresztą z chadem związana jest zawsze nerwica. To podstawa tego świństwa. [Dodane po edycji:] Amonku trzymaj się!!!!!!
  2. Podobno słońce pomaga w depresji. Chodziłem zresztą na światłoterapię. Marne były efekty ponieważ miałem ją o godz.6 rano i zawsze byłem śpiący. Mam manię na punkcie opalania. Zawsze musiałem być najbardziej opalony. Rekord pobiłem gdy pracowałem całe lato 2003r w Anglii na polu (było to lato stulecia) a po przyjeżdzie we wrześniu pojechałem do Tunezji. Zresztą już w Anglii murzyni mieli mnie za swego i z daleka mnie pozdrawiali. A mieszkałem w różnych dzielnicach. Szkoda że nie jestem w hipo jak Ty. Tym razem postanowiłem że miernikiem dla mnie czy jestem w hipo będzie pociąg do alkoholu. Wypełniłem test który jest na forum i wyszło mi w hipo 24 pkt a w depresji 0. W silnej depresji nie potrafię pić alkoholu. Kiedyś z okazji bujnego życia towarzyskiego piłem również w depresji. Jeszcze jedno - do Anglii wyjechałem w depresji bez lekarstw, tam szalałem dwa lata w hipo. Przyszło po kilkunastu dniach. Były to wspaniałe dwa lata. [Dodane po edycji:] Nie słyszałem o Tegretolu.
  3. Rambo123

    Alkoholizm - TEST

    Ja zrobiłem ten test dwukrotnie, jak jestem w hipo to wyszło mi 24 a jak w depresji to 0.
  4. Podobno aby nam się to nie zdarzało potrzebne są właśnie stabilizatory. Mają za zadanie wyrównywać nasze górki i doły. Zalicza się do nich Lit, Depakine i Ketral. Moje doły następują przeważnie zimą. Dlatego trochę się tego obawiam. Uwielbiam lato i słońce. Opalam się wtedy na murzynka.
  5. Nie lubię chodzić do lekarza ponieważ zawsze na wizycie czuję się lepiej niż w rzeczywistości. Dalej się łudzę że wystarczą stabilizatory nastroju aby przetrzymać deprę. Dzisiaj rano wstałem i powtórzyła się procedura z wczoraj. Ciekawe jak przetrzymam ten tydzień. Teraz nastrój idzie w górę. Chcę doczekać dzisiaj do walki Adamka. Właściwie to walczy jutro rano.
  6. Za tydzień kochana. Biorę Depakin i Ketral. Ketral dobrze wpływa na sen. Może było to chwilowe załamanie? Sam już nie wiem. Chciałbym egzystować bez tabletek tak jak przez ostatnie lata. [Dodane po edycji:] Twój awatar oddaje chyba w pełni stan w jakim jesteś.
  7. U mnie jakby lekka poprawa. Nawet załatwiłem kilka spraw. Co prawda drobnych ale zawsze. Byłem na cmentarzu aby zrobić porządki na grobach bliskich (byłem sam na bardzo dużym cmentarzu i nie odczuwałem niepokoju ) oraz odebrałem wnuczkę z szkoły.Niestety ale w dalszym ciągu dużo leżę w łóżku. Zawsze lubiłem imprezować. W tym roku do depresji dołączyła się abstynencja. Będzie trudno.
  8. Ja biorę Ketrel w dawce 100mg na noc. Poza sennością nie zauważyłem żadnych skutków ubocznych..Do tego biorę jeszcze Depakine. Wszystko na zrównoważenie nastroju. Ketrel jest refundowany tylko na schizofrenię.
  9. Zaczekam jeszcze tydzień z pójściem do lekarza. Nie chcę brać antydepresantów ponieważ jeszcze nie udało mi się trafić na właściwy. Z reguły bywało tak że wpadałem po nich w straszną depre. RafQ - w moim przypadku zauważyłem niestety że amplituda rośnie na korzyść depresji. Są coraz silniejsze. Kiedyś potrafiłem przetrzymać je bez lekarstw. Spróbuję i tym razem. Zazdroszczę Wam planów na sylwester. Moje sprowadzają się do domu.
  10. Chyba tylko Esprit wie gdzie podział się Robert. _KaPo ja na szczęście nie doświadczyłem mani. I nie chcę. Wystarczy mi hipo. Wtedy jest cudownie. Finanse zawsze ja kontroluję i wychodzimy na tym dobrze. Żona przyzwyczajona do zarobków jakie kiedyś miałem nie potrafi przestrzegać budżetu. Jeszcze cytat na temat chad - wielu ludziom nie mieści się po prostu w głowie, że jedna i ta sama osoba może być raz smutna, przygaszona, zniechęcona i bez życia, a potem kwitnąca, rozbawiona, ale także szalejąca i grożna. Ktoś powiedział tak - To przecież jest zupełnie jak w tekście Wierzę w Boga - został ukrzyżowany i pogrzebany, a po trzech dniach zmartwychwstał. Historię o Zmartwychwstaniu też trudno nam pojąć. _KaPo_ kłaniają się w Twoim przypadku neuroleptyki. Z stanu manii szybko wyprowadzają na zombi. Leżałem z chłopakiem który sam się ubezwłasnowolnił na. Opiekunką jego była żona. Niestety ale u niego przważała mania z agrasją. Żona wzywała wtedy policję i odwożono go do szpitala. W szpitalu wyglądał jak roślinka. Lecz jak go wypisywali to był normalny. RafQ lecz się tak jak i ja. Jestem przykładem jak długo można znosić cierpienia. Wiem że pójdę do pracy, wskoczę w hipo (w obecnym stanie wydaje mi się to niemożliwe) a póżniej nastąpi nieuchronnie depresja. Kiedyś odskocznią i wytchnieniem na chwilę był alkohol. Teraz nie piję i nie mam tej odskoczni. Może jutro ją dostanę od lekarza. [Dodane po edycji:] Chciałem poprawić literówkę a tu wyszło coś takiego.
  11. Przeczytałem. Dziękuję bardzo. Dla _KaPo_ cytat z wypowiedzi dziewczyny chorej na chad. :Mój pierwszy epizod mani o mały włos rozbiłby moje małżeństwo - jeżdziłam autem po Polsce, odwiedzałam starych znajomych, poznawałam nowych ludzi, na szczęście nie doszło do seksu, ale było blisko. Nic do mnie nie docierało - mąż, wtedy nie rozumiejąc jeszcze co się ze mną dzieje, posądzał mnie o romans... próbował różnych metod zatrzymania mnie w domu, ale ja i tak się wymykałam. Wreszcie zabrał mi kluczyki, to pojechałam pociągiem. Mieliśmy wtedy wspólne konto - nie dość że szybko je spustoszyłam, to zrobiłam ogromny debet....kupowałam różne niepotrzebne rzeczy jak szalona........rachunek za komórkę wyniósł przeszło 3 tys. ....wreszcie oświadczyłam, że się wyprowadzam bo zaczynam nowe życie i już nawet wynajęłam mieszkanie. Na szczęście mąż był dzielny i wkrótce trafiłam do szpitala.. Spadek z mani w ciężką depresję skończył się próbą samobójczą. Nie pierwszą i nie ostatnią. Tyle cytatu. Lekarze są zgodni że mania jest bardziej szkodliwa niż depresja. Nie tylko dla nas ale i dla naszych najbliższych.
  12. _KaPo_ miałaś typowe objawy mani. Wiele głupot można w tym stanie zrobić. Ja manii na szczęście nie miałem tylko hipo. Ze mną coraz gorzej. Miałem iść do lekarza a przełożyłem wizytę na jutro. Wstałem z łóżka wykąpałem się i nie miałem siły aby wyjść z domu. Ciekawe jakie lekarstwa mi przepisze. Współczuję wszystkim kórzy przechodzą depresję. Ja już zaczynam mieć dosyć. Do południa leżałem bezmyślnie w łóżku przerzucając kanały w telewizorze. Czuję pustkę bezgraniczną i ból istnienia. Chce mi się wyć.
  13. Ja brałem go dwa lata i nie zauważyłem żadnych skutków ubocznych. Odstawienie po dwu latach również przebiegło bezboleśnie.
  14. Prawdziwym niebezpieczeństwem dla bliskich chorego jest jeżeli wpada on w manię. Ja na szczęście jeszcze manii nie miałem. Lekarze mówią że już nie będę miał. [Dodane po edycji:] Napisaliśmy post równocześnie. Ja mam stwierdzony chad. Przed emeryturą też dostawałem depresji lecz potrafiłem to przetrzymać bez lekarstw. Jutro zacytuję kilka przykładów z zachowania chadowców.
  15. Dlatego kochana Moniko że drugi pobyt w szpitalu zawdzięczam pracy. Nakręciłem się tak bardzo, awansowałem i jak zaczęły się problemy na milionowe kwoty, to samopoczucie zaczęło lecieć w dół pomimo że wyprowadziłem wszystko na prostą. Po prostu rozjazd przestawił się w drugą stronę i leciałem w dół pomimo lekarstw. Pracowałem do ostatniego dnia przed szpitalem. Prawdziwe minimum nastąpiło w szpitalu. Polega to na tym że organizm nie może cały czas funkcjonować w hipo. Jeżeli hipo jest łagodne to może trwać dłuższy czas. Natomiast jeżeli depresja jest silna to może krócej trwać. W moim wypadku wychodzi chyba na zero. To jest tak dziwne że jak jestem w hipo to wydaje mi się że w tym stanie spędziłem większość czasu. Natomiast jak jestem w depresji to większość czasu spędziłem w depresji. Polecają prowadzenie dzienniczków. _KaPo_ - ja też jak jestem w hipo to zaczynam popijać Po pracy siadałem z drinkiem przed lopkiem i popijałem sobie. Pomimo że obiecywałem sobie że już nigdy. Ale jak wspaniale się wtedy człowiek czuje. Coś niesamowitego. Pływałem sobie w Morzu Czerwonym wśród raf z żoną i wnuczkiem. Teraz grasują tam rekiny. To taka dygresja. RafQ - większość chadowców pije alkohol. Związane to jest i z depresją i z hipo. Lecz nie każdy zostaje alkoholikiem.
  16. Mnie trzyma przy życiu nadzieja na wyzdrowienie. Także strach przed samobójczą śmiercią.Gdyby był magiczny guzik który można by było nacisnąć i bezboleśnie odejść nie robiąc wstydu rodzinie.
  17. RafQ wiesz ile ja przecierpiałem? Niestety ale założyłem rodzinę i musiałem się wywiązać z obowiązków. Teraz dzieci są na swoim. Są niezależne odemnie. Ja nie zdawałem sobie sprawy z tego że jestem chory. Cierpiałem bardzo długo bez lekarstw. Załatwiłem sobie pracę tylko w nocy, bo wtedy czułem się lepiej. U mnie fazy nie przebiegają w takim tempie jak u Ciebie. Są bardzo długie. K....... nie muszę pracować, mogę robić co chcę i zdycham. To nieprawdopodobne. Waga spadała mi z 90kg do 50kg. Tak wyglądały moje epizody. Jeszcze trzy, cztery miesiące i pójdę chyba do pracy. Znowu hipo a póżniej deprecha. W szpitalu na rozmowie indywidualnej pytałem się z-cę ordynatora o szanse na normalną śmierć. Podobno mam szansę bo choroba ujawniła się póżno. Ale ja już po okresie dojrzewania miałem to świństwo, z tym że bez lekarstw potrafiłem to przetrzymać. No i robiłem wszystko aby napędzić hipo. Wtedy miałem jeszcze na to siły. Teraz brak mi ich coraz bardziej. Chodzi oczywiście o siły psychiczne. Fizyczne mam jestem okazem zdrowia - to jest najgorsze.
  18. Psychoterapia może pomóc w chadzie. Zresztą ilu chadowców pisze w tym temacie? Czym jest przejście z depresji w hipo? U mnie natłok pozytywnych wiadomości, satysfakcja z pracy, nawet kupno nowego samochodu pozwalało przejść na drugą stronę. Lecz najpierw muszę swoje wycierpieć Pamiętam jeden przypadek jak w ciągu 16-tu godzin przeszedłem z depresji w hipo. Kupiłem nowe meble i zacząłem je składać wieczorem. Praca przerastała moje możliwości (w depresji) lecz bawiłem się całą noc aż do południa. Pod koniec pokój wydawał mi się inny, inaczej świeciło słońce i ja czułem się inny. Meble udało mi się złożyć oczywiście. Czyli głupstwo może skierować nasz rozjazd w dobrą stronę. Teraz czuję się fatalnie i żałuję że nie mam pistoletu. Po próbie chodziłem na psychoterapię i zmuszała mnie do płaczu. Pomogła w 20% wyjść z najgorszego. Wiecie jak pragnę wyzdrowieć
  19. Wiecie co Wam powiem? Moim najlepszym przyjacielem i zarazem najlepszym lekarstwem był alkohol. Lecz zarazem wyrządził mi przy okazji wiele złego. Upicie się do nieprzytomności w chadzie to loteria. Mogę być potulny jak baranek lub niezwykle agresywny. Dlatego rzuciłem go całkowicie mimo że cierpię. Oby do środy. Przypomniało mi się że stan w jakim jestem miałem już wiele razy. Z utęsknieniem czekam na hipo. [Dodane po edycji:] Ktoś napisał że moja depresja musi być lekka skoro tak długo żyję z chadem Powiem jedno - w stanie najgorszym nic nie jem, nie śpię, chudnę błyskawicznie. Tak miałem trzykrotnie i za każdym razem lądowałem w szpitalu. Wódka już nic nie mogła pomóc. Po prostu nie piłem.
  20. To tajemnica. Podobno niektórzy wiedzą gdzie jest. Niedługo ma się pojawić.
  21. _Pete_ ja miałem te stany. W tym pobudzeniu nie czułem się najgorzej. Stan mieszany to silne pobudzenie z niemożliwością realizacji swoich zamiarów. Niby wiesz co masz robić a depresja nie pozwala ci na nic. Po prostu bardzo mocna depresja bez wyciszenia z silnym pobudzeniem. W tym stanie zatrzymuje mi się spanie i jedzenie. To masakra jak powiedziałby Robert. Dzisiaj rano jest mi trochę lepiej. Tak mógłbym dociągnąć do końca. W stanie silnej depresji picie dawało mi ulgę lecz kac potęgował ją trzykrotnie.
  22. Nareszcie goście barbórkowi wyszli do domu. Po raz pierwszy w barbórkę jestem trzeżwy. Co do picia w chadzie. Lubię oglądać programy p-n. W jednym z nich doktor G. robiła sekcję denatowi aby dojść do przyczyny jego zgonu. Okazał się nią alkohol i jeszcze coś, nie pamiętam dokładnie. Lecz gdy dowiedziała się że chorował na chad (z policji miała dane na jego temat) to zaczęła wyrażać się o nim w innym tonie. Wręcz w superlatywach. Facet był super zdolny. Kumple z studiów mu pomagali, niestety rzucał pracę za każdym razem i kończyło się na alkoholu. Zresztą jest przejaskrawiony trochę w stronę manii film z Richardem Geere o chadzie. Jak byłem młody to wiele imprezowałem i zawsze musiał być obecny alkohol. Pamiętam dzień w którym poprosiłem swoją matkę o odrobinę alkoholu w celach zabicia lęków. Było to na 2-gim roku studiów. Były to objawy chad ale skąd mogłem o tym wiedzieć? Zresztą nigdy nie kojarzyłem moich objawów z chorobą psychiczną. W tej chwili nie biorę antydepresantów. Współczuję każdemu kto jest chory, ale szczególnie tym z chadem. Gdyby nie szpital to dawno mnie by już nie było. Gdybym z kolei wiedział że mam chad to tak jak napisał Amon nie założyłbym rodziny. Teraz obserwuję i pytam się dzieci o samopoczucie. Obawiam się żeby tego nie oddziedziczyły. Co do agresji w chadzie to u mnie mogła ona nastąpić jedynie po alkoholu i to tylko na urwanym filmie.
  23. Przyjechałem z zakupów i samopoczucie wróciło do normy, czyli wydaje mi się że znów powróciłem do żywych. Wczoraj cały dzień nie wychodziłem z domu i może taka reakcja mózgu. W środę mam wizytę u lekarza i kategorycznie zażądam jakiegoś antydepresanta. Znowu powróciły plany na przyszłość i lęk ustąpił. Ciekawe na jak długo. Plany niestety związane z pracą. Ostatnio pracowałem 3,5 roku i nie miałem żadnej depresji. Wręcz przeciwnie cieszyłem się życiem. Oczywiście nadużywałem alkoholu. Jak to w hipku. Najgorsze są poranki i ciekawość w jakim stanie się obudziłem. Oby w coraz lepszym.
  24. Wy o pracy a ja chcę powiedzieć coś o moim samopoczuciu które leci mi na łeb na szyję. Wpadam w fazę depresji chyba od trzech dni. Teraz wydaje mi się że przynajmniej połowę życia byłem w depresji. Jak jestem w hipo to znowu na odwrót. Dzisiaj rodzinka przychodzi do mnie na barbórkę - nie wiem jak to wytrzymam nie pijąc. Po raz pierwszy postanowiłem że nie wypiję kropli alkoholu do końca życia. Na razie od sierpnia nie piję.W domu z lekarstw mam tylko Depakine i Quetiapine. A jeszcze miesiąc temu było dobrze. U mnie przeważają dwie fazy. Rzadko mam stan w którym jestem normalny. Muszę wytrzymać do środy. Antydepresanty na mnie nie działają. Po przejściu ekstremum depresji zatrzymuję się w stanie takim jak teraz w którym nie da się żyć. Jestem na emeryturze górniczej i nie muszę pracować a o tym tylko myślę.Ciągle praca i praca. Od maja nie pracuję i takie są tego efekty. Postępuję wbrew zaleceniom lekarzy którzy radzili mi abym prowadził spokojne życie bez wzlotów i upadków a może uda mi się uniknąć samobójczej śmierci. Żal mi żony która stresuje się moją chorobą. Wytrzymała ze mną już 35 lat. Pomimo że skończyłem studia, zajmowałem jakieś tam stanowiska to w depresji wydaje mi się że niczego nie osiągnąłem i nie powinienem żyć. Opiekuję się wnuczkiem i też zauważyłem że moje uczucia są jakby ciut sztuczne. Przepraszam że tak się rozpisałem ale jest mi ciężko.Teraz muszę odgarnąć śnieg pod garażem i jechać z żoną na zakupy. Normalnie się tego boję.
×