Skocz do zawartości
Nerwica.com

marciatka

Użytkownik
  • Postów

    195
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez marciatka

  1. giani, Ja też mam taki problem. Tylko we mnie się to jakoś zbiera i zdarza mi się mocno wybuchnąć, krzyczeć albo czymś rzucić. Oczywiście jest mi wstyd później, że zareagowałam tak "dziecinnie i idiotycznie". I jakoś nie mogę sobie wytłumaczyć, że każdy ma prawo czasem nawet do takiej reakcji. btw, moja mama bardzo nie lubi, jak trzasnę drzwiami w złości czy czymś walnę o stół i zawsze mam objazd za coś takiego.
  2. "Niechaj ona [strzała] zrani słodko grzesznika" Czy tak mówi Bóg Ojciec, który kocha? "Niech będzie [imię Moje] na wieki chwalone, błogosławione, czczone, wielbione, najświętsze, najczcigodniejsze, najchwalebniejsze, niepojęte, niewymowne Imię Boże w niebie, na ziemi i otchłaniach piekielnych, przez wszystkie stworzenia, które wyszły z rąk Boskich przez Najświętsze Serce Pana naszego Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie Ołtarza." Czy tak mówi Bóg skromny, sprawiedliwy? Myślę, że Boga wcale nie rani, kiedy ktoś bluźni bez własnej woli. To jest dla tej osoby ogromne cierpienie i Bóg o tym wie. Jak można coś takiego w ogóle napisać? Jak można myśleć, że klepaniem iluśtam modlitw coś się "odkupi"? Bóg chce, żeby z Nim rozmawiać. Własnymi słowami. Tak, jak umiemy. O tym, co czujemy, czego pragniemy, co nam się podoba, czym się cieszymy, czym smucimy. [Dodane po edycji:] Ale się wkurzyłam. Jak można coś takiego napisać? Chyba emanko nigdy Nowego Testamentu nie czytał.
  3. Niektóre rozjaśniacze drażnią skórę głowy. Najlepiej idź do fryzjera. Słyszałam o bardzo niemiłych w skutkach samodzielnych próbach z rozjaśniaczem, jakieś palenie, jakieś rany, jakieś strupy na pół czerepu. Bezpieczniej zapłacić komuś. Może masz jakąś koleżankę ze szkoły fryzjerskiej albo coś, wtedy doradzi Ci profesjonalista :)
  4. Milutki, jakieś problemy ze sobą mam na pewno od 9 roku życia, niezbyt pamiętam, jak było wcześniej, ale zawsze byłam trochę zbyt wrażliwa. Teraz mam 20 lat, czyli od 11 coś jest ze mną nie tak, to ciągle się zmienia. Zawsze to wiedziałam, ale dopiero miesiąc temu do mnie to naprawdę dotarło. Nie wiem, jaka bym była bez tego, przywykłam, dla mnie to, co jest ze mną nie tak, jest w pewnym sensie normalne. I czasem myślę, że sobie wmawiam, innym razem umiem sobie wytłumaczyć, że jest kiepsko. Nie byłam jeszcze u lekarza, pewnie jakbym dostała na piśmie, że mam problem ze sobą i czytała to codziennie, to by to w końcu do mnie dotarło.
  5. Milutki, jąkanie się jest urocze. Myślę o mojej nerwicy i w chwilach, kiedy wierzę sobie, że ją mam, widzę wyraźnie, że być może rodzice trochę za dużo ode mnie wymagali i wymagają. Ale to raczej nie jest ich wina, tylko ja nie radzę sobie z tym. Reaguję nie tak, jak się powinno. I rzeczywiście, to my powinniśmy jakoś się pozbierać pod tym względem. Polubić bycie sobą i zaufać, że tylko ja wiem, czego pragnę, co mi da szczęście. Tylko to strasznie trudne... Poza tym, ja ciągle przez większość czasu nie wierzę w to, że mam problem. A tak to sobie pomóc nie można.
  6. Jam mam tak okresami. Czasem czuję, że nie mam siły wstać z łóżka, a jak już wstanę, to jestem jakaś wkurzona. A później przez miesiąc wstaję rano jak skowronek i później latam jak na duracellach. Jak coś przejdzie, to na trochę, albo wymienia się z czymś innym. ewaryst7, dobrze powiedziałaś- z tym nie da się nudzić. Na takie jakby przemęczenie pomaga pluszzz activ, z magnezem. Tylko zauważyłam, że daje kopa, ale trochę uzależnia organizm. Po trzech miesiącach przestałam go pić i przez tydzień chodziłam zamulona.
  7. koszatniczka, mi persen pomaga, jest łagodny. Możesz spróbować.
  8. marciatka

    Dziwne..

    blackk, jesteś roztrzepany po prostu. Masz na coś ochotę, nie skupiasz się na tej przykładowej lekcji i kminisz, co byś zrobił, aż sobie przypomnisz, że w końcu siedzisz w klasie.
  9. adam1407, ja mam bardzo podobne objawy jak Twoje. Nie byłam u lekarza, bo ciągle mi się wydaje, że mi z tym wszystkim dobrze. Chyba po prostu bardzo się boję Mam różne takie jazdy od jakichś 11 lat. Radzę sobie jako tako ciągłym zajmowaniem się czymś, ale to też nie zawsze działa, bo czasem mam okresy, że nic mnie nie obchodzi, nic mi się nie chce i tylko płaczę, bo mi smutno, tak jakby bez powodu. Pomaga mi też spotykanie się z ludźmi, których dobrze znam, jakoś są dla mnie trochę odskocznią. No i lubię jeździć po lasach i łąkach na rowerze, polecam :) Tylko okropnie boję się jazdy po mieście, kiedy robi się zamieszanie, tu ktoś idzie, tu coś jedzie, wpadam w panikę trochę. adam1407, _z_, opiszcie, jak sobie z tym radzicie, kiedy sobie radzicie .
  10. marciatka

    Zagubiona

    Żaden lekarz nie rozważał problemu neurologicznego? Może warto zrobić tomografię?
  11. Też mam tak czasem- czuję się, jak czterdziestoletnia ciocia. Niewiele mnie dziwi, ludzie do mnie lgną, bo każdemu pomogę, każdego pocieszę itd. A z drugiej strony ciągle czuję, że powinnam być hop do przodu, teraz mam 20 lat, a uważam, że powinnam mieć już stałą prace, zarabiać kokosy i mieć dom w trakcie budowy. Nie wiem, dlaczego tak uważam. Może za dużo od siebie wymagam?
  12. Szyszaa, mam bardzo podobnie. Dla mnie okazywanie jakichkolwiek emocji jest wstydliwe. Dopiero przy moim chłopaku się przełamuję, umiem mu powiedzieć, że go kocham. Ale to też było trudne na początku. Najgorsze jest to, że mam wrażenie, że zrobiłabym wszystko, zrezygnowała ze wszystkiego, oby tylko nie dyskutować z mamą. Zwyczajnie się jej boję. To też blokuje chyba normalne przeżywanie emocji. Ciągle myślę o pójściu do psychologa.
  13. Ojej... No nie myślcie tak o sobie. (dobra, sama tak o sobie myślę czasem) Ale mam chłopaka. I on twierdzi, że się ze mnie cieszy. Chociaż zdarzyło się, że ze złości go podrapałam i skopałam , chociaż czasem płaczę bez powodu i on wie, że nie może mi wtedy pomóc, tylko przytula i czeka, aż mi przejdzie, chociaż czasem zachowuję się irracjonalnie, przejmuję się byle czym. Mój mężczyzna nie należy do typu autodestrukcyjnego, zatem chyba coś dostaje ode mnie w zamian. Tak ogólnie to jestem opiekuńcza, czuła (jak już się otworzę), lubię pomagać, chyba można ze mną porozmawiać o wszystkim... Chyba każdy ma w sobie coś do zaoferowania drugiej osobie, tylko nie wolno się skupiać za bardzo na sobie. Wtedy pozytywne cechy bardziej widać :) Siebie można poznać tylko w działaniu i tylko w działaniu możemy dać się poznać innym.
  14. marciatka

    zdrada

    Szyszaa, to normalne, że się przejmujesz trochę. Jesteś w ciąży, każda kobieta ma jakieś stresy z tym związane. Ale kiedyś jakaś mądra kobieta powiedziała, że kobiety mają w sobie magiczną moc, kiedy zaczyna się macierzyństwo. Teraz na pewno masz tę moc, żeby sobie ze wszystkim radzić Jesteś wrażliwą osobą, ale na pewno jak trzeba, to potrafisz się w sobie zebrać. Umiesz się uspokoić, tylko trzeba pomalutku, cierpliwie. W środku jesteś dzielna. Otaczaj się tym, co pozytywne, a na pewno będzie Ci łatwiej
  15. Tak, ks.Pawlukiewicz mądrze mówi :) Ksiądz na religii nam przynosił i słuchałyśmy jak zaczarowane. Co do emocji- być może, że nie okazuję złości, ponieważ bardzo intensywnie ją odczuwam i żeby to rozładować, muszę czymś rzucić, trzasnąć itd, a za to mi się okropnie dostaje od mamy. Dlatego wstydzę się okazywać złość, bo uznaję to za coś złego i dziecinnego. Ale co jakiś czas chyba mi się to tak nawarstwia, bo potrafię wpaść w prawdziwą białą i mam ochotę komuś po prostu sprawić ból. To okropne.
  16. Moja kumpela też tak miała. Ale jej przeszło z wiekiem Ja mam za to tak, że jak nie pamiętam jakiegoś słowa, to mi mózg wyrzuca jakiekolwiek na nazwanie jakiejś rzeczy. I tak na buty powiedziałam raz "pipilunki", a na wkładkę do butów "korba". Jak samochód jedzie, ja mówię "telefon dzwoni" i na odwrót. To dopiero jest czasem kłopot
  17. Grafikę studiuję :) i świetnie się w grupie dogadujemy. W ogóle, w naszej grupie może trzy osoby są w moim "młodym" wieku. Mam rok starszych, dwa lata, trzy, pięć i dwadzieścia dwa lata starszych. Zatem nie miejcie żadnych kompleksów. To ja się dziwnie czuję, bo mam dwadzieścia lat i się okazuje, że jestem gówniarą jak na studentkę.
  18. Trzeba przeprowadzić rzetelne badania. To znaczy zrobić kilka prób i w procentach podliczyć wyniki. Jak to uczynisz, przedstaw je, bo jestem ciekawa.
  19. Mam w grupie kolegę, który ma 42 lata (jesteśmy na dziennych!). Zatem nie macie się czym przejmować
  20. Krwiopij, mi też się zdarza, ale zazwyczaj wtedy, jak przez dłuższy czas nie czytam. Czytanie uaktualnia mój zasób słów :)
  21. W mądrej książce wyczytałam, że to przez nerwicę takie zapominanie. Tylko kurcze, co z tym zrobić? Po pewnym czasie człowiek czuje się niepewnie, jak tak zapomina albo nie zapamiętuje
  22. vertisale, jest taka zasada: raz się jakoś zmusisz, a Cię wciągnie i nabierzesz ochoty Jak się człowiek jakby "rozrusza", wtedy siłą rozpędu nastawia się na działanie. A co do układania w środku- grzebanie w sobie często tylko pogłębia apatię. Siebie najlepiej poznawać w działaniu. Na przemyślenia i układanie jest czas wtedy, kiedy nie ma się obniżonego nastroju.
  23. http://www.youtube.com/watch?v=6JMqlRhwNkk&feature=related [Dodane po edycji:] http://www.youtube.com/watch?v=6JMqlRhwNkk&feature=related
  24. Moje emocje siedzą chyba na huśtawce i pokazują mi język, bujając się w górę i w dół. Rano budzę się zazwyczaj w dobrym humorze. Zjem coś, połażę, siądę przed kompem i nagle się rozpłaczę. I nie to, że mam jakiś konkretny powód. Nagle czuję taki "pusty" smutek, nie mogę nic pod niego podczepić. Popłaczę sobie, później się czymś mogę zająć normalnie, do następnego takiego popłakania sobie, ale już z jakiegoś powodu (ale nie takiego, że coś się stało, po prostu mi się coś pomyśli, nagle zwali na głowę mnóstwo spraw, które w tym momencie mnie przerastają). Albo inny przykład: budzę się, jest okej. Ranek miły, radosny. Tylko że robię się coraz bardziej rozzłoszczona. Aż jestem wkurzona porządnie i oczywiście jak tylko coś ktoś nie tak zrobi, zaraz mnie to mocno irytuje. A później wieczorem znów jakoś robi się smutno, bo znowu coś mi się wymyśli. I płacz. Albo cały dzień jestem tak pobudzona, jakbym kilka kaw wypiła. Gadam jak najęta, łażę, no człowiek na duracellu. A po pod wieczór pac i śpię, bo jestem tym zmęczona. Później nie mogę w nocy zasnąć, jakoś się denerwuję. Ktoś jeszcze ma takie jazdy? Może ktoś wie, skąd to się bierze, czy da się coś z tym zrobić? A może to normalne i każdy człowiek tak ma? (trochę wątpię ) Edit: mam też takie dłuższe okresy, np miesiąc na siłę niemal znajduję sobie zajęcie, ciągle z czymś popylam, wtedy w miarę się jakoś to trzyma kupy. A teraz mam takie wahnięcia, bo okres ciągłego sprzątania mi przeszedł i siedzę i nic mi się nie chce za bardzo. I wiem, że niedługo znowu się czymś tak zajmę i będzie jako tako.
  25. vertisale, poszukaj w necie, na pewno są jakieś zjazdy dla niepełnosprawnych, mogłabyś poznać ludzi, którzy mają podobne problemy. A może w Twoim mieście jest jakaś poradnia? Jakaś świetlica? Może są jakieś zajęcia w domu kultury? Plastyczne, muzyczne, warsztaty z wyszywania, fotografii, szachów? Myślę, że mogłabyś popróbować zająć czymś ręce, a wtedy umysł i emocje nieco się wyciszają. Spotkania z ludźmi, którzy interesują się tym samym, co Ty, są fajne i bezstresowe. Poza tym, potrzeba Ci trochę się dowartościować. Zatem popróbuj, na pewno są rzeczy, w których jesteś dobra masz internet, a to skarbnica wszelkich pomysłów na różne zajęcia. Naprawdę, polecam znalezienie jakiegoś koła zainteresowań w Twoim mieście. Na początku może być Ci nieswojo w grupie, ale na pewno poznasz w taki sposób wiele pozytywnych osób.
×