Skocz do zawartości
Nerwica.com

ewa125

Użytkownik
  • Postów

    852
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ewa125

  1. to oczywiscie bzdura. leki sa wspomagaczami ale samej nerwicy nie lecza tylko uspokajaja. psycholog rowniez nikogo nie wyleczy jezeli on sam tego nie chce, jezeli idzie tam z zalozeniem ze i tak nic to nie da bo to, bo tamto.. jezeli natomiast ktos na prawde chce sie wyleczyc, jest gotowy na poswiecenia, lzy, odsloniecie najbardziej skrywanych (czasami nawet przed samym soba) zakamarkow siebie to terapia jest wskazana. sa rozne sposoby traktowania choroby - niektorzy traktuja ja jak kare od Boga, niektorzy jak wyzwanie do walki, a niektorzy jak korzysc- ci na pewno sie nie wylecza, bo mimo ze sie do tego nie przyznaja, w jakis sposob chca byc dalej chorzy bo tak maja na wszystko taryfe ulgowa i wymowke.
  2. najlepiej wiec wczesniej sie dowiedziec kto z psychologow, psychiatrow specjalizuje sie w nerwicach
  3. ja znam osobe ktora sie wyleczyla calkowicie!!!!!!!!!!!!! moj chlopak, mial kiedys dawno temu przez kilka m-cy silne leki a potem jakos sobie sam z tym poradzil. bylo to jakies ok 5 lat temu, nie wiem dokladnie. od tego czasu ma sie dobrze i nawet stres czy problemy nie wywoluja u niego atakow paniki. o sobie nie mowie bo nie chce zapeszac ale on to juz 100% przyklad [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:25 pm ] ps. nerwice sie "zalecza" jak sie walczy z objawami a nie likwiduje przyczyne - moim skromnym zdaniem
  4. wojtek sorry ale teraz to mnie wkurzyles, chyba ty sam nie masz nerwicy co? albo przynajmniej nie w takim stopniu jak ja ja mialam i nie jestem osoba uzalajaca sie nad soba bo sobie z tym poradzilam, teraz mieszkam w obcym kraju i chce jak najszybciej zaczac pracowac.jednak powiedzenie ze to co przezylam, kiedy byly momenty ze chcialam sie zabic, codziennie ataki paniki , zle samopoczucie, uwazasz ze to ok ze strony osoby ktora chce zarabiac na nas kase powiedziec ze to nic strasznego, ba ze tego wogole ni e ma.. sorry ale jest!! na mnie spadlo ni stad ni z owad jak grom z nieba, nigdy na swoje zycie nie narzekalam i nie mialam powodu aby sobie cokolwiek wymyslac a to co czlowiek wtedy czuje top jest najwiekszy z koszmarow. nie jest zadaniem psychologa uzalanie sie nad kims, ale jak sobie panna wybrala taki zawod to potem wlasnie przez takie osoby ludzie z nerwica nie beda sie leczyc. poza tym jaka z niej wogole osoba skoro ma siostre widzi ze ona cierpi i wyglasza przy niej takie wywody, chyba ja na uczelni uczyli co to nerwica, czy nie? o ile zrozumialabym osobe ktora nie miala nigdy zwiazku z ta choroba, nie jest psychologiem i moze myslec ze sobie wymyslamy ale psycholog.... ps.amy 18 mysle ze powinnas powiedziec swojej psycholog o tym co twoja siostra mowi, przeciez to i tak nie wyjdzie poza 4 sciany
  5. matylka -> z calym szacunkiem ale nawet nie czytalam Twojego postu a juz na pewno na niego nie odpowiadalam... napisalam po prostu co czuje bo mieszkam teraz z dala od rodziny w innym panstwie i jest mi calkiem dobrze ( poza normalna naturalna tesknota)
  6. moniczka !! sama mnie kiedys przekonywalas ze nie mam schizy i co?? mialas cholerna racje!!! wez sobie z tego przyklad ... from new york- > dlugo juz chorujesz na nerwice? ja tak mialam na samym poczatku jakies kilka m-cy, potem zaczelo poooooooowoooooooooooli mijac
  7. nie bojcie sie zmian. to ze macie nerwice swiadczy wlasnie z e tu gdzie jestescie (nie chodzi tylko o miejsce ale o srodowisko, osoby, praca, uczelnia, ...) nie jestescie szczesliwi, to nie znaczy ze jak pojdziecie za glosem serca i cos zmienicie lub wyjedziecie na wakacje to bedzie jeszcze gorzej, jezeli "tu" jest zle, to pora cos zmienic!! mi wszystkie zmiany wyszly jak najlepiej!!!!!!!!!!
  8. tak to niestety jest czesto jak sie samemu nie zachoruje, nie dostanie pierwszego ataku paniki. ja kiedys jak bylam mlodsza mialam znajoma chora na nerwice i (wstyd sie przyznac) ale podsmiewalismy sei z niej z innymi. nigdy w zyciu bym w tym momencie nie pomyslala ze ja bede miala takie problemy, bo nie jestem nieudacznikiem ani ofiara losu. nadszedl jednak moment 1wszego ataku paniki i nie wymyslilam sobie go po po 1. nie wiedzialam co to jest a slowo nerwica to mi sie kojarzylo ze ktos jest nerwowy 2. bylam na wakacjach i sie swietnie czulam. droga siostro nie nadajesz sie na psychologa i zastanawiam sie, dlaczego , jak jestes taka madra, wybralas ten zawod- z powolania na pewno nie , a pieniadze bedziesz w naszym kraju zarabiac marne. absolwentow psychologii jest multum, a polakow nie stac niestety na prywatne wizyty, a jak juz to oczekuja specjalisty i od razu wyczuja ze jestes falszywa. do autorki topicu- twoja rodzina taka jest, nie chce pomoc sobie zrozumiec ciebie wiec nie staraj sie juz na sile im tego tlumaczyc. moim zdaniem zyj swoim zyciem , miej swoich znajomych i daz do tego aby sei jak najszybciej wyprowadzic. co do wymyalania chorob to nie jest tak ze sobie cos wymyslalam tylko po prostu czulam sie bardzo zle, mialam leki potworne, mdlosci i czulam sie "dziwnie" dlatego logicznie myslac szukalam przyczyny czyli choroby. co do psychologow znam kilku i tez prywatnie wychodzi z nich jakimi sa paskudnymi ludzmi, dlatego przed odwiedzeniem psychologa nalezy sie dokladnie rozeznac ktory jest tego wart.
  9. czesc natik, jak dla mnie masz typowe objawy nerwicy. u mnie tez sie pojawila jak , wydawalo sie, wszystko co najgorsze bylo za mna, do tego byly wakacje. nie pozostaje ci nic innego jak walczyc z tym chorobskiem i szybko wrocic do rownowagi. powodzenia!!!!
  10. staram sie --> to na jakiej niby podstawie ta cala psycholog podejrzewa schizofrenie? wpisz ta pania na CZARNA LISTE (na forum jest chyba w dziale OFERTY) .
  11. staram sie - > podalam ci juz przyklad ze lekarze czasami sie myla a czasami to wogole nie powinni byc lekarzami, tak jak mi powiedzieli ze moge miec raka a sie okazalo ze to kompletnie bledna diagnoza, moja mame skierowali na bardzo inwazyjne i niebezpieczne badanie a okazalo sie ze wcale ni emusi na nie isc. idz jak najszybciej do innego psychiatry i posluchaj co on ma do powiedzenia. a tak na marginesie - chyba nie slyszysz glosow ktore ci kaza cos robic? [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:48 pm ] a tak wogole to kiedys wlasnie sobie ludzie wkrecali raki a teraz wkrecaja sobie schizofrenie, po prostu najpierw jest lek a potem dopasowujemy sobie jakas "przyczyne" i dajemy popis dla wyobrazni
  12. nie ma zadnego sporu a wymiana zdan ... mi chodzi o to zeby ludzie ktorzy tu wchodza nie wkrecili sobie schizofrenii.
  13. ..tylko ze ta choroba na tym niestety polega ze ma sie leki ktore nie maja realnego uzasadnienia. pokonasz zrodlo tych lekow ( tzn tych ukrytych o ktorych moze sobie nawet nie zdajemy sprawy ) to i te glupoty tez odejda. nerwicowcowi nie da sie niestety powiedziec - wszystko jest ok, swiat jest piekny a ty nie masz problemow wiec sie nie martw. tak mozna pocieszyc osobe zdrowa..
  14. przy kazdym opisie nerwicy w specjalistycznych ksiazkach psychiatrycznych w 1wszym zdaniu jest napisane ze pacjent boi sie choroby psychicznej
  15. ale z czym sie pogodzic? z nerwica ok trzeba sie pogodzic ze sie ja ma i sie leczyc i wiedziec takze ze da sei z niej wyjsc i normalnie zyc, ale chyba nie pogodzic sie ze schizofrenia !!!!!!!!!!! bo nerwicowcy jej nie maja tylko sie jej boja.
  16. moge napisac do ktorej psycholog chodzilam - Ewa Maciocha. w instytucie na Sobieskiego powiedzieli mi ze ona jest najlepsza od nerwic i ma ogromne doswiadczenie, zreszta w necie jest mnostwo jej artykulow. wprawdzie nie chodzilam do niej zbyt dlugo, ale mysle ze ma dobry kierunek leczenia. nie popiera farmakologii i nastawia sie na dotarcie i rozwiazanie konfliktow w czlowieku, bo z doswiadczenia wie jaki jest mechanizm nerwicy a nie bawi sie w jakies schizofrenie i inne. jest jeszcze jedna psycholog- psychiatra ktora mi polecili ale nie pamietam nazwiska, wystarczy zadzwonic do instytutu i spytac pielegniarek.ona leczy i farmakologicznie i jako psycholog. jeszcze jedno - ta psycholog prywatnie bierze 120 zl, m.in dlatego tez nie bylam u niej dlugo ale co jak co nakierowala mnie na dobry trop tzn dala mi do rozwiazania pewne formularze i kazala mi napisac proste odpowiedzi na pytania i mi samej sie w glowie przejasnilo. wiesz nie chce tu nikogo wyszczegolniac bo zamieni sie to zaraz w wojne slowna a nie o to chodzi, poza tym chyba wiadomo.... staram sie prosze cie zmien psychologa juz teraz natychmiast!!! ale wybierz odpowiedniego specjaliste i nei mow mu ze ktos u ciebie podejrzewal schize bo on sie tym moze zasugerowac. po prostu idz i opisz swoje objawy (do psychologa albo psychiatry innego). przynajmniej dowiesz sie co inny specjalista ma do powiedzenia. zaloze sie ze uspokoi Ciebie i Twoich rodzicow. buzka
  17. nie no juz nie moge czytac niektorych wypowiedzi (bez obrazy) . to tak jakby zdrowy czlowiek ktorego boli glowa mowil sobie- ok jezeli mam raka to mam , w 50 procentach jest on uleczalny, co tam raz sie zyje. normalnie trzepnac niektorych po glowach z takim nastawieniem to ciezko bedzie wyzdrowiec. nie chce tu zgrywac madrej bo teraz jest juz ze mna ok, ale dobrze pamietam jak sei panicznie balam schizofrenii, ale staralam sie czytac te pozytywne komentarze i wybic to sobie z glowy a nie sie nakrecac w kolko, w ten sposob potegujecie swoje leki. staram sie - jak najszybciej zmien psychologa. ja chodzilam do babki w wa-wie, zreszta jednej z najlepszych i ona mi powiedziala ze to nerwica i ze typowe jest ze boje sie choroby psychicznej ale zebym sie nie bala bo to sie nigdy nie zamieni w zadna schizofrenie, psychoze czy cos podobnego. zreszta tak jak wczesniej napisalam o kompetencjach tej pani twojej psycholog swiadczy juz samo to ze straszy ciebie- osobe z zaburzeniami lekowymi schizofrenia ktorej sama nie jest pewna. jak najszybciej zmien lekarza i upewnij sie ze jest dobry i ze sie specjalizuje i ma praktyke w nerwicach, zobaczysz ze ci kamien spadnie z serca juz po pierwszej wizycie. co do mojego wujka to zaczelo sie od tego ze zaczal sie dziwnie zachowywac, mial swoj swiat, nie chcial jesc bo myslal ze jedzenie jest zatrute , myslal ze jest zatrute a nie bal sie tego a to jest podstawowa roznica, slyszal glosy i dalej slyszy i z nimi rozmawia, chyba mial omamy wzrokowe, widzial Matke Boska. po takim czlowieku otoczenie widzi od razu ze jest chory, on nie wiem czy sobie zdaje sprawe czy nie, pewnie tak bo mu to bliscy powiedzieli i zyjac juz kilkadziesiat lat z ta choroba wie o tym. nie chcial brac lekow co jest dosc typowe, chorzy nie chca sie leczyc. na praktykach tez mialam do czynienia z ludzmi chorymi psychicznie, jeden twierdzil ze widzi zmarlych pod soba w ziemi, ale on tak na prawde uwazal, wcale nie zalil sie ze widzi cos czego nie ma, uwazal ze ma nadludzkie zdolnosci i ze ma misje zbawienia swiata. w kazdym razie to sa ludzie powaznie chorzy a wy macie nerwice i od was oczywiscie zalezy czy bedziecie sie dalej nakrecac i uzalac nad tym ze macie schizofrenie czy wezmiecie dupy w troki i sie zajmiecie nerwica i wcale nie mysle ze to latwe bo sama bylam na dnie, nie chcialo mi sie zyc, a w zwiazku z choroba psychiczna w rodzinie mialam jeszcze jeden powod do strachu, ale trzeba walczyc. ja jestem przykladem ze mozna to pokonac- nie mam schizofrenii, chociaz panicznie sie jej balam, nadsluchiwalam glosow, zastanawialam sie czy sa prawdziwe czy moze tylko ja je slysze itd itd. a jednak chyba jestem normalna skoro pisze tego posta w miare skladnie. po pismie schizofrenika od razu byscie sie zorientowali ze cos jest z nim nie tak. z nami wszystko ok tylko mamy okropne leki.
  18. ok moze niektore osoby dobrze reaguja na leki ale nie jest to regula i wiekszosci jednak niestety nie pomagaja albo pomagaja tylko troche wiec nie mozesz pisac ze pewne jest ze te osoby sa chore bo nie przyjmuja lekow. pozdrawiam
  19. jovita wybacz mi ale troche bzdury wypisujesz to nie jest prawda. wiem bo mialam praktyki w szpitalu psychiatrycznym na studiach i pamietam co nam mowili specjalisci , poza tym mam wujka chorego na schizofrenie. na ta chorobe tak na prawde nie ma lekarstwa. te leki ktore oni biora oraz elektrowstrzasy tak na prawde w wiekszosci przypadkow nie daja duzo. wiem na przykladzie mojego wujka. zachorowal jak byl bardzo mlody i nic nie daly ani wstrzasy ani leki (ktorych nie chcial brac, ale na poczatku mu je na sile podawali). psychiatrzy sami nie wiedza jaka jest przyczyna schizofrenii a leki sa w wiekszosci uspokajajace. nadal nie ma "cudownej puigulki" aby ta chorobe wyleczyc. poza tym wierz mi ona JEST STRASZNA. wystarczy spojrzec na chorego czlowieka, ktory nie ma zycia, nie ma rodziny a ludzie sie od niego odsuwaja. co do genetycznych sklonnosci to tez nie jest to udowodnione. moj wujek jest chory ale nie znam nikogo innego chorego w mojej rodzinie. a tak na marginesie to NIE MACIE SCHIZOFRENII!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  20. mi ostatnio "doswiadczona lekarka " i do tego taka ktora szkoli innych powiedziala po zrobionym badaniu ze podejzewa u mnie raka piersi!!!! i co sie okazalo ? ze nic nie mam, wszystko jest jak najbardziej w normie, ale to co przezywalam przez kilka dni czekajac na wizyte w szpitalu onkologicznym przebilo nawet nerwice. ten twoj lekarz to jakis konowal, sorry ale nawet jakbys mial hipotetycznie ta schizofrenie to ona nigdy w zyciu nie moze ci mowic ze ja u ciebie podejrzewa!!!! jeszcze do tego wiedzac ze ma do czynienia z hipohondrykiem , jak najszybciej radze zmienic lekarza bo konowalow u nas nie malo. ja mam wujka chorego na schizofrenie, mialam tez praktyki w szpitalu psychiatrycznym i uwierz mi to sa ludzie na prawde ciezko chorzy i do glowy im nie przyjdzie zeby chodzic do psychiatry i sie leczyc, oni nigdy nie chca brac lekow, poza tym maja mnostwo charakterystycznych objawow ktore widac golym okiem. wiem co zanczy bac sie schizy, tez to przechodzilam ale najgorsze w tym momencie to sie wkrecac. jakby czlowiek sie tak wkrecal we wszystkie choroby to by mial je wszystkie po kolei, zwlaszcza sugerujac sie internetem gdzie jest mnostwo niefachowych artykulow.
  21. duskfal mam pytanie co do tych glosow w myslach. czy ty je slyszysz tak jakbys slyszal radio albo jakby ktos mowil czy tylko "slyszysz" w sensie natloku mysli, bo kazdy w pewnym sensie "slyszy mysli" tzn po prostu mysli o czyms. bethi to samo pyt do Ciebie i te omamy jak wygladaja? na pocieszenie powiem WAM ze mam w rodzinie chorego na schize i on za zadne skarby nie chcial nigdy sie z tego leczyc, nie mowil o tym i nie wyzalal sie nikomu, prawdopodobnie nie widzial roznicy miedzy omamem a rzeczywistoscia, za to bylo to oczywiste z punktu widzenia ludzi ktorzy byli przy nim. znam to uczucie o ktorym piszesz. czujesz jakby zaraz mialo sie stac cos najgorszego, jakby twoj mozg mial zaraz zwariowac, jakbys balansowal na granicy normalnosci i psychozy i cos Cie pchalo w ta druga strone, wszyscy ludzie, swiat nagle traci na wartosci, nie "czujesz " go. ja czuje sie teraz w porzadku, mialam kiedys takie same mysli jak Ty duskfal i wierz mi to jest do pokonania i nie zwariujesz, nic Ci nie bedzie, ale musisz znalezc i "leczyc" tego przyczyne, a przyczyna tkwi w powaznych problemach z samoocena, z ulozeniem swojego zycia i ze sprzecznosciami w Twojej glowie. byc moze jak ja tkwisz (ja juz nie tkwie) w czyms co Cie dobija, nioe pozwala Ci byc szczesliwym w zyciu ale juz sie do tego przyzwyczailes albo boisz sie podjac odwaznych krokow aby to zmienic.
  22. agapla masz racje ze wyzwalaczem moze byc alkohol, chyba wtedy gdy pije sie go zeby zagluszyc problemy. tak bylo w moim przypadku choc do konca nie bylam swiadoma ze pije zeby nie myslec o czyms. potem te problemy sie kumuluja i wychodzi wszystko ze wzmozona sila. mi sie to na dobre zaczelo w wakacje w zeszlym roku, skonczylam znienawidzone studia i opijalam to dzien w dzien, do tego jeszcze powodem do picia byly same wakacje. jednego dnia nie pilam bo sie jakos zle czulam i stwierdzilam ze zrobie sobie przerwe bo ile mozna, mialam wtedy pierwszy mega atak. najgorsze ze nie wiedzialam co to jest a bylam wtedy sama w domku, bo moja rodzina balowala do rana. koszmar!! potem juz mialam ataki codziennie po kilka razy , myslalam na poczatku ze to reakcja na alkohol , nie wiedzialam nic o nerwicy. nie pilam jakies 2 m-ce nic bo balam sie. potem juz zaczelo mi przechodzic powoli. teraz pije czasami i nic mi sie nie dzieje. (oczywiscie leczylam nerwice tzn psycholog + radykalne zmiany w moim zyciu, mysle ze glowne przyczyny zostaly wyeliminowane). ostatnio tylko na urodzinach mojej kuzynki wypilam za duzo, ale na prawde duzo i potem zdychalam przez 2 dni, w nocy mialam lęki, nie moglam spac. wogole to ostatnio mi sie przypomnialo ze chyba mialam atak paniki jak bylam jeszcze dzieckiem i mielismy w szkole szczepionki, a moja mama (panikara) nagadala mi ze jakbym sie zle poczula to mam od razu mowic itd. a mi to chyba tak utkwilo w glowie ze rzeczywiscie si e zle poczulam , zrobilo mi sie slabo i niedobrze, a ta szczepionka nie powoduje takich reakcji organizmu. . .
  23. nerwica jest uleczalna!! moj chlopak mial ataki lękowe kilka m-cy po smierci bliskiej osoby kilka dobrych lat temu i mu przeszlo. teraz jest okazem zdrowia i optymizmu...
  24. sluchajcie - nerwica nie odbiera zadnych marzen!! ja tez mam troche problem z podrozowaniem, chociaz jest juz o niebo lepiej, prawie ok. jak bylam w ciezkim stadium nerwicy postawilam wszystko na 1 karte- polecialam do mojego chlopaka samolotem sama, pierwszy raz w zyciu w samolocie. mialam rozne mysli- ze dostane tam na gorze ataku paniki, ze mi bedzie niedobrze, krecilo mi sie w glowie na sama mysl. miesiac przed lotem nie moglam spac bo ciagle o tym myslalam, wiedzialam jednak ze musze to zrobic zeby sobie samej udowodnic i przekonac sie - co bedzie jak jednak polece, co sie stanie i czy moje lęki sa uzasadnione. oczywiscie okazalo sie jak zawsze ze strach ma wielkie oczy. polecialam, troche sie nastresowalam ale bylo ok, dalam rade, a spowrotem juz nie panikowalam w samolocie. inez3 ja mam podobna sytuacje do twojej, bo tez bylam wychowywana pod kloszem, ale sie wyprowadzam do innego kraju. wiem ze inaczej sie nie przekonam ze ja sama jestem cos warta-ja umiem cos zalatwic i umiem zyc normalnie bez parasola ochronnego mamy. byc moze boje sie wejscia w doroslosc, utraty tego parasola, pod ktorym zawsze moglam sie schowac i zawsze moglam powiedziec ze jestem tylko dzieckiem i moge sie mylic. teraz jestem dorosla i trzeba brac zycie na wlasne barki, boje sie tego, chociaz coraz bardziej z tym oswajam. wiem jedno- nie mozna dac sie ograniczyc nerwicy, nie mozna z jej powodu rezygnowac z upragnionego wyjazdu bo wtedy lęk sie jeszcze bardziej powieksza. najgorszy jest lęk przed czyms co jest za czarnymi drzwiami, jezeli jednak otworzymy te drzwi i wejdziemy okaze sie ze nic tam nie ma strasznego, jezeli natomiast bedziemy patrzyc sie na nie i zastanawiac co tam najgorszego moze byc to lęk nas nie opusci. wiem ze to bardzo ciezkie ale co innego pozostaje? przeciez nikt nie chce marnowac sobie zycia a ma sie je tylko jedno, trzeba o nie walczyc .
×