
marmarc
Użytkownik-
Postów
397 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez marmarc
-
Dziś odbierałem dowód osobisty w urzędzie - trzeba było się dwa razy podpisać - niestety - pojawiło się drżenie głowy i rąk... a już tego nie było.
-
Myślę, że byłabyś ciekawym materiałem dla psychoanalityka - silne reakcje w bardzo określonych sytuacjach - z tego co zrozumiałem wpadasz w histerię, bo masz zmienić na jakiś czas miejsce pobytu. Nie wiem co się wydarzyło na tych "koloniach" - ale może ta jakiś uraz, który z Ciebie nie może "wyparować"...?
-
Na dzień dzisiejszy Wielkanoc nie jest dla mnie dołująca, w przeciwieństwie do Bożego Narodzenia. Potwierdzacie to?
-
DeTrapo: Myślę, że trafność mojej oceny Twojego przypadku może wynikać z pewnych podobieństw między nami. Choć ja na pewno nie jestem takim jak Ty arystokratą, raczej zubożała szlachta skrzyżowana z chłopstwem, ale dużo takiego myślenia we mnie było (i jest). Tyle że ja zwalam winę na fobię społeczną, która mi miała uniemożliwić rozwinięcie skrzydeł i zrobienie "kariery"... Rozwiązaniem nie jest na pewno całkowita bierność i bezczynność, ale trzeba też pamiętać, że się wyżej pępka nie podskoczy, a życie w zawiści i zazdrosci w stosunku do tych, którym się "udało", życie w rozgoryczeniu i żalu do siebie, innych, do losu, choroby czy przeznaczenia, też do niczego nie prowadzi, a tylko pogarsza nasz stan, i uniemożliwia albo utrudnia osiągnięcie tego, co osiągnąć byśmy mogli. myślę, że takie myślenie do niczego dobrego Cię nie zaprowadzi... Jaśnie Panie Hrabio de Trapo
-
Spis zachowań bardzo przydatny, ale czy komentarz nie jest trochę dwuznaczny? I pesymistyczny zarazem... Czy specjaliści nie mówią, że ukrywanie lęków to najgorsza droga do pozbycia się ich? Wolałbym, żeby mi się po prostu nie chciało przygryzać warg czy unikać kontaktu wzrokowego, albo trząść nogą, albo łapać za nos, pocierać brew itp. Często - jeśli warunki pozwalają - staram się w towarzystwie opanowywać różne takie nieeleganckie odruchy i zachowania, ale to raczej tylko działanie doraźne, z nerwicy chyba nie leczy.
-
mam nadzieję, że przesadzasz chociaż trochę w swoim opisie, ale poza tym to wszystko może być efektem nerwicy, jak najbardziej.
-
OK. pewnie że w wielu przypadkach fizyczne opuszczenie domu może być warunkiem koniecznym osiągnięcia normalności, ale nikt mi nie powie, że jest to warunek wystarczający, że przez sam fakt wyjazdu i zamieszkania gdzie indziej wszystko się samo wyprostuje.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
marmarc odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Myślisz że dasz radę uczyć się dalej czy po liceum planujesz zacząć pracować? -
walcz i nie poddawaj się - ja różnie miałem - było i tak - i to chyba już na 3-cim roku, że wróciłem z wakacji w takim stanie, że na zajęciach siedziałem jak z drewna wystrugany. Im było mniej ludzi na sali tym gorzej, Jeden wykładowca aż mnie po ramieniu poklepał, bo widział chyba, że coś jest nie tak...Bywało, że bałem się w pubie piwo zamówić, biletu do kina kupić się bałem, taksówkę zamówić ...dwudziestoparoletni facet .... no i to drżenie rąk czy głowy w różnych sytuacjach.... Ale nie można się wycofywać.
-
a ja wam dopowiem, że najważniejsza jest chyba niezależnośc emocjonalna - można mieszkać w jednym domu i mieć dobrze i harmonijnie "rozdzielone" życie z rodzicami, a można wyjechać na koniec świata i wlec ze sobą jakieś poplątanie, napięcia, konflikty i w koło macieju je "w głowie" przerabiać - ale oczywiście w pewnym oddaleniu geograficznym jest chyba łatwiej, bo przynajmniej jakaś część czynników "konfliktotwórczych" odpada.
-
Mój problem jest chyba taki, że jestem ostrożny wobec nie tych co trzeba, i naiwnie ufający tym co nie trzeba - tak mi się przynajmniej wydaje.
-
dzięki nerwicy każdy dzień bez lęku jest cudownym dniem
marmarc odpowiedział(a) na Kasia30 temat w Kroki do wolności
Myślę, że zozumieliśmy się co do treści naszych postów, ale nie co do znaczenia naszych postaw wobec nerwicy. Ja swego posta pisałem niejako w jednym ciągu z (dwoma chyba) wcześniejszymi postami krytykującymi doszukiwanie się pozytywów w nerwicy. Może za ostro potraktowałem wasze stanowisko. Ale generalnie chodziło mi oto, że najlepiej w ogóle nie mieć nerwicy, niż cieszyć się od czasu do czasu "ulgą" i mieć wtedy przedsmak tego, jakby wyglądało życie, gdyby tego cholerstwa nie było. Jeśli mi powiecie, że to przecież oczywiste jest, to mogę wam odpowiedzieć, że to również oczywiste, że ulga oznacza, że jest choć na chwilę lepiej niż było, gdy jeszcze ulgi nie było, więc też nie ma tu się nad czym rozwodzić. I nic pozytywnego ze strony nerwicy nie widzę. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
marmarc odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
a jakiej muzyki lubisz słuchać? -
myślę, że Twoje obecne życie Ci nie odpowiada i nie masz za wiele nadziei że w przyszłości się polepszy, Z kolei - ponieważ miałeś, jak to sam oceniasz, w młodości cały wachlarz możliwości do wyboru, z których mogłeś wybrać tylko cześć, masz teraz do siebie pretensje, że wybrałeś nie to co trzeba, i teraz ponosisz tego smutne konsekwencje. Dodatkowo masz poczucie winy że zawiodłeś rodziców, którzy w Ciebie zainwestowali, a ty okazałeś się "nietrafioną" inwestycją. I w ogóle - masz poczucie winy wobec społeczeństwa, bo w planach miałeś odgrywać jakąś ważną społecznie rolę - np. być ordynatorem kliniki kardiologicznej albo szefem prokuratury czy sędzią - słowem miałeś być kimś. Rozumiewm, że to wszysko jest dla Ciebie problemem, nawet jeżli to wszystko sobie tylko wmówiłeś, a rzeczywistośc jest inna. Ale czy to znaczy że masz nerwicę? Napisz czemu myślisz, że masz nerwicę?
-
i na studia już na pewno nie dasz rady wrócić?
-
myślę, że masz po prostu fobię społeczną i stany depresyjne - pewnie jeszcze niezbyt silne, i oby silniejsze nigdy nie były... ogólne rady to takie, by za wszelką cenę nie wycofywać się z życia, ale skoro musiałaś porzucić studia, to sytuacja jest/była poważna, więc trudno coś radzić. Z fobią społeczną wiąże się skłonność do stanów depresyjnych - potwierdzam z własnego doświadczenia.
-
teraz ja przyznaję rację Róży. My tu chyba o różnych rzeczach piszemy, i stąd nie możemy się dogadać.
-
ja znam bezpośrednio przypadek człowieka po zawodówce, który skończył kurs obsługi koparki, ale wyrzucili go z roboty bo nieumiejętnie obsługiwał tą maszynę i coś zniszczył, a on mówił że to przez nerwicę, że chodzi do psychologa, że z byle powodu zaczyna się trząść - więc nie upraszczajcie tak sprawy. Niezależnie od wykształcenia, oczytania itp. każdy normalny człowiek jest w stanie stwierdzić, że jest coś nie tak z jego reakcjami i emocjami, że np. spać nie może, czuje lęki. Tyle, że może nie wiedzieć, że to sie nazywa nerwica, ale np. pomyśli, że to opętanie i pójdzie z tym do księdza powiedzmy (mam nadzieję, że już takie przypadki należą do rzadkości).
-
dzięki nerwicy każdy dzień bez lęku jest cudownym dniem
marmarc odpowiedział(a) na Kasia30 temat w Kroki do wolności
no właśnie - piszesz "ulga" - to nie jest jakaś przyjemność odpoczynku, jak po wysiłku sportowym itp. Jak się ludzie zbierają w szatni po treningu to nie mówią, że teraz doznają "ulgi", są zmęczeni, może zmordowani nawet, ale to wszystko jest dla nich przyjemność, nie ulga. Ulga jest przeciwieństwem jakiegoś ucisku, bólu, psychicznego albo fizycznego cierpienia po prostu. Nie ma się co dziwować nad "ulgą" jak nad cudem jakimś - trzeba walczyć z cierpieniem. -
Na pewno potrzebna jest cierpliwość, takt, umiar, tolerancja dla różnych niecodziennych zachowań czy reakcji. Może mógłbyś pomóc w ustaleniu przyczyn i ich eliminacji. Ludzie z takimi problemami tracą często asertywność i pewność siebie - spróbuj pomóc w odbudowaniu poczucia własnej wartości. Bądź wyrozumiały, nie narzucaj się, ale i nie opuszczaj tej osoby kiedy będziesz jej potrzebny. Cały problem w tym, że taki ktoś często sam nie wie czego chce, a cierpienie dodatkowo może powodować zgorzkniene, niechęć, wyniszczenie wnętrza chorego. Może inni forumowicze coś dopiszą...
-
Piotrek: Przez sam fakt nerwicy "nie widzimy więcej niż inni", to nerwica nasz oszukuje, zniekształca nam odbiór rzeczywistości, wywołuje w nas niewspółmierne do faktów myśli, emocje czy reakcje somatyczne organizmu. Zdaniem specjalistów nie można porównywać "wrażliwości" człowieka z nerwicą do wrażliwości artystycznej itp. To nie to. Oczywiście można np. być artystą i mieć nerwicę, ale nie dzięki nerwicy, jeśli już to - pomimo nerwicy. Nerwica może uniemożliwić pracę, zabić siły twórcze, doprowadzić do wypalenia. Nerwica może prowadzić do egzaltacji, manii, ale to nie wnosi nic pozytywnego. W szkole średniej dziwnym jakimś trafem zostałem wybrany jako członek drużyny biorącej udział w "teleturnieju". Tzn. siedzieliśmy na takiej jakby scenie na sali gimnastycznej i na oczach całej szkoły odpowiadaliśmy na różne zagadki - to była taka zabawa z okazji jakiegoś dnia kobiet czy nauczyciela. Trwało to wszystko trochę. Ja potem dostałem krwotoku z nosa. Czy dlatego dostałem tego krwotoku że "widziałem więcej niż inni" - nie. Dostałem go ze stresu najprawdopodobniej. Nie za bardzo wiem do czego taki krwotok może się w życiu przydać i jak on moje życie ewentualnie ubogacił.
-
Według mnie nerwica to jest problem, choroba, cierpienie. Zabiera mnóstwo energii i czasu, który można by efektywnie spożytkować. Nerwica ogranicza, męczy, sprawia, że przepadają nam szanse życiowe, nie pozwala pracować, uczyć się, radzić sobie z codziennością. Zniekształca odbiór rzeczywistości. Może prowadzić do depresji. Nie mówiąc już, że startujemy z gorszej pozycji do życiowej rywalizacji ze zdrowymi. Nie wiem gdzie wy widzicie tyle pozytywów w nerwicy.
-
Za pośrednictwem postów na forum nikt odpowiedzialny nie udzieli Ci rady typu: walcz, walcz, choćbyś już tylko żyła dzięki prochom i odchodziła od zmysłów, albo też: daj sobie spokój, widać Twoja psychika nie daje sobie rady z takim obciążeniem intelektualnym, lepiej znajdź sobie spokojną pracę, bo jeszcze skończysz w psychiatryku. Obawiam się że tu trzeba metody prób i błędów. Tu nie znamy definicji fukcji i jej dziedziny, kiedy z góry wiadomo, że danego elementu nie można brać pod uwagę jako jej argumentu. Zjawisko ludzkiego psychizmu, (dzięki któremu zresztą tu sobie piszemy na tym forum) to sprawa dynamiczna, złożona. Często czynnik, zdawałoby się o niewielkiej sile,może wywołać jakiś gwałtowny zwrot, szczególnie u ludzi o zaburzonej równowadze (a więc min. piszących na takie fora...). Słowem - niezwykle trudno coś radzić. Pytaj specjalistów, ale niekoniecznie takich co tylko piszą recepty. Ale, ale - czy ty zastanawiałaś się nad przyczyną Twego stanu? Podobno im człowiek bardziej inteligentny, tym łatwiej z nerwicą mu sobie poradzić.
-
Myślę, że choroba jest wtedy kiedy bardzo trudno funkcjonować w społeczeństwie. Jak ktoś ma fobię społeczną, jak ognia unika kontaktów z innymi, trzęsie się jak musi coś podpisać w banku i nie potrafi nawiązywać kontaktu z nieznajomymi, i mówi że jest "samotny w tłumie" to oznacza to coś innego niż kiedy mówi to wrażliwy i oczytany handlowiec czy dyrektor firmy. Sokrates chyba nie miał nerwicy, a na pewno czuł się "samotny w tłumie". Jednocześnie mogą być chyba takie nerwice , które nie utrudniają tak bardzo kontaktów z ludźmi, i wtedy można pewnie być samotnym na sposób Sokratesa...., czyli czuć się samotnym w tłumie nie z powodu nerwicy, ale "intelektualnej odmienności". (alem napisał, pora spać, dobranoc)
-
nie wiem w jak poważnym stanie jest ta osoba, ale stawiasz sprawę tak ostro i kategorycznie, że "strach się bać"... nie wiem tylko czy nerwica i deprecha zechcą Cię posłuchać.... Pozdrawiam