
marmarc
Użytkownik-
Postów
397 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez marmarc
-
Nie ma innej rady jak trenowanie się i jeszcze raz trenowanie. Olać totalnie to co inni o tobie pomyślą. Praca jest tu dobrym rozwiązaniem, bo zmusza nas do wchodzenia w "trudne" sytuacje. Taka darmowa terapia grupowa, a dodatkowo są za to jakieś pieniądze. Nie przejmuj się tym jak wypadasz na rozmowie kwalifikacyjnej - każdy ma prawo byc wtedy zdenerowowany. Jeśli nie zatrudnią cię - trudno, ale nie rezygnuj sam tylko dlatego, że ty uważasz, że źle wypadłeś. Podobnie z pierwszymi dniami w pracy - walczyć i olać co kto może pomyśleć.
-
jeśli tylko cynik, to nie jest najgorzej. W cyniku coś tam się jeszcze tli. Gorzej jak mistyk-ekstatyk zostanie nihilistą. "Filozofia to stałe kroczenie nad przepaścią" (E. Stein)
-
czyli niepotrzebnie jestem taki ostrożny? jednak myślę, że takie internetowe przyjaźnie mogą byc lekarstwem gorszym od choroby.
-
Chciałbym poruszyć sprawę nawiązywania bliskich kontaktów z nieznajomymi za pośrednictwem interentu - głównie chodzi mi komunikatory (GG itp) oraz e-mail. Ja zawsze byłem zdania, że nie należy utrzymywać w ten sposób bliskich znajomości, jeżeli się w międzyczasie nie spotkało na "żywo" z daną osobą. I jestem temu postanowieniu wierny, tzn. nie utrzymuję bliskich, bezpośrednich i regularnych kontaków przez sieć z osobami, których "na oczy" nie widziałem. Co o tym sądzicie? Uważam, że właśnie w naszym przypadku sprawa jest dosyć ważna, bo mamy w większości problemy z "poprawnymi" relacjami z innymi ludźmi, jak również często narzekamy na samotność. mrc.
-
Samo stawianie sobie pytania :kim się jest? to już połowa sukcesu. A i obawiam się też, że to wszystko, co w tym życiu możemy z tym problemem zrobić.
-
Samo stawianie sobie pytania :kim się jest? to już połowa sukcesu. A i obawiam się też, że to wszystko, co w tym życiu możemy z tym problemem zrobić.
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
marmarc odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
nie ma się czego wstydzić, tak myślę. poczucie winy jest zupełnie nie na miejscu. Wstydzić to byś się miała czego, jakbyś np. na imprezie wypiła 3 drinki za dużo i usiadła koledze z pracy na kolanach. -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
marmarc odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
nie ma się czego wstydzić, tak myślę. poczucie winy jest zupełnie nie na miejscu. Wstydzić to byś się miała czego, jakbyś np. na imprezie wypiła 3 drinki za dużo i usiadła koledze z pracy na kolanach. -
nie wiem czy nasze dywagacje coś tu pomogą, ale nie mogę się powstrzymać, żeby nie dodać swych trzech groszy do porównania depresji i nerwicy (fobii). Wydaje mi się, że depresja jest czymś "głębszym", tzn. opanowuje "całego" człowieka, cały "umysł", wszystkie wrażenia odbieramy przez jej "filtr", a raczej odbieramy coraz słabiej. To się utrzymuje w miarę jednorodnie, wypełnia, zabarwia całe wnętrze. Natomiast objawy czy ataki fobii pojawiają się w określonych okolicznościach - może to być częściej lub rzadziej, ale nie 24 na dobę przez kilka miesięcy. I nigdy nie dotyczy "całego człowieka". Przed nerwicą/fobią zwykle można gdzieś się schronić, uciec (co wcale nie jest dobre), depresja zawsze jest z chorym, dopóki sama nie odejdzie. Mrc.
-
najgorzej jest kiedy np. w czasie urlopu złapie dłuższy spadek nastroju - praktycznie cały urlop na straty. A jak pracujesz na etacie, to masz terminy z góry ustalone.... i nic nie poradzisz.
-
Oj , skąd ja to znam. Wtaj w klubie. Moje rady to ciągłe trenowanie się, czyli wystawianie na sytuacje, których chcemy unikać. Ale to wszystko jest trudne. Wiadomo. Ja się z tym męczę od dziecka, raz jest lepiej , raz gorzej. Trzeba próbować. Gratuluję odwagi rozpoczęcia poszukiwań lekarza. Może gdybym mieszkał w większym mieście też bym się zdecydował - terapia grupowa pewnie byłaby dobra.
-
Nie można mieć wszystkiego, nigdy. Trzeba się starać żyć, jakby się niczego nie miało, choć przez sekundę. Chcieć mieć wszystko to niedorzeczność...
-
1. Wykształcenie w sensie zdobywania kolejnych papierków, dyplomów, tytułów, certyfikatów to oczywiście nic nie znaczy i nic nie daje, choćby w tym sensie że ani człowiek od tego nie staje się mądrzejszy, ani nie ma się z tego większych pieniędzy. Pieniądze zależą od szczęścia i sprytu, a mądrość bierze się ze spotkań z mądrymi ludźmi, bezpośrednio lub przez książki, filmy itp. 2. Ja też się czasem dołuję, że nie jestem profesorem, prezesem, ministrem, dyrektorem czy biskupem, ale staram się tak nie myśleć, bo to nic nie daje, poza pogłębianiem depresji i nerwicy.
-
Przede wszystkim - nie namawiam nikogo, aby wiązał się z kobietą w celu udowodnienia komukolwiek czegokolwiek. To byłoby strasznie głupie, pomijając ocenę etyczną takiego postępowania. Moje rozważania dotyczyły kontaktów międzyludzkich w ogóle. Po drugie - to co piszę wynika po części z tego co usłyszłałem od innych, przeczytałem, ale w dużej mierze dotyczy to bezpośrednio mojego własnego życia. To ja mam świadomość, że czynię sobie krzywdę swoim postępowaniem. Że nie walczę tak jak mógłbym, że próbuję zwalić winę na geny, nerwy, depresje, nerwice, otoczenie itp. Życie w samotności, nawet izolacji, celibat to są na pewno wartościowe formy życia, ale ich wybór nie może wynikać z tego, że ktoś nie potrafi podejmować średniozaawansowanych relacji społecznych czy też nie wyobraża siebie w związku erotycznym, i w ogóle chce uciec od ludzi. Bo takie zachowanie przypomina ucznia, który z powodu słabych ocen przestaje chodzić do szkoły. Naturalnie - sprawą osobną jest możliwość wyleczenia z naszych przypadłości. Jeśli takie wyleczenie nie jest możliwe, to mamy ...przechlapane. Ale z drugiej strony - popatrzcie na niepełnosprawnych sportowców, tancerzy na wózkach itp. Pewnie - to się może wydawać przykre, ale ci ludzie jednak walczą, starają się być aktywni mimo swych ułomności. To znich trzeba brać przykład.
-
Przepraszam, że cytuję sam siebie, ale chcę zachować kontekst. Ano taką, że uciekamy od naszych prawdziwych problemów, leczymy objawy, a nie przyczynę "choroby". Idziemy po najmniejszej linii oporu... Uważam, że jeśli ktoś ignoruje czyjąś serdeczność, sympatię czy tylko zainteresowanie to źle robi. Wszystko jedno czy uśmiecha się do niego dziecko, dziewczyna czy staruszka. ale je nie mówię tu o amorach, tylko o braku kontaktów towarzystkich, albo poważnych problemach w nawiązywaniu i utrzymywaniu tych kontaktów z innymi ludźmi. Naturalnie amory mają z tym związek, ale to może zostawmy na później. też nie lubie tego słowa bo nie wiadomo co ono oznacza... To bezsporny fakt. Ale my próbujemy dociec czemu tak się dzieje, jakie są tego głębsze przyczyny, i czy takie postępowanie jest dla nas złe czy dobre, a także na ile to jest nasz osobisty wybór, a na ile robimy tak bo nie mamy innego wyjścia, albo bo takie wyście jest dla nas (albo wydaje się nam że jest) stosunkowo najłatwiejsze.
-
ja mam taką prywatną teorię, że na prawdziwą samotność mogą sobie pozwolić tylko ludzie bez wiekszych problemów z utrzymywaniem kontaktów z innymi. Podobnie, np. celibat jest dla tych, co nie mają żadnych problemów w obszarze życia seksualnego. Zatem - jeśli wybieramy samotność, bo źle nam z innymi, bo wmawiamy sobie, że inni nas nie interesują, że są nam niepotrzebni, że z kontaków z innymi nic dla nas nie wynika - robimy sobie wielką krzywdę - ale cóż... mrc.[/url]
-
Spróbuje dodac woje "3 grosze", podsumowując trochę: Z pewnością nauka nie ma w tej chwili jednolitego poglądu na przyczyny powstawania nerwic lękowych. Obok dwu skrajnych stanowisk - od tego, że zawsze jest to choroba nabyta, zwykle w dzieciństwie, do tego, że za wszystko odpowiadają geny, można mówić o poglądach wskazujących, że do pojawienia się nerwicy potrzebne jest złożenie przczyn genetycznych i śrdowiskowych. Obawiam się że szybko naukowcy nie dojdą w tej sprawie do porozumienia. Z pewnością rozwuj badań w zakresie neurologii i w szczególności budowy i funkcjonowania mózgu będzie wyjaśniał coraz więcej. Teorie dowodzące genetycznych uwarunkowań fobii pojawiły się chyba w sumie niedawno. Ale - żeby nie szukać daleko - przypatrzcie się teoriom mówiącym o przyczynach powstawania skłonności homoseksulanych - też pojawiają się publikacje wskazujące na genetyczne przyczyny takich skłonności, a jednocześnie wiele (większość?) teorii mówi o tym, że to się pojawia w wyniku niewłaściwego wychowania, złych relacji z otoczeniem itp. Obawiam się że na tym forum tego problemu nie rozwikłamy. Dobrze byłoby natomiast, żeby sie nawzajem informować o publikacjach czy innych informacjach na temat najnowszych wyników badań na temat przyczyn powstawania nerwic. Miałbym pytanie, czy mowa jest tam o fobiach, czy o nerwicach w ogóle - bo ja spotkałem się z tym chyba tylko w odniesieniu do fobii. W ramach moich prywatnych przemyśleń, chciałbym zwrócić uwagę, że lęk to przeżycie, które odziedziczyliśmy po naszych przodkach sprzed milionów lat. Z całą pewnością zwierzęta doznają czasem lęku. A zatem z pewnością zdolność jego przeżywania jest przekazywana genetycznie. A zatem chyba coś musi być na rzeczy, że geny wpływają na zaburzenia w tym zakresie..
-
1. nie demonizuj niczego co robisz 2. próbuj przestać, nie załamując się tym że sie czasem nie uda. a generalnie co robisz w życiu - praca - nauka?
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
marmarc odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Jak ogólna nadpobudliwość ma się do nerwicy? czy uważacie że jesteście nadpobudliwi? Zbyt szybko czy zbyt intensywnie reagujecie na różne bodźce czy wrażenia w porównaniu z innymi? Bo ja tak... mrc. -
A czy np. istnieją terapeutyczne metody lecznia lęku wysokości albo przestrzeni? Mam na myśli przypadki naprawdę ciężkie - np. Tuwim bał się sam zejśc po schodach we własnym domu...
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
marmarc odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Myślę, że choroba to choroba, wszystko jedno czy fizyczna, czy nerwowa, czy psychiczna. Psychiczne zresztą są chyba najgorsze. Cierpienie jest cierpieniem, wszystko jedno jakie ma źródło. Jest bardzo szczególnym doswiadczeniem, tzn. takim którego szczególnie sie nie chce przeżywać. Dziś juz nawet teologowie chrześcijańscy mówią, że Bóg nie zsyła cierpienia, że ono wcale nie musi "uszlachetniać". Tu, na ziemi, chyba nigdy nie znajdziemy dobrej odpowiedzi "Po co?". Podoba mi się to porównanie z kołem ratunkowy i umiejętnością pływania. Jest bardzo bliskie moim własnym odczuciom. Niektórzy musza walczyc z całych sił, żeby w ogóle utrzymac sie na powierzchni, inni przepływają obok luksusowym jachtem, na którym zabawa trwa w najlepsze. -
Wszystko co mogę ci poradzić, to starać się za wszelką cenę uczestniczyć w życiu. Jak w kościele stoisz sobe albo siedzisz, to też się trzęsiesz? Albo jak chodzisz po sklepie? Jeśli chodzi o jazde samochodem, to najgorzej jest z włożeniem kluczyka, ale na nauce jazdy kluczyk zwykle już siedzi w stacyjce. (ja prawko mam juz dawno za sobą, ale sam chyba dwa razy prosiłem obsługujacego stację benzynową żeby mi otworzył korek do paliwa - coż - pewnie facet pomyślał, że dałem dzień wcześniej w gaz, i tyle....). Staraj się za wszelką cenę uczestniczyć w życiu - gwiazdą hollywoodu nie będziesz (chociaz kto wie?), ale drobnymi w sklepie zapłacisz bez problemu, no może czasem jakas moneta spadnie na ziemię. I tyle. Zrób sobie taką zabawę - mam zawsze kupe drobniaków i zawsze jak to możliwe płacę drobnymi. Na początku będzie ciężko, ale taki trening może pomóc. A można zapytac o plany - studia, praca?
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
marmarc odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
dla człowieka potrzebne są podobno dwie sprawy: musi czuć przynależnośc do jakiejś społeczności i musi miec poczucie że ma jakiś, choćby minimalny wpływ na otoczenie. Ale chciałbym poruszyć inną sprawę. Otóż wydaje mi się, że już u dzieci w przeszkolu (tak przynajmniej sam to pamiętam) można już dostrzec, że jedne boją się innych ludzi (i dorosłych i rówieśników, a przynajmniej mają trudności np. we włączeniu się do zabawy z innymi, albo z póśjciem do sklepu żeby kupić lizaka). Na tym etapie trudno mówić, że te które sobie z tym nie radzą (jest ich napewno znikoma mniejszość) mają taki problem, bo nie czują satysfakcji z pracy albo przez brak wysiłku fizycznego. W tym wieku trudno tak to uzasadnić. Mówiąc krótko - wydaje mi się, że z wiekiem objawy się zmieniają, ale problem jest ten sam, i musi być głęboko zakorzeniony, bo pojawia się już w wieku przedszkolnym. -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
marmarc odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
tylko, że (jak już gdzieś o tym pisałem) mamy tu do czynienia z takim błednym kołem - mając nerwicę trudno mieć satysfakcję z tego co się robi, nie mówiąc już, że warunki na rynku pracy są takie, że trzeba brać co jest i jeszcze dziękować i się cieszyć, że ma się za to parę złotych. No a poza tym i tak w końcu, nawet po świetnie przeżytych paru miesiącach, waracją lęki, zmienne nastroje. A z drugiej strony, takie poczucie wartości trzeba mieć niezaleznie od tego co się akurat robi, czy jaką się ma funkcję w społeczeństwie. Tak myślę. Inaczej takie poczucie wartości jest niewiele warte. Ono musi być głęboko zakorzenione, a nie wynikać z tego, że jestem akurat dobrym listonoszem czy księgowym, albo mniszką klauzurową czy prezenterką TV. Tak myślę. -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
marmarc odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Tylko jak wyrobić sobie takie poczucie? zupełnie nie wiem od czego ono u mni zależy, raz jest - raz go nie ma. Zaczynam wierzyć, że to sprawa genów, czy inna choroba. m.