od pewnego czasu czuję w sobie lęk i niepokój. przeżyłam dwa bardzo paskudne, toksyczne związki. od ponad roku jestem sama i dobrze mi z tym. jednak nie chcę być sama przez całe życie. moja sytuacja jest ogromnie skomplikowana a do tego doszedł lęk przed tworzeniem jakichkolwiek relacji z mężczyznami. nie chcę żyć samotnie a tym bardziej - w lęku. czy macie pomysł, jak się z tym uporać? nigdy nie miałam trudności w nawiązywaniu znajomości z mężczyznami. Tymczasem obecnie jestem bardzo wycofana, czuję mętlik w głowie, gdy rozmawiam z jakimś chłopakiem, powoduje to panikę, chęć ucieczki, schowania się. potęguje się to oczywiście, gdy chłopak jest dla mnie miły... no przecież nie wszyscy są patogenami! nigdy nie oceniałam ludzi, nie posiadam takiej umiejętności (i to też mnie zgubiło). nie sądzę, abym nabyła tej umiejętności. a przynajmniej - w zdrowych granicach (a więc jeśli już to robię - to poprzez pryzmat uprzedzeń i strachu!). nie chcę tak żyć.