tzw. brak instynktów samoobronnych... mnie szczególnie gubi nadmierna empatia i wręcz brak umiejętności oceniania. pakowanie się w relacje coraz bardziej skomplikowane i z osobami coraz bardziej niebezpiecznymi, z marginesu, maxymalnie zaburzonymi i skrajnie złymi - bo przecież nie mogą być tak źli do szpiku kości, bo przecież docenią moją troskę, bo być może będę im potrzebna - i będą mnie lubić itp itd... blech. na szczęście, jestem już świadoma tej mojej 'patologii' i niedługo zaczynam terapię, która ma nauczyć mnie trochę rozsądku i instynktów przetrwania... wierze, że się uda