Skocz do zawartości
Nerwica.com

IceMan

Użytkownik
  • Postów

    4 790
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez IceMan

  1. Chętnie ale warunki dojazdu mi raczej na to nie pozwalają, możliwe że bym dobre 4-5 godzin miał w jedną stronę zakładając że nie miałbym zbyt długich przesiadek (a w to wątpię niestety). I koszty Więc życzę miłego spotkanka i może się załapię z Wrocka od października
  2. IceMan

    zadajesz pytanie

    Jeśli to jest odpowiedź na moje pytanie....to ja jej nie rozumiem....... Widzę, że ktoś wykasował pewien post, było pytanie w stylu co chcesz osiągnąć w życiu czy jak żyć albo coś w tym rodzaju. Widocznie autor(ka) tego pytania wykasował(a) go kiedy już pisałem odpowiedź. Stąd nieporozumienie. Pozdrawiam
  3. IceMan

    zdublowane ogłoszenie

    Zostało już ogłoszone w miastach, subforum Nerwica Lękowa nie jest miejscem na takie ogłoszenia, usuwam.
  4. IceMan

    zadajesz pytanie

    Skończyć studia, znaleźć jakąś porządną i stabilną pracę, poznać cudowną kobietę, z którą spędzę resztę życia i tym życiem się razem z nią cieszyć Jaki jest dla Ciebie największy priorytet w życiu?
  5. Fajnie, a jak tam prawko, byłeś czy dopiero idziesz się zapisać?
  6. Nie no nie ma to jak mocny tekst o poranku a ten numer obozowy tak btw jakiś bardzo podobny do mojego nr indeksu na uczelni zbieg okoliczności? nanom1, ja do przeszłości raczej staram się nie wracać, nie wiem jak jest u Ciebie, u mnie to wspominając wiele rzeczy biorąc poprawkę na zakompleksienie jakie towarzyszyło mi w młodych latach pamiętam tylko najgorsze, najbardziej niemiłe rzeczy. Mooni, hej, dawno Cię nie było :]
  7. Polina, tylko się nie tnij, zresztą mchu i paproci też szkoda A ja dostałem już wytyczne na dzisiaj, mam 'rozmawiać' (nie ważne, że wykpiła już większość tematów - albo prędzej: wszystkie - o jakich mógłbym jej mówić, nic nie zostało do powiedzenia, nie chcę i nie mam co jej mówić), bo inaczej 'będzie źle'. HA! Nie-do-cze-ka-nie. Powoli zbieram się do tego żeby wyjść do kumpla, czy jej to będzie pasować czy nie. Najwyżej będzie potem awantura.
  8. Ostatnio zaczynam bić rekordy we wstawaniu. Na studiach spokojnie godz. 9, trochę posłuchałem muzyczki i wstawałem. A tutaj 11 i oczu nie mogę otworzyć a rekordowa godzina to 13:20 bodajże a potem łażę cały dzień jak na kacu ale dobudzić się wcześniej za cholerę nie mogę. A w ogóle to coś mnie dzisiaj nosi i nawet będę zdziwiony jak coś dzisiaj nie nawywijam w związku z moją domową sytuacją no chyba że K.O. zaliczę z jakiegoś powodu offtopic, ja ostatnio śpię po 10 h i nie wysypiam się Polina, trzeba przetrzymać tak jak pisze kitty341 albo do kontrofensywy mnie dzisiaj diabelnie kusi na to drugie Hmmm... przypomniałaś mi o mojej słabości do jaśków. kiedyś pojechałem na wakacje i nie było takowego i katastrofa, wywracanie się na lewo i na prawo przez 3 h, w końcu padłem ze zmęczenia widocznie (l. 20)
  9. Eee... misie są ok (źle jest jak ktoś do zaśnięcia 3 piw potrzebuje )... No ale ładnie tak mamę przez misia budzić? a co do mamy (teraz mojej), jaki mam wybór jak nie wytrzymywać? Po prostu muszę...
  10. I w takich sytuacjach zazdroszczę kumplowi posiadającemu worek treningowy pierwszorzędna sprawa... a w ogóle zamiast szpitalika jakieś Międzyzdroje na przykład? bethi, oby te 'Chincyki' tylko coś nie przekombinowały człowiek nerwica, powodzenia jutro
  11. Ehhh... siedzę w środowisku abstynenckim więc chwilowo jestem na przymusowej abstynencji. Walker... mniam
  12. Kiedyś moja walnęła tekstem (jeszcze w trakcie roku akademickiego), który wyraźnie dał mi do zrozumienia, że myśli, że pewnie chodzę non stop do akademika i tam jeszcze się z jakimiś panienkami zabawiam pewnie jakbym jej to teraz wypomniał to by się wypierała (tak jak się niektórych rzeczy np. w obecności babci wypierała), ale wrażenie takie zrobiła że myślałem że usiądę tam gdzie stałem nie no nie ma jak wyobraźnia. Najgorsze że siedzi w domu i (choć przykro to mówić o własnej matce) głupieje do reszty z tym swoim pedantyzmem, ojciec już się kompletnie podporządkował, więc jeśli się wkurzam na to, to mam praktycznie 2 osoby przeciwko sobie. A ten pedantyzm jest na tyle chory, że nawet sobie spokojnie w każdej chwili wyjść z domu i przyjść nie można. U mnie nie ma "wróć przed 22", choć to i tak śmieszne w sytuacji gdy mam 20 lat, u mnie jest tak że jeżeli jestem u kumpla co od kiedy mam wakacje zdarzyło się >2< razy to mam wrócić dokładnie o którejś godzinie, żeby się wpasować w jej dzienny plan, bo muszę przyjść, zająć jej łazienkę która jest potrzebna do wiecznego prania, płukania ścierek - baza wypadowa do pucowania całego domu, a zająć jej muszę łazienkę bo bez rytuału mycia (bo nie chodzi o zwykłe wymycie rąk które jest naturalną rzeczą, ale nie chce mi się tego opisywać) nie wejdę zupełnie NIGDZIE, bo nie wolno, bo pobrudzę. Wyjść też ciężko bo nawet do szafy mi po ubrania nie wolno zajrzeć, tylko trzeba czekać na łaskę, bo zawsze powie że nie ma czasu i samo wychodzenie gdzieś potrafi trwać nawet godzinę, dwie bo po prostu robi swoje i czasu nie ma i mówi że zaraz naszykuje. Zwykłe czynności są równie utrudnione, nawet nie mogę z kuchni skorzystać kiedy jestem głodny też z powodu tego pedantyzmu. Praktycznie niczego nie można dotknąć. Nie mam co robić już, może bym się pobawił paroma rzeczami które przywiozłem ze studiów, mam nowy router który trzeba skonfigurować, kilka innych rzeczy a nawet tego nie mogę ruszyć, bo wszystko musi przejść przez jej ręce i musi być wyczyszczone, a na razie od dwóch tygodni nie ma na to czasu. W ogóle strach się sprzed kompa ruszyć, bo tak potrafi się nagadać, albo co gorsza nawrzeszczeć, że człowiek prawie że odruchowo szuka tego wspomnianego nożyka albo tasaczka nikt mi nigdy tak nie podniósł ciśnienia ANI RAZ tak jak moja matka potrafi to robić kilka razy w tygodniu. Już marzę o tym żeby się studia zaczęły. I do tego ta pogoda, jakby było ładnie to może by mnie na zakupy ganiała, wtedy przy okazji mam szansę trochę z wakacji skorzystać, choćby kogoś kto jest w tym czasie dostępny odwiedzić, a tak to tu zwariować można. Uff... chyba trochę powietrza z siebie spuściłem. Dlatego lubię to forum, bo czasem można coś takiego z siebie wyrzucić, trochę lżej jest.
  13. Dziewczyny co prawda szkoda, ale nie może to wszystko niszczyć waszego związku. Nie dało się tej rodzinie przetłumaczyć, że tylko szkodę dziewczynie robią takim zachowaniem? Poza tym, jest ogólna opinia która raczej się sprawdza (przynajmniej nie zauważyłem ani jednego przypadku jej zaprzeczającego), że jeśli osoba grozi samobójstwem, to nie dojdzie ono do skutku. Albo skończy się na groźbach, albo na nieudanej próbie. A co do nękającej was rodzinki (nie powinna wtykać nosa w coś, co jest sprawą wyłącznie 3 osób) w ostateczności mamy Kodeks Karny i art. 191 a ogólnie to się zgadzam z Poliną.
  14. człowiek nerwica, i tak dużo zrobiłeś że zaszedłeś tam w takim stanie, nawet sporo wystałeś, to jest właśnie ta walka której nie rozumieją niektóre osoby na tym forum. Ja trzymam kciuki za to że się w końcu na to prawko zapiszesz już przecież byłeś blisko Polina, tasaczek... nie no dobra bądźmy poważni... mnie też moja potrafi do szału doprowadzić, ja nie chcę jeszcze rozkręcać awantury bo ona zahamowań nie ma, to przeduszę to w sobie ale i tak swoje odcierpię. Cierpliwości do tych naszych matek nam wszystkim życzę. Dzisiaj nasłuchałem się o tym że powinienem iść do pracy. Ciekawe jak k....a!? Problemem dla niej jest wpuszczenie mnie do kuchni żebym coś zrobił sobie zjeść, wszędzie chce mieć porządek, wyjść się nie da choćby na spacer albo do kumpla bo szkoda ubrań i potem trzeba się myć i wszystko po wyjściu sprzątać, a w ogóle to wody szkoda itd. Pier......ca można dostać.
  15. zacznę inaczej: nienawidzę w ludziach: 36. skłonności do rozporządzania innymi jak przedmiotami i nie pozwalaniu im na prowadzenie własnego życia 37. zarzucania czegoś czego nie zrobiliśmy / czego nie jestem winny 38. charakteru, który próbuje nas psychicznie zniszczyć złośliwymi przygaduszkami i poniżaniem
  16. Nie no... podejścia rodziny to Wam nie pozazdroszczę Nudne trochę te wakacje, już można cholery dostać, właśnie niebo całe zachodzi chmurami i chyba zbiera się na kolejny "przelotny deszczyk", po którym ulica będzie "pływać", a ja myślałem że sobie dzisiaj gdzieś wyjdę, rowerek itp i kicha. Ja chcę słoneczkooooo
  17. Masz lepszy sposób? Ja jakoś sobie radzę, jestem tu tylko dlatego że admin mnie tu wziął na zastępcę, jak mam czas to coś napiszę. Przeszkadza? Zapewne jeśli tu siedzisz to dlatego że masz ze sobą problemy. Proszę bardzo, pole do popisu wolne, napisz jak sobie radzić i jakie są wspaniałe efekty twojego działania. Najbardziej naiwne jest podejście: "jest fatalnie, z niczym sobie nie radzę, wszystko jest do dupy, o-la-boga pomóżcie mi, albo lepiej nie bo i tak nic mi nie pomoże, tylko się tu poużalam nad sobą". Bardzo dobrze napisałaś, że życie nie jest proste. Ja tylko próbuję na różne sposoby przemówić do niektórych osób, że radzenie sobie z tym życiem nie polega na poddawaniu się temu co nam nie pasuje/szkodzi, chowaniu się po kątach, płakaniu, narzekaniu, użalaniu się, rzucaniu pretensjami do Boga jak to jesteśmy pokrzywdzeni tylko na stawianiu czoła temu życiu. Jeśli się z tym nie zgadzasz - krzyżyk na drogę i powodzenia życzę. I miłej nocy.
  18. Sam nie wiem... trochę mam wrażenie, że może w starej klasie miałeś na pieńku z paroma idiotami, ale też że reszta klasy Cię lubiła... Przez tych paru idiotów odsunąłeś się od ludzi, prawda jest taka że jeśli sam nie dbasz o kontakt to on bardzo szybko wygasa. Potem wszyscy sobie mówią jak tęsknili, ale tak naprawdę przez dłuższy czas ani jedna ani druga strona się nie odezwała. Tacy wszyscy jesteśmy, nawet nie mogę powiedzieć że jest to złe, to po prostu normalna kolej rzeczy, pewne etapy życia pozostawiamy za sobą i musimy żyć dalej. Od czasu do czasu można się spotkać i tyle. Ale jeśli odsunąłeś się od całej klasy, to oni to zaakceptowali, bo nikt na siłę nie będzie Cię uszczęśliwiać, nie czytają Ci w myślach i nie wiedzą co chcesz, a jeśli się odsunąłeś to był to dla nich wystarczający znak żeby już Ci głowy nie zawracać swoim towarzystwem, bo nie chcesz...
  19. To skąd wiesz że spotkanie miało miejsce?
  20. ewaryst7, o takich ludziach jedno wiem, że ciężko z nimi walczyć. Bo potrafią zniszczyć, zmiażdżyć, pozbawić jakiegokolwiek poczucia wartości siebie. Ale jest pewien sposób, trochę to jak wyzwolenie od takiego człowieka. Ignorować, sprowadzić tą osobę do poziomu co najwyżej równej sobie, nie silniejszej, nie ważniejszej, wcale nie lepszej pod tymi względami pod jakimi wydawałaby się lepsza. Często coś takiego okazuje się prawdą. I przede wszystkim rób to co uważasz za najlepsze, jeżeli ta osoba jest dla Ciebie tak okrutna, nie przykładaj do niej uwagi i zajmij się sobą. Może ktoś powie że to egoizm, ale po co zadręczać się kimś, kto nie przykłada do nas uwagi? Pamiętaj o swojej godności, wartości, pokaż na co Cię stać i nie chowaj się w cieniu tego człowieka. I życzę Ci żeby to się udało...
  21. ewaryst7, o takich ludziach jedno wiem, że ciężko z nimi walczyć. Bo potrafią zniszczyć, zmiażdżyć, pozbawić jakiegokolwiek poczucia wartości siebie. Ale jest pewien sposób, trochę to jak wyzwolenie od takiego człowieka. Ignorować, sprowadzić tą osobę do poziomu co najwyżej równej sobie, nie silniejszej, nie ważniejszej, wcale nie lepszej pod tymi względami pod jakimi wydawałaby się lepsza. Często coś takiego okazuje się prawdą. I przede wszystkim rób to co uważasz za najlepsze, jeżeli ta osoba jest dla Ciebie tak okrutna, nie przykładaj do niej uwagi i zajmij się sobą. Może ktoś powie że to egoizm, ale po co zadręczać się kimś, kto nie przykłada do nas uwagi? Pamiętaj o swojej godności, wartości, pokaż na co Cię stać i nie chowaj się w cieniu tego człowieka. I życzę Ci żeby to się udało...
  22. ewaryst7, zatrzymaj się, stań z boku, spójrz na swoje życie, dlaczego Cię wszystko męczy, skąd wiesz czy jutro nie istnieje, jesteś w stanie przewidzieć przyszłość? Czy jesteś w stanie zagwarantować, że nie nastąpi w Twoim życiu chwila, która może zmienić szybko? Czy ręczysz za to, że mimo ciężkiej pracy nad sobą efektów nie będzie? Skąd ta bezsilność? Kiedy zakładasz, że będzie źle, oczywiście że tak będzie. Bo nie trzeba zazwyczaj nic robić, żeby było źle. Po co w ogóle coś robić, jeżeli nie ma szansy na to, że będzie dobrze? A może spojrzeć na to z drugiej strony? I nic się nie zmienia w mgnieniu oka. Nikt nie zapadł w nerwicę w ułamku sekundy, nikt z niej w ułamku sekundy nie wyjdzie. Potrzeba na to czasu. Pomyślcie o osobie, która nie może chodzić. Marzy o tym, aby móc samodzielnie postawić pierwszy krok. Ale marzenia same się spełniają tylko w filmach z uroczym, słodkim happy endem. Czasem miesiące, lata ciężkiej pracy, olbrzymiego wysiłku, wielu prób psychiki i siły woli owocują, że taka osoba stawia pierwsze, chwiejne kroki. Z czasem jeśli nie zaprzestaje walki jest coraz lepiej. Trzeba taką osobę pytać, czy warto było? Nie muszę chyba mówić jaka jest odpowiedź takiej osoby. Co byś zrobiła, gdybyś wpadła do głębokiego jeziora? Nie ważne, czy umiesz pływać czy nie, pierwsze co robisz to podejmujesz się energicznego wysiłku próbując utrzymać się na wodzie. Krzyczysz, oczekując na czyjąś pomocną dłoń. Niestety prawda o wielu osobach na tym forum jest taka, że (przyrównując ich depresję, nerwicę do takiego jeziora) nie podejmują się żadnej reakcji, kulą się, zamykają w sobie i idą na dno. Bezwładnie. A walka z tym to naturalny odruch, którego się ŚWIADOMIE pozbawiacie, bojąc się podjąć wysiłek, stawić czoła problemowi. Taka brutalna prawda. A recepta nie jest skomplikowana, strach trzeba przełamać. Jak? Po trochu, ale dążyć do tego żeby było lepiej. Jeśli boisz się wyjść gdzieś, to staraj się to zrobić. Raz zatrzymasz się w połowie drogi do drzwi, potem może pod drzwiami, następnym razem je otworzysz. Może po paru próbach będziesz w stanie wyjść na chwilę przed dom. Powiesz że to nic? To jest COŚ. Bo jesteś dalej niż na początku. I możesz zabrnąć o wiele dalej, jeśli tylko będziesz chciała. Po prostu PRÓBUJ.
  23. Asiula81, bariery są do przeskoczenia, marzenia sama próbujesz przekreślić, nie poddawaj się i walcz!
  24. bethi, spróbuję :) Ale się uśmiałam no no... ten tekst się Bethi udał cadarxx, nikła ale jest
×