-
Postów
393 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez stracony
-
Złamałem się, pod wpływem tego forum idę jednak do psychologa. Jak nie pomoże to na pewno nie zaszkodzi. Przedstawię listę, ta co u psychiatry oraz parę moich wypowiedzi z tego forum bo na "żywca" bym z siebie za wiele nie wydukał. No i przynajmniej w moim mieście do psychologa w POZ nie trzeba mieć skierowania
-
Zrób tak jak ja gdy poszedłem do psychiatry. Zrobiłem listę tego co mi jest i dałem do przeczytania. Gdybym tak nie zrobił to o połowie spraw bym zapomniał a o drugiej wstydził się powiedzieć a nawet jeśli nie to nie skleciłbym sensownie zdania. Teraz za namową psychiatry mam zamiar umówić się na wizytę do psychologa i znów pójdę z tą samą listą oraz wydrukuję parę moich postów z tego forum.
-
N-I-E-N-A-W-I-D-Z-Ę !!!!!! Ludzie postrzegają mnie jako grzecznego,ułożonego i spokojnego gościa. No i taki jestem, flegmatyczny,niezaradny, leniwy, skretyniały, beznadziejny buc.
-
Hmm, z nie urodzeniem się to chyba nie byłoby wpływu. No ale może bym się skutecznie udławił landrynką jak miałem 4 lata a nie leciał po pomoc. No a jak nie to może by się udało nie być tłuściochem całe życie. Wpływu na moich rodziców i tak bym nie miał więc dystymia by się i tak rozwinęła, a może i nie gdybym nie był grzecznym dzieciakiem a chuliganem radzącym sobie w życiu prawem pięści. Na pewno inna szkoła,choć nie byłoby wtedy fajnego małżeństwa mojego kumpla ale też inna kumpela nie miałaby problemów z nieuleczalną chorobą mojego najlepszego przyjaciela. Co On by teraz robił bez niej? No i nie zepsułbym życia mojej ex, na pewno byłaby szczęśliwsza z kimś innym. Córki by nie było więc i Ona by nie cierpiała.
-
Moim zdaniem brać co się da, nawet za tysiaka i w dalszym ciągu szukać czegoś lepszego.
-
jak znaleźć faceta będąc spaczonym???
stracony odpowiedział(a) na toska1526923447 temat w Depresja i CHAD
Znaleźć? No ale po co? Egoistycznie dla siebie by spełnić swoje marzenia i potrzeby? Czy ten "wartościowy " ktoś nie ma być prawa szczęśliwy? Nawet jak będzie wszystko wiedział to Twoje doły mogą go zniszczyć, może stać się taki sam jak my? Warto mu to robić ? -
Spójrz na to z innej strony. Zrobiłeś licencjata, masz już wyższe wykształcenie, więc jesteś kimś. Ja zawsze chciałem skończyć studia ale nie dałem rady. Za pierwszym razem z głupoty, za drugim, co dopiero widzę z perspektywy czasu, z powodu dystymii. Po weekendowych zajęciach byłem tak wykończony, odrealniony że czułem się jak zombi, jakbym nie miał mózgu tylko watę. Dodatkowe problemy ze skupieniem się nad nauką, nad zapamiętaniem czegokolwiek. Musiałem zrezygnować. Dla mojej matki było to z lenistwa, bo ucząc się miałem mniej czasu na komputer. Dla niej przykładem są moi koledzy, którzy porobili studia a ja jestem "niczym". No i ma rację bo znaleźć sensowną robotę bez wyższego wykształcenia jest coraz trudniej.
-
jestem za. Niech mi tu walnie jakaś atomówka i to skończy. Szkoda jedynie dzieci ale one kiedyś i tak dorosną i częśc z nich trafi tutaj ( takie moje małe proroctwo )
-
to tak jak ja. Jednego dnia, jak jest gorzej to myślę, wezmę bo gorzej już być nie będzie ale jak mam trochę lepszy dzień to się boję że po stałym zażywaniu leków będzie mi jeszcze gorzej
-
Nie no, człowiek może spaczyć sobie umysł czytając coniektóre tutaj opinie. Tematu od strony "naukowej" nie przerabiałem, ale masturbacja od sexu pod względem fizjologicznym nie różni się niczym. Natomiast psychologiczna różnica jest ogromna bo po seksie, który może jest jeszcze dopełniony innymi, wyższymi uczuciami jesteśmy spełnieni emocjonalnie, zadowoleni z siebie, partnera, życia. Natomiast po onaniźmie dociera do nas jak jesteśmy beznadziejni, że zamiast ukochanej osoby mamy przy sobie pustkę, trochę przyjemności a potem otchłań samotności. To przygnębia, odbiera energię życiową i dlatego po samozadowoleniu mamy takiego moralnego kaca i jeszcze bardziej utwierdzamy się w naszej beznadziejności. Na niektórych, mocniej wierzących dodatkowo destrukcyjnie wpływa świadomość popełnienia grzechu, dodatkowo wkręcają sobie, że są i beznadziejni i grzeszni. Tak więc masturbacja jest szkodliwa ale głownie dla naszej psychiki, a ponieważ już mamy z nią problemy to tylko pogarsza to nasze położenie.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
stracony odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Niech mnie w końcu trafi szlag, nie chcę dłużej żyć . Ja już nie mogę tak dłużej, chce mi się z bezsilności wyć ile tylko mam sił. Wszystkim będzie beze mnie lepiej, na cholerę mi to wszystko, po co męczę innych swoją obecnością. Dodatkowo ex stale wdeptuje mnie w ziemię, jestem karaluchem i frajerem do strzyżenia z kasy. Dlaczego jestem kretynem, dlaczego jest takie całe moje życie!!! Zamknąć oczy i już ich nie otworzyć, odpocząć i mieć już święty spokój. Oby potem była już tylko nicość, koniec wszystkiego. Takie coś jak ja nie powinno nigdy istnieć. bleeee -
Dystymia leczenie i przebieg Waszej choroby
stracony odpowiedział(a) na januszw temat w Depresja i CHAD
Przepisany mam seronil ale jeszcze nie biorę. Dobrze działał ba mnie zomiren ale to nie jest lek do dłuższego używania. -
Dystymia leczenie i przebieg Waszej choroby
stracony odpowiedział(a) na januszw temat w Depresja i CHAD
Nie mam zdiagnozowanej konkretnej dolegliwości, ale po długotrwałych objawach trwających ponad 20 lat najbliższy jestem dystymii. Co odczuwam opisałem już w swoim temacie, natomiast tutaj zwróciliście uwagę na brak dobrych wspomnień z przeszłości. Niestety mam to samo, dobre wspomnienia zacierają się znacznie szybciej niż te złe. Może dlatego, że nie były dobrymi wspomnieniami a jedynie reakcją fixującego mózgu na zdarzenia, które zastały podciągnięte z marszu pod kategorię szczęśliwe, radosne itp i tak byłyby odbierane ale przez normalny mózg. No i pytanie, czy wizyty u psychologa lub psychoterapia przynosi rezultaty w tym schorzeniu? Byłem na paru spotkaniach u psychologa 16 lat temu ale zrezygnowałem po paru razach gdyż miałem dość przekonywania go o tym, że życie nie ma sensu. Czy jest osobny test wykazujący,że się ma dystymię? Te na depresję jednoznacznie wykazują u mnie cięższy przypadek. Przez te wszystkie lata bycia chorym nauczyłem się żyć z chorobą, bo to był dla mnie normalny stały stan, a o jej wpływie, działaniu itd dowiaduję się dokładnie dopiero teraz. Przed laty nie było jeszcze internetu aby się zagłębić w ten temat, przed 6 laty nie przyszło mi to do głowy. Chociaż może i farmakologia po ostatnim razie mi trochę pomogła. Po przestaniu brania lekarstwa w niedługim czasie zakochałem się pierwszy raz w życiu ( oczywiście nieszczęśliwie i bez sensu) oraz zacząłem zwracać uwagę na piękno świata, ładne widoczki, trele ptaków itd. Część z tego została mi do teraz ale na zasadzie "ej, obudź się przed tobą ładny widok", no i "włączam" się na chwilę, podziwiam ale potem znów odpływam i znów patrzę ale nie widząc. Jakoś można tak żyć, ale to bardziej wegetacja niż życie- no ale w rezerwie, gdy już zabraknie sił by walczyć z sobą o każdą czynność, o każdy gest czy zachowanie, gdy będzie jeszcze gorzej, zostaje rozwiązanie ostateczne. Nie chcę tego ale jednocześnie bardzo pragnę. Żyję nadzieją, że lekarstwo naprawi mój mózg lub rozwali tak bardzo, że nie będę miał już dylematów w którą stronę mam iść. -
Propozycja - pod nickiem umieszczać rodzaj schorzenia na jaki cierpi ten użytkownik [Dodane po edycji:] Może uzasadnię moją propozycję. Zaglądam głownie do podforum o depresji, gdzie wypowiadają się często użytkownicy z nerwicami. Jako, że nie mam nerwicy a chciałbym jak najwięcej dowiedzieć się o swojej chorobie mam momentami problemy z odróżnieniem o jakim schorzeniu ten ktoś pisze. Nie jestem pewny czy wyrażam się jasno bo mam jakiś atak ograniczenia umysłowego i ciężko mi sprecyzować i sklecić sensownie parę słów ( nic nie piłem ani nie brałem )
-
momentami wydaje mi się, że jestem normalny ale 31 punktów to chyba dużo
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
stracony odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Bezsens życia. Zamknąć oczy by zasnąć, tak aby się już nie obudzić. Jestem zmęczony życiem, walką z sobą aby rano wstać, pracować i nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. Czekanie na następne spotkanie z dzieckiem, wzbudzanie w sobie entuzjazmu, chęci do działania by się nie nudziło, by było szczęśliwe z tatą choć przez ten krótki czas kiedy się spotykamy. Dla tej miłości dziecka wciąż żyję, choć czasami rozstania są bardzo bolesne. Ta jej rozpacz przy rozstaniach, ona chciałaby mieć na co dzień i mamę i tatę, ale to przecież niemożliwe. No i wyrzuty sumienia do siebie czy ja ją kocham tak jak powinienem, czy to miłość prawdziwa a nie taka jakaś z boku, miłość bo powinienem, bo chcę z całych sił, ale może nie potrafię tak do końca jak normalny człowiek. Często wymuszanie na sobie by się nie poddać, by znów spędzać z nią czas i nie dać się marazmowi. Podwójnie trudne gdy ex ma momenty, kiedy robi problemy ze spotkaniami, choć na szczęście nie często bo widzi, że mała tego potrzebuje. Częściej na złość trzyma w niepewności, nie zgadza się dla zasady by w końcu nie mieć nic przeciwko. Tak dla sportu, aby się podroczyć ale już dobrze znam te zagrywki więc jakoś mnie już tak nie dołują. Wczorajszy świetny dzień jest dla mnie dzisiaj jakby był miesiąc temu, zaciera się, zostaje tylko szkieletem a co było piękne jest już praktycznie zapomniane. Zasnąć, spaaaać najlepiej snem wiecznym, ale się nie da,jeszcze nie, znów trzeba się zmobilizować do dalszej walki z sobą by dociągnąć ten dzień w pracy do końca i zrealizować zamierzone cele. Ile jeszcze dam rady............. -
Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''
stracony odpowiedział(a) na anita27 temat w Depresja i CHAD
Plugins, pomyśl że po tym co przeszedłeś nic gorszego Cię już nie spotka a śmierć czy to naturalna czy gwałtowna i tak nadejdzie. Po co się nią przejmować? Lepiej żyć najlepiej jak się potrafi, a jeśli bez pomocy jest to niemożliwe trzeba jej dostarczyć z zewnątrz. Idź do tego profesora, zażywaj leki, idź na psychoterapię. ZACZNIJ ŻYĆ!! Jeszcze nie jest za późno, masz JESZCZE rodzinę, a stracisz ją bo żona w pewnym momencie nie wytrzyma już z Tobą ( mój przykład). Dzieci też chcą mieć prawdziwego tatę, który ma być dla nich autorytetem. No a jak już dojdziesz trochę do siebie, a wierzę że dotrze do Ciebie bezsens tego co teraz robisz, będzie pora na pokonanie demonów przeszłości. Wiem jak boli bycie innym, też miałem/mam problemy ze swoją wagą, też nie miałem łatwego życia w szkole. Zepchnąłem to jednak gdzieś w głąb siebie ale i tak wiem, czuję że uwarunkowało to resztę mojego życia. Jak już zaczniemy brać lekarstwa ( jeszcze się nie leczę) wtedy znajdziemy siłę by stać się "normalnymi", takimi jak reszta ludzi i to nie tylko w środku ale i na zewnątrz. Ja przynajmniej mam taki plan. ps. No i masz znaczną przewagę nade mną, z racji wieku będziesz znacznie dłużej cieszył się normalnym światem niż ja -
"nie chcem ale muszem" na chwilę obecną tak myślę i traktuję jako rozsądne rozwiązanie i to nie dla mnie tylko dla tej biednej kobiety
-
No i owszem, wszystko jest możliwe ale czy dla nas chorych etycznym jest wiązanie się z inna osobą? Owszem możemy się wyleczyć ale potem znów zachorować a nasz partner będzie cierpiał z powodu naszego stanu.
-
Też uwielbiam słoneczne dni i opalanie się. Poprawia mi humor, czuję więcej energii. Opalony czuję się zdrowszy, może nawet ciut bardziej atrakcyjny . Nie zawsze tak było, kiedyś tego nie lubiłem i zastanawiam się kiedy zaszła zmiana. Możliwe, że po moim poprzednim leczeniu citalem. Do cholery będzie w końcu prawdziwe lato ?
-
Oj bardzo mało realne dla mnie. Przede wszystkim doszedłem do wniosku, że nie chcę już nikogo zranić swoją osobą. Wystarczy, że zmarnowałem życie mojej prawie ex, że moje dziecko nie ma prawdziwej pełnej rodziny, spokojnego dzieciństwa. Nie ja tego chciałem, to ex decydowała ale gdybym był inny to i wszystko być może inaczej by się potoczyło. Teraz tak analizuje swoje życie i dochodzę do wniosku, że jeżeli samego siebie się nienawidzi i nie szanuje to nie można oczekiwać tego od innych. Czy to już taka moja cecha charakteru czy faktycznie jestem od dawna chory na depresje tego nie wiem. Wszystko wskazuje na to, że jestem chory ale czy to nie moja próba usprawiedliwiania siebie i zrzucania mojej beznadziejności na karb choroby? Jestem beznadziejny i to też słyszałem wielokrotnie od ex. Czy mam prawo jeszcze kogoś więcej skrzywdzić? Poza tym jestem mało atrakcyjnym typem, bez umiejętności swobodnej rozmowy, bez polotu - nijaki. Niestety jest też we mnie potrzeba dawania miłości, więzi, ciepła, bliskości - paradoksalnie tego o czego brak w związku oskarżała mnie ex. Jestem strasznie pokręcony i jedynie tutaj mogę to powiedzieć. Quo vadis, homo? Sił brak choć chęci są i takie było prawie całe moje życie. Sorry, że wepchnąłem się w ten wątek ale właśnie jestem takim człowiekiem po 35 roku życia, dla którego życie się już kończy a przyszłość jest tylko czernią .
-
Przy silnym zatruciu też miewałem podobne objawy. Najpierw "dziwne" widzenie potem podwyższone tętno i telepanie a na końcu odzywał się żołądek lub brzuch a potem ekscesy ale nie tą stroną co Ty.
-
Taki mam zamiar ale jednak poczekam do urlopu, paręnaście dni to nie tragedia. A po zomirenie zażytym w nocy mam gdzieś od godzin południowych zarąbisty humor i pełno energii. Rano marnie mi się wstawało i dochodziło do siebie ale zważywszy na pogodę to dzień na duży plus. Żeby jeszcze noc była bez ekscesów [Dodane po edycji:] Już sam nie wiem co o sobie myśleć, kim jestem, gdzie zmierzam. Jakbym teraz miał siebie opisywać to jestem w dziwnym stanie zawieszenia między chorobą a normalnością. W miarę normalnie funkcjonuję w takim stanie od lat, przechodzę okresy gorsze kiedy tak bardzo bym chciał przestać istnieć i lepsze kiedy jest prawie normalnie. Choćby dzisiaj, nawet niezły dzień mimo pogody, po pracy zasiadłem do komputerka, wypiłem 2 drink, muzyczka sobie gra i czuję się dobrze. Jak nie myślę o przyszłości i przeszłości to nie łapię doła. Czy jest coś takiego jak charakter depresyjny? Może tego się nie leczy i takie osoby nie powinny się z nikim wiązać i przez życie iść same i nie być dla nikogo ciężarem? Wiecie, zawsze mi się wydawało, że pomimo mojej beznadziejności jestem dobrym człowiekiem, który świadomie nikogo nie skrzywdził a na złe postępowanie innych stara się znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie. Właśnie nielogiczne działanie budzi we mnie głęboki sprzeciw. No ale analizując moje życie to postępowałem wręcz odwrotnie, nie żeby było dobrze ale by mnie było wygodniej, mniej męcząco. Zdarzenia, które jeszcze pamiętam, jakże fatalnie potrafiłem się zachowywać, jak pułmózg bez taktu i wyobraźni. Nie dziwię się wcale, że ex w końcu miała mnie dość. Wycierpiała z chorobami tak wiele a ja nie byłem odpowiednim wsparciem, byłem gdzieś obok, nawet nie potrafiłem stworzyć odpowiedniego "ogniska" domowego. Mnie było dobrze a ona nigdy nie czuła, że jest u siebie. To takie niesprawiedliwe, teraz zmaga się z chorobą sama bo chyba już nie jest z kochankiem. Tak kochankiem, nie dawałem jej tyle ciepła i wsparcia ile potrzebowała, więc szukała go gdzie indziej. Zresztą dziecko też dorastało gdzieś obok mnie, poświęcałem mu czas ale na pewno nie zasługiwałem na miano dobrego ojca. Życie przeszło gdzieś obok mnie, jakbym w nim nie uczestniczył, jakbym go tylko oglądał próbując w nim uczestniczyć ale nie będąc za razem jego częścią, odgrywać tylko swoją rolę. Może zresztą ex, jak to mówił Boguś L. " to zła kobieta była" i dlatego tak się skończyło, ale czy na pewno ? Na pewno nie była w porządku w stosunku do mnie od paru lat ale czy można się temu dziwić? No i zakończę dzień dołem bo poruszyłem przeszłość a ta boli cholernie. No ale dobrze, że boli bo znaczy, że mam jakieś uczucia.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
stracony odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
nie dobry bo dzisiaj nie piątek