Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dana

Użytkownik
  • Postów

    279
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dana

  1. Do niedawna nie wierzyłam, że leki pomagają na lęki. Leczę się dopiero 3 tydzień i nie mam lęków. Ale pracę nad nimi u psychologa muszę dopiero rozpocząć. Kiedy życie zaczyna się przez lęki komplikować leki to niezastąpiona pomoc.
  2. Oczywiście, ale to śmiech, a mi chodzi raczej o UŚMIECHNIĘCIE się do siebie, w szybie, lustrze, gdy zbliża się atak. Mi pomogło, Shadowowi też, więc może to jest też metoda ( oczywiście pod warunkiem, że ma się w okolicy taką powierzchnię do przejrzenia się, a z braku takowego można się uśmichnąć do lusterka od kosmetyczki:)))))
  3. Brzmi banalnie? Wiem. Ale ostatnio wypróbowałam go wcale nie jako banał. Właśnie zbierało mi się na atak, ścierpły mi plecy, zrobiło się gorąco, zaczęły się i inne jajka, mówiąc najprościej, gdy odnalazłam nagle szybkę i uśmiechnęłam się w niej do siebie. Początki ataku minęły jak ręką odjął. Wypróbujcie, ciekawe czy podziała. Wiadomo, że uśmiech wywołuje w organizmie związki chemiczne podobne przy odczuciu radości. Gdy juz będzie kiepsko spróbujcie znaleźć jakąś płaszczyznę, uśmichnąć się do siebie i patzreć na swą uśmiechniętą buźkę.
  4. Kochani! Peewnie Was nie pocieszę ( a z poczuciem winy sama się borykam), ale zachciało mi się powiedzieć, że JESTEŚCIE CUDOWNI!!! Poimo tylu problemów z którymi musicie (musimy) się na co dzień borykać jest to jedyne forum w całym Internecie, gdzie ludzie się nie kłócą, naprawdę się wspierają i odczuwają empatię. A forum jest przecież takie dzięki osobowościom ludzi, którzy je tworzą czyli WAS ( nas;) . Znaczy to, że zebrały się tu osoby wartościowe, kochane, empatyczne i miłe. I TAK MYŚLEć O SOBIE !!! PS> Po prostu nie mogę czytać jak tak miłe osoby piszą o sobie tak przykre rzeczy. Dawno nie poznałam tylu miłych ludzi naraz... Całuski!
  5. Dana

    wypada się przedstawić...

    Witaj Arielko! Na pewno pobyt na forum pomoże Ci znaleźć wiele ciekawych tematów i odpowiedzi na pytania , które Cię nurtują oraz pewnie poprawi Ci humor. W końcu wszyscy tu jesteśmy troszkę zwiariowani;) WITAJ!
  6. Poetka, przecież nie jestes na śmierć i życie ZOBOWIĄZANA, by mu o tym mówić. Miałaś ochotę to odkryć, potem Ci przeszło, powiedz po prostu, że potrzebujesz więcej czasu... Ja nie widzę w tym problemu. Ja powiedziałam mojemu obecnemu chłopakowi po okresie miesiąca. Był to pierwszy człowiek w moim życiu, któremu o tym powiedziałam, byłam pewna, że On to On i odkad powiedziałam Mu o tym, moje życie zmieniło się całkowicie na plus : powiedziałam tez Rodzinie, zaczęłam się leczyć, otwarłam się na świat. Ale ja i mój znaliśmy się już nie tak już mało. Było mnóstwo rozmów, bliskość intelektualna i emocjonalna. Nie należy się spieszyć.
  7. Dana

    Hydroksyzyna

    Nie napdajacie na chłopaka, chłopaki:))) Forum jest przecie od gadania:)
  8. Meliska, miałam tak samo. Osaczanie faceta, że tak powiem skończyło sie dla mnie fatalnie. Miałam też jazdy ze zdradami, że niby wciąż go podejrzewałam. Zdałam sobie sprawę z tego i sama to zwalczyłam. Jest dokładnie takl, jak mówisz. Dopóki się nie znajdzie w łasnej wartości TYLKOw sobie , dopóki się nie pokocha siebie , człowiek nie umie kochać innej osoby, bo kochanie oznacza też umiejętność dawania wolno ści wyboru tej osobie, czego ja wcześniej nie umiałam. Ale to jest do pokonania. Narzucenie sobie wewnętrznego dystansu, zajęcie się pracą, swoim hobby , odsuwa od obsesyjnego zajmowania się tylko tą drugą osobą. Kiedyś zmuszłam mężczyznę , by był ze mną, teraz mój facet sam biegnie do mnie, bo tego chce. Dasz radę to pokonać. Powodzenia
  9. Zgadzam się z Roccola. Całkowite oddanie mężczyzny, kiedy babka wie, co on czuje, widzi to i wie, że nie musi się starać , by go posiąść ( kobiety lubią zdobywać!) jest odstraszające. Trudno jest z pewnością uczuciowej osobie, jaką niewątpliwie jesteś grać .. ale nie chodzi o grę ( o udawanie zimnego mucho), a raczej o lekki dystans... Jest to zawsze potrzebne. Pomyśl, że gdy kobieta wisi na Tobie, oddaje Ci wszystko i zawsze, to też może się znudzić prawda? odrobina niepewności, starania się i wzajemnego zdobywania się przez obie strony buduje nastrój tajemniczości, którey ibntryguje. a on zaintrygowania do zakochania już tylko jeden krok. Poza tym Czas. I inni mają rację . Wyobraź sobie, że mój facet też jest bardzo uczuciową , kochaną , oddaną osobą, która nie chciała chodzić do łóżka dla samego łózka, i był sam 3 lata, dlatego, że nie miał tej właściwej. Oddał się całkowicie pracy, ale spotkał mnie i teraz mówi, że warto było czekać, warto było "żyć w tej ascezie".. Ja też myślę, że warto. Życzę Ci powodzenia. Główka do góry!
  10. Aniołek, ale jednak są z nami, widocznie coś w nas jest ( oprócz nerwicy, hehe). Juz się z moim pogodziłam, ale muszę walczyć z całą masą tych idiotyzmów, które wymieniłaś wcześniej.... Musimy być dzielne, żeby nie stracic tych fajnych chłoopkaów.
  11. MORNYK - bardzo trafiający do mnie jest Twój post. U mnie wszystko zaczęło się od tej "psychozy" - dokładnie jak w opisach Noname, z tym że ja nie brałam dragów ( przez całe życie 3 razy przypaliłam) . Dla mnie była to typowa fobia społeczna. Mornyk podobnie jak Ty męczyłam się na studiach z tą MEGAempatią jakby, czułam czyjś nastrój, jak ktoś się wygłupił to mi było głupio, dokładnie tak jak Ty. A kiedyś jeden bioenergoterapeutą powiedział mi ( x lat temu), że to "otwarte kanały energetyczne, przez które wchodzi we mnie energia innych ludzi . Że sama mam ogromną i inni - tzw. wampiry energetyczne ciągną ją ode mnie" Hehe i podobno dlatego źle się czułam w ciasnych zatłoczonych miejscach, bo zbyt silnie "czułam energię innych" To zwykła fobia społeczna. Przeszła mi sama ta psychoza, że patrzą krzywo, ale potem się zaczęły gorsze jaja. Dla mnie takie objway to dopiero początki.
  12. Nerwica ta cholera strasznie oddziela od świata. MIałam to samo, oderwanie od przyjaciół, w ogóle od społeczeństwa. Odkąd zaczęłam brać leki ( 2 tygodnie), od pierwszego dnia, chyba dzięki pozytywnej sugestii zaczęłam wychodzić i robić dosłownie wszystko, wiecie ile spraw może się nagromadzić przez pół roku... Ale gdy pierwsza euforia minęła ( bo trwała jakieś 10 dni) to już nie jestem taka pewna siebie. Wciąż biorę lek, który niby dopiero teraz zaczyna działać, ale ja czuję, że nerwy wciąż są we mnie. Chcoiaż powiem jedno, jestem dumna ze zmian , które wprowadziłam, wychodzę , staram się o pracę ( rozmowy, jakieś ... straszne egzaminy przed przyjęciem...) może to niezalecane , taki stres, ale ,żę tak powiem już to p... , bo ileż można. Nie jest łatwo żyć w tej bańce mydlanej,w odcięciu od wszystkiego i wszystkich. Ale kiedy już mozna wychodzić i ta cała masa spraw cię zalewa... ma się ochotę wrócić czasem do skorupki... tak mam własnie dziś... Pozdrawiam.
  13. Noname, niestety , ale nie wiem czy potwierdzicie, że niektórzy spośród psychiatrów - baranów może i celowo nie informują o uzależnieniu powodowanym przez niektóre leki... Bo przecież pacjent się uzależnia i wciąż przylatuje do doktora po wizytkę, to taki handel dragami... To zadziwiające ile osób z tego forum choćby ( dla mnie 3 przypadki to już wiele) brały benzo przez ponad miesiąc nie poinformowane o skutkach. Mój lekarz , dając mi Cloranxen - też benzo zapisał go tylko na 10 dni... mówiąc " przez 10 się nie Pani nie uzależni".... - sama poczytałam ulotkę a potem dzięki forum dowiedziałam się o benzo i ich działaniu i postanowiłam używać ich tylko doraźnie ( to były już AŻ 4 razy - bo wystrzegam się tego, choc to cudownie działa) , a ile osób kytóre nie dotarły do informacji ( bo im sam lekarz jej nie udzielił!!!!) popadły w uzależnienie... Kiepsko... Wychodzi na to, że nikomu nie można ufać...
  14. Podziwiam , że w trakcie ataków jesteście w stanie w ogóle myśleć lub przykładać plecy do czegoś. Ja mam tylko jedną reakcję - UCIEC, a do tego ataków dostawałam w miejscach "stojących", głównie były to kolejki. Nie wiem , co powiedziałby człowiek stojący za mną, gdybym się zaczęła na niego walić i opierać plecami :)) Byłoby komicznie:)
  15. Roccola , zgadza się, że od lekasrtw i że to problem inny niż u Potwórzbagien, ale jako taki sam w sobie ciekawy również dla tych którzy biorą tabletki, no bo leczenie trwa miesiącami, a nawet latami , a tu nie można mieć normalnego życia sexualnego... Wytrzymałość partnera też rzecz sporna, o czym napisała Aniołek, no bo jak skazywać kogoś na wieczne czekanie...
  16. Taaa, podpunkty faktyczne trafione, w zasadzie wszystkie, a najbardziej kontrola i dążenie do prefekcji...
  17. Hmm, jak wszystko i ten lek działa indywidualnie. Myślę, ze po 5 latach beskutecznego leczenia ( toż to bardzo długo) Twoja Mama powinna już dawno zmienić lekarstwo , na jakieś bardziej działające. Atrucha - "wypróbować na własnej skórze" hehe, chyba nie zostaniesz forumowych "królikiem doświadczalnym" :))) A tak na serio, jeśli się potwierdzi, ( czyli kiedy wypróbujesz i zn ów wracamy do królika) tę tańszą wersję to też się za nią wezmę, bo wydatki są spore.
  18. Bardzo dobry i ważny temat. Odkąd zaczęłam brać leki spadło u mnie zainteresowanie sexem. Odzcuwam to jako gwałtowany spadek, bo wcześniej, choc z silną nerwicą jedyną udaną sferą życia było właśnie życie sexualne. teraz po prostu nie mam ochoty,. Czasem też mi niedobrze, gdy o tym pomyślę. Czasem jest lepiej. Ciekawe kiedy to minie.....
  19. Oczywiście, że się zdarza. Gdy jeszcze miałam ataki paniki i uciekałam z miejsca, w którym były potem przez długoi czas czułam się hjak nikt, jak przegrany, takie okropne wyrzuty sumienia, że sobie z tym nie radzę. teraz, choć biorę lek i napadów jako takich nie mam, też mam towarzyszące poczucie winy, że powinnam być lepsza. To jest związaNE z tymi ogromnymi wymaganiami wobec siebie u nerwicowców, dążeniem do doskonałości i karaniem się za odstępstwa od niej, no i z nielubieniem siebie.
  20. Dana

    nie bojcie sie leków!!!

    Zgadzam się, że leków nie należy się bać, ale z Bibi zgodzić się nie mogę. Leki trzeba przyjmować rozsądnie . Po co rujnować sobie życie i zdrowie. Jakiekolwiek uzależnienie ( palę niestety, ale nic nie piję) to przecież niewola, która wykańcza...
  21. Przy niektórych lekarstwach może się pojawiać w ustach smak tzw. "metaliczny" i jest to przeważnie wymienane w ulotkach jako skutek uboczny.
  22. Atrucha ma rację. Też biorę do śniadania, i bardzo mnie pobudza przynajmniej na połowę dnia ( też 75), a sport to zawsze zdrowie. Powodzenia!
  23. Agnes - zgadzam się... tzreba się starać, dzis mam doła, bo z moich starań wynikło fiasko, to jeden z tych dni, gdy myślę, że do miłości to ja się nie nadaję.., bo potrafię być najbardziej wspierająca i najbardziej dołująca... ech.. Atrucha - jak zawsze mądra myśl, tylko mi chodziło o ustalenie, czy przypadkiem lęki przed bliskością nie towarzyszą bardziej osobom odczuwającym lęki w ogóle, czy też chorującym na tę wstrętną - wiecie co. A może szukam wytłumaczenia dla swego wstrętnego charakteru... Z okazji poniekąd przeze mnie pogardzanych lakierowanych Walentynek, a niech tam - niech się wszystkim darzy w miłości i nie tylko 14 Caluski
×