Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dana

Użytkownik
  • Postów

    279
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dana

  1. Refleksje po półtora miesiąca stosowania : wróciła radość z życia, pozuytywne nastawienie do ludzi, postawa PRO społeczna ( mam fobię społeczną i lęki na tym tle) , wciąż chce się być wśród ludzi, gadać z nimi ( już mnie mają dość), minęły wszystkie lęki. Codziennie budzę się szczęśliwa, z przyjemnością myślę o tym, co zrobię i kogo spotkam w ciągu dnia. Nie męczy mnie żaden, najmniejszy nawet niepokój. Z pełną odpowiedzialnością polecam ten lek osobom z fobią społeczną!
  2. Gratulacje! Każdy taki sukces u nas nerwicowców smakuje jak zdobycie Bieguna Północenego, więc może jesteśmy bardziej szczęśoliwi niż tzw. "normalni" :))))?
  3. Jack, znam to doskonale, fobia społeczna, "wspaniałe" uczucie. Miałam dokładnie to samo, przez x czasu myślałam o wyjściu po fajki do kiosku, to rozbijało mnie zupełnie. Jaka masa czasu i sił szła na obmyślanie uniknięcia lęku. Od miesiąca biorę leki i lęków nie ma. Polecam wizytę u psychiatry. Zobaczysz, wszystko się odmieni. Powodzenia!
  4. Oj Coletto, jeśli myślisz, że budzisz we mnie gniew, to troszkę jednak się mylisz. Raczej współczucie. Gniew to silne uczucie, odczuwane może być u mnie tylko wobec postaci znaczących. Coletto, ja się kochana nie sprzeczam z Tobą. Mam swoje zdanie. RZadko się z tym spotykasz? Unikasz osób, które je mają i umieją wyrażać? Odpowiedz sobie na te pytania. Co do moich leków. Może je odstawię, a Ty mi pomożesz. Poprowadzisz ku światłu czy dasz kopniaka... Droga Coletto, nie ukrywam, że nie cierpię wyższości spowodowanej kompleksami; że sama nie toleruję tego typu zachowań i się im sprzeciwiam. Może Ci się to podobać albo nie. Rei - nie wiem , czy jest to warte kłótni. Osoba Coletty, poniekąd pewien symbol osób , które wyżej noszą pewną część ciała niż ... - dalej wiadome, cierpi na kompleksy. A ja po prostu daję jej kopniaka, który powinien jej uzmysłowić, jak bardzo daleka jest od światła i jak długa jeszcze droga przed nią. Po prostu chcę pomóc!
  5. Witaj, biorę Effectin już pomnad miesiąc, miałam ostrą fobię społeczną, już prawie nigdzie sama nie chodziłam. Lęki minęły mi jak ręką odjął, życie ruszyło do przodu z kopyta i każdego dnia jestem szczęśliwsza. Dopbrze, że spróbujesz ten lek. Życzę Ci szybkiego powrotu do formy!
  6. Przewodnik ..... ku światłu... nie wiem w jakiej grupie leczysz, czy Tw ój pobyt na forum to jakaś szkolna praktyka, ale wiedz jedno. Ja nie odczuwam już żadnych lęków, sama się za siebie wzięłam i radzę sobie bardzo dobrze, ale ... wg mnie masz jakiś problem sama ze sobą. Jakieś kompleksy? Tylko takie osoby mają czelność wszystkim mówić, co mają robić; takie, co to same nie wiedzą , co zrobić ze sobą. Również jestem silną osobą... Ja z pewnością nie pozwolę sobie na obrażanie mnie i dawanie mi kopniaków. Może przyszłaś na to forum, by dokopać "słabiakom - nerwicowcom" i w czymś sobie ulżyć. Są tu jednak osoby, które mają głowę na karku... To forum to nie sekta, nie potrzeba tutaj drogi ku światłu i innych bzdur, które non stop w swojej nowomowie serwujesz. Spasuj dziewczyno i zajmij się sobą.
  7. hehe, zarzucamy ślepia ropuszki i po nerwiczce:)) sorki za bredzenie, ale to objaw względnie dobrego humoru:))
  8. "samo BYCIE to czasem ogromna praca" - Amator świetnie powiedziane. W nerwicy schodzi masa energii tylko i wyłącznie na przetrwanie...
  9. Mam tak samo. Z fobIĄ społeczną bałam się po prostu ludzi. Teraz , lecząć się wszędzie łażę sama, by wyrobić sobie nawyk, że te miejsca są ok. To dziwne, lekarstwo działa, ale mózg nauczony,że w tych miejscach były ataki jeszcze mi wysyła ( przed samotnym pójściem do marketu np) sygnał, że to niemiłe miejsce... Za każdym jednak razem przekonuję się, że się nie boję. Ale z pewnością bez leku bym nie była taka harda:( Stąd wątpliwość. Nauczę się teraz, że nie ma lęku, nie ma ataku, a mimo to - jak sami mówicie, lęki wrócą po odstawieniu lekarstwa:((
  10. nawiasem - w jednej piosence Pink Floyd jest takie jakby bicie serducha ( odliczanie). Dla mnie to kwintesencja CZASU, jako takiego;)
  11. zleperować hehe:)))) A tak na serio. O ile łatwiej nam rozmawiać , gdy ktoś nas zaskoczy na ulicy niż gdy mamy z tym kimś umówionym spotkanie za tydzień? Macie to? Odliczanie, bicie serca, myślenie, że przed samym "tym czymś umówionym" cokolwiek by to ni było zdechnie się. A jak coś zaskakuje, nie ma czasu na wymyślenie tych wszystkich bzdur. Wiecie, ja znów zaczęłam się spieszyć, na nic nie czekać. Pod koniec dnia jestem padnięta, ale szczęśliwa, że niczego nie zdążyłam wymyślić ( że się nie uda).
  12. Dana

    Marzenia a nerwica

    Amator, o tym pisałam. Dla mnie marzenie o zyciu bez lęków było ubogim, strasznym marzeniem. W ogóle wyraźnie oddzielam "marzyć" od "planowac". Zawsze planuję realnie co chc ę wykonać i w jakim czasie. Nigdy nie marzyłam o rzeczach nierealnych. W nerwicy chciałam tylko budzić się bez lęków - jak Ty. Teraz plany mam ułożoine na kolejne pół roku, to kompletna zmiana perspektywy.
  13. Dana

    Marzenia a nerwica

    W stanie zaawansowanej nerwicy marzyłam jedynie o braku lęku i niepokoju na codzień. Nie byłam w stanie zaplanować nic na kolejny tydzień , nie mówiąc o miesiącu czy planach bardziej dalekosieżnych. Teraz,. gdy się leczę chcę jakby wszystko nadrobić, pełno marzeń i planów, które realizuję w błyskawicznym tempie. Myślę, że zdolność do marzenia i planowania przyszłości jest cechą zdrowych ludzi. Przynajmniej ja w nerwicy nie mogłam nic zaplanować.
  14. Amator - dokładnie. Też często wiele spraw załatwiam tak zmarszu, jakby przypadkiem i od niechcenia. U nas znerwicowanych nie ma nic gorszego niż CZEKANIE, czas daje nam jedynie możliwość wymyślenia wszystkich najgorszych lęków, jakie tylko można. Jeszcze raz gratulacje. Sama wiem, jak smakuje każdy taki kroczek!
  15. hmm, wiem Fridey:)) jedyny słuszny heh Coletto, dziękuję, w Twoich ustach ma "ograniczoność" to prawdziwy komplement! ( idę podążać drogą prostą ku światłu, może spotkam dłonie , które leczą i nogi, które kopią. Ach - cudowna wizja z dresikiem w tle hehe)
  16. Dionka, do lekarza trzeba dojść choćby na kolanach - tak mi powiedzieli na tym forum jeszcze 2 miechy temu. Teraz jest już dużo lepiej. Fachowa pomoc jest niezbędna. Nie bój się i idź. Psychiatrzy są od tego, by widzieć nasze ataki itd. Twierdzą, że gdy w czasie wizyty pojawia się atak to jeszcze lepiej, bo lekarz może zaobserwować gołym okiem wszystkie objawy. Mi ta świadomość bardzo pomogła. Choć trzęsłam się jak osika przed wizytą, to wmówiłam sobie, że to jest właśnie lekarz od trzęsienia. Powodzenia!
  17. Bibi - GRATULATION!, Amator - jeszcze raz witaj, Atrucha - główka do góry! I pełno całusków.
  18. Amatorze. witaj na forum! Trudna droga za Tobą..., teraz benzo. Dobrze, że się nie poddajesz...Trzymaj się, odwiedzaj nas i pisz o swoich sukcesach. Zapewne będzie ich coraz więcej!
  19. Coletto, jak miło, że pomogłaś tak wielu w ciągu tygodnia... Kępiński nie miał takich wyników. Żal, że chłopak nie żyje, bo zapewne uczył by się od Coletty. Szkoda, że ja po pomoc chodzę do specjalistów. Serdeczności. Bibi, nie denerwuję się ( już od jakiegoś miesiąca):). Wyrażam swoje skromne zdanko. SAMA , dzięki pomocy psychiatry i trochę swojej ruszyłam swe życie do przodu. Każdego dnia mam pełno pracy, każdego dnia nowe kroki ( uważam, że milowe i jestem z siebie dumna), ALE osobom, które mają ten krok ( leczenie, psychiatra itd.) przed sobą lub są w naprawdę kiepskim stanie , te ciepłe i pełne słowa otuchy dodają skrzydeł. "Użalanie się nad sobą" to nic innego jak zwieżenia, tak potrzebne , osamotnionym, cierpiącym, znerwicowym ludziom. Sama jestem pedagogiem i uważam, że pomagać można tylko empatią i wyrozumiałością, umiejętnością KULTURALNEGO dialogu. Może są osoby, którym kopniaki pomagają, mi osobiście nie dają nic oprócz spuchniętej pupy.
  20. Dana

    DROGA Ku ŚWIATŁU

    "Droga KU światłu" - sorry brzmi sekciarsko... guru
  21. A ja się nie obraziłam, bo ze swoimi problemami walczę po swojemu i jakaś tam krzycząca Coleeta na ten temat wie niewiele. Wrzaski, krzyki, kopniaki - dresiarski styl psychologiczny, żal, że szybko i bezkrytycznie zaakceptowany przez większość, bo był tu inny styl. Użalania się nad sobą??? Może raczej empatii, a już na pewno KULTURY. Przyszłam na to forum roztrzęsiona w stanie skrajnych lęków. Minęły 2 miechy, mam faceta, pracę, leczę się. Zawdzięczam to między innymi FORUM i radom, które czytałam uważnie, doświadczeniu innych. I Bogu dzięki, że nikt mnie wówczas w tamtym stanie nie KOPAŁ po dupie! Sama - obecnie czuję się wspaniale - też nie zamierzam nikogo kopać. KAŻDY JEST INNY - droga Coletto, zapewne uczono tego na psychologii. Twoje wypowiedzi dla mnie są niesmaczne, tchną poczuciem wyższości, chęcią dominacji i innymi takimi para-nerwicowymi zachowaniami. Więc powiem jedno, skoro już jesteś taką neofitką - LEKARZU LECZ SIĘ SAMA!!!
  22. Dana

    Nerwica a alkohol

    No, widzę , że więcej jest tutaj rozsądnych osób. Przy psychotropach nawet minimalna ilość aljkoholu szkodzi! Co do agresji, kiedyś ( jeszcze niedawno) piłam bardzo dużo, agresja wychodziła ze mnie po wypiciu ( prawie zawsze), na następny dzień przygniatało mnie poczucie winy, cały dzień leżałam w łóżku i przeżywałam wszystko co się zdarzyło, nawet jeśli nic się nie zdarzyło. Teraz cieszę się, że nie piję w ogóle ( ani kropli). Jestem spokojna, nie ma zadnej agresji, ludzie przestali się mnie bać. Poza tym alkohol wcześniej uspokajał, "brałam" go jak leki, na lęki, teraz tego nie potrezebuję i cieszę się, bo nieraz bałam się , że zostanę niestety alkoholiczką i może było blisko....
  23. Czarindia - gratulacje! Tez miałam ostatnio podobne wyjście z 6 osobami obcej narodowości ( prowadziłam lekcję), też w pubie i też nie uciekłam. Wiem, jak smakuje taki sukces!
  24. Atrucha, dziękuję kochana! Naprawdę te leki działają! Całkowicie wróciółam do dawnej formy , pracuję wśród ludzi ( jestem lektorem) i czuję się z tym świetnie. Gorące pozdrówki!
×