-
Postów
12 850 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Korba
-
Hania, chciałabym to wiedzieć... muszę się dziś zapytac wprost mojej lekarki, co mi jest i czy to już tak będzie zawsze. poradź mi coś..., jak ja mam z nią rozmawiać. chodzę do niej już ponad rok, a.... Ty na przykład wiesz o mnie więcej niż ona...
-
-asia-, właśnie - to jest dziwne - w pracy właśnie w dni, które są dla mnie najtrudniejsze, gdy bardzo źle się czuję, ludzie zwracają mi uwagę jak pięknie wyglądam Oddałam chyba z litr krwi, tyle tych badań miałam zleconych... 2 dni brałam zmniejszoną o połowę dwakę Citabaxu - dzisiaj nie wzięłam wcale. I... paradoksalnie... czuję się lepiej.... Paradoksalnie - bo idę dziś o 18.00 do psychiatry, a od ostatniej wizyty każdy dzień był gorszy od drugiego.... Nie wiem jak mam z nią dziś rozmawiać. Ale chciałabym już nie dostać ani Citabaxu, ani Velafaxu.... Mam do zrobienia prezentację. Zrobiłam sobie kawę i będę spokojnie pracować... Na dworze szaro. Leje jak z cebra. A niech se leje..... [Dodane po edycji:] -asieńko-, spokojnie Haniu, odezwij się jak wrócisz ze sklepu
-
Byłam u lekarza rodzinnego. Cudowna lekarka, kiedyś ją sobie upatrzyłam i tylko do niej chciałam pójść. Siedziałam u niej pół godziny. Wyżaliłam się, że leczę się na głowę, głowa się nie leczy, a ciało rozpada (w skrócie). Była zdziwiona, że nikt nigdy nie postawił mi zadnej diagnozy. Poradziła mi, jak rozmawiać jutro z psychiatrą i powiedzieć, jak bardzo jest mi potrzebne naprowadzenie na to, co mi dolega. Powiedziała mi, że jeśli nie będzie żadnej reakcji i że jeśli leki mi wciąż nie będą pomagać "to pomyślimy", co dalej zrobić. Byłam urzeczona. Pewnie osamotnieni w dzieciństwie wiedzą, czym. Ktoś się mną zainteresował. Ktoś powiedział, że coś zrobiMY, żeby było lepiej... Odrazu mnie wysłała na EKG oraz na badania krwi wszelakie, łącznie z reumatycznymi. Idę je jutro zrobić. Na terapii, no... Zaczęłam ni stąd ni zowąd mówić o kilogramach i rozmiarach i nagle zaczęłam łamiącym głosem mówić, jak nienawidzę swojego ciała, kiedy tyje, jakie jest ohydne, jaki budzi we mnie wstręt. I wywiązała się z tego ciekawa rozmowa. Jestem wykończona.
-
żebyś wiedział
-
Hania, ale się teraz uchichrałam. dzięki Ci za to Skarbie :***
-
Jejku.... coraz częściej gdy czytam o podziałach, klasyfikacjach, rodzajach zaburzeń to mam ochotę na samym końcu dodać: i Korba.
-
kolejny dialog na rozbawienie...: przychodzi Marek na poranną kawę i pyta: czemu jesteś taka smutna? a ja na to: ja? nieee, ja jestem super happy, tylko mam taką twarz.... ostatnio jedyna rzecz, która mi dobrze wychodzi to robienie z siebie głupa Idę na 19.00 do rodzinnego, aż mi się słabo robi. A potem na 20.30 na terapię. Znowu nie mam nic do powiedzenia. I serce mnie boli.
-
Jejku, Hania, wyobrażasz sobie? Bierzesz Prozaca miesiąc, 4 wizyty i psychologa i wychodzisz szczęśliwa i odmieniona.... Damn...
-
Magda, ja nigdy w życiu nie stroniłam od ćwiczeń (wręcz odwrotnie). Zazwyczaj, gdy ograniczałam jedzenie, to po 3 dniach czułam luz w ubraniach. A tu co? Mało jem i tyję? Ruch, bardzo chętnie, ale jak - jak ja jestem ciągle zmęczona - próbowałam, rower, taniec - 5 minut i pikawa tak daje czadu, że klatkę piersiową mi rozrywa, tchu mi brak i jestem cała oblana zimnym potem. Wiesz, jak mnie to wnerwia?? Od czego to pocenie i zmęczenie, jak nie od leków? Nigdy nie miałam takich problemów z powrotem do normalnej formy, sylwetki jak teraz. Za mało się ruszam, to pewne, zmienię to, niech mi tylko ktoś k..... zwróci energię.... Aaaaaa i jeszcze jedno... może to też wymówka..., ale po 30stce praca nad ciałem i sylwetką zabiera duuuuużo więcej nakładów czasu. I innych rzeczy. Wręcz mam wrażenie, że ktoś mi zamienił ciało.
-
Hania, to ja, ja reaguję zbyt impulsywnie ostatnio, bele co jest mnie w stanie zaboleć, zirytować, doprowadzić do rozpaczy i złości. jak taki bachor Ja tylko dla Was Dziewczynki tu jestem, no i dla siebie egoistycznie, bo mi z Wami dobrze
-
Dziewczyny, ja studia skończyłam w terminie, bez przerw - ale - zrobiłam je zaocznie, dzięki temu, że miałam rentę po ojcu. I nie, nie chodziłam do pracy. Byłam szczęśliwa, że nie muszę łazić na uczelnie codziennie. Siedziałam głównie w domu (albo imprezowałam więcej niż należy....), a na uczelnie chodziłam co 2 tygodnie w sobotę i niedzielę. Także też nie mam specjalnie się czym chwalić.
-
ja nie miałam zwiększonego łaknienia, miałam wiele dni, kiedy nie jadłam nic kompletnie, o hamburgerach i frytkach nie wspomnę. a puchłam i puchłam. zaczęło się to w czasie jak lekarka eksperymentowała ze mną doxepiny, pramolany, mianseryny itp..... teraz już biorę inny lek, łaknienie mam normalne, ale nadal jestem spuchnięta. ale nic. muszę się przerzucić na pracę fizyczną, zamiast przemęczać mózg
-
Basia, też mam ochotę w siną dal, szczególnie z tego forum... zje bał mi się humor na maksa. [Dodane po edycji:] Haniu, nie pisz scenariuszy. załatwiłaś wszystkie formalności. wbrew wszystkim złym odczuciom, które miałaś. masz prawo być dumna z siebie. a co będzie..., to będzie.... ona step at a time...
-
[videoyoutube=p7vBu4KS8CM&feature=related][/videoyoutube]
-
Gdzie pojedziemy?
-
heh thanx... następnym razem pomyślę 3 zamiast 2 razy zanim napiszę.
-
Pomimo grubych kości nosiłam już rozmiar 34 (w skrajnym przypadku). Przez katowanie się ćwiczeniami, zaburzenia odżywiania (nagminne odchudzanie + ciągoty bulimiczne) oraz następnie psychotropy moja życiowa rozmiarówka wahała się od 34 do 42. Więc naprawdę - z rozmiarem można robić wszystko.... do momentu aż... nie można tego kontrolować. Marzę o powrocie do chociaż 36, choć nawet przy 34 wydawałam się sobie gruba. Kupno ciucha w rozmiarze 40 i 42 doprowadza mnie do rozpaczy.
-
namiestnik, ja o sobie źle nie myślę.... (chociaż gówno prawda - myślę źle), ale inni tak! Dla mnie to nie jest dziwne, co robię, ale dla innych tak! Bacha, no wiem.... zebrałabym Was wszystkie w jedno miejsce blisko mnie, bo tak się martwię o Was Dziewczynki moje...
-
[videoyoutube=JD4hW8Mpjv8][/videoyoutube]
-
Haniu, z przyjaciółką to jest do zrobienia. Szkoda, że mieszkam tak daleko
-
Krwiopij, wiesz przecież, że wielu z nas ma skłonności do izolowania się, odcinania od świata. Nie masz schizofrenii kotku. Proszę, nie nakręcaj się. Powiedz Haniu, co by to mogło być, to sensowne wsparcie?
-
u mnie już grzeją. od wczoraj. wyjątkowo wcześnie, ale naprawdę jest zimno.
-
Kochanie, idź proszę do lekarza... Nie diagnozuj się sama, bo oszalejesz. Mój dzień, cóż. Znowu spóźniłam się do pracy. Choć ostatnie dwie noce ładnie przespałam, ale to dzięki 1mg Xanaxu i podwójnej dawce Imovane... Ciekawe co moja pani doktor na to powie..... Tradycyjnie czuję się zmęczona od samego rana i nie odczuwam minimalnego zainteresowania swoimi obowiązkami. Jestem wściekła, bo przytyłam przez leki brane w ciągu ostatniego roku, ciuchy z zeszłej jesieni jakby się skurczyły i wyglądam fujaście, a poza tym moja jesienna garderoba i tak już błaga o wymianę. Jak sobie pomyślę o sklepach i przymierzalniach . Postanowiłam iść dziś do kosmetyczki, bo mam wrażenie, że straszę jak zombie, potem idę do lekarza rodzinnego po skierowanie na badania, a potem na terapię. Uch...... Chciałabym już mieć to wszystko za sobą. Najlepiej, żeby już był piątek wieczorem, żebym mogła zamknąć się w domu do poniedziałku.
-
-asiu-, Haniu, obie zaczynacie jakby nowy rozdział. Potraktujcie to jako szansę.. Jako odcięcie się od starego (wiem, całkowicie się nie da) i rozpoczęcie nowego...