Skocz do zawartości
Nerwica.com

Korba

Użytkownik
  • Postów

    12 850
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Korba

  1. z fleszem (jaka trupia dłoń ) i bez flesza - w rzeczywistości jest jeszcze ładniejszy
  2. Mogę się z Wami czymś podzielić? Wiem, że filmiki się wkleja gdzie indziej. Ale ten jest w temacie. Jednym z moich ukochanych, bolesnych filmów jest "Sylvia". Sylvia Plath jak wiadomo cierpiała na borderlina. Dawno temu, kiedy nie miałam pojecia, że też to mam, zafascynowała mnie jej postać i twórczość. I tak zostało do dziś. Oto fragment z tego filmu. Porusza mnie do głębi to, co ona mówi i jak mówi między minutami 1.20 a 2.15. Sometimes I feel like I'm not... solid. I'm hollow. There's... nothing behind my eyes. I'm a negative of a person. It is as if I never... I never thought anything. I never wrote... anything. I never felt... anything. All I want is blackness... Blackness and silence. Kocham ten film, ale nie wiem, czy powinnam go polecać. Chciałam jedynie bardzo się podzielić tym fragmentem. [videoyoutube=t8ohKlRPPzc][/videoyoutube] [Dodane po edycji:] Moniko, zwątpienia w terapii to chyba standard.... Wiesz, że ja żyję w przekonaniu, że to mnie tylko wspiera, nie leczy? Ale nie rezygnuję, wsparcie to też... coś ważnego... Wiesz, czuję się dziś fatalnie. Ale cieszy mnie, że stawiłam temu czoła i byłam zajęta. Tyle że wciąż boję się świąt i tak jak Asia, jeszcze nie wyjechałam, a już chcę wrócić. A jakie jest Twoje nastawienie do Świąt?
  3. coma proszę bardzo . ja już 3-ci tydzień bez cięcia. co z tego, skoro rozwalam sobie w zamian gębę
  4. Korba

    czego aktualnie słuchasz?

    jeden z kawałków, który pozwala mi odpłynąć, który mnie zachwyca nieustannie i.... budzi dawne marzenia z czasów, kiedy umiałam marzyć... otóż od lat dziecinnych żyłam w przeświadczeniu, że Nowy Jork jest moim miastem, że tam muszę zamieszkać, nieważne, że niektórzy mówią, że jest okropny, ale jest też piękny i można go tylko kochać bądź nienawidzić. nigdy tam nie byłam. ale gdy poszłam na film 3D, który był swoistą wycieczką po Nowym Jorku, łzy same mi ciekły.... jakbym tam już była, jakby to były moje miejsca.... a poza tym Alicia ma piękny głos i Alicia sama jest przepiękna... [videoyoutube=lQxVLqEHGUQ&feature=related][/videoyoutube]
  5. O, dobrze Monika pisze. Wiem, że moja terapeutka ma superwizora i nawet mówiła mi, że się z nim konsultowała w sprawie mojego bordera, zanim otrzymałam diagnozę.
  6. ciężki dzień, no ale dobra, odejmując przykrości to: fajne prezenty zakupione dla bliskich. bardzo przyjemna wizyta u lekarki rodzinnej, która jest przekochana i wysłuchuje rzeczy, których nie musi i mnie wspiera. zdrowiejące oczka kici. bardzo ciemne grafitowo granatowe paznokcie. moje przyjaciółki z wątku z.o. eee to chyba tyle. teraz ciepła kąpiel, dobra muzyka i fajurka w wannie może sprawi mi coś na kształ radości. no dawać ludziska, wysilić się [Dodane po edycji:] acha - no i nie mam pękniętej czaszki
  7. _asia_, Asiu. Ja nie uważam, aby terapeutka Tobą manipulowała. Pisząc, że to uzależnienie miałam na myśli, że to uzależnienie emocjonalne. Nasze (borderów) relacje z ludźmi są bardzo intensywne emocjonalnie. To wpisane w to zaburzenie. Pisałaś o tym, że moja relacja z terapeutką jest inna. Zgadza się. Dlatego, że od kiedy pamiętam obsesyjnie emocjonowałam się każdą ważną relacją, nieważne, czy to była przyjaciółka, czy to był chłopak, z którym byłam, czy to była matka, która mnie skrzywdziła, czy siostra, której się boję. Najgorszymi koszmarami dla mnie były powtarzające się sny, że robię coś niewybaczalnego i że ci ludzie mnie opuszczają. Na zawsze. Kiedyś przeżyłam bardzo wielką awanturę z mamą i siostrą. Ja zawiniłam. Moje pewne kłamstwo wyszło na jaw. Były bardzo rozczarowane mną. Byłam pewna, że to koniec, że przestaną mnie kochać, że mnie odtrącą. Mam wrażenie, że np. moja siostra sprawia mi cierpienie, choć być może nieświadomie. Jednak zawsze bałam się, że mnie odtrąci, opuści. Właściwie już teraz czuję się odtrącona, czuję się jak outsider, ona ma swoją rodzinę, ja jestem na przyczepkę, a przecież więź między siostrami powinna być silna. Ale nasza nie jest. Ja jestem elementem tej "chorej" rodziny, jestem jak matka, dziwaczka. Ale do czego zmierzam. Strach, że ktoś mnie opuści stał się rzeczywistością. Ktoś mnie opuścił i wtedy włączył się we mnie instynkt przetrwania, nieświadomy, bo wtedy myślałam, że umrę. To było tak straszne, że powiedziałam sobie NIGDY WIĘCEJ. Oczywiście nie odrazu udało mi się być konsekwentną. Jeszcze parę razy doznałam opuszczenia - czy to odejścia tak po prostu, czy czyjejś śmierci. Teraz zdarza mi się lubić kogoś, utworzyć coś na kształt zażyłości. Potrafię się zwierzyć. Ale nie potrafię czuć przy ludziach. Lubię moją terapeutkę, ale to wszystko. Wciąż jestem w pewnym sensie zamknięta, ona otwiera moje emocje, ale one wychodzą, gdy jestem sama. Uciekam od bliskości. Kiedy ostatnio zaczęłam czuć coś do pewnego mężczyzny, po jakimś czasie zauważyłam, że straciłam kontrolę nad tym. Płakałam gdy tylko spojrzał nie tak, albo poświęcił za mało uwagi. Potrafiłam w pracy wpaść w histerię z tego powodu. I wtedy włączyła się autodyscyplina, która powiedziała "nie wolno ci". Nie mogę kochać. Nie mogę być blisko. Nie mogę pragnąć. Nie mogę się uzależnić od osoby. Prędzej uzależnię się od innych najgorszych rzeczy, substancji, ale nie przeżyję potrzeby drugiej, konkretnej osoby. Odczuwam potrzebę bliskości, ale jest ona nieokreślona. Wołam o opiekę, ale nie wiem, jakby to miało wyglądać i być dla mnie bez silnych emocji, które zmiatają z powierzchni ziemi. Asiu, ja czasem patrzę na mojego kota, którego kocham i myślę sobie "po co ty tu jesteś. kiedyś mnie opuścisz" i wyobrażam sobie, że ona umrze. Kolejna śmierć, nie wytrzymam już śmierci czyjejś. Rozpisałam się i pewnie jest to chaotyczne. Ale ja dlatego nie mogę wejść w taką relację głęboką. Bo się tego straszliwie boję. PS. Byłam u mojej lekarki rodzinnej. Obejrzała moją głowę dokładnie, zajrzała nawet do nosa czy nie ma krwiaka, ponaciskała kości policzkowe i skronie, czubek głowy, niektóre miejsca bolały, ale nie tak mocno. Przecięcie wargi też nie jest niebezpieczne, bo już sie goi. Pochwaliła przykładanie mrożonki warzywnej do twarzy. Notabene dziś znalazłam jeszcze ślady krwi na podłodze. Masakra. Kręgosłup bardzo boli. Mam lek przeciwbólowy, dostałam xanax i stilnox. Może przeżyję święta. No i mam zwolnienie lekarskie do końca roku. I poczucie winy z tego powodu. Choć wiem i czuję, że jestem w rozsypce fizycznej i psychicznej.
  8. poczekam do jutra... nie mam siły. Asiu, powinnaś pokazać ten list terapeutce.
  9. wiola173, nie chcę na pogotowie. porozmawiam dzisiaj z moją rodzinną. jest mi wstyd przed nią bo latam do niej co 2 tygodnie za każdym razem coś mi jest Na szczęście wie o borderze, więc jest wyrozumiała. Wujek_Dobra_Rada, próbowałam - aulin, opokan, ketonal - zero reakcji. _____________ Asiu. Jestem głęboko poruszona Twoim wyznaniem. Nie będę się na siłę wymądrzać, czy pocieszać. Bo czasem lepiej przemilczeć, niż powiedzieć banał. Ale bardzo mnie ścisnęło w serduszku i myślę o Tobie. Co do jednej rzeczy mogę się odnieść. Do dziś mam wrażenie, że zdradzam matkę mówiąc o niej źle. Historia z moją mamą jest kompletnie inna, natomiast gdy ludzie mówili że jest taka czy owaka, to zawsze się złościłam, a teraz poprzez terapię mówię czasem o niej okropne rzeczy, opowiadam o złych rzeczach z nią związanych i ostatnio nawet doszłam do wniosku, że te wszystkie tortury, które teraz się ze mną dzieje, które sobie serwuję, są po prostu karą (jej karą dla mnie z zaświatów) i że przez to już nigdy nie wyzdrowieję. Wiem, że się powtarzam, ale jesteś bardzo dzielna.
  10. _asia_, Asiu, pytasz czy to miłość, pytasz co do za uczucie do terapeutki. A nie jest to czasem uzależnienie?
  11. No więc ujmę to tak, ostatnio niebezpiecznie zmiksowałam i wyłączył mi się błędnik albo cuś, wywaliłam się w łazience i upadłam na buźkę, przy okazji walnęłam się w biodro, co okazało się później, bo mnie zaczęło boleć. Boli mnie kość skroniowa, nos, no i przecięłam sobie wargę, więc wyglądam jakby mi ktoś dał w zęby. Cały dzień wczoraj bolała mnie głowa i było mi niedobrze, ale myślałam, że to skutek mixu. W nocy ból głowy zrobił się jakiś dziwny, ból rozszedł się na kark, ramiona i odcinek piersiowy kręgosłupa. Ból nie do wytrzymania, nawet ketonal nie pomagał, nie spałam do rana, kręgosłup mnie nadal okropnie boli i skroń jak nią ruszam. Boli mnie głowa jak kaszlę Chce mi się płakać. Pojechałam dzisiaj po prezenty, kupiłam prezentów dla 6 osób i oczywiście przegięłam z kasą, bo ja w niczym nie znam umiaru. Idę dziś do rodzinnej i biorę dalej L-4, mam dość, dość, dość i katar nadal nie mija...., ileż można powiedzcie, ileż można. Rozmowy telefoniczne z moją siostrą wcale mi nie pomagają, odbiera moje telefony słowem "Co??!!". I wydaje rozkazy. Wydaje mi się, że wszystko to, co mi się dzieje to somatyzacja strachu, jeszcze trochę czasu do wyjazdu, może mnie sparaliżuje albo jeszcze raz się wyje bię i rozwalę się czaszkę, nie wytrzymam już nie wytrzymam, nie wytrzymam..... Z drugiej strony, nie powinnam narzekać. Sama jestem sobie winna. Dajcie mi zdechnąć.
  12. paradoksy, Baśka, będzie lanie, kochanie
  13. mam wrażenie, że im bliżej świąt tym bardziej zwłokowata jestem...
  14. Fak...., a ja wzięłam chlor i nie spałam do 5-tej. Poza tym tak mnie boli kręgosłup, że nawet pozycja leżąca jest nie do zniesienia...... Miałam ruszyć dzisiaj na zakupy a czuję się jak zwłoki, jakby to powiedziała Doksia...
  15. a siedzę se teraz w mojej bluzie i jestem kozak
  16. zabiłabym własnymi rękami takiego padalca..... Boże, dlaczego pozwalasz takim ludziom żyć......
  17. chojrakowa, Aniu, przestań się zadręczać. Nie możesz się zadręczać wszystkim. Nie możesz się obwiniać o wszystko. Dziewczyny, nie rezygnujcie z terapii. Wszystkim nam jest ciężko. Każdy z nas osobno walczy. Nie poddawajcie się dziewczyny. Nie torturujcie się psychicznie. Nie możecie nosić na własnym karku ciężarów całego świata. To mówiła mądralińska część mnie.... Mówiła to też do mnie, ale nie słuchałam Jednak rozpoczynając terapię, powiedziałam sobie, że podejmuję ostatnią próbę. Gdy się nie powiedzie, nic mnie już nie czeka. Pustka i ciemność.
  18. _asia_, nie będę tu pisać. jak jest u mnie - wiesz.
  19. _asia_, Rachel została przy terapeucie do końca. Nie rezygnuj. Nie poddawaj się.
  20. _asia_, ja mam mniej więcej podobne odczucia. poprzednią też "kiwałam"... przed nikim się tak nie otworzyłam jak przed moją obecną i wiem, że już nigdy nie pójdę do innego terapeuty.... chyba że byłby to terapeuta jak z "Uratuj mnie".... dlatego nawet jak miewam kryzysy związane z terapią, to i tak na nią chodzę. owszem, ja nie mam aż takich emocji w stosunku do mojej terapeutki, to może jeszcze nadejdzie, bo naprawdę ją lubię. przemyśl to Kochanie. nie uciekaj do starych schematów. wiesz, że one się sprawdzają, ale do czasu...
  21. patrząc na to trzeźwo i bez emocji, to nie wydaje się złym pomysłem..
  22. myślisz że mogę w niej wystąpić podczas kolacji wigilijnej? Beska też przychodzi na pieszczoty rano, kocham to jak przez sen dotyka łapkami mojej buzi
  23. _asia_, Asiu, martwi mnie Twoja decyzja. Nie powinnaś nagle przerywać terapii. To może być w skutkach gorsze niż odstawienie nagle leku. Co zrobisz dalej? Będziesz ponownie udawać silną obowiązkową Asię, która nie pokazuje nikomu, co się w niej dzieje? Jak długo dasz tak radę? Dasz w ogóle? Nie możesz odejść z terapii taka rozłożona na kawałki.... [Dodane po edycji:] też Cię kocham
×