Ja gdy nie mam ochoty rozmawiać o swoich uczuciach, to po prostu nie rozmawiam, ale idę na terapię, i po prostu siedzę z terapeutą w milczeniu. :)) Czasem taka cisza wiele daje, więcej niż samo mówienie :) Z początku myślałam, że to może drażnić mojego terapeutę, ale ostatnio rozmawiałam z nim na ten temat, i on to rozumie, i wcale u to nie przeszkadza. :))
Moja twierdzi, że ja przegaduję terapię, że przegaduję i zaśmiewam uczucia.
Ostatnio zaproponowała, abyśmy połowę sesji przeznaczały na opowieści o tym, co się u mnie działo, a drugą połowę na rozmowę o uczuciach, a nawet nie tyle rozmowę, co na samym czuciu. Ja nie umiem czuć przy ludziach