-
Postów
12 850 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Korba
-
coma, co Ty gadasz
-
LukLuk, każdej niedzieli jakoś mi wyjątkowo pomija...
-
ups, środkową część dzisiaj pominęłam
-
Basiu, poprzednio też miałam miesiąc przerwy, wiec jest jakaś poprawa. A tymczasem idę się smarować, smarować i jeszcze raz smarować.
-
Nibelheim, życie jest jednym wielkim ponurym absurdem, poza tym to zdanie wyrwane przez Ciebie z kontekstu.
-
LukLuk, więc pamiętajmy by dzień święty święcić
-
chojrakowa, Aniu, Ty, wieloryb? Co Ty gadasz Myszko mam ochotę przestać się szarpać.
-
LukLuk, niedziela jest po to, by leniuszkować
-
dobra, widzę, że to odbijanie piłeczek, więc nie ma sensu tego ciągnąć.
-
Michuj, mi dokładnie to samo
-
Chyba nie przeczytałaś tego, co napisałam. Nie jest to dla mnie łatwe. I nie chcę wcale, aby mi ktoś przytakiwał. Nigdy w życiu nie było mi to do niczego potrzebne.
-
dzień krótki, jak się wstaje o 13.00, czyli o 14.00 to się nie ma co dziwić. popołudnie jednak baaaaardzo zrelaksowane, teraz wracam niestety do niepokoju i pikawa zaczyna szaleć. jak dobrze, że nie idę jutro jeszcze do pracy.
-
_asia_, Asiu, tak jak kiedyś Ci napisałam, niektóre fantazje mają zostać tylko świecie wyobraźni. Natomiast w kwestii kobiet, dobrze by było, gdybyś spróbowała być z kobietą. Może by Ci to coś rozjaśniło. Dopóki się czegoś nie spróbuje, trudno to skreślać czy też mieć na ten temat jakieś własne, subiektywnie odczucie. Z tego co piszesz z mężczyznami raczej się przyjaźnisz. W miłości natomiast musi być połączona przyjaźń z pociągiem seksualnym.
-
się wypeelingowałam, piję herbatę waniliową i pale cygareta
-
jestem gupia bez Ł. kompletnie zgłupiałam znowu wpadam w obojętność.
-
A nam chodzi o bycie zabawką do podziwiania? Ja nie przypominam sobie, kiedy ja się tak bardzo otworzyłam przed facetem, jak na mnie to i tak wiele prawdy mu pokazałam. A o rzeczach takich jak moje z.o. marzę o tym by móc mu powiedzieć, ale nie widzę teraz dogodnego momentu. Chodzi mi o bycie sobą przy nim i uczę się tego, Bóg mi świadkiem, że się uczę. Border mnie nie będzie określał, nie mam zamiaru przyklejać sobie diagnozy na czole. Raczej wolę go powoli wprowadzić w mój świat, ja i tak już wiele zrobiłam. Mówisz Haniu, że jesteś już jakby na innym poziomie. Być może nie jestem na takim jak Ty, ale już na pewno na wyższym niż jeszcze rok temu. Jestem ostrożna, cackam się z tą sprawą, bo mi bardzo zależy. Nieumiejętnie, ale się staram. -- 27 mar 2011, 19:11 -- krakrakra
-
nie żywię żadnej urazy. cierpię, nie wiem czemu na mnie najeżdżasz.
-
przykro mi, że tak to widzisz. myślę, że przez 2 lata trochę mniej poznał, bardziej niż inni. nawet jak poznał te miłe rzeczy - choć zdecydowanie nie tylko - to też jestem ja. ale nieważne.
-
rozwiałaś już Haniu moje wszelkie wątpliwości.
-
kasiątko, rozumiem Cię, ja się zawsze wściekam, jak słyszę, że wszystko jeszcze przede mną. wyobrażam sobie wtedy parę zakochanych dziadków
-
No bo Miłość moja Droga to duże słowo,ktore dużo znaczy,a nie pierd pawiana. No to nie jest we mnie zakochany. Jak zwał tak zwał, na jedno wychodzi.
-
brak odpowiedzi od piątku wieczorem. czuję się zignorowana, porzucona, idę na śmietnik, gdzie moje miejsce.
-
nowe miejsce oznaczyłam, tak jakby było ich mało. i tak jakby nie zbliżało sie lato - kostka ja już nie mam siły do siebie, tak się ładnie trzymałam
-
linka, świetna ta torebka! ja sobie wczoraj zamówiłam śliczne balerinki.... http://allegro.pl/klasyczne-skorzane-balerinki-od-pina-colada-37-i1528158798.html ale dziś to nic mi nie sprawiło radości.
-
no normalnie, po prostu nie mogę i już. tzn. nie chodzi mi bynajmniej o kwestię wiary. zupełnie nie przeszkadza mi orientacja homosexualna u innych ludzi, naprawdę i nie uważam, że to grzech. ale jeśli chodzi o mnie to jest to nie do przyjęcia. moja rodzina nigdy by się z tym nie pogodziła i wypominałaby mi to do końca życia. wiem, że to moje życie, ale oni marzą, że założę rodzinę, nie będę sama (nie mam rodzeństwa), będę mieć wspierającego męża, dzieci, poza tym uważają homosexualizm za coś chorobliwego i wstrętnego, i nie ma sensu przekonywanie ich, bo i tak nic nie zmieni ich punktu widzenia (czasem w dyskusjach próbowałam bronić homosexualistów). chyba nie pokazałabym się mojej rodzinie już na oczy (i bliższej, i dalszej), gdyby oni się dowiedzieli choćby o moich domysłach i przypuszczeniach. A to kompletnie inna sprawa. To nie Ty nie jesteś w stanie tego zaakceptować, tylko Twoja rodzina. Popracuj nad tym na terapii. To Ty jesteś na terapii, nie Twoja rodzina. To Twoje życie. Zbyt długo Twoja rodzina miała wpływ na Twoje życie i, Asiu, obie wiemy, że nienajlepszy....