Szopik, już wiem coraz więcej - badam się i badam, prawdopodobnie mam stan zapalny jelit oraz jakiś rodzaj kolagenozy. Jestem w trakcie badań i diagnoz.
Pinkii i inni kibicujący kochani, dziękuję za kciuki, dojechałam w strasznym stanie, o mało nie spowodowałam wypadku na pierwszym skrzyżowaniu, ale potem byłam już uważniejsza. Nie umiem wyjaśnić stanu w którym byłam, z jednej strony stan totalnie warzywny, osłabiony, jakbym miała zemdleć, z drugiej silny atak lęku trwający przez cały dzień. Na rozmowie byłam dość apatyczna, dostałam się na następny etap, o szczegółach opowiem w z.o., ale zdecydowanie mniej niż po 1 razie wierzę, że się tam dostanę i mam znacznie mniejszą motywację.
Po Krakowie pojechałam do Żywca do siostry z okazji zaległych urodzin. Czułam się strasznie, ale dzięki temu nie muszę jechać w sobotę. Musiałam bardzo udawać, bo wciąż "chciało mi się" mdleć, oczywiście nic siostrze nie powiedziałam o Krakowie. Pobawiłam się z siostrzenicą, moją księżniczką 2-letnią Milenką, odrabiałam lekcje z 10letnim Michałem.
Właśnie w tej chwili mnie olśniło. Że nie tylko moja siostra miała zaległe urodziny, ale i mój chrześniak Michał (31 marca). A ja zawiozłam prezent tylko mojej siostrze, a jemu nie złożyłam życzeń. Prawie dostałam zawału i zadzwoniłam teraz, że przyjadę w weekend i pójdziemy do kina. Jestem wstrętną, wstrętną chrzestną, nigdy w życiu nie zapomniałam o urodzinach nikogo z rodziny. Gardzę sobą. Nie zasługuję na nic. Niech to wszystko je.bany szlag trafi, dlaczego moje pop.ierdolenie się musi odbijać na dziecku. Pierd.olone zaćmienie umysłu. KURWA.
Nie czułam się zbyt dobrze, teraz już jest całkiem paskudnie. Dobrze, że mam chociaż Reddsa.