-
Postów
12 850 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Korba
-
ech, muszę M. opierniczyć. w ogóle Cię nie pilnuje. i jeszcze lepiej wyglądałam
-
paradoksy, Basia, co zrobiłaś? Pamiętasz jak siedzialam z mrożonką przyłożoną do pyska?
-
wiem, ale u mnie antypatia powoduje takie automatyczne "ble". przepraszam za prostacką formę, ale tak jakoś nie chciało się inaczej wyrazić
-
w kubku Tigra Team?
-
Zaintrygowało mnie to. Zdarzało mi się czuć po prostu pożądanie bez głębszych uczuć (choć one i tak nadchodziły, nierzadko za późno), ale nie wydaje mi się, aby zdarzyło mi się kogoś nie lubieć i jednocześnie pożądać... Hmmm....
-
Shadowmere, Haniu, współpijamy nawet kawę. Właśnie sobie przyniosłam i przeczytałam Twojego posta
-
hehe, jak my tu odczuwamy podobnie.... ja niedawno mówiłam, że chciałabym się przykleić do W. teraz chwilowo nie chcę, bo jestem trochę nadąsana, ale w głębi ducha bardzo za nim tęsknię. i nawet nie wiem, kiedy on wraca z tych nart. ciekawe czy się w ogóle odezwie po powrocie. czy też mnie zostawi, obnażoną.
-
Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F
Korba odpowiedział(a) na mała defetystka temat w Psychiatria
kite, możesz przeczytać w tym temacie: zaburzenia-osobowo-ci-cz-ii-t26029-4578.html lub na moim blogu - adres w stopce - tam jest ciut bardziej szczegółowo. -
paradoksy, wyślij mi swoje cv, spróbuję popytać.
-
Shadowmere, nic dodać, nic ująć. ktoś mnie ogrzał, by zamknąć w lodówce.
-
paradoksy, Basiu, współczuję.... Odezwali się w sprawie pracy...? Shadowmere, Haniuś, a ja nigdy nie zapomniałam o żadnych urodzinach. Nigdy. Bardzo mnie to boli. Ale wynagrodzę mu to w weekend. Mój dzień? Dzień Świra. Miałam się dzisiaj wyleżeć w łóżku, bo rano tak fatalnie się czuję. Bolała mnie głowa, było mi słabo. Z kawą wróciłam do łóżka. Włączyłam kompa, chciałam się zrelaksować, popisać na forum. Ale mój kot ma od rana wściekliznę. W nocy wylała wodę, która stała na szafce, prosto na komórkę - służbową. Na szczęście bez szkód. Gdy włączyłam laptopa - służbowego - zaczęła się walka...., Bessi skakała na kompa, podryzała rogi, drapała mnie po rękach gdy pisałam, gryzła kabel, drapała obudowę.... I tak sobie coś czytam, trzymam w jednej ręce kubek z kawą, drugą odpędzam Bessi, a ta nagle wykonuje skok i wgryza mi się w przedramię. Odruchowo podskoczyłam z bólu i j e b - kawa na klawiaturę. Komp się wyłączył na amen. Drugi raz w przeciągu dwóch tygodni zalałam służbowego laptopa. Słynnego wypasionego laptopa po W., który był dla mnie ukochany z powodów sentymentalnych, nie wypasienia. Zadzwoniłam zawstydzona do informatyka, który ma 3 koty, więc podszedł do mnie wyrozumiale, ale poradził, by nikomu o tym nie mówić. Musiałam jechać do pracy, oddać mu kompa i wziąć zastępczego. To chyba Klątwa Wojtka..... Tak mnie to wyprowadziło z równowagi, że oczywiście musiałam sięgnąć po benzo. Teraz walczę z bólem głowy, a o 15.00 mam terapię, na którą mi się nie chce wcale iść.
-
A nawet ze 4 całusy.... I przytulenie, tak... cudowne. I ten jego policzek przytulony do mojego do mojego. Wiem Haniu, wiem, jak takich rzeczy się pragnie. Jak mnie pocałował w usta, byłam pijana tymk pocałunkiem. Och..., chyba jednak go kocham.......
-
Oj, trudne pytanie... Ale chyba dopiero jak będę wiedzieć na pewno, że mnie tam przyjmą i chcę tam iść. Inaczej narażę się na awanturę, która mnie na pewno zniechęci... -- 06 kwi 2011, 11:38 -- Asiu, Haniu Takie rzeczy trzeba mówić, bo one nas szarpią od środka... Wiecie co ze mną się działo w związku z W. Trzymałam to dzielnie w sobie aż w środku wybuchło, i to wybuchło wraz z innymi zwierzeniami. Jest to inne niż u Was, bo on nie jest moim terapeutą, ale stał się nim trochę - takim moim osobistym... A odrzucenie... odrzucił mnie przecież. Byłam pewna, że wtedy umrę gwałtownie. Niestety nie umarłam.
-
wzięłam 2 zolpidemy, piję 2 reddsa, palę 2go papierosa. chcę spać,ale nie mogę się uspokoić.
-
Allah, to jedźmy to doliny, może coś w nas trafi
-
Moniś, przecież wiem, że nie na złość :)
-
o jjjeeeessssooooooo nieeeeeeeeee tylko nie ten temat
-
na strzał. jakikolwiek.
-
mój stan zdrowia. moje samopoczucie fizyczne i psychiczne.
-
Shadowmere, piszesz o P.? Coś jak ja z W. ostatnio. Monika1974, tak, dzisiaj myślę, że się nie zakwalifikuję i mniej chcę się zakwalifikować. Jakoś straciłam nadzieję. paradoksy, a pamiętasz, jak mnie chciałaś rano kopać w dupę? no to nie poddawać mi się!
-
_asia_, Asiu, chrześniak ma 10 lat i nie ma pojęcia o moich problemach... -- 05 kwi 2011, 21:11 -- Nie ma czego? Dalabym sobie odkroić nogę i oblac kwasem pysk byle dojsc tak daleko. Ale mi niestety już po pierwszym spotkaniu powiedzą:"pani chyba sobie kpiny robi". jak Tobie powiedzą "do widzenia", to ja mogę już sobie darować 3-ci etap. jak nie spróbujesz to się nie dowiesz.... no i jak Ci pisałam, ja sobie nie wyobrażam być tam bez Ciebie -- 05 kwi 2011, 21:12 -- Oj.... też tak miałam niedawno.... Jakże wtedy było lepiej, w porównaniu z tym, co teraz, ech...
-
a o mnie zapomniałaś? -- 05 kwi 2011, 20:47 -- ech, za bardzo się ostatnio skupiam na sobie... przepraszam.. -- 05 kwi 2011, 20:50 -- fuj
-
o ja pierdziu, nawet się cieszę, że byłam w kraku zamiast czytać te pierdoły. ja z Izabellą28 nie mam kontaktu.
-
nie mam siły pisać o tym 7F... dojechałam przed czasem, wypaliłam w parku 2 faje jedna za drugą. poszłam. odwiedziłam łazienkę - przeraziłam się. jeden prysznic zasłonięty jedynie zasłoną, naprzeciw umywalka, dalej dwa kible, męski i damski przedzielone tak wysoką ścianką, że wchodząc można zobaczyć głowę sikającego pana. jakiś nadgorliwy podleciał z zeszytem i mnie spisał, kto ja jestem i na którą konsultację. dostałam od jakiejś pani - do teraz nie wiem, czy to był psycholog, czy oddziałowa - ankietę życiorysową. wypełniając nią doszłam do wniosku, że się nie nadaję, że nie spełniam warunków. moi rodzice nie byli alkoholikami, nikt mnie nie molestował, nie klepałam biedy, nikt mnie nie zmuszał do prostytucji, nie byłam w domu dziecka ani rodzinach zastępczych. mam stałą pracę. jedynym moim problemem są toksyczne związki, humory i nadużywanie substancji. potem ta sama pani przeprowadziła ze mną rozmowę. na koniec zaznaczyła iż przed przyjęciem powinnam być pół roku "czysta", a ja napisałam w ankiecie, że nie jestem. dodała, że po tylu latach brania leków, nie będę się czuła zbyt dobrze i niełatwo będzie je odstawić. że terapia jest trudna i bywa nieprzyjemna. i że pod jej wpływem będę mogła chcieć odreagowywać. a wszelkie znane mi i stosowane sposoby, to samookaleczanie (musiałam pokazać blizny), tabletki i alkohol. tam nie będę miała żadnego z tych sposobów i będę wariować. pytała czy jestem gotowa się z tym zmierzyć. dodała również, że muszę się przygotować na intensywne życie w grupie (wspomniałam o moim izolowaniu się i lękach przed ludźmi), gdyż tam terapia i zajęcia są intensywne i nie ma możliwości, żeby na początku tylko słuchać i być bierną. znowu dodała, że mam się zastanowić, czy jestem na to gotowa. a ja wiem, że nie. 14 kwietnia mam rozmowę z psychoterapeutą. a, widziałam panią Tyczkę. ona jest jest chyba ordynatorką. poznała mnie. wyszłam i znowu wypaliłam na ławce 2 fajki. poryczałam się. pojechałam do siostry, której wcisnęłam kit, że byłam w Krakowie służbowo. przepraszam, że nie odniosłam się do poprzednich postów, czuję się wycieńczona psychicznie i fizycznie. postaram się nadrobić.
-
paradoksy, no właśnie, a ja taka wyrodna.