-
Postów
12 850 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Korba
-
tak, obiecanie sobie, że zrobi się to później pomaga. powiedzenie sobie, że nie muszę teraz, ale zawsze mam taką alternatywę. co do samobójstwa mam podobnie. ulgą jest dla mnie myśl, że zawsze mogę to zrobić i być może dzięki temu nie robię tego teraz.
-
_asia_, Asiu, tak, zaczyna do mnie docierać, że droga do moich uczuć wiedzie poprzez ciało... Wiem, że gadam jak nawiedzona, ale coś w tym jest. uht, może kiedyś dojdę do tego etapu, że będę mogła spokojnie siedzieć, zamknąć oczy i oddychać, być. Na razie jest to trudne, ja ciągle wstaję, zmieniam pozycję, ciężko mi usiedzieć, ciężko mi myśleć czy też nie myśleć, ciężko się skupić, ale też ciężko wyłączyć koncentrację. Jestem jednocześnie nastawiona na odbiór milionów impulsów, co wprawia mnie w rozdrażnienie i nie pozwala się skupić na jednym. Jestem chodzącą bombą zegarową.
-
NoOneLivesForever, bardzo ciekawe to, co napisałeś o ciele. Ja mam z moim ciałem jakby bardzo duży problem. Ono blokuje moje emocje, a te ściśnięte w nim emocje bolą poprzez ciało. Ostatnio miałam bardzo dziwną sytuację na terapii. Rozmawiałam z terapeutką i mówiłam jej, że nie umiem się rozluźnić i że rozmawiając z nią, jestem spięta i nic nie czuję poza tym. Ona zapytała, jakim sposobem najlepiej bym mogła się rozluźnić. Powiedziałam na wpół żartobliwie, że musiałabym się położyć. Ona od razu rozłożyła na ziemi koc, przyniosła dwa takie wałeczki do ćwiczeń jogi, które położyła mi pod plecy i pod głowę. Rozłożyłam ramiona na boki tak, że cała klatka piersiowa się cudownie wygięła w przód. Bardzo relaksująca pozycja. I tak sobie gadałyśmy i ni stąd ni zowąd zaczęłam płakać. Dlatego dziś mamy ćwiczeniową sesję. Już raz taką miałyśmy i wtedy też podczas jednego ćwiczenia zaczęłam płakać. Jest to przedziwne. -- 12 maja 2011, 09:35 -- od wczoraj o tym myślę... jak się przebić do świata. jak coś.... poczuć, coś żywego, naturalnego, prawdziwego, świeżego..... a nie ciężkiego, przepełnionego bólem i rozpaczą.
-
Kasiu, wiem,że Cię to może nie pocieszy, ale są wokoło Ciebie ludzie, dla których nie jesteś obojętna. Nawet są tacy, którzy się martwią, a Ty o tym możesz nie wiedzieć. :* Monia...., gdzie? Nie widzę koło siebie nikogo.... Czy mogę tych osób dotknąć? -- 12 maja 2011, 08:59 -- dziękuję :*
-
głupia piosenka w radiu w samochodzie
-
Dobranoc, Zło Wcielone
-
uuuu, trzeba się Ciebie bać? nieee, ja się jakoś nie boję no dobra. rozpoczynam akcję o kryptonimie: próba zaśnięcia numer dwa.
-
naranja, nic dodać, nic ująć
-
fajnie by też zabrzmiało
-
NIEwrociszTU, ale miałaś to podczas zaplanowanej próby samobójczej, czy tak po prostu zaszalałaś z lekami. Wątpię, że leki wzięte w dawce śmiertelnej przynoszą taką błogość. Bo po prostu jest ich za dużo, byś mogła utrzymać świadomość.
-
Ja czasem też odnoszę takie wrażenie w stosunku do moich postów. Wczoraj wszędzie wołałam o uwagę, pisałam o moich nasilonych myślach s., o tym, że mnie nikt nie słyszy, że nie wiem gdzie napisać, aby ktoś zwrócił na mnie uwagę. Standardowo poczułam się na śmietnik. Ale wiesz... to też może działać przewrażliwienie na swoim punkcie. U mnie także egocentryzm.
-
Ka_Po, odnośnie Twojego posta, troszkę wcześniej napisałam do Ciebie tak: Może Ci umknęło. Mnie nieraz korci, aby zajrzeć do Waszego tematu. Ale po tym jak Amon zasugerował, aby osoby niezwiązane z tematem się w nim nie wypowiadały, poszłam sobie. My tu nie zwracamy się tu do nikogo takimi słowami. Nie każemy nikomu sobie pójść. Rozmawiamy o naszych odczuciach, gubimy się, jesteśmy wrażliwe, że nasze posty giną nie zauważone. Czasem czujemy się źle i nie możemy ogarnąć tych mnożących się postów. Mam wrażenie, że to w CHADzie jest większa "klika".
-
ja sobie coś zarzuciłam, ale póki co doopa
-
Ja muszę wstać o 7.00.
-
nie tylko Wy
-
położyłam się spać, pewna że zasnę, ale nici.
-
Zabrzmi to dziwnie, ale nie wiem jak to ująć - po prostu łykasz leki, żeby poczuć ulgę, nie żeby się zabić. Gdy się weźmie ogromną ilość leków - a ja to mam za sobą - to nie masz nawet czasu poczuć ulgi. Nie wiesz kiedy opływasz, nie masz czasu poczuć się przyjemnie. I, jak się nie uda, a tak było w moim przypadku, odchorowujesz to. Narządy nie chcą pracować, jesteś wypłukana z elektrolitów. Serce chce dosłownie rozwalić klatkę piersiową. Takie stany kończą się na pogotowiu. Nie ma żadnej ulgi. ŻADNEJ.
-
wiola173, u mnie nie ma czego zazdrościć. To, co robię, to czysta głupota i pęd do autodestrukcji.
-
Musi być fajnie jak nic nie ma.
-
linka, obrona to najprzyjemniejszy egzamin jaki miałam w życiu..., powaga. Będzie dobrze, głowa do góry
-
ja piję wino..... i nic nie czuję.....
-
bardzo niewyżyte!
-
będzie orgia, nie może mnie tam nie być!