Skocz do zawartości
Nerwica.com

*Monika*

Użytkownik
  • Postów

    19 341
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez *Monika*

  1. misia86, To zrozumiałe, przecież byliście razem tyle czasu. Zaczyna się odpowiedzialność za siebie i za drugiego człowieka, obowiązki, wyrzeczenia...a chłopak fru... Niedojrzały emocjonalnie, nieprzystosowany. Nie martw się. W kolejny związek wniesie ten cały syf, który spowodował, że zatracił się w Waszym związku. Jak gościu nie dorośnie, całe życie będzie uciekał przed odpowiedzialnością. Nie chciałabym być z kimś takim. Jesteś młoda, zasługujesz na kogoś wartościowszego, na kogoś przy którym będziesz czuła się bezpiecznie. Widzisz perspektywę pilnowania go na każdym kroku jak małego dziecka, które ucieka na ulicę, a Ty w obawie , że przejedzie go samochód ciągle się zamartwiasz? Dziewczyno, takich chłopczyków jest na pęczki. Ale nie w tym rzecz. Musisz przetrwać tą "stratę", dojdziesz do siebie i zaczniesz nowy etap w życiu. A rodziną się nie martw. Ty masz żyć po to, żeby uszczęśliwić siebie, a nie rodzinę. Żyć dla siebie, a nie dla nich.
  2. ajajaj89, Bardzo dobry fragment. Rozumiem o czym mowa. Mam to samo przekonanie.
  3. swiatlo1, To może być objaw nerwicowy, związany ściśle z napięciem. Odczucie, że nie ma możliwości wzięcia głębszego oddechu.
  4. swiatlo1, Mylisz się. Z rodzicami, zwłaszcza w Twoim wieku powinno się rozmawiać na każde tematy. Od tego są rodzice, żeby zadbać o poczucie bezpieczeństwa swojego dziecka. Myślę, że Wasze relacje, Twoje z nimi i ich z Tobą nie są poprawne. Na pewno popełnili w wychowaniu jakieś błędy wychowawcze, to się zdarza bardzo często. Mam na myśli więź emocjonalną. Takie zachowania, które opisujesz nie są dziedziczne, tylko mówi się o wzrastaniu warunkach, gdzie kontynuuje się niewłaściwe wzorce. One właśnie mogą powodować u dzieci różnego rodzaju zaburzenia, np. fobie, lęki. Oczywiście nie chciałam urazić Twoich rodziców, żebyś tego tak nie odebrała. Wiadomo, każdy rodzic chce dla swojego dziecka dobrze. Być może Twoi rodzice też nie doświadczyli ze strony swoich rodziców wystarczającego wsparcia, dlatego nie widzą problemu. Myślę, że musiałabyś chcieć zdobyć się na szczerą rozmowę z nimi, być może trzeba będzie skorzystać z pomocy psychologa/terapeuty. Jeśli ten lęk teraz u Ciebie trwa, to co będzie za parę lat, kiedy to Ty założysz własną rodzinę? Będziesz wychowywała swoje dzieci w podobnych, albo takich samych kanonach jak Twoi rodzice wychowali Ciebie. Tak to działa. To pewnego rodzaju dysfunkcja. Pomyśl nad tym.
  5. meegi123, Witaj na forum! Bardzo skomplikowana ta sytuacja. Błędem było, że nie zgłosiłaś faktu, że ojciec dziecka nie przestrzega wyznaczonych przez sąd terminów i czasu spotkań, widzeń z dzieckiem. Myślę, że obawiałaś się awantury ze strony syna. On wybrał ojca bo go na pewno potrzebuje, to dorastający chłopak. Powiem tak, ojciec ma prawo ułożyć sobie nowe życie, tak jak i Ty masz takie prawo. Najbardziej w związkach, w których rodzice znajdują się w separacji cierpią dzieci. Są wewnętrznie rozdarte i przeżywają koszmar. Trzeba dużo dojrzałości ze strony obydwojga rodziców, żeby dziecko w obliczu wewnętrznego rozdarcia nie przeżywało z powodu rozstania traumy. W dodatku napisałaś, że w Waszej rodzinie był alkohol, więc Wasza rodzina nie była rodziną bez problemów, że się tak wyrażę. Proponuję przeczytać o syndromie DDA i DDD. Myślę, że wiele zrozumiesz. Dziecko dorastające w takich warunkach, z ojcem alkoholikiem ciągle przeżywa wewnętrzny dramat. Myślę, ze syn, Twoje dzieci i Ty potrzebujecie pomocy specjalistycznej, może terapii...nie wiem... Co do manipulacji dzieckiem, na pewno taka sytuacja ma miejsce. Konkubina zbytnio angażuje się w wychowanie dziecka, a nie jest prawnym opiekunem , więc to ciężka sytuacja. A ojciec dzieci postępuje niewłaściwie pozwalając jej na to. Rodzice ojca Twoich dzieci będą zawsze go bronili i stali w jego obronie, choćby nie wiadomo co się działo. To przecież ich syn. Tak więc zostałaś z problemem sama. Dodatkowo syn jest w wieku młodzieńczego buntu, z uwagi na okres dojrzewania. Nie piszesz nic na temat wsparcia i pomocy ze strony Twoich rodziców, rodziny czy znajomych. Domyślam się, że takowego nie masz. I nic nie napisałaś o pozostałej czwórce dzieci. Ile mają lat i jak widzę całą tą sytuację.
  6. Locust, oj już nic.... o krwawienie mi chodziło...
  7. Locust, użyłeś przenośni. A ja wzięłam dosłownie......
  8. adasie, biedra....ho ho ho...fajny slogan
  9. Michał97, Każdy lek wymaga czasu, żeby zaczął działać należycie. Poszukaj w tym wątku post887680.html?hilit=Sulpiryd#p887680
  10. misiu86, papierek tu niczego nie zmieni. Jeśli postępuje tak teraz, to później może być tylko gorzej. Więc lepiej dla Ciebie, że doszło do tej sytuacji teraz.
  11. misia86, Żartujesz........ I wypomina Tobie tą sytuację? Od niedawna wypomina? Czy zawsze tak postępował?
  12. Michał97, teraz nie mówi się o nerwicy. Mówi się o zaburzeniach lękowych. One często współwystępują z zaburzeniami, np. depresyjnymi, dlatego jest jednostka chorobowa o nazwie zaburzenia lękowo-depresyjne. No, ale zaburzenia diagnozuje specjalista, nie ja
  13. *Monika*

    Witam

    misia86, tu proszę kontynuujcie dalej temat, przeniosłam Twój ostatni post. pinda, Twój też tam przeniosę. post888356.html#p888356
  14. Michał97, Czujesz się opuszczony przez mamę i siostrę. Wyjechały, ale wrócą. Stąd te samopoczucie. Zostałeś sam w domu czy z tatą? Na lęki i nieradzenie sobie z nimi żadne tabletki świata nie pomogą bo nie niwelują przyczyny jako problemu natury psychicznej-nieradzenia sobie z konkretną trudnością. Tu raczej potrzebna byłaby psychoterapia.
  15. *Monika*

    Jaka to gra?

    luk_dig, miałeś odpowiedzieć i wrzucić screena innej gry
  16. *Monika*

    Witam

    misia86, Witaj na forum. Jest tu na forum dział: "Problemy w związkach i rodzinie", załóż w nim proszę swój wątek. problemy-w-zwiazkach-i-w-rodzinie-f28.html
  17. To bardzo dobre posunięcie, pomimo, iż czeka Cię orka na ugorze. Ale warto. Sorka że ni w pięć ni w oko, ale zajebiście trafne zdanie wyczytałem, fajnie Monika że to napisałaś. No bo tak jest. Nieświadomość jest taaaaaaaaaka wielka, może jeszcze większa. Uświadomienie jest krokiem w przód, ale to jeszcze nie wszystko. Następną rzeczą jest chęć zmiany, a potem dopiero zmiana. Dlatego tak wiele pacjentów rezygnuje z terapii już po paru wizytach, ponieważ po pewnym czasie zaczynają się bardzo źle czuć, słyszy się zdania w deseń "Po co ja poszedłem na terapię? jest jeszcze gorzej!" etc. Terapia to takie zderzenie z rzeczywistością, właściwie z czymś nowym i nieznanym do tej pory. Bo przebudowie ulegają nasze przekonania, wyobrażenia...stąd pogorszenie stanu. Nieraz , żeby sobie coś uświadomić, na terapii poświęca się parę sesji jakiemuś problemowi. No, ale to nie ten wątek. Cieszę się, że mogłam w jakiś sposób pomóc
  18. Marsal2, Zasugerowałam Tobie, że jesteś nieświadomy przyczyn swojej niskiej samooceny. Większość ludzi jest nieświadoma, ale nie przeszkadza im to w funkcjonowaniu. Ta nieświadomość nie wywołuje u nich wewnętrznych konfliktów. Nie cierpią, żyją "normalnie", radzą sobie z trudnościami, porażkami, cieszą się z sukcesów. W Twoim przypadku są te konflikty. Jesteś świadomy, że istnieją, ale nie wiesz jak im zaradzić. Sam sobie samooceny nie poprawisz "in plus". To skomplikowany proces dochodzenia krok po kroku do rozwiązania trudności wynikających z niskiej samooceny. Takie sprawy przepracowuje się na psychoterapii, to chciałam powiedzieć.
  19. *Monika*

    TERAPIA grupowa

    sens, pisz o tym, ja zawsze czytam co u Ciebie, jakie postępy, samopoczucie. No i trzymam kciuki oczywiście!
  20. swiatlo1, Dlaczego boisz się tej rozmowy? Nigdy nie byłaś z nimi szczera? Boisz się ich reakcji?
×