Skocz do zawartości
Nerwica.com

villah

Użytkownik
  • Postów

    121
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez villah

  1. 100%, da jestem żywym przykładem, ale trzeba wygrać ze sobą, zmienić swoje nawyki, a więc wyrwać kawałek siebie i wrzucić do styksu, co jest bardzo trudne, z drugiej strony to jedyne wyjscie.
  2. coś o związkach "A moze psychologia jest czyms bardziej praktycznym niz duchowosc? Nie. Nic nie jest bardziej praktyczne niz duchowosc. W czym moze czlowiekowi pomoc biedny psycholog? Moze rozladowac napiecie skumulowane w czlowieku. Sam jestem psychologiem, czynnym psychoterapeuta i staje wobec wielkiego konfliktu wewnetrznego, ilekroc musze wybierac pomiedzy psychologia a duchowoscia. Zastanawiam sie, czy pojmujecie, o czym tu teraz mysle. Ja sam przez wiele lat nie potrafilem zrozumiec sensu tych pojec. Wyjasnie to. Nie pojmowalem tego az do chwili, gdy nagle odkrylem, ile ludzie musza sie nacierpiec w jakims zwiazku, by zrozumiec iluzorycznosc wszelkich zwiazkow. Czy to nie straszne? Musza cierpiec w jakims zwiazku, zanim sie nie obudza i nie stwierdza: "Mam tego dosc! Musi istniec jakis lepszy sposb na zycie niz uzaleznianie sie od innych". A co ja uczynilem jako psychoterapeuta? Przychodzili do mnie ludzie ze swymi problemami dotyczacymi klopotow w zwiazkach z innymi, z nieumiejetno sciami komunikowania sie z nimi itp., i czasami im pomagalem. 4 Jednakze czesto, przykro mi jest to przyznac, nie byla to pomoc wlasciwa, gdyz ugruntowywalem ich w uspieniu. Byc moze powinni jeszcze wiecej pocierpiec. Byc moze powinni osiagnac dno, by potem moc powiedziec: "Mam tego wszystkiego dosc". Tylko wtedy, gdy ma sie dosc wlasnej choroby, mozna sie z niej wyzwolic. Zazwyczaj idzie sie do psychiatry lub psychologa, aby uzyskac ulge. Powtarzam - ulge, a nie po to, aby sie wyleczyc. Jest taka opowiastka o Johnnym, ktory - jak utrzymywano - byl troche niedorozwiniety umyslowo. Jednakze, jak sie to potem okaze, wcale tak nie bylo. Johnny bral udzial w zajeciach plastycznych w szkole specjalnej, gdzie dano mu do zabawy plasteline. Wzial kawalek plasteliny, poszedl w kat i zaczal sie nia bawic. Podchodzi do niego nauczyciel i mowi: - Czesc, Johnny. Na co chlopiec odpowiada: - Czesc. Z kolei nauczyciel: - Co trzymasz w reku? Johnny odpowiada: - To jest kawalek krowiego lajna. - Co z niego zrobisz? - kontynuuje rozmowe nauczyciel. - Nauczyciela - odpowiada chlopiec. "No coz, Johnny znow cofnal sie w rozwoju" - pomyslal nauczyciel. Wola wiec dyrektora, ktory akurat obok przechodzil i oswiadcza: - U Johnny'ego obserwuje regres. Dyrektor podchodzi wiec do Johnny'ego i mowi: - Hej, synu. Na co Johnny: - Hej. Dyrektor pyta nastepnie: - Co tam masz w reku? A on odpowiada: - Kawalek krowiego lajna. - Co z tego zrobisz? - pyta dalej. - Dyrektora. Dyrektor dochodzi do wniosku, ze Johnnym powinien zajac sie szkolny psycholog. Polecil, by poslano po niego. Psycholog jest madrym gosciem. Przychodzi i mowi: - Czesc, Johnny. Na co chlopiec odpowiada: - Czesc. Psycholog mowi dalej: - Wiem, co masz w reku... - Co? - pyta chlopiec. - Kawalek krowiego lajna. - To prawda - odpowiada Johnny. - I wiem, co z niego robisz. - Co? - pyta chlopiec. - Robisz psychologa. - Nieprawda. Nie mam wystarczajacej ilosci krowiego lajna!"
  3. villah

    Samotność

    Coś o związkach. "A moze psychologia jest czyms bardziej praktycznym niz duchowosc? Nie. Nic nie jest bardziej praktyczne niz duchowosc. W czym moze czlowiekowi pomoc biedny psycholog? Moze rozladowac napiecie skumulowane w czlowieku. Sam jestem psychologiem, czynnym psychoterapeuta i staje wobec wielkiego konfliktu wewnetrznego, ilekroc musze wybierac pomiedzy psychologia a duchowoscia. Zastanawiam sie, czy pojmujecie, o czym tu teraz mysle. Ja sam przez wiele lat nie potrafilem zrozumiec sensu tych pojec. Wyjasnie to. Nie pojmowalem tego az do chwili, gdy nagle odkrylem, ile ludzie musza sie nacierpiec w jakims zwiazku, by zrozumiec iluzorycznosc wszelkich zwiazkow. Czy to nie straszne? Musza cierpiec w jakims zwiazku, zanim sie nie obudza i nie stwierdza: "Mam tego dosc! Musi istniec jakis lepszy sposb na zycie niz uzaleznianie sie od innych". A co ja uczynilem jako psychoterapeuta? Przychodzili do mnie ludzie ze swymi problemami dotyczacymi klopotow w zwiazkach z innymi, z nieumiejetno sciami komunikowania sie z nimi itp., i czasami im pomagalem. Jednakze czesto, przykro mi jest to przyznac, nie byla to pomoc wlasciwa, gdyz ugruntowywalem ich w uspieniu. Byc moze powinni jeszcze wiecej pocierpiec. Byc moze powinni osiagnac dno, by potem moc powiedziec: "Mam tego wszystkiego dosc". Tylko wtedy, gdy ma sie dosc wlasnej choroby, mozna sie z niej wyzwolic. Zazwyczaj idzie sie do psychiatry lub psychologa, aby uzyskac ulge. Powtarzam - ulge, a nie po to, aby sie wyleczyc. Jest taka opowiastka o Johnnym, ktory - jak utrzymywano - byl troche niedorozwiniety umyslowo. Jednakze, jak sie to potem okaze, wcale tak nie bylo. Johnny bral udzial w zajeciach plastycznych w szkole specjalnej, gdzie dano mu do zabawy plasteline. Wzial kawalek plasteliny, poszedl w kat i zaczal sie nia bawic. Podchodzi do niego nauczyciel i mowi: - Czesc, Johnny. Na co chlopiec odpowiada: - Czesc. Z kolei nauczyciel: - Co trzymasz w reku? Johnny odpowiada: - To jest kawalek krowiego lajna. - Co z niego zrobisz? - kontynuuje rozmowe nauczyciel. - Nauczyciela - odpowiada chlopiec. "No coz, Johnny znow cofnal sie w rozwoju" - pomyslal nauczyciel. Wola wiec dyrektora, ktory akurat obok przechodzil i oswiadcza: - U Johnny'ego obserwuje regres. Dyrektor podchodzi wiec do Johnny'ego i mowi: - Hej, synu. Na co Johnny: - Hej. Dyrektor pyta nastepnie: - Co tam masz w reku? A on odpowiada: - Kawalek krowiego lajna. - Co z tego zrobisz? - pyta dalej. - Dyrektora. Dyrektor dochodzi do wniosku, ze Johnnym powinien zajac sie szkolny psycholog. Polecil, by poslano po niego. Psycholog jest madrym gosciem. Przychodzi i mowi: - Czesc, Johnny. Na co chlopiec odpowiada: - Czesc. Psycholog mowi dalej: - Wiem, co masz w reku... - Co? - pyta chlopiec. - Kawalek krowiego lajna. - To prawda - odpowiada Johnny. - I wiem, co z niego robisz. - Co? - pyta chlopiec. - Robisz psychologa. - Nieprawda. Nie mam wystarczajacej ilosci krowiego lajna!" :-D!
  4. villah

    Brak sensu zycia

    dzięki, tobie też zycze powodzonka i wytrwałości
  5. villah

    Brak sensu zycia

    6 lat nieszczesc, konflikty z prawem, załamnie nerwowe mojej matki, 3 razy mnie dotkliwie pobito, wiele razy ublizano, zniszczyłem sobie zdrowie przez nerwice w takim stopniu, że nie moge już uprawiać milosci,a mam dopiero 27 lat. A jednak przezyłem, zyje, jestem twardy, kurwa nie dam sie, wiele zmieniłem, jade dalej, pne sie w góre, jestem czysty, zmieniłem priorytety i wiem ze dam rade WIEM ZE MAM SIŁE
  6. villah

    Brak sensu zycia

    Droga boli, bo rozmyślasz o tym, że 2 km wcześniej się potknełaś.
  7. villah

    Brak sensu zycia

    Jezeli uwazasz, ze nie przywiazywanie sie jest problemem, to tak będzie. Myśli tworzą nasz świat, ja wiedziałem ze moim problemem są przywiązywania i chęć bycia kimś wśród innych ludzi, tego prganełem, a jak nie wychodziło, to byłem załamany. Skoro znałem problem, narzędzia miałem, należało wziasc sie do pracy. Wyniki są wspaniałe. Nasze relacje z innymi ludzmi są narkotykiem, gdy jesteśmy poklepywani czujemy euforje, jestesmy uzaleznienie od rekacji orgaznimu na te relacje. Niektózy, którzy są przez ludzi piętnowani są uzależnieniu od bólu, z którym sie identyfikują. Ludzie uważaja, że minimalizacja relacji z ludzmi jest czymś złym, że są to symptomy depresji/czy innych zaburzeń, a jednak kiedy ja robie, to świadomie z wyboru zamieniając relacje te, na własne zainteresowania/prace/hobby moje zycie nabiera kolorów, od ludzi nie odwracam się całkowicie, zawsze zagadam, ale ich nie potrzebuje, jest to ogromny ciezar, który mozemy zrzucic. Ciesze sie pracą, sportem, fotografią mam różne fajne cele, jak np przejechać europe rowerem w przyszłosći, nauczyć sie jezdzic na desce snowbordowej, nauczyć sie tańca/karate to wszystko urodziło sie w mojej głowie dzieki wolnosci od ludzi. jestem wolny od pytań typu "jak mnie ludzie postrzegają" bo nie potrzebuje ich poklasku, to daje duzo wolnosci
  8. villah

    Brak sensu zycia

    życie jest przemijaniem, wszystkie cele przywiązania są, jak chmury na niebie, prędzej czy później oddejdą, więc nie przywiązuj sie za bardzo lub mniej świadomośc, ze to sie skoczy.Nic nie trwa wiecznie, niebespiecznie jest sadzic, ze cos trwa wicznie. Największym skarbem jest umiejętność akceptacji zmian, któe beda nam towrzyszyc do konca, i te dobre i te złe.
  9. villah

    Brak sensu zycia

    Nic nie mam sensu, to prawda, wszystko co robim to uganianie się za iluzją. Wyznaczamy jakiś cel z góry zakładając, ze realizajca go przyniesie nam szczęcie, gdy udaje sie nam go osiągnąć nasze szczęscie pryska błyskawicznie, wtedy wyznaczamy kolejny cel i tak na okrągło. Churchill nazwał to "jedna pieprzona rzecz za drugą", dlatego człowiek powinien cieszyć się drogą, a nie celem. Buddyjscy mnisi, którzy zaobserwowali ten absur gonitwy za chwilowym szczęściem cieszą się swoim istnieniem i istnieniem wszystkiego, co wokół, oni nie muszą sie starać, co eliminuje u nich wiele zmartwieć, a w wiekszosc wypadków całkowicie je rozmywa.
  10. Jesli dotyczy to wyboru między wrazliwościa a sqr... powiązanym z dreczeniem ludzi czy zwierzat, w tym przypadku jest. Chodziło mi o komfort życia w społeczeńswie, z relacjami międzyludzkim, odpornościa na stres itp.. a czasy coraz to gorsze..
  11. Niestety wrażliwość, to nie jest atut w tych czasach..
  12. Cięzko jest sie odnalesc w rzeczywistosci bez "umilaczy" i całej otoczki, która temu towrzyszyła, bo suma summaru życie takie było doprawione "przygodami", któe wychodził poza ramy tej schematycznosci i monotonni życia codziennego, zawsze jak szedłem na miacho z kumplami zaprawić się nie wiedziałem, co dokładnie może mnie spotkać powiem szczerze czułem sie wtedy jakbym był surferem na fali, bez przyszłosci i przeszlosci liczyła sie tylko jaaaazda a teeraz mam gotować kapuśniaka z moją matulą.... próbuje odnalesc siebie w sporcie, pracy itp ale tak naprwde tamte zycie też miało swoje uroki i zawsze juz bedzie czescia mnie, bedzie moją "gorącą byłą kobitą" o której nie zapomnę. Odłożenie używek wiąże się także z ograniczeniem kontaktów z rówieśniakmi, w dzisiejszych czasach fundamentem takich znajmości są używki, nie bierzesz to jestes inny, nie jestes taki sam jak "my". nawet jak idzisz z grupą i jestes niepijacy ciezko sie dogadac po kilku głębszych znajmków i człowiek czuje sie jakos obcow wśród nagrzanych znajomków, dotego zawsze w takim towarzystwie znacznie mocniej przyciągają zakazane owoce. podsumowując odstawienie używek u mnie wiąże się z ogromną zmianą w sposobie prowadzenia życia, co zaowocowało depresją i lękami, używki były część mnie, mojego "ja", usunicie ich z życia, to tak jabym stracił kawałek siebie, kawałek sensu życia. co do sensu zycia, to uzywki i wojaże z kumplami po zaprawieniu sie dawały mi jeden z argumentów przemawiajacy za tym, ze warto żyć, a teraz lipa.
  13. Ja tez, ile bym k***a dał, zeby cofnąć czas, i życ na czysto od początku.. człowiek nabiera rozumu po szkodzie..
  14. ja osobiscie uwzam ze kazdy jest samotny,ale nie wszyscy potrafią to dostrzec.ja zyje w swojej samotnosci, moja mama w swojej, to ze sie zkim spotkam nie oznacza, ze on jest czescia mnie... druga osoba moze dac nam jedynie troche ciepła...
  15. Właśnie dzisiaj był 13 dzień mojego ataku, który objawiał sie uogólnionym lękiem i dosłownie łomotaniem serca, czułem pulsowanie całego ciała i widziałem ruch falisty na moim brzuchu i klatce piersiowej, oczywiscie nie spałem zazwyczaj w tym okresie już od 4 rano, występowało takze ostre rozdraznienie. Dwie godziny temu mój dobry szalony "kumpel" wyluzował i odszedł sobie od tak, jakby nic nie zaistniało i.........................poczułem sie szczesliwy i ze przszyszlosc stoi dla mnie otworem, ze problemy to tylko problemy,błachostki.... pewnie do nastepnego ataku. przez te 13 dni mój umysł wyrobił rozne teorie spiskowe i widze, jak zwodne i kłamliwe potrafi być narzędzie, które powinno mi słuzyc pomocą, a wpodły sposób porostu wpędza mnie do grobu. wiem, co spowodowało atak, najlepsze jest to, ze wiem co mam robic, zeby pewen rzeczy nie powtórzyły sie,ale tego nie robie.
  16. No to albo idz na odwyk albo kop sobie dół... W ogole naprawde imponujesz mi, ze podczas chroby potrafisz pić, ja raz jak sie napier****m, to nastęnego dnia wciągała mnie............. czarna dziura, jedno z najbardziej chorych i przerazających doświadczen w moim życiu...
  17. zaprawde powiadam Ci nie zalezy to od wieku tylko od chęci. Mój ojciec 56 lat, po operacji kegosłupa, ciągłe bóle i skórcze(wstawiona płytka metalowa, która szarpie nerwy), do tego waga 120 KG! jest w połowie inwalidą podpierający się kulą, a ma 3x więcej checi i energii ode mnie, a ja mam 25 lat.... zawsze mnie pogania i dziwi sie, że jestem leniwy, on we wszystkim co robi widzi sens, a ja nie widze sensu w niczym......
  18. villah

    brak checi do zycia

    To zależy w jakim stopniu angażujesz swoje ego w życiu rodzinnym, osobiście uwaza, ze aktywowanie swojego "ja" na wyższy poziom lepiej pozostawić dla "obcych", kumpli i przyjaciół, bo rodzina, to ten element życia, w którym powinien człowiek sie najelpiej ułożyc, wiem z praktyki ^^
  19. No to łap wiatr w żagle i łap falę
  20. A może ciepło, które tak pragniesz da Ci jakis fajny facet? Jestes juz w miare dorosła, wiec niedługo i tak bedziesz pewnie chciała załozyc wlasna rodzine ^^
  21. Jestem ciekawy, czy okres próby po odstawieniu trwał 2 dni czy 2 miesiące, bo kawa jest normalnym narkotykiem i należałoby domniemać, że okres "odwyku" będzie obiawiał się zaniżonym samopoczuciem i "innymi" objawami.
  22. villah

    dla niedowiarków.

    Uważam podobnie,że ignorowanie problemu to zamiatanie go pod dywan, z którego wyrośnie wulkan, który wcześniej, czy później wybuchnie, moja metoda, to zrozumienie i akceptacja problemu, przetrawienie go, niejedokrotnie z problemem trzeba konfrontować sie nawet kilkanaście raz, jak w moim przypadku przy medytacji. Tyle raz konfrontowałem sie z problemem, że ów problem zrobił sie dla mojego umysłu ............nudny. Tylko nie jest to łatwe ani przyjemne, a w niektórych przypadkach można dostac duzego doła, ale jak ma sie wiare siłe i chęci to nic nas nie powstrzyma, tu trzeba duzo chceci. Zaden człowiek nie osiagnie szczescia bez wysiłku, na wszystko trzeba zapracować. Zaprzyjaznij sie ze swoimi demonami.....
  23. villah

    dla niedowiarków.

    Mi jednak sie wydaje, że intuicja kazdemu podpowiada, czy cos sie dzieje nie tak tylko dużo osób, to ignoruje. Absurdalne wydaje mi się twierdzenie, że nie można wyjsc z tego samodzielnie, nie we wszystkich wypadkach, ale w wielu ludzie wiedzą, co robić, zeby wrócic do zdrowia tylko tego nie robią.
  24. villah

    czekam i czekam

    Zdecydowanie odradzam farmakologie, skoro uważasz, ze to co Cie spotkało stało się automatycznie, nie spowodowały to jakieś traumatyczne przezycia, to możliwe ze u Ciebie zaszło powiększenie świadomości i próujesz wrócic do swiata, który już Ciebie nie dotyczy. Chcicałbym żebys spróbował praktykować lub chociaz przeczytał o życiu duchowym i niechodzi tutaj o wiare w jakiegos Boga tylko kierowanie się ku wewnątrz siebie, skoro nie masz juz nic do stacenia, to ta droga zdecydowanie jest dla Ciebie, a tu masz kilka linków odnosnie. jA MEDYTUJE JUZ 2 LATA i całkiem inaczej patrze na swiat, wiele rzeczy juz mnie nie dotyczy tak jak standardowego zjadacza chleba. http://www.youtube.com/watch?v=MxJWj_sMx8U http://www.youtube.com/watch?v=HXxmibX6chQ&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=dFQCbLAMmyU&feature=related Tylko obejrzyj i pomyśl, czy chcesz kierować sie tą strone, czy wrócic do "tamtego siwata" ganiac za iluzja i oddawac hołd małym bożkom zdaowolenia,TO ZE NIC CI SIE NIE CHCE NIE JEST W GRUNCIE TAKIE ZŁE, MOZE ZASZŁA W TOBIE ZMIANA DUCHOWA.OCZYWISCIE W TELEWIZJI O TYM NIE MÓIĄ.
×