-
Postów
7 911 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez wieslawpas
-
Byłem dzisaj u tego psychoanalityka. W sumie wyszedłem z jeszcze większym lękiem niż przyszedłem. znam inną teraueutkę. do niej przychodzę z lękiem a wychodzę bez. Pojechałem do knajpy. siedzę tutaj i pracuję. Dziś zarobiłem kupe kasy. Tyle co normalnie przez tydzień. Z tego powodu zamówiłem sałatkie :)
-
Od wczoraj kiedy Karol powiedział, że jest ciepło to będzie chodził na Stare Miasto czuje silny lęk wolno płynący. Jestem na niego maksymalnie wkurwiony. Tego ciepła trochę teraz będzie. To co ja będę robił.?
-
Dzisiaj był trudny dzień. Mnóstwo aktywności a chyba powinienem siedzieć w domu na dupie, żeby ochłonąć po wczorajszym stresie. A ja rano spacer samemu po ulicy, później przyjechał właściciel z kluczami. Po południu taksówką na parking i stamtąd na Targówek do Jarka. Pospacerowałem po Targówku, później wróciłem do siebie, następnie spacer z Karolem do Centrum, później zakupy w Carrefour, potem Chińczyk i pod wieczór wizyta w klubie. A teraz czuje jak mi się kręci w głowie - pewnie od tego piwa 0,05% i jestem wylękniony. Może lepiej jest siedzieć w domu na dupie, ale najtrudniej się wysiedzieć na dupie.
-
mam lęk od pół godziny. niby nie wiadomo dlaczego ale myślę, że wiadomo od czego. Ale gwiźdzę na to. Wsiadam na moto i jadę do klubu wypić piwko bezalkoholowe i posłuchać muzy z youtuba na słuchawkach.
-
Karol jest uparty jak osioł, żadne inne trasy tylko przez Puławską na Stare Miasto.
-
przydałby się jakiś kumpel, który chciałby pochodzić po okolicach.
-
JERZY62, samemu nie chcę chodzic po łazienkach. Tam teraz ciemno. klucze mam juz dorobione.
-
Karol znowu chce iść na spacer na Stare Miasto. Nie lubię tam chodzić bo źle się tam czuję. Za duży tłok. A ja na dodatek źle się czuję bo wczoraj zgubiłem kluczyki do motocykla i mieszkania. Dzisiaj jestem w dużym niepokoju. I teraz jeszcze to stare miasto. Najgorsze jest to, że ja nie mam żadnej alternatywy dla tego Karola. Z nikim poza nim nie mogę się spotkać.
-
nie róbmy jaj z jaj :)
-
tosia_j. bo to jest akcja z pewną kurą. mogłem wrzucić albo kure albo jaja. albo dwa tysiące.
-
wieslawpas, Ja bym pisała dla samej frajdy pisania, dla siebie, bez oczekiwań. ale jak już raz się napisało dla czytelników, to do szuflady pisać się nie chce.
-
hej, ostatnie dwa dni były nawet całkiem OK. To już duży sukces. Dzisiaj od samego rana ścisk w głowie i takie zdołowanie. Przyczyna - zacząłem myśleć o sprzedaży swych książek. Przez pół roku nic się nie sprzedawało bo nie było reklamy. Ale miesiąc temu uruchomiłem marketing i wiedze, że ubywa w hurtowniach. Z tym że ja mam chore oczekiwania - chciałbym żeby się sprzedawało 100 egzemplarzy miesięcznie, a jak się sprzeda 20 to jest OK. Chyba ten dzisiejszy dół jest wywołany tym, że wczoraj dwa wydawnictwa nie zdecydowały się na wydanie kolejnej książki. Bo w zeszły weekend nie miałem takiego bólu głowy. No jest problem bo pisać się chce, pisanie stało się częścią życia, a tutaj wydać nie chcą. A może by to odpuścić? W wakacje nie pisałem i nie miałem takich dylematów. Ale ciężko nie pisać jak są takie pomysły i mnie to bawi no i takie są dobre recenzje. Założyłem liczniki pobrań na stronie i mam 70 pobrań tekstów przez tydzień.
-
Płatek Róży ja się wcale na Ciebie nie złoszczę. Nawet to co piszesz dodaje mi otuchy. Tylko że ja przecież dobrze funkcjonowałem do trzech tygodni temu, były wycieczki do Józefowa nad Wisłę, Były wycieczki nad Zegrze. Było coś z 8 wycieczek motocyklowych w Polskę, które sam zorganizowałem. Codziennie wieczorem przyjeżdżałem do Gniazda Piratów zobaczyć się ze znajomymi. Poza tym spotykałem się na spacerach z pięcioma różnymi osobami tygodniowo. Wiodłem bujne życie ciekawsze niż zdrowi ludzie. Tylko, że to co się wydarzyło 3 tygodnie temu całkowicie mnie rozbiło i z tego nie mogę się otrząsnąć.
-
własnie wróciłem z sobieskiego. jestem cholernie napięty. jak tam jadę to mam napięcie. później jest terapia grupowa. ciężkie sprawy - dużo złości. Trudno to wytrzymać.
-
Męczy mnie silny lęk. Co za dzień dzisiaj.
-
Poszedłem kiedyś do pracy w agencji reklamowej i męczyło mnie tam napięcie . Później jechałem do miejsca gdzie zazwyczaj pracowałem - biuro coworkingowe i tam już czułem się normalnie. Z tego wywnioskowałem, że do pracy się nie nadaję. A może trzeba było przeczekać i byłoby OK. Poszedłem tam żeby dorobić, ale moja działalność zaczęła dobrze funkcjonować i zrezygnowałem. Teraz gdybym miał iść do pracy to pieniądze byłby drugorzędna sprawą. Mnie bardziej jest potrzebne pozytywne towarzystwo.
-
misty-eyed, rozmawiam ale od tej pory miałem z nią tylko 3 spotkania. za rzadką są te spotkania bo u mnie za dużo się dzieje.
-
kosmostrada, gorzej. Ona mi powiedziała że nie mogę używać laptopa na oddziale. A ja prowadze firmę i żeby zarobić muszę odpisywać na maile klientów. Terapia była do 14:00 . Wróciłbym do mieszkania to byłoby za późno na biznes . No przecież zdrowy w ogóle by się tym nie przejął, tym bardziej, że później pozwolili mi na używanie na przerwach, a ja wpadłem w załamanie nerwowe.
-
Płatek Róży, ja nie mam pomysłu co zamiast oddziału dziennego. Na pierwsze dwa poszedłem z powodu samotności. Psychicznie czułem się dobrze. A na ten obecny bo naprawdę potrzebowałem wsparcia. Na dodatek ta moja nerwica nie za bardzo pozwala pójść do pracy bo męczy mnie napięcie jak siedzę w obcym miejscu za kompem.
-
Powiedziałem, że kierowniczka nie zdawała sobie sprawy w jaki stanie zdrowia jestem i co można mi było powiedzieć. a powinna. Myślałem, że będę dzisiaj pisał, ale nie mam siły po tym wszytki. Kurcze ja dobrze by było być zdrowym i nie łazić po tych wszystkich szpitalach. Przecież jak bym był zdrowy to nie było by tych wszystkich akcji.
-
Ta ogromna złość, którą gromadziłem przez trzy tygodnie całkowicie przeszła, ale powstał lęk co dalej. Przecież oni mniej już tam nigdy nie przyjmą, ale z drugiej strony nawet po dobrej woli bym tam nie poszedł póki ta babka jest kierowniczką.
-
Przed chwilą zadzwoniłem i nagrałem się na sekretarce w tym ośrodku w którym dostałem załamania nerwowego. Niestety za każdym razem jak przechodzi lęk to automatycznie kojarzę go z tamtą sytuacja i czuję złość do tej baby. Nagrałem się a teraz czuję się z tym źle.
-
misty-eyed, może tak jest. Na poprzednim oddziele też na początku bylo ciężko, ale wtedy pomogła mi jedna sesja u terpeutki żeby zmienić sposób myślania o tym miejscu i o sobie i było ok. Najchętniej zamiast na oddział to zająłbym się konkretną robotą przy komputerze.
-
hej, jestem dzisiaj trzeci dzień na dziennym na Sobieskiego. Jestem rozczarowany - myślałem sobie, że jak zacznę tam chodzić, to wszystko wróci do normy i poczuje się jak dawniej, ale okazuje się że nie jest tak różowo. Nie wiadomo dlaczego to miejsce generuje we mnie dużo napięcia. Kiedy tam tylko przyjadę już jestem napięty. Nie wiem dlaczego. Boje się żeby się nie spóźnić. Staram się być wzorowym pacjentem, żeby nie mieli ze mną problemu. Zajęcia są dla mnie męczące. W sensie takim, że są poruszane ciężkie emocje na terapii grupowej. Jest tam paru pacjentów depresyjnych, którzy mnie dołują. Nie wszyscy tak reagują jak ja. Nie wiem czy ten oddział to najlepsze dla mnie miejsce. Wydawałoby się, że tak bo przecież mam problemy emocjonalne...