Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. Moim zdaniem leki antydepresyjne- ogólnie psychiatryczne, mają potencjał uzależniający. Na pewno psychicznie potrafią uzależnić
  3. Dokladnie.Zgadzam sie .Ja tez sie mecze od kilku lat z moimi zaburzeniami depresyjno-lekowymi i zadna psychoterapia mi tak nie pomogła jak leki,niestety mialam dwie,jedna na poczatku,druga pare lat pozniej.I jak dla mnie nic z tego nie wyniklo.No moze tyle ze poznalam swoje schematy wedlug których żyłam,i ze byly szkodliwe dla mojej psychiki.Ot to wszystko.Dobrze wiem co mi szkodzi,co wywołuje (potencjalnie doklada sie do tego)kolejne epizody,ale przecież nie jestem w stanie zmienić swiata i ludzi wokół mnie zeby mi było łatwiej żyć,i nie musieć zmagać sie z ludzkimi zachowaniami,ktore wywoluja u mnie nerwicę.No chyba ze bym nie musiala chodzic do pracy i miala czas i duzo kasy .Najbardziej mi idzie na psychike to ,ze zawsze cos musze,musze tak ,musze srak ,powinnam tak albo tak,z kazdej strony napastliwe próby kierowania mną.No nie ma czlowiek wolnosci na tym swiecie. Tylko leki trzymaja mnie w ryzach jak dzialaja.Wtedy bardziej potrafie olewac co ktos chce ode mnie albo do mnie gada.(/cenzura/y)wtedy jestem na takim biegu: Tumiwisizm.
  4. Tylko uważaj na uzależnienie od zioła. To co daje nam ukojenie, realnie pomaga może być początkiem zależności i uzależnienia się od tego co nas leczy. Trzeba uważać żeby nie obudzić się z wiadrem przy łóżku
  5. U mnie tradycyjna terapia i leczenie niestety nie przyniosły większej poprawy... Dlatego też za namową przyjaciółki zdecydowałam się na terapię medyczną marihuaną, już po pierwszej wizycie w MedCan Clinics i rzetelnej konsultacji lekarskiej otrzymałam receptę - bez kolejek i bez stresu. Co najważniejsze, po miesiącu od rozpoczęcia terapii widzę różnicę na plus Jeśli macie jakieś pytania, chętnie odpowiem
  6. Mój lekarz twierdzi inaczej że np psychoterapia nia zawszy pomoże. Tylko leki. Psychoterapia nie naprawi neuroprzekaźników w mózgu. I tak jest np u mnie.Żadna psychoterapia tylko leki. Nie będzie na nich idealnia ale przynajmniej funkcjonuję normalnie wychodzę pracuję.
  7. Władca Alone zostaje brat Nelyssy i reliciem Alone. Acer żegna się z pierdołowatym głupim usrywaniem, urzędowaniem. Za róże głównie (w sensie kwiat róży), jeśli ktoś się zastanawia za co . Przechodzi do Pogranicza, nie interesuje mnie już Jego osoba i dzieło.
  8. No to zazdroszcze, też bym chciał sie połozyć pół roku do psychiatryka mieć darmowy wikt opierunek, opieke lekarską całodobową, darmowe leki, szczerze? czasami marzę o czymś takim.By w końcu wszyscy mi dali święty spokój i żeby ktoś się w końcu mna zaopiekował bo kazdy poranek to walka sama ze sobą -rodzina, dom , obowiązki - jak to robić jak ma sie ochotę umrzeć? Tylko co zrobię z dziećmi, oddam je na ten czas do domu dziecka? Opiekuje się tez chorą mama, ja oddam do domu starców a co z praca? no tak firme zamkne a jak wyjde z psychiatryka to pójde na rentę i odbiorę dzieci z bidulca.:) Łatwo niektórym mówic jak nie mają rodziny ani zobowiązań
  9. Dzisiaj
  10. Nerwica sama w sobie jest objawem, więc nie jest to pytanie, na które da się odpowiedzieć. W skrócie, zaburzenia nerwicowe pojawiają się jako objaw towarzyszący przy wielu innych problemach - od wrodzonych (autyzm, adhd), poprzez nabyte we wczesnym dzieciństwie (dda, ddd, zaburzenia osobowości), aż po traumy w wieku dorosłym (choroba własna lub w najbliższej rodzinie, przeżycie katastrofy, napadu, straty bliskich lub całego majątku, długotrwały mobbing itd). Zupełnie Ci się nie dziwię, że przez pół roku brałaś silne leki. To musiało być naprawdę straszne natomiast nie jest to do końca zalecane. Leki, szczególnie te silne, przytępiają emocje, co pomaga jakoś wytrzymać najgorszy ból. Ale to rozmowa jest kluczowa. Najpierw powinien być psycholog kryzysowy, a potem najczęściej dłuższa terapia, chyba że masz wokół siebie grono ludzi, którzy nie boją się trudnych rozmów. Przytępianie bólu miesiącami, a potem powrót do w miarę normalnego życia bez przepracowania traumy zwykle powoduje różne problemy psychiczne i fizyczne. Teraz już się wprawdzie odchodzi od sztywnych klasyfikacji etapów żałoby i czy faktycznie każdy etap musi się pojawić itd. Natomiast badania pokazują, że stratę trzeba z kimś dzielić. W społecznościach, gdzie są silne więzi, np rodzinne czy plemienne (obecnie to w krajach dużo słabiej rozwiniętych niż nasz) żałoba jest okresem, który przeżywa się razem. W różnych kulturach i czasach były też różne narracje na temat żałoby, jak np radość i świętowanie, że ktoś bliski odszedł do lepszego świata, czy np zwyczaj nienadawania imion małym dzieciom, bo była tak wielka śmiertelność, że człowiek nie chciał za szybko się przywiązywać. Wszystko to miało na celu zapobieganie ciężkim konsekwencjom emocjonalnym po stracie. W naszym obecnym społeczeństwie zostaje się z żałobą samemu. Świat się szybko zmienił, odrzuciliśmy stare tradycje jako zabobony, ale nie mamy nic w zamian, oprócz silnych leków i usystematyzowanej terapii. Strata to temat tabu, niewygodny, ludzie w otoczeniu się odsuwają, albo ze źle zrozumianego poszanowania prywatności, albo po prostu z dyskomfortu, jaki czują patrząc na czyjeś cierpienie. To, co czujesz, jest zupełnie normalne. Po stracie bliskich i wypadku Twoje poczucie bezpieczeństwa, sprawiedliwości, sensu i celu życia zostało całkowicie zachwiane. Ten świat, który znałaś, się zawalił, a Ty musisz na nowo go zbudować. Tylko, że to wymaga też nowych podstaw. Zwykle ludzie uznają obecny stan rzeczy za coś oczywistego i kiedy nagle przydarza im się coś traumatycznego, muszą na nowo zdefiniować swój światopogląd. Teraz już wiedzą, że bliscy ludzie mogą w każdej chwili umrzeć. Że ktoś może ich np bez powodu napaść. Że mogą z dnia na dzień stracić cały majątek. Przede wszystkim muszą przeżyć swoją żałobę. A potem muszą nauczyć się czerpać radość z życia wiedząc, jak ono jest kruche. Muszą zaakceptować brak kontroli, brak gwarancji i brak wpływu na to, co ostatecznie szykuje im los, a pomimo tego cieszyć się dniem, robić plany, mieć nadzieję. Zależy od nasilenia depresji, cech charakteru, wzorców wyniesionych z dzieciństwa. Jeśli np z natury nie jesteś radosnym, otwartym optymistą, u Ciebie w domu mało było śmiechu, radości, to możesz rozwijającą się depresję przeoczyć. Możesz myśleć, że brak energii to efekt przybywania lat i obowiązków, że negatywne podejście do życia to po prostu doświadczenie życiowe, które pozbawiło Cię złudzeń. Brak inicjatywy i motywacji możesz tłumaczyć zdrowym rozsądkiem, w końcu po co się starać, skoro zawsze i tak wychodzi jak zwykle? Możesz sobie wmówić, że oczekiwanie czegoś więcej to zwykła naiwność. Wiele osób żyje z taką zadawnioną, nieuświadomioną depresją.
  11. Słuchajcie a czy doświadczaliście po sertralinie dreszczy? Biorę asertin już równe 6 tygodni z czego od tygodnia w dawce 100 mg (według zaleceń lekarza). Od 2-3 dni wybudzają mnie w nocy dreszcze, zaczęłam miewać biegunki a dzisiaj towarzyszy mi do tego bardzo dziwne samopoczucie (coś jak odrealnienie, ale ciężko mi to nazwać). Czy to może być zespół serotoninowy? Bo przeczytałam, że ponoć objaw taki jak dreszcze może na to wskazywać. Tyle, że wydaje mi się, że gdyby to było to i dawka byłaby zbyt duża to odczuwałabym już to wcześniej. Może to kwestia zbliżającej się miesiączki, ale martwię się…
  12. Nie zgodzę się. Odstawiłam leki na przełomie stycznia/lutego, po ponad 10 latach brania i ani myślę do nich wracać. Jak ktoś się leczy tylko lekami, które umówmy się, niczego nie leczą tylko maskują objawy, to tak, będzie je brał do końca życia. Ja akurat trafiłam na lekarza, który od początku mi powiedział, że na samych lekach to nigdzie nie zajdziemy i on wymaga kompleksowego leczenia, bo same antydepresanty to może pierwszy lepszy psychiatra przepisać i że jak chce tylko leki, to szkoda moich pieniędzy na wizyty u niego i na drugiej wizycie wystawił mi od razu skierowanie na oddział psychoterapeutyczny, bo powiedział, że oprócz diagnozy lekarskiej on chce też dokładną diagnozę psychologiczną pod kątem zab. osobowości, a żeby to było rzetelnie zrobione to tylko w warunkach oddziału gdzie mają czas mnie poobserwować. Czy mi się to wtedy podobało? Ani trochę, bo średnio mi się uśmiechało wyłączać się z życia na pół roku, ale też ówczesne samopoczucie i to jak na nim funkcjonowałam też mi nie odpowiadało, a na samych lekach już byłam zanim trafiłam do tego lekarza i efektów nie było. Do wrednego lekarza trafiłam? Wręcz przeciwnie, najlepszy na jakiego mogłam trafić, ale w jednym miał rację. Leki są tylko dodatkiem, kluczem jest to co sam pacjent wykona.
  13. Nie ma sprawy. Też mnie to wkurza. Mała mi znowu zaczynasz trolowac i zaczepiać inne osoby? Wyluzuj
  14. Dla mnie to wyglądało jak atak. Uwierz w centrum interwencyjnym już byłam, z 5 lat temu Dzięki że odpisujesz
  15. mrNobody07

    Czekam na...

    Dopiero co zmieniła mi lekarka. To nie takie hop-siup
  16. Zmień leki jeśli dalej to samo. Który to już miesiąc.
  17. Nie atakuje, a zapytuje. Jak masz kryzys to zgłoś się do centrum interwencyjnego jakiegoś. Jeśli jesteś osobą w kryzysie psychicznym. A myślałam, że coś ze zdrowiem fizycznym Ci się dzieje.
  18. Masz rację, pewność siebie lub jej brak jest tak ważna, że aż często zakłamuje obraz rzeczywistości. Np osoba pewna siebie może dostać pracę nawet bez wymaganych kwalifikacji, a osoba nieśmiała może sprawiać wrażenie niekompetentnej. Dlatego obecnie często używa się różnych testów, zadań do rozwiązania itd, a nie po prostu CV, które niewiele mówi, list motywacyjny (napisany przez chatGPT), czy rozmowa podczas której ludzie mogą się różnie zachować. Czasem chodzi o nieśmiałość, a czasem po prostu o zły dzień, niewyspanie, zaczynającą się grypę itd. Testy kompetencji i osobowości nie są nieomylne, ale dają pełniejszy obraz.
  19. No niestety są osoby które atakują . Możesz tak się czuć
  20. To że czuję się atakowana to słowa do komentarza którego już tu nie ma
  21. @Lucy32 dziękuję Tobie tez życzę szybkiej poprawy
  22. Grouchy

    Państwa - Miasta

    Sadyceusze Miasto biblijne na T?
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×