Skocz do zawartości
Nerwica.com

isj

Użytkownik
  • Postów

    816
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez isj

  1. Jeżeli zgodzisz się, to swoje stanowisko wyartykułuje dokładnie Ci drogą pw. Tutaj utonęło wśród chamstwa psycho-logica oraz obłudnej świętobliwości niektórych użytkowników. ?
  2. isj

    Nerwica a prawo jazdy

    Zgoda, off-top wyszedł, ale w takich wypadkach można wydzielić odpowiednie posty i utworzyć odpowiedni temat, nieprawdaż. Lub pozwolić na kontrolowane kontynuowanie dyskusji, zwłaszcza że nie potrwa ona raczej kilkunastu stron. Argumentów personalnych drugoosobowych praktycznie tu nie ma. Czy nie można na tym forum użyć nieosobowo słowa "półgłówek"? A czy np. "błazen", "kretyn", "niedojda", "mamałyga", "hucpiarz", "nieudacznik" etc. to też wyraz zakazane w wypowiedzi "do powietrza"? I naprawdę nie wiem, czemu ma być karane użycie wyrazu "blachosmród". Gdybym namiestnika nazwał "blachosmrodziarz" wtedy bym jeszcze rozumiał. Czy są jeszcze jakieś pejoratywne synonimy, których używać nie wolno, drogi Scracie?
  3. isj

    Nerwica a prawo jazdy

    Rzecz wtedy jest oczywista - to oznacza, że właśnie porównuje się komunikacje miejskie Krakowa i dwukrotnie większej od niego Warszawy, co implikuje fakt, że średnio na głowę mieszkańca stolicy przypada pół głowy mieszkańca Krakowa. Wskazywałoby to na fakt, iż ktoś miał na myśli podróżujących autobusem w Grodzie Kraka. Porównuj porównywalnie i wystrzegaj się takich pseudoargumentów. Jaki procent w skali przewozów to przewozy komunikacją miejską oraz samochodami w godzinach szczytu porannego i południowego a jaki ludzi wiozących monitory etc. Ile razy w tygodniu jeździsz z wanną po mieście? W autobusie rzadko 160 osób? Kpisz chyba. Tak się składa, że jestem zaznajomiony z osobami z Działu Przewozów ZTM i przypadków, w których liczba osób w kursie przegubowym osiąga 160 jest codziennie w warszawskim szczycie porannym kilkaset! Rekordzistka, linia E-4 z Tarchomina zabierała prawie 180 ludzi. Tych linii jest znacznie więcej: 162, 517, 520, 525, 508, 171, 189 i inne. Jeśli chcesz przytoczę Ci dane dotyczące średniego wykorzystania największych ciągów autobusowych w Warszawie: ciągu Trasy Łazienkowskiej oraz Ostrobramskiej, ciągu Radzymińskiej, oraz ciągu Modlińskiej. Zobaczysz ile tysięcy osób podróżuje komunikacją miejską i uzmysłowisz sobie, jak wielki nastąpiłby paraliż w stolicy, gdyby zechcieli oni przesiąść się do aut. Przypominam, że bus pasy na Modlińskiej i Radzymińskiej (od Trockiej) są od niedawna, zaś bus pas na TŁ ma dopiero powstać. To powinny być przecież priorytety! Przytocz mi te nieprawdziwe dane, żartownisiu. Komunikacją miejską można dojechać w praktycznie każdy teren aglomeracji warszawskiej, przypominam o wspólnym bilecie ZTM-KM! Postaraj się następnym razem przejrzeć swój post i usunąć z niego wszelkie zbędne teksty :) Twoje kłamstwo dotyczące ufundowania Tobie biletu jest ewidentnie, poprzez powoływanie się na jakieś niby-nowe warunki, podczas gdy nie proponowałem niczego innego ponad bilet miesięczny, zaś później potwierdziłem zaawizowaną chęć. Co spotkało się z Twojej strony z oszczerstwem (inaczej tego nie mogę nazwać), o jakichś wyimaginowanych warunkach oraz słowach rzucanych na wiatr. Wpadłem kiedyś na ten pomysł żyjąc w Polsce. Nie, dlatego też nikogo nie obrażam.
  4. isj

    Nerwica a prawo jazdy

    Żeby nie przedłużać i tak już gigantycznego OT w innym temacie. A czy Ty w życiu posługiwałeś się hasłami "koszty makro", "skala makro" etc.? Autobus przegubowy może przewieźć - jest to wartość graniczna - ok. 160 osób w szczycie. Teraz pomyśl chwilę, kto bardziej zanieczyszcza środowisko: dieslowski Solaris z 160 osobami w środku czy 160 półgłówków po 1 na wóz, którzy jadą 2 przecznice samochodem do pracy, narzekając na korki (ROTFL). I nie pisz w pierwszej osobie bezokolicznika "rozumieć", bo popełniasz nadużycie, mimo łopatologicznego wyłuszczenia Tobie całej sprawy. Ja również nie. Przypominam, co napisałem w tej sprawie: Odpowiedziałeś: W wątku na podforum "depresja" napisałem wyraźnie potwierdzenia ufundowania Ci biletu miesięcznego, tak samo jak tu. Czegóż tu nie rozumieć? Jakie nowe warunki? Zamierzam ufundować bilet tylko jednemu z Was, przykro mi. Jeżeli życie Ci ciężarem, a depresja dokucza ponad stan, to w odpowiedzi na Twoją uwagę mogę zabić Cię śmiechem A może mamy starego forumowego trolla namiestnika, który celowo czyta bez zrozumienia, posługując się kłamstwem i podając nieprawdziwe informacje dyskutuje, gdyż są to jego jedyne argumenty? Kiedy znajdziesz jakieś merytoryczne i odpowiadające prawdzie, zawiadom mnie, pocztą, mailem, zaś jeśli poniesie Cię w swoich podróżach aż na Ocean Lodowaty lub w spiekoty Orientu jakie może być gołąb. Mam takie samo prawo do zrzędzenia na ludzi, rzeczy tak jak Ty możesz sobie piętnować to co Ci się nie podoba w związku z moją postawą na forum. Dopóki nie wykazuje oznak krańcowej bezsilności, stłamszenia przez życie tak jak kolega CN, co wymaga bliższemu przyjrzeniu się całej sprawie, dopóty moja terapia jest moją sprawą i niczyją inną.
  5. Czyżbyś wolał, bym zwieńczał nimi swoje wypowiedzi? :) No ale co ja poradzę, że zoologicznie nie cierpię blachosmrodziarstwa Podziwiam Cię za tę Twoją nadetyczność, za serce złote, za tłumaczenie takim zgniłym jabłkom jak ja, gdzie spaść, by się nie potłuc. Jestem poruszony do ostatniej fibry. Nie mam zamiaru nikomu rozkazywać, gdyż jestem szeregowym rezerwy, od niedawna z kategorią D Po napadzie na kasę studencką w przyszłym miesiącu, mogę ufundować Ci miesięczny strefowy (1) ważny od połowy kwietnia do maja na ZTM oraz KM, nie ma sprawy. Muszę mieć tylko jakąś gwarancję, że nie będziesz w tym czasie korzystał z samochodu w czasie podróży po mieście. Szczegóły do uzgodnienia na priv lub jakimś browarze, zanim udamy się podbić Ci kartę. Tak, jestem całkowicie pewien, że mam rację co do rozkładu empatii i chęci niesienia pomocy CN wśród użytkowników forum. Każdy kto uważa inaczej, uważa inaczej. Owszem, nie obrażanie i nie szydzenie z wartości intymnych dotyczy mnie. Jeśli jednak chciałeś zasugerować mi, iż czynie w tak paskudny sposób, to pomyliłeś się o mile i wiorsty. M.in. wczoraj pisałem dużo o roli Boga w życiu człowieka przerażony nietolerancją oraz wzajemnym docinaniem sobie użytkowników na wyjątkowo niskim poziomie. Jeśli masz ochotę, możesz sprawdzić, jeśli czytałeś, nie wiem, skąd w ogóle wzięły się Twoje zarzuty. Chyba że przypominasz mi tylko z higieny formalnej, wtedy OK. PS. nie przypominam sobie, bym kogokolwiek zniesławił, znieważył, opluł lub obraził. Jestem co najwyżej lekko złośliwy, tak jak np. Ty zanieczyszczasz środowisko [*EDIT*] Korba, ja też nie przypominam sobie, by CN wystosował jakąkolwiek prośbę o pomoc, jednak to nie znaczy, że wcale jej nie potrzebuje lub że sugestia takowej nie powinna mieć miejsca. Sposób, w jaki psycho-logic sprzedał swoje rady był mało wyszukany, żeby nie powiedzieć buracki, jednak sam nie jestem do końca pewien, czy w takiej stagancji, w jakiej znajduje się CN, inny ton by pomógł. Jestem pewien, że psycho-logic nie kierował się złymi intencjami, lecz jako obserwator z zewnątrz zauważył, iż CN kompletnie pograżył się w problemach, które wydają mu się nierozwiązywalną matnią. I napisał parę wskazówek, jak zacząć z tej matni wychodzić. Czy to naprawdę tak źlę. OK, zgadzam, miejscami chamsko i to jest nie do zaakceptowania. Forum to konglomerat różnych osobowości i mimo legitymowania się podobnym schorzeniem, które nas tu przywiodło, nadal pozostajemy sobą, nasz margines personalny nie podlega wahaniom - nie jest ani węższy, ani szerszy. Jedni radzą sobie z chorobą lepiej, inny gorzej, inni zaś nie radzą sobie wcale, komunikując się ze światem jedynie przy pomocy własnego cierpienia. Piszesz, że nie czujesz się zobligowana do udzielania komukolwiek wskazówek co do życiowego posłannictwa. A dlaczego czujesz się np. zobligowana do krytyki, pisania w różnych topicach "moim zdaniem" lub "na Twoim miejscu" co treściwo implikuje sugestię i nie stanowi jedynie suchego opisu z zakresu empirii, jeżeli to doświadczenie właśnie skłania Cię do wygłoszenia takiej opinii. Wszyscy wtrącamy się sobie w taki czy iny sposób. Tylko margines interwencji jest różny. Czasem zostaje on przekroczony, czasem nie. TY uważasz, iż sprawy zaszły za daleko, ja uważam, że nie, z wyjątkiem wyjątkowo opryskliwego stylu pełnego wtrętów personalnych.
  6. isj

    Magnez ...

    Bierz przez 3 miesiące 3x2 Mg+B6, unikaj kawy i alkoholu i zobaczysz, czy będzie poprawa, czy nie...
  7. I nawet kanapeczki z serkiem...? Jesteś wyzuta z wszelkich uczuć.
  8. Namiestniku, opoko lobby blachosmrodziarskiego, chybiłeś z tym zarzutem o selektywności czytania postów kol. CN. Wiem, że były takie, które stwierdzaiły poprawę, np. w wątku nt. Efectinie. Cóż więc się stało, że choroba jest i dezorganizuje życie tego nieszczęśliwego człowieka? Okres, w którym leczenie farmakologiczne zaczyna przynosić efekty, to czas, gdy należy podjąć wzmożony namysł nad sobą i swoim życiem i próbować ukierunkować je pozytywnie. A jednak ta praca nie została wykonana i człowiek jest w punkcie wyjście. Budzi to z czysto ludzkiego punktu u mnie troskę o taką osobę, lecz także prowokuje pytanie, czy nie potrzebuje ona jakichś mocniejszych bodźców zachęcających do budowania swego życia na nowo. Lub choćby przebudowania go. Daruj sobie passusy o zakładaniu własnego forum, litości. Pisać sobie może kto chce i o czym, jeżeli nikogo nie obraża i nie szydzi z wartości uznawanych za intymne. Można mi naprawdę wiele zarzucić, ale bynajmniej nie to, że wykazuje się nietolerancją. Jeśli więc pragniesz wzniosłych moralitetów, zaadresowałeś je źle, jeśli pragniesz ich na piśmie, zredagowałeś je źle. Off top jest, to prawda. Ale wbrew pozorom ma cechy konstruktywnej dyskusji. [*EDIT*] Nie wiem, czemu łączysz jedno i drugie. Zakres wyrażanej względem CN empatii jest odwrotnie proporcjonalny do chęci niesienia mu pomocy. Ja też - w momencie, w ktorym zaczęły działać leki. NA ZAWSZE.
  9. Laguno, jesteś okrutna... a jeśli on ma niedowład rąk?
  10. Zrobił mało, więc publiczne użalanie się nad sobą przez szmat czasu jest nudne i niesmaczne. Jeśli ktoś zmobilizuje go pozytywnie, to zrobi więcej dla niego niż paru lekarzy razem wziętych. Ale oczywiście można powiedzieć sobie "co nam do tego" po czym za chwilę utyskiwać nad światem-batogiem , że ziemia wyjałowiona z wrażliwców, że ludzkość parszywieje, olaboga, ojej. Prostuję - 2 i pół roku to okres, który dzieli CN od rejestracji do dnia dzisiejszego. Nie mam zamiaru śledzić niczyich postów co do sztuki, jednak te, które wpadły mi w oko zawsze były pisane w manierze cierpiętnika i nie przypuszczam, by z resztą było biegunowo odmiennie. CZY NIE CZAS NA ZMIANĘ?
  11. Hans, a może zaprezentujesz coś więcej niż populistyczną kalkę? Postawiłem sprawę dość jasno, pojawił się rezonans, ale nikt nie chce ukłuć mnie tak, by można było polemizować.
  12. Nie tak chybko kochasie. Jeżeli ktokolwiek w moich słowach znajdzie dawanie konkretnych rad jak żyć, temu pół królestwa dam, księżniczkę i powietrze do materaca Napisałem, by zacząć od czegokolwiek. Sam widzę, że CN jest wyraźnie unieruchomiony życiowo i że jest tak jak być nie powinno. Moim zdaniem CN zrobił b. mało, by poprawić swój los, o czym świadczą jego kolejne wpisy przez 2 i pół roku. Czytałem kiedyś wątek o Efectinie, gdzie CN pisał o dużej poprawie. Co się stało, dlaczego ten okres zostal zaprzepaszczony? Fakt, komenderowanie przez komputer to faux-pas. A już niedopuszczalne jest chamskie komentowanie czyjegoś wyglądu. Tylko nijak nie zmienia to faktu, że facet jest rozbitkiem życiowym i okres, w którym zasługuje jedynie na empatyczne klepanie po plecach jest już niebezpiecznie długi. Aha, nadmieniam, że nie zamierzam nikogo tu leczyć, z pewnością. Natomiast wedle wlasnego uznania zamierzam od czasu do czasu formułować rady, które na pewno nie zaszkodzą.
  13. Możliwe rozwiązania: a)gwiżdż razem z nim, naukowcy z Uniwerystetu w Montanie udowodnili w badaniu z podwójną ślepą próbą, że wspólne gwizdanie co najmniej przez rok po 12 godzin dziennie oczyszcza tkankę nabłonkową ucha ze złogów, stymuluje pracę kowadełka oraz udrażnia drogi oddechowe w sposób odpowiadający 16 klinicznym laryngoskopiom. W porównaniu ze współmilczącymi współgwiżdżący osiągali lepsze wyniki w biegu na 12 metrów, skoku przez kozła oraz w strzelaniu z procy. Gra jest więc warta zachodu; b) Należy jak najczęściej w formie niecenzuralnej napominać i prowokować współpracownika. Dawać jasno do zrozumienia, że jest zjawiskowym trepem i ma powierzchowność krzesiwa, następnie próbować rozpalić nim ogień pocierając o innego współpracownika. Przydeptywać obcasem, rozdawać kuksańce, wykazując wyższość psychoruchową. Ma to na celu jego rozdrażnienie i jak najczęstsze miotanie grubiaństwami. Z Twojej relacji wynika, że gdy otwiera usta w czasie kłótni to nie gwiżdże. c) Gwiżdżącego współpracownika odwróconego do Ciebie plecami zaatakować taczką i kontynuować przewóz przez ok. 10 km. Jechać przez puste pola, wtedy gwizd będzie rozkładał się w przestrzeni zagłuszany przez terkot taczki. Współpracownik będzie wtedy też o 10 km od centrum wydarzeń. Fakt, że razem z Tobą. Życie jednak nie głaszcze; d) hm... a może jednak te stopery, cio?
  14. isj

    Serce

    Bez wątpienia [*EDIT*] Aha, palenie dotyczy w chorobie refluksowej przełyku, okolicy zamostkowej, nie okolicy koniuszka serca, Grzyw nie napisał, gdzie dokładnie zlokalizowany jest jego ból.
  15. Lucid, a czego dokładnie nie zrozumiałeś? Czegoś explicite, czegoś kontekstowo? Celowo nie napisałem o swojej religijności/jej braku. Tak, wierzę, ale te relacje są bardzo poplątane. Wiele razy szukam, wątpię i rwę sobie włosy z głowy, dlaczego wierzę. Ale na koniec zawsze do wiary powracam, gdyż uważam, że człowiek jest zbyt słaby, bezwolny i sadystyczny, bym mógł mu zaufać. Sam widzę, jak daleko do doskonałości, a podświadomie chciałbym doświadczyć metafizyki, spójności, symetrii. To nie jest możliwe wg mnie w świecie człowieka.
  16. isj

    teściofobia

    Ja zamierzam się ustatkować grubo po trzydziestce, tak aby z biologicznego punktu mieć problem albo krótko, albo wcale
  17. O, po lagunie nie trzeba sprzątać tym razem To jakiś Piotruś Pan, niestety skoro były już prowadzone rozmowy, to pewnie się nie zmieni. Ew. idźcie do psychologa na terapię par.
  18. Niech jednak od czegoś zacznie, bo nabije kolejne 3000 postów i nigdy nie przestanie się tu logować, a powinien, jeśli chce być szczęśliwy.
  19. Ja udaję się na koncert legendy nowojorskiego undergroundowego rapu -producenta Pete'a Rocka. Na dwa dni zagęszczam włosy, uczerniam skóre, wybielam dłonie, powiększam nos i... Na szczęście nie muszę zębów wybielać
  20. isj

    Muzyka...

    Chyba planujesz nadzwyczaj krotki, żywot, skoro twierdzisz, iż nie zdołasz przesłuchać 8 kawałków do śmierci. Mnie chodziło tylko o to, byś na początek zapoznała się z tym, co Ci podlinkowałem (bez płyt, podałem je dla formalności), gdyby coś Ci przypadło do gustu, to dalej byśmy dumali, co z tym zrobić Ja też nie wszystko rozumiem, choć wiele jednak tak (jestem fanatykiem murzyńskiego slangu ) i nijak mi to nie przeszkadza w aktywnym i radosnym słuchaniu.
  21. Autor bardzo rozsądnie zapytał o relację między Bogiem a nami, dostając w zamian stos pseudoargumentów, obustronną nietolerancję, niesmaczne żarty z wiary oraz dość wiotkie na płaszczyźnie intelektualnej hiperbole. Oceniam surowo, ale też i sprawy wiary jako intymne należy traktować z szacunkiem i pietyzmem. Błędów, jakie popełniono w tej dyskusji jest bardzo wiele. Uduchowiony LucidMan wyartykułował swoje zapytanie w sposób kwiecisty, a przy tym przejaskrawiony, niemal fluorescencyjny. Nic z tego. Niewspółmierność wrażliwości religijnych jest stara jak świat i poza gładką frazeologią nie widzę tu niczego konstruktywnego. Traktujących kwestie teologiczne podobnie w stosunku do Ciebie jest mniejszość. Czegóż tam nie było, hinduizmu, chrześcijaństwa, operowałeś nawet hasłami neoplatoników. Ale to błąd, bo zwykle relacje jednostki z Bogiem są o wiele bardziej uproszczone. Nie skonsumujesz tych niewspółmierności, prędzej staną Ci one w gardle. Wyglądało to, za przeproszeniem, tak jakby eremita perorował na pustyni do wielbłąda, tłumacząc czemu nie ma wody. Zarzuty Marta wobec Boga, to płukanka, jaką obficie lubią spryskiwać głowy wierzących nadpobudliwi ateiści. A przy tym oklepana do mdłości sztampa, skrywająca żal z powodu degrengolady człowieka, który odpowiedzialność za spustoszenia hekatomby, jaką wywołał zrzuca z siebie - choć często nie wierzy! - w sposób transcendentny (jest to największy paradoks rozmaitej maści ateuszy, którzy nie potrafią logicznie uzsadnić, dlaczego tak robią). [sic!] Gdzie był Bóg w czasie Auschwitz, pierwszej konkwisty, epidemii dżumy, Wielkiego Skoku itd. A gdzie był wtedy człowiek? Gdzież się podziały te wszystkie pięknoduchy tak zapamiętałe w swojej antropozofii, że popierały formowanie nowego człowieka, nadjednostek z jednej strony, z drugiej zaś z lodowatą inercją patrzyły na to, co się dzieje, udzielając sobie świeckiego [sic!2] rozgrzeszenia, gdy najgorsze ustało. Wszędzie, w Jedwabnem, nad pięknym modrym Dunajem (a zwłaszcza tam) czy wśród pragmatycznej inteligencji chińskiej przekupionej przez - oczywiście - człowieka. Nie da się udowodnić istnienia Boga, dowody wysuwane przez takich myślicieli jak św. Tomasz z Akwinu są obarczone defektami logicznymi (ignorantio elenchi), fizycznie i namacalnie doświadczalna obecność Boga nie jest udziałem zbiorowym, toteż trudno - co wcale nie jest dziwne - akceptować niektorym taką kategorię jak Stwórca. Z tym że wiara to wybór, wybór intymny. Ludzie szukający Boga przypominają rozbitków na morzu rzucających flarę. Wiedzą, że jeszcze nie nie teraz, nie zaraz, lecz kiedyś ich zaangażowanie we własny rozwój duchowy da im ratunek i ocalenie. Niewierzący także dokonali wyboru. Czy raczej wyborów. Chcą wierzyć w człowieka, w naukę, w logikę (i dlatego nigdy nie uznają dogmatów, z metodologicznego punktu widzenia ich stanowisko jest w pełni uzasadnione). Ale nie są w stanie udowodnić, że Boga nie ma, nie ma można udowodnić niebytu, o czym ci zapamiętali logicyści uparcie nie chcą zapomnieć. Nie można udowodnić także tak samo jak jeszcze nieodkrytego, czekającego. Być może tak jest z Bogiem, być może nie. Mechanizm ucieczki do Boga w obliczu rozpaczy, braku nadziei i wyczerpania wszelkich możliwych środków uznaję za potrzebny, choć jest to niestety krótka smycz. Jeśli przynosi ulgę, jeśli pomaga ukoić ból, to znaczy, że było warto. Wolno mieć na ten temat negatywne zdanie, jednak nie wolno celowo z tego powodu ośmieszać i szydzić Spektakularne pomyłki racjonalizmu także miały miejsce, ale nie mam zamiaru ich wymieniać, bo tu naprawdę nie chodzi o to, by przeciwstawiać Kopernika Robespierrowi, a Bruna Fouquier de Tinville'owi czy Sartre'owi. Nie, nie i jeszcze raz, powtarzam to stanowczo, nie.
  22. Kasiu 22, obawiam się, że TK, MRI i EEG, to może być za mało. Powinnaś jeszcze mieć Dopplera tętnic szyjnych, badanie dna oka, pobranie płynu mózgowo rdzeniowego, TK zatok, audiogram, amplitudę przepływów naczyniowych, USG tarczycy, RTG kości piramidowej, punkcje kręgoslupa, scyntygrafię płuc oraz koronografię i angiografię z ew. angioplastyką. Dopiero wtedy będziesz pewna, przykro mi, nie można stwierdzić, że całą pewnością to tylko nerwica Bardzo się cieszę :) Wiedziałem, że będzie dobrze.
×