Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kiusiu

Użytkownik
  • Postów

    480
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kiusiu

  1. Kiusiu

    Aborcja i eutanazja

    Nie sprowadzaj do absurdu. Osoba w śpiączce ani upojona nie ma, z definicji, nieodwracalnie utraconej zdolności pamiętania ani nieodwracalnie utraconej ciągłości mentalnej między tym, kim człowiek jest bez zapadnięcia w śpiączkę. Osoba w śpiączce ma tylko czasowo przytłumioną świadomość, jednak jej pamięć, tożsamość i plany na przyszłość nie znikają w momencie zapadnięcia w śpiączkę. Natomiast nie ma ciągłości mentalnej między zarodkiem a dorosłym człowiekiem, mimo ciągłości genetycznej. Śpiączka nie oznacza nieodwracalnej totalnej amnezji rozumianej jako całkowity zanik pamięci autobiograficznej. Czy naprawdę trzeba to tutaj tłumaczyć? Czy to zbyt trudne do zrozumienia? Fizycznie są ludźmi, choć mentalnie niekoniecznie. Ogólnie IMHO rodzice powinni mieć prawo decydować, czy chcą sprowadzić na świat dziecko, które do końca życia będzie ciężko upośledzone intelektualnie i bez szans na normalne funkcjonowanie - i w takiej sytuacji aborcja powinna być dopuszczalna. Jeszcze napisz, że decydowali o tym wyłącznie rodzice takich osób i że aparat państwowy nie miał żadnego w tym udziału. Argumentum ad Hitlerum - oznacza to, że przegrałeś dyskusję. Najpierw niech ktoś wykaże, że życie ludzkie ma wartość samą w sobie. Oraz że ludzie jako gatunek są czymś wartościowym i pożądanym dla planety, na której żyją. Wyobraźmy sobie, że Ziemię atakują Obcy, którzy postawili sobie za cel eksterminację ludzkości jako szkodliwego i inwazyjnego gatunku. Jakich argumentów użyłbyś do przekonania ich, żeby jednak nie wymordowali rodzaju ludzkiego? Nieprawda - często zdarza się, że matka nie przeżywa porodu, a dziecko i tak przeżywa, bo znajduje zastępczą matkę. Mamką i opiekunką nie musi być biologiczna matka. A płód do pewnego momentu nie jest w stanie przeżyć poza organizmem biologicznej matki. To, że rozwija się w jej ciele, ma duże znaczenie. Ciąża wiąże się z komplikacjami, których ojciec nie doświadcza. Ciąża jest ogromnym obciążeniem dla organizmu kobiety. Od 6 do 8% ciąż wiąże się z poważnymi komplikacjami. Istnieją ciąże wysokiego ryzyka. Od 3 do 10% ciężarnych kobiet przechodzi cukrzycę ciążową a u od 30 do 45% kobiet, u których występuje, rozwija się później cukrzyca typu 2. Od 2 do 8% ciężarnych kobiet ma stan przedrzucawkowy. Oznacza to podwyższone ciśnienie, obecność białka w oczu, bóle głowy, zaburzenia widzenia i bóle w nadbrzuszu. Ok. 1% ciężarnych kobiet ma niepowściągliwe wymioty ciężarnych. Natomiast sam ból porodowy jest jednym z największych bólów, jakich może doznać człowiek. I trwa kilka godzin. Od 10 do 25% kobiet, które urodziły, doświadcza depresji poporodowej - i ten stan trwa do pół roku. Połowa kobiet po porodzie ma problemy z nietrzymaniem moczu. Część kobiet (od 1 do nawet 20%) po porodzie nie trzyma nawet kału. Dla organizmu ojca ciąża nie jest żadnym obciążeniem. Czy w związku z tym można się dziwić postulatom, by to jednak do kobiety należała decyzja, a nie do obojga rodziców na równi? I że część kobiet woli usunąć dwumiesięczny nieświadomy płód niż przechodzić przez w/w? Gdyby ojcowie doznawali podczas ciąży partnerki tego samego, co matki, sprawa wyglądałaby inaczej.
  2. Kiusiu

    Aborcja i eutanazja

    Ty masz tylko takie wrażenie - jednak jest też niewątpliwe, że o tym, co czeka nas po śmierci, najgłośniej wypowiadają się ci, którzy jeszcze nie zdążyli umrzeć i nie mają prawa tego wiedzieć. Płód, czy też nienarodzone dziecko, jeszcze nie ma samoświadomości, zdolności myślenia ani zdolności posiadania marzeń i planów na przyszłość. Zatem dlaczego zabicie go miano by uznawać za coś złego czy wręcz za zbrodnię? Prawo głosu to jedno. Ostateczna decyzja to co innego. Płód jest całkowicie zależny od kobiety i od tego, co ona robi i co wprowadza do swojego organizmu - jakim powietrzem oddycha, co je, jakie leki czy narkotyki zażywa itd. Nie jest zależny od ojca w żadnym stopniu. Między żadnymi dwoma organizmowi nie ma tak silnej i nieodwołalnej zależności jak między organizmem matki a płodem.
  3. Kiusiu

    Samotność

    Nie piszę z doświadczenia, tylko zwracam uwagę na złożoność tematu. Na to, że życie jest skomplikowane. Że psychika i ludzie są skomplikowani. Za bardzo skomplikowani, żeby przypinać im łatki typu "rozwiązły/a". Sam fakt posiadania iluś partnerów nie mówi nic o przyczynach, motywach ani tle tego. Tak samo jak sam fakt braku doświadczenia w sferze seksualnej nie mówi nic o przyczynach ani tle tego. Część ludzi żyje w niedobrowolnym celibacie i jest niedoświadczona w sferze seksualnej, choć chciałaby mieć wiele partnerek/partnerów. Czy tacy ludzie powinni być nazywani cnotliwymi? A jeśli nie, to jak? Jeśli ktoś jest wstrzemięźliwy z konieczności, a chciałby być "ruchaczem"? Przy czym samo określenie "ruchacz" też potrafi być mylące, bo wielu ludzi niemających partnerek marzy o tym, żeby to kobiety aktywnie uwodziły i podrywały mężczyzn oraz zaciągały ich/wskakiwały im do łóżka.
  4. Jasne, temu nie przeczę, aczkolwiek podajesz bardzo skrajny przykład, a nie przykład zwyczajnego człowieka mijanego na co dzień na ulicy, a który może być np. zagubiony, mieć problem z utrzymywaniem kontaktu wzrokowego, mieć nietypową gestykulację, w pewnych kwestiach wydawać się nadmiernie szczerym, a w innych nadmiernie wycofanym itd. Czyli ogólnie mieć problemy z umiejętnościami społecznymi i funkcjonowaniem społecznym. W tamtym poście w ogóle nie miałem na myśli narcyzów ani patusów. Choć szkoda, że zacytowałaś cały mój post zamiast zaznaczyć fragment, do którego się odnosiłaś, bo na początku nie wiedziałem, do którego fragmentu to się odnosi. Byłoby prościej, gdybyś cytowała fragment. Zresztą, @Dalja to samo - cytujcie fragmenty zamiast całych postów. A stał się? Wydawało mi się, że stał się idolem redpillowców, nie inceli. Choć może jakaś część inceli go podziwia, aczkolwiek nie wiem, czy były wśród inceli robione jakieś sondaże opinii na jego temat.
  5. Kiusiu

    Samotność

    "Odpowiedź brzmi: nie wiem, choć się domyślam", cytując Sznuka. I takie właśnie znaczenie miała tamta moja odpowiedź. Dlatego dopytałem Dalji, czy dobrze mi się wydaje. Bo zazdrość o czyjąś przeszłość i czepianie się tej przeszłości jest po prostu słabe. A od ilu partnerek to jest wiele? I skąd ta dychotomia myślenia? Dlaczego jeśli ktoś ma w życiu więcej niż jedną partnerkę/partnera, to od razu miałoby oznaczać rozwiązłość? Zresztą, przyczyny tego, że ktoś miał ileś partnerek, też może być wiele. Nie układa się w związku, to związek się kończy. I nieraz potem następuje kolejny. A co, jeśli ktoś w życiu obdarzył sympatią i zaufaniem wiele osób? Np. pięć albo piętnaście? A jak ta jedna jedyna wybrana osoba potem zmieni zdanie i odejdzie, to co - zamierzasz już do końca życia być sama, żeby nie wyjść na nie-wstrzemięźliwą i "puszczalską"? Posiadanie w życiu kilku lub kilkunastu partnerów nie musi oznaczać potrzeby skakania z kwiatka na kwiatek. Życie jest bardziej skomplikowane. A jeśli para czasem wspólnie ogląda pornografię i się przy niej nakręca, a potem uprawia seks ze sobą? Czy to też uważasz za niewłaściwe?
  6. Kiusiu

    Samotność

    Dziewictwo nie jest ani cechą charakteru, ani cechą fizyczną, związaną z wyglądem. Odnosi się tylko do kwestii (nie)doświadczenia w jednej konkretnej sferze - seksualnej, która to sfera jest akurat najbardziej usianą zakazami. To jest clou tego zagadnienia. Dlaczego doświadczenie w sferze seksualnej, lub brak tego doświadczenia, miałoby być czymś istotnym i branym pod uwagę? Zastanawiałeś się w ogóle nad tym? @Maat To nie ja robię z tego ideologię, tylko ci, dla których dziewictwo u kobiety jest istotną, wartościową i pożądaną cechą. Ci, którzy wypisują rzeczy, jak przykładowe, które podałem.
  7. Polecam posłuchać: Powstało trochę anglojęzycznych publikacji na ten temat. Tzn. na temat, że instynkt macierzyński nie istnieje. Tak tłumaczy, albo próbuje tłumaczyć, psychologia ewolucyjna. Jednak nie jest nieomylna. I wcale nie w każdym gatunku tak jest. U wielu gatunków, pary łączą się na całe życie. Choć nie wiem, czy u większości. Wiele gatunków zmienia partnera na każdy okres godowy, a inne łączą się na stałe. Kronikarze pisali, że u dawnych Polan chłopiec był najpierw pod opieką matki, a później "przechodzi" pod opiekę ojca. Jednak to też było uwarunkowane kulturowo, poza tym wątpliwe, by dotyczyło całych społeczności niezależnie od zawodu i statusu społecznego. Czy u pierwotnych rolników, a tym bardziej zbieraczy i myśliwych, tak było? Raczej wykluczone. Też polecam posłuchać tego, do czego link podałem - tam jest poruszony temat opieki nad dziećmi w dawnych społecznościach. Ogólnie wynika z tego, że gdy wszyscy pracowali na polu, kobiety również, to siłą rzeczy kobieta nie mogła cały czas zajmować się dzieckiem, tylko ktoś musiał ją zastępować, gdy była w polu. Ciocia, babcia, kuzynka matki itd. Również gdy kobieta zajmowała się zbieraniem pożywienia w społecznościach zbieracko-łowieckich, ktoś ją zastępował. Gdy oboje rodzice zbierali lub polowali, to też. Bo tak: kobiety również polowały. Stereotypowe wyobrażenia o jaskiniowcach, z których mężczyźni polowali, a kobiety zajmowały się dziećmi, to w przeważającej mierze bajki. Kwestia doświadczenia i czasu przebywania z dzieckiem. O tym też jest mowa w tej rozmowie. Nie wiem, czy są jakieś dane mówiące, że kobiety są bardziej emocjonalne. Takie stwierdzenie może wynikać np. z różnic związanych z ekspresją i odbieraniem emocji niż z nich odczuwaniem. A ekspresja potrafi już być, przynajmniej do pewnego stopnia, wyuczona. Małe dzieci nie mają hamulców przed wyrażaniem emocji - są ekspresyjne, obie płcie tak samo. Dopiero później chłopcy słyszą np. "Mężczyzna powinien panować nad sobą", "Dżentelmen powinien panować nad emocjami" itd. Przez co ekspresja i wylewność w okazywaniu emocji, w ekspresji, nie jest czymś całkowicie autentycznym i pierwotnym, tylko czymś również uwarunkowanym kulturowo. W przynajmniej części kultur, gwałtowne reakcje emocjonalne u mężczyzn nie są uznawane za coś pożądanego ani za coś, co "wypada". W niektórych społecznościach uznawano, że skoro mężczyźni są silniejsi, to bardziej opłaca się mieć syna, bo będą silniejsze ręce do pracy fizycznej. W niektórych nadal pokutuje takie przekonanie. Ogólnie to archetypów męskości jest wiele, i właściwie one są ze sobą wzajemnie nie do pogodzenia. Archetyp filozofa i mędrca. Archetyp wojownika. Archetyp myśliwego. Archetyp dżentelmena. Archetyp naukowca. Archetyp obrońcy słabszych i uciśnionych. Archetyp awanturniczego poszukiwacza przygód. Archetyp poety, malarza, rzeźbiarza lub innego twórcy czy artysty. Archetyp silnego sportowca. Jak to ze sobą pogodzić? Wprawdzie kilka z tych typów jest, owszem, do pogodzenia z innym lub nawet dwoma innymi. Ale nie wszystkie naraz. Moim zdaniem, pozytywnym wzorcem męskości jest np. taki, który uznaje, że prawdziwy mężczyzna jest i powinien być odpowiedzialny, broni słabszych i bezbronnych, kieruje się tym, co słuszne, ufa własnemu osądowi i nie przejmuje się cudzymi opiniami, tylko ma odwagę iść własną drogą.
  8. Kiusiu

    Samotność

    A dlaczego dziewictwo miałoby być wartością samą w sobie? Czy nie chodzi właśnie o to, że taka kobieta by porównywała go i jego łóżkowe umiejętności do kogoś innego? Że to mogłoby odbić mu się na samoocenie i poczuciu własnej wartości? Jak czytam teksty w rodzaju "Kiedyś to kobiety się szanowały, nie dawały na pierwszej ani na drugiej randce, i nie dawały każdemu na prawo i lewo", "Kobieta, która czeka z seksem do ślubu to skarb" itp., to robi mi się niedobrze. Kobieta ma swoje potrzeby i ma prawo je zaspokajać. Tak samo jak mężczyzna. A jeśli ktoś twierdzi, że szacunek kobiety do siebie zależy od tego, co ona robi ze swoim życiem intymnym, to takie przekonanie jest głupie, chore i nacechowane obłudą.
  9. Szkoda tylko, że tacy ludzie mają prawo do opieki medycznej i pomocy medycznej na równi z tymi, którzy potrzebują takiej pomocy nie z własnej winy. A liczba lekarzy jest ograniczona. A w krajach takich jak Polska to już w ogóle, gdzie liczba lekarzy na tysiąc mieszkańców jest jedną z najniższych w krajach rozwiniętych. Podobnie, ogólnie, to niesprawiedliwe, że Janusze mający wiele niezdrowych nawyków są przez system traktowani praktycznie na równi z tymi, którzy dbają o siebie, tylko np. są obciążeni genetycznie lub mają pecha. Otóż to. U dzieci to, co określa się mianem okrucieństwa, nie jest wynikiem świadomego nastawienia z premedytacją, tylko mniejszego zrozumienia i mniejszego radzenia sobie z emocjami. Przyczyny mogą być różne, np. brak czasu rodziców, czy brak podejścia. Każde dziecko potrzebuje uwagi. Gdy rodzicom tej uwagi brakuje, to dzieci zaczynają wchodzić im na głowę. Bo im tego brakuje. Kwestia niezaspokojonych potrzeb.
  10. W jakim sensie powinien? A jak ktoś ma wrodzoną - lub nabytą - bezpłodność? A jak ktoś nie ma z kim spłodzić syna? A jak ktoś spłodził córkę, bo tak wyszło? Ma wtedy płodzić dzieci do czasu, aż spłodzi syna, i z tego powodu mieć np. cztery córki i syna, jak car Mikołaj II? Pewnie dlatego, że córka z reguły mniej rozrabia i jest mniej niesforna niż syn. Instynkt macierzyński jest bardziej konstruktem społecznym i kulturowym niż biologicznym. Nie ma jednej spójnej definicji instynktu macierzyńskiego.
  11. Czy chrapanie to jedyny rodzaj dźwięku, który Cię denerwuje? Czy jeszcze jakieś inne, np. jazgot małych psów, piszczące elektroniczne dźwięki, czyjś zbyt głośny i donośny głos, też Cię wkurzają? Czy masz tak, że im większa jest kumulacja dźwięków, bodźców, tym bardziej jesteś nabuzowana? Ja właśnie tak mam. Chrapanie to tylko jeden z przykładów takich odgłosów. Przez lata myślałem, że to po prostu jakiś rodzaj nerwicy, że mizofonia jest tego przejawem, dopóki się nie dowiedziałem, że to wynik bycia w spektrum autyzmu. Wykazał to test ADOS-2. Jeśli poza wkurzaniem się na chrapanie masz jakieś inne problemy, to może taki test byłby zasadny. Choć czasem jest tak, że różne problemy są nieuświadomione. Na szczęście nie każdy człowiek chrapie. Częściej chrapią np. palacze, a także ludzie z nadwagą czy otyłością. Jeśli Twoimi współlokatorami będą ludzie niepalący i niemający nadwagi, to jest szansa, że nie będą chrapać. No chyba że wiesz na pewno, że będziesz skazana na spanie w jednym pomieszczeniu akurat z palaczami czy grubasami.
  12. Nosisz maseczkę nie po to, by samemu uniknąć zachorowania, ale po to, by nie zakazić innych będąc samemu zakażonym. Na zasadzie "Twoja maseczka chroni mnie, moja maseczka chroni ciebie". Aż dziwne, że podczas pandemii nie odwołali tych zajęć. Nie można zbyt długo nosić jednej maseczki bez prania ani zmieniania - to niehigieniczne.
  13. Czyli? Ustalenie przyczyny długoletniej samotności często byłoby o wiele łatwiejsze, gdyby kobiety były szczere i za każdym razem konkretnie, jasno i precyzyjnie mówiły, dlaczego kogoś nie chcą i co im się w nim nie podoba. Dawały informację zwrotną bez owijania w bawełnę. Choć jest też możliwe, że nieraz kobieta sama nie wie, dlaczego kogoś nie chce. To jest też kwestia samoświadomości i umiejętności odpowiedniego ubrania tego w słowa. Jeśli ktoś ma słabe umiejętności społeczne, czy też np. niezdiagnozowany autyzm wysokofunkcjonujący, to z reguły ma trudności z wejściem w relację, mimo szczerych chęci. Jak ktoś jest fizycznie nieatrakcyjny, też. No ale skąd ktoś ma wiedzieć, że jest nieatrakcyjny albo że ma słabe umiejętności społeczne, skoro żadna kobieta mu tego nie powiedziała? Jeśli ktoś nie wie, nad czym ma pracować, to nie zacznie pracować. Nie ma szans. Dlatego szczerość i informacja zwrotna są ważne. Niestety, zbyt często pomniejszane, bagatelizowane i pomijane. Współczucie nie ma nic wspólnego z traktowaniem kogoś jak dziecko. Jest po prostu wyrazem empatii. Doceń to, że ktoś darzy Cię jakimś dobrym uczuciem, zamiast to odtrącać. A odtrącaj pogardę, wrogość i inne negatywne uczucia i postawy, którymi Cię ktoś darzy. Mam tak samo. To drugie nie wynika z pierwszego. Jeśli dzieci są okrutne, to najczęściej wynika to po pierwsze z mniejszej samoświadomości i słabiej rozwiniętej empatii, a po drugie, z czerpania z negatywnych wzorców i złych przykładów, które dają im dorośli. Jak rodzice przy swoich małych dzieciach klną jak szewcy, zachowują się agresywnie i ogólnie źle traktują innych i zachowują się w patologiczny i przemocowy sposób, to dziecko to widzi i naśladuje, traktując to jako coś normalnego i zwyczajnego. Nieraz widziałem patologiczne pary z małymi dziećmi. I wtedy każdorazowo nachodzi mnie refleksja, że prawo do reprodukcji powinni mieć wyłącznie ci, którzy zakwalifikowali się jako odpowiedni na rodziców adopcyjnych. Chcą, żeby ludziom było miło i żeby wracali. Normalka. Nie ma co się wściekać. W Japonii te uśmiechy i miły ton są o wiele bardziej wyuczone i sztuczne niż w Europie. Brzmi jak gadka babci podczas rodzinnego obiadu i deseru czy podwieczorku. BTW, schabowy jak najbardziej podnosi cholesterol i ciśnienie i ogólnie sam w sobie jest niezdrowym daniem, nie trzeba w tym celu jeść deseru. Smażone rzeczy same w sobie są niezdrowe. Lepiej jest jeść gotowane. Albo surowe (zależy co).
  14. Kiusiu

    Samotność

    Widać ten znajomy to kolejny zakompleksiony mizogin postrzegający kobiety jako towar, który może być wybrakowany. Odmawiający kobietom podmiotowości. Czy tak? BTW, nie wiem, co dziewictwo ma wspólnego z @alone05 - przecież bycie panną nijak nie oznacza bycia dziewicą. Tak jak bycie kawalerem nie oznacza bycia prawiczkiem.
  15. W sumie to bodaj najskuteczniej działają przeciwzmarszczkowo rzeczy przyjmowane doustnie, które działają dobrze na cały organizm, a aparycję poprawiają niejako "przy okazji". Cynk, kolagen, witaminy A, C, D, E i z grupy B (w tym B3 i B5), Omega-3 i olej z wiesiołka. Do tego unikanie słodyczy, a także papierochów i etanolu, i unikanie nadmiaru soli. Ogólnie, dieta i to, co wprowadzamy do swojego organizmu, ma wpływ na wygląd i kondycję skóry, w tym cery. Jeśli ktoś nie przestrzega tych zasad, to bez sensu jest stosowanie zewnętrznych preparatów przeciwzmarszczkowych.
  16. SARS i MERS mają wprawdzie wyższą śmiertelność niż COVID, ale o wiele niższą zakaźność, przez co spowodowały wielokrotnie mniej ofiar. To, jak łatwo się zakazić daną chorobą, ma duże znaczenie. Np. odra jest bardzo zakaźna, przez co tak ważne jest szczepienie na nią dzieci.
  17. Tzn. ciuchy pod sklepem? Lumpy to ciuchy przecież.
  18. Kto? Każda kobieta, która będąc w ciąży pali papierosy, powinna mieć przymusową aborcję. Bezwzględnie. To samo z kobietą, która pije etanol będąc w ciąży. Zresztą, koleś, który stara się o dziecko, też powinien nie pić etanolu ani nie palić. Etanol i papierochy bardzo źle wpływają na jakość nasienia i sprawiają, że ewentualne dziecko będzie mieć wady wrodzone. A jeśli nie jest w stanie rzucić szlugów ani etanolu, to sterylizacja.
  19. To pokaż mi człowieka, który od wielu lat wcale nie sypia i jest zdrowy i czuje się znakomicie, bo po prostu nie musi spać, tylko przezwyciężył tę fizjologiczną potrzebę i stał się nadczłowiekiem i superorganizmem. W moim przypadku jest zupełnie inaczej. Bardzo ściśle przestrzegam wszystkich zasad dot. higieny snu - i mimo to nadal mam przewlekłą bezsenność. Oraz mimo suplementowania melatoniny i stosowania melisy oraz Valusedu. W moim przypadku bezsenność nie ma nic wspólnego ze stylem życia ani nawykami. Nienawidzę tych wszystkich przemądrzalców, którzy potrafią tylko szablonowo i schematycznie podchodzić do tematu. Gardzę nimi strasznie. A natrafiłem już na naprawdę wielu takich. Wszyscy potrafili tylko gadać w kółko te same banały o higienie snu i nawykach. Bla, bla, bla. Mdli mnie to. Niech wreszcie dadzą jakieś nieszablonowe i nieschematyczne rady. Chociaż, moja terapeutka wspomniała, że jestem jedynym jej pacjentem, który ma przewlekłą bezsenność mimo ścisłego przestrzegania wszystkich zasad higieny snu, nawyków i stylu życia. Po prostu jestem pod wieloma względami nietypowy i niezwyczajny. Szkoda, że zakute łby nie biorą pod uwagę takich przypadków, tylko się wymądrzają odnośnie nawyków, stylu życia itd. To się może sprawdza w większości przypadków, ale nie we wszystkich. W moim na pewno nie. W moim przypadku, na bezsenność po prostu nie ma lekarstwa - chyba że psylocybina. To jedyna rzecz, po której naprawdę byłem w stanie zasnąć jak dziecko i spać dobrze, bez wybudzania się w nocy. Tylko że antyludzkie władze nie dopuszczają psylocybiny do obrotu aptecznego, bo chcą, żeby ludziom było jak najgorzej i żeby ludzie cierpieli i nie mieli prawa do psychicznego dobrostanu. Psylocybinę wystarczyłoby stosować raz na kilka tygodni, ona nie jest do codziennego stosowania. Nienawidzę polityków i urzędników.
  20. Napisałaś, że jesteś w ciąży. Przecież kobietom w ciąży nie wolno palić. Ani jednego papierosa. Tak samo jak nie wolno im pić etanolu. Jedno i drugie ma fatalny wpływ na płód, na przyszłe dziecko. Powoduje wady wrodzone. W ogóle to nałogowi palacze powinni być poddawani przymusowej sterylizacji. Albo w ogóle karani śmiercią. To samo z alkoholikami.
  21. Ta grafika to kompletne brednie. Kto ją w ogóle sporządził? Skąd ją wytrzasnąłeś? Czy autor jest zbyt tchórzliwy, żeby się pod nią podpisać? Druga w nocy to nie "najgłębszy sen", tylko bicie się z myślami i wku**ianie się, że znowu nie można zasnąć przez wiele godzin po położeniu się do łóżka. Albo czas, gdy niedawno obudziło się w nocy i próbuje się znowu zasnąć. Nienawidzę takich grafik. I tego, że ludzki organizm jest tak fatalnie zaprojektowany, że nie ma kontroli nad własnymi myślami ani tym, czy śpi, czy nie śpi. Nienawidzę ludzi - to wstrętne stworzenia. Brzydzę się nimi i życzę im zagłady. Szkoda, że należę do tego gatunku - chętnie bym go zmienił, gdyby to było możliwe.
  22. Tak się składa, że jestem poszukujący w duchowości. Tyle że duchowość to jedno, a dogmaty to całkiem co innego. Chrześcijaństwo jest dogmatyczną religią. Mój sprzeciw dotyczy dogmatów, nie duchowości. Lubię prowadzić akademickie dyskusje na argumenty.
  23. Może najpierw podaj definicję doświadczenia duchowego. Ścisłą, jasną i jednoznaczną, niepozostawiającą pola do interpretacji. Ciekawe, że wszelkie objawienia przydarzyły się ludziom, którzy już wcześniej słyszeli o Jezusie i wiedzieli, kim był, a w dodatku najczęściej miały miejsce na głębokiej prowincji, dawno temu i wobec ludzi, którzy albo byli dziećmi wychowanymi w mocno religijnych rodzinach, albo niepiśmiennymi, prostymi ludźmi. Teraz, gdy prawie wszyscy mają kamerę w telefonie komórkowym, jakoś nie ma zatrzęsienia objawień. I jakoś objawienia nie miały miejsca wobec ludzi, którzy nigdy nie słyszeli o Bogu, chrześcijaństwie, Jezusie, Maryi itd., tylko czcili słońce, siły natury czy duchy przodków. No chyba że faktycznie odnotowano jakieś objawienia maryjne w Ameryce w V wieku, tyle że po prostu o tym nie słyszałem. Jeśli znasz takie przykłady, to proszę, podaj. Przykłady tego, że Bóg sam objawił się ludziom żyjącym na ziemiach, na których nigdy nie było misjonarzy, i zesłał im z nieba egzemplarze Biblii przetłumaczonej od razu na lokalny język, żeby nie było błędów. Nie wiem, czy słyszałaś o czymś takim jak efekt potwierdzenia. To istotny aspekt religijnych przekonań. Bardzo łatwo jest zostać katolikiem w kraju, w którym katolickich księży spotyka się na każdym kroku. I na każdym kroku można spotkać katolickie media, szkoły, sklepy z dewocjonaliami, grupy pielgrzymów, biura pielgrzymkowe itd., w sali obrad sejmu wisi krucyfiks, organizowane są głośne akcje typu "różaniec do granic" i inne. Podobno wszechmogącemu Bogu zależy na tym, żeby jak najwięcej ludzi w niego wierzyło. Zależy mu tak bardzo, że nigdy sam się ludziom nie objawia, tylko zawsze czeka, aż jego wyznawcy o nim opowiedzą innym. I często ponad tysiąc lat trwa, zanim jego wyznawcy w ogóle dowiedzą się, że istnieje ląd, na którym żyją ludzie, którzy nie słyszeli o Bogu ani Jezusie. Czyli wiele pokoleń. No to powiedz, z czego. Wytłumacz. Żebym miał pojęcie. Czy nie z tego, że ludzie nawracają się na największą i najbardziej rozpowszechnioną w danym kraju religię? Chociaż, w sumie, trzeba przyznać, że w USA czy W. Brytanii nie tak rzadkie są przypadki nawrócenia na islam. Może nawrócenia na islam wynikają z podobnych czynników, z jakich wynikają nawrócenia na chrześcijaństwo? Bo mi nie opowiedziałaś. Mogłabyś opowiedzieć np. w tym temacie: Przekonaj się. Ależ zakłada. https://plus.expressbydgoski.pl/zwierzeta-inne-niz-ludzie-maja-kodeks-moralny-a-te-ktore-go-lamia-nie-unikna-kary-czego-mozemy-sie-od-nich-uczyc/ar/c1-15432279 Tobie się tylko wydawało, że nie zakłada. Arogancja gatunkowa każe wielu ludziom twierdzić, że ludzie jako gatunek mają monopol na moralność, albo na cokolwiek innego. Otóż nie mają. Poszczególne gatunki zwierząt, np. słonie i ptaki krukowate, mają swoje rytuały pogrzebowe. P.S. W kwestii formalnej: jeśli moderacja uzna, że robi się tu zbytni off-topic, może przenieść ostatnie posty stąd do tematu o Bogu w dziale "Socjologia".
  24. Sam napisałem, że religijna wiara to najczęściej wynik wychowania i konformizmu. Tego, że ludzie internalizują przekonania wpajane przez innych. W każdym razie, ogólnie, taka wiara nie jest świadomym wyborem. Przyznam, że nie słyszałem wcześniej o tym człowieku i nic o nim nie wiem. Nie wiem, czym dokładnie jest to u niego spowodowane. Nie wiem, w jakim domu został wychowany, w jak silnym stresie żył itd. Dla części zabieganych ludzi duchowość czy religijność potrafi działać odstresowująco. Tyle że fakt, że jakaś grupa ludzi wyznających określone przekonania staje się obiektem prześladowań, nie mówi nam nic o słuszności tych ich przekonań. Muzułmanie w Birmie (Rohingja) i Palestynie też są obiektem prześladowań - czy to oznacza, że islam jest słuszną religią i że wszyscy ludzie powinni być muzułmanami? Dla większości muzułmanów ich religia jest czymś tak oczywistym, że nie są oni w stanie pojąć, dlaczego nie jest taką dla innych. Z kolei w Wietnamie Południowym prezydent-katolik Diem prześladował buddystów, przeciwko czemu w proteście kilku buddyjskich mnichów dokonało samospalenia w 1963. O tym, jak afgańscy talibowie potraktowali buddystów i buddyzm w ogóle, chyba nie muszę wspominać. Czy to dowód na słuszność buddyzmu? W Polsce katolicyzm jest wszechobecny, nie ma religijnego pluralizmu. Ciekawe, jaka część katolików w krajach takich jak Polska miała lub ma refleksje w rodzaju: "Jakie to wielkie szczęście, że urodził*m się akurat w kraju, w którym to wyznawcy prawdziwej religii prowadzącej do zbawienia stanowią tak znaczną większość i mają tak rozbudowaną organizację, tyle szkół, szpitali, mediów" itp. Jeśli nawet było się "letnim" katolikiem albo wątpiącym, to najprościej jest nawrócić się akurat na katolicyzm, a już trudniej na bahaizm, szyizm, zaratusztrianizm czy candomble. Na tej samej zasadzie, jakoś np. w V wieku nie odnotowano żadnych objawień maryjnych w Ameryce, Australii, Japonii, na Syberii czy w innych miejscach, w których nikt nie słyszał o Jezusie ani chrześcijańskim Bogu. W religiach monoteistycznych istotną rolę odgrywa posłuszeństwo, jednak ponieważ Bóg jest nieosiągalny, posłuszeństwo należy się tym, którzy powiedzieli ludziom o tym Bogu, czyli duchownym, kaznodziejom. Z religijną żarliwością jest istotny problem: tacy ludzie często prezentują podejście: "Nie możesz tego zrobić, bo moja religia ci zabrania", a nie tylko "Nie mogę tego zrobić, bo moja religia mi zabrania". W sumie to problematyczne są oba podejścia, jednak pierwsze zdecydowanie bardziej. W przypadku niektórych mistyków, jak np. Helena Kowalska (znana bardziej jako Faustyna Kowalska), stwierdzono choroby psychiczne, jak choćby ChAD. Aczkolwiek mnóstwo mistyków żyło w czasach, w których psychiatria jako osobna, rozwinięta dziedzina medycyny, jeszcze nie istniała. Więc ci mistycy siłą rzeczy nie mogli być przebadani przez psychiatrów. Zresztą nawet obecnie niewielu jest naprawdę dobrych psychiatrów będących jednocześnie psychologami klinicznymi, skwapliwie przeprowadzającymi dokładne testy psychologiczne. Zresztą, ogólnie, pytanie, jaka część księży i zakonnic jest badana przez psychiatrów i psychologów klinicznych. Takie badania nie są obligatoryjne dla kandydatów do kapłaństwa i zakonów, prawda? Biorąc pod uwagę wypowiedzi wielu księży, trudno oprzeć się wrażeniu, że są to ludzie mocno zaburzeni. Pytanie, co to dokładnie za zaburzenia i jakie mają podłoże.
×