Kiusiu
Użytkownik-
Postów
439 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Kiusiu
-
Każdy wystarczająco zaawansowany troll jest nieodróżnialny od prawdziwego czubka (prawo Poego). https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_Poego Ogólnie, zgadzam się z Tobą. To świadczy o obu płciach. Jakoś jest tak, że kobiety z reguły są bardziej wybredne w doborze partnerów niż mężczyźni w doborze partnerek. Chodzi chyba o odpowiednie rozłożenie ciężaru ekwipunku na ciele - ergonomia. Jeśli ma się ergonomiczne wyposażenie, to nie trzeba być siłaczem/siłaczką, chyba że musi się dźwigać jeden konkretny ciężki przedmiot o małej objętości. Odnośnie mięśni, to np. ja jestem drobny i szczupły, a prawie całą masę mięśniową mam w dolnej połowie ciała, głównie za sprawą bardzo częstego jeżdżenia na rowerze. Jakoś nigdy nie widziałem potrzeby budowania mięśni w górnej połowie ciała. Podobno w judo trzeba umieć wykorzystać wagę przeciwnika i "im przeciwnik grubsza, tym lepiej". Podobno w Izraelu kobiety służą w armii dlatego że są otoczeni państwami muzułmańskimi, a muzułmanie są ponoć przekonani, że śmierć z ręki kobiety zamknie im drogę do raju. Pokazują dyplomy lekarzy i inżynierów, że stwierdzasz, że oni nimi są? Widzisz, ja na komisji wojskowej dostałem kategorię A, choć jako osoba w spektrum autyzmu jestem o wiele bardziej narażony na przebodźcowanie i związane z tym gwałtowne reakcje emocjonalne, tzw. meltdowny. Więc moja psychiczna wydajność pewnie nie przystaje do wymagań stawianych w wojsku. A o sprawność fizyczną tam chyba pytań nie było.
-
Mam podobnie. Ogólnie, zależy jakie miasto i jaka wieś - choć na pewno nie chciałbym mieszkać ani w centrum miasta, z powodów, które zacytowałem, ani w zbytnim oddaleniu od dużego miasta, w którym można coś załatwić i przy okazji mieć większy dostęp do usług i rozrywki. Centrum miasta to miejsce, w którym bardzo łatwo o przebodźcowanie. Hałas ogólnie mi przeszkadza, spaliny też. A latem betonoza zmienia miasto w patelnię i sprawia, że upały stają się nie do zniesienia. Musi być odpowiednia ilość roślinności, najlepiej w pobliżu wody, żeby dało się wytrzymać latem.
-
W większości przypadków, to mężczyźni mężczyznom zgotowali ten los. Za większość wymienionych tu negatywnych zjawisk i patologii odpowiedzialna jest tzw. toksyczna męskość i patriarchat. Choć za trudny los mężczyzn odpowiada nie tylko społeczeństwo, ale też wrodzone cechy - mężczyźni, w związku z tym że mają tylko jeden chromosom X, są bardziej podatni na choroby i ich ciężki przebieg, i żyją krócej. Ot, geny. Nic się na to nie poradzi. Można na to narzekać, choć to bezproduktywne. Zgadzam się z @Illi - że nie ten dział. Tzw. białorycerstwo połączone z wygórowanymi wymaganiami wobec mężczyzn. Dość typowe dla patriarchatu. Przykładowo, w Kościele Katolickim będącym mocno patriarchalną organizacją, kobiety są traktowane jako dzieci specjalnej troski, jako mające być przede wszystkim żonami i matkami, albo zakonnicami, natomiast nie ma tam dla nich miejsca w kościelnej hierarchii jako podejmujących decyzje - a przy tym nie ma wspierania dla księży będących ofiarami mobbingu ze strony biskupów czy napaści seksualnych z ich strony. Ani dla księży odchodzących z kapłaństwa i tych, którzy już odeszli. Patriarchat uderza zarówno w kobiety, jak i mężczyzn uznanych za niższych rangą. Ustawia po kątach osoby, które nie przystają do obowiązujących wzorców. Siła stereotypów, bardzo często podsycanych przez tych mężczyzn, których inni mężczyźni skrzywdzili, a którym kobiety podały pomocną dłoń i ich podniosły. Zwykle to mężczyźni są źle traktowani przez innych mężczyzn. Oraz chłopcy przez innych chłopców. To jedni chłopcy w szkole robią drugim "spłuczkę", wyzywają ich, rzucają w ich stronę teksty typu "Masz wpie**ol" czy "Wyj**ać ci?" itd. oraz ich poniżają i wyśmiewają. Oraz wyśmiewają ich potrzeby. Szukasz winnych nie tam, gdzie powinieneś. Oczywiście, zdarzają się też tzw. blachary, które wyśmiewają innych, zarówno mężczyzn, jak i inne kobiety. Nieraz jest też tak, że "kobieta kobiecie zołzą". To działa w dwie strony. Toksyczna i chora rywalizacja ma miejsce u obu płci. Mobbing również praktykują zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Traktowanie mężczyzn jak instrumenty jest chyba równie częste jak traktowanie kobiet jak instrumenty. Przy czym, przykłady jednego i drugiego można znaleźć chociażby w mainstreamowej twardej pornografii tworzonej przez mężczyzn z myślą o męskich odbiorcach. Przemoc psychiczna kobiet wobec mężczyzn istnieje i jest problemem, jednak nazywanie jej "gwałceniem" jest myleniem pojęć. To mężczyźni wprowadzili niższy wiek emerytalny dla kobiet. Zresztą we wszystkich krajach UE poza Polską ten wiek został zrównany. Różnica w pracach to wynik m.in. innych predyspozycji fizycznych. Nie każdy mężczyzna nadaje się na fizycznego. To jedna z wielu niesprawiedliwości. A niesprawiedliwości są w obie strony. Obejrzyj sobie.
-
No akurat ja mam bardzo niski próg bólu - co wynika prawdopodobnie z tego że urodziłem się półtora miesiąca przed terminem i w dodatku przez cesarkę. Mam też bardzo niską tolerancję na ból.
-
Nie badałem. Trittico odstawiłem jakiś czas temu, zresztą brałem to krócej niż rok, z czego przez większość czasu najniższą możliwą dawkę (25 mg). Zanim zacząłem brać, miałem robione USG jamy brzusznej, i wyszło, że wątrobę mam zdrową. Skoro o tym mowa, to IMHO każdy psychiatra powinien być jednocześnie psychologiem klinicznym. Biorąc pod uwagę, jak łatwo jest na podstawie samego opisu objawów podawanego przez pacjenta wystawić błędną diagnozę i źle dobrać leki, najlepiej, gdyby każdy psychiatra robił pacjentowi dokładne testy psychologiczne przed wystawieniem diagnozy. Psychiatra i psycholog kliniczny powinny być łączonymi zawodami. Tak byłoby najlepiej dla pacjentów.
-
Tak. To absurd. Choć akurat ja ustaliłem jako pin do tego kod do drzwi w klatce schodowej (domofonu) i początek kodu do drzwi w klatce schodowej w bloku mojej siostry, żeby było mi łatwiej zapamiętać.
-
Ja tak samo. W dodatku tatuowanie jest bolesne. To kolejny powód, by tego nie robić. A w moim przypadku: główny.
-
Jeśli nie masz nic przeciwko zapachowi gumy i potu, hałasowi używanego żelastwa, sieczki emitowanej z głośników w siłowniach i towarzystwu napakowanych kolesi, to wtedy Jak napisał przedmówca. Osobiście wolę jeżdżenie na rowerze (jak np. @Liber8 ), spacerowanie, bieganie i pływanie niż ćwiczenia oporowe. Przy czym, to nie dlatego, że siłownia, tylko dlatego, że to jeden z przykładów aktywności.
-
Lipiec Makaron z truskawkami czy naleśnik z truskawkami?
-
Mi wyszło 25 lat. Rzeczywisty to 37 (prawie 38) Czyli wychodzi, że jestem młody duchem. To chyba dobrze?
-
Co słychać w gabinecie, czyli odczucia po wizycie u psychiatry
Kiusiu odpowiedział(a) na Illi temat w Psychiatria
I właśnie szkoda. Właśnie do tego odnosi się mój poprzedni post. Właśnie to uważam za bardzo poważną wadę funkcjonowania psychiatrii. Ten brak wnikliwości i dociekliwości połączony z szablonowością, schematyzmem i płytkim podejściem. Psychiatria jest najmniej ścisłą dziedziną medycyny, więc wymaga szczególnej ostrożności i samokrytycyzmu u lekarzy. -
Co słychać w gabinecie, czyli odczucia po wizycie u psychiatry
Kiusiu odpowiedział(a) na Illi temat w Psychiatria
Ogólnie to każdy psychiatra powinien przed postawieniem diagnozy i przepisaniem leków robić pacjentowi testy osobowości i wszelkie możliwe testy psychologiczne, a wiedza psychiatryczna i psychologiczna powinny być ze sobą nierozerwalnie połączone. Zwłaszcza biorąc pod uwagę ilość błędnych diagnoz i źle dobranych leków. Gdy stawia się komuś diagnozę wyłącznie na podstawie objawów wymienianych przez samego pacjenta, to o błędną diagnozę bardzo łatwo. Tutaj potrzeba bardzo dużej wnikliwości, dociekliwości, dopytywania - w obie strony, żeby i pacjenta był całkowicie pewien, że dobrze zrozumiał lekarza, i lekarz był całkowicie pewien, że dobrze zrozumiał pacjenta. Bo to, jak obecnie psychiatria w praktyce wygląda, woła o pomstę do nieba. To, że psychiatrzy nie dysponują testami osobowości i testami psychologicznymi, jest tylko utrudnieniem dla pacjentów i jest kuriozalne. Przecież nikt nie chce chodzić latami z błędną diagnozą ani nikt nie chce mieć źle dobranych leków. Najlepiej byłoby też, gdyby ADOS-2 był ogólnodostępny i gdyby każdy psychiatra mógł robić pacjentowi ten test. -
szympans nosacz sundajski czy uakari szkarłatny?
-
Zgadzam się m.in. z @mała_mi123 z tym, że drętwienie może również być spowodowane niedoborami w diecie. Dobre źródła magnezu to m.in. czarna czekolada, orzechy brazylijskie i razowy chleb, dobre źródła potasu to np. banany oraz pomidory i przetwory pomidorowe, a także soczewica, ciecierzyca i tofu (i ogólnie soja). Kwas foliowy (czyli witamina B9) jest np. w szpinaku, sałacie, kapuście, brokułach, kalafiorach, brukselkach, grochu, fasoli, soczewicy i soi. Wapń masz np. w żółtym serze i jarmużu. A B12 w jajkach, nabiale i mięsie, także rybim. Ogólnie, wiele dolegliwości bierze się z niedoborów. Aczkolwiek podłoże psychosomatyczne też jest tu możliwe. Trudno powiedzieć, jak jest w tym przypadku. To po co go używasz? Ja piszę wyłącznie z laptopa, w którym nie ma żadnego słownika - wszystko wpisuję ręcznie, z klawiatury. Gdybyś też tak robiła, nie miałabyś takich wyskakujących absurdów. I pisałabyś wyłącznie to, co chcesz.
-
budyń szmaragd i srebro czy rubin i złoto?
-
???
-
Razowy Gdynia: Orłowo czy Redłowo?
-
Czekoladowy Brzoskwinia, nektarynka czy morela?
-
Informacje zawarte w horoskopach, tzw. wróżbach i tym podobnych rzeczach są z reguły na tyle ogólnikowe i nieprecyzyjne, że bardzo łatwo dopasować je sobie do jakichś konkretnych wydarzeń z życia. Tzw. efekt horoskopowy. https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_horoskopowy Tutaj potrafi działać efekt potwierdzenia. https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_potwierdzenia Jest też coś takiego jak tzw. zimny odczyt i gorący odczyt. https://pl.wikipedia.org/wiki/Zimny_odczyt Ogólnie, horoskopy, tarot, wróżby to zabobony i ściema. Jeśli ktoś chce w to wierzyć, jego/jej sprawa - gorzej, jeśli w podejmowaniu decyzji kieruje się zasadą, że "z kart mi tak wyszło, więc muszę zrobić tak, a nie inaczej", i te decyzje mają jakiś wpływ na ludzi z otoczenia takiej zabobonnej osoby. Zwłaszcza na jej najbliższych. A jeśli ktoś żyje z wróżbiarstwa, zarabia na tym, to tak naprawdę żyje z oszukiwania innych, czerpie z tego korzyści majątkowe (jak np. szarlatan Jerzy Zięba). No chyba że taki ktoś sam(a) wierzy w swoje nadprzyrodzone zdolności - wtedy sprawa jest bardziej skomplikowana. Błąd teksańskiego snajpera? https://pl.wikipedia.org/wiki/Błąd_teksańskiego_snajpera Efekt potwierdzenia chyba też. Shinto, czyli tradycyjna religia Japonii, jest typową religią kultu. Wyznawcy przykładają wagę do obrzędów i czystości rytualnej podczas nich, dbają o świątynie, jednak ta religia nie ma organizacji, świętych ksiąg, wspólnego kanonu, koncepcji nawrócenia religijnego ani kodeksu postępowania w życiu wywodzonego z religijnych wierzeń. Więc nie jest tak, że - poza samymi obrzędami - wyznawca shinto powie, że nie może czegoś robić, bo religia mu zabrania ani że musi coś zrobić, bo religia mu nakazuje. Ani tym bardziej, że powie komuś innemu, że nie może czegoś zrobić, bo religia mówiącego zabrania temu, do kogo mówiący się zwraca. Odnośnie tego ostatniego zdania: tak, to odniesienie np. do tego, że wyznawcy religii abrahamowych mówią homoseksualistom, że nie mogą wziąć ślubu, bo to obrażałoby Boga i religijne zasady tego zabraniają, albo do tego, że katolicy domagali się niewystawiania w teatrach sztuk takich jak "Golgota Piknik", "Klątwa" i "Śmierć i dziewczyna", a kilka dekad wcześniej potępiali sztuki takie jak "Białe małżeństwo" i"Apocalyptis cum Figuris" i domagali się ich zdjęcia ze scen. Można stwierdzić, że shinto nie jest dogmatyczną ani autorytarną religią, w odróżnieniu od religii abrahamowych. Tu już pojechałeś z prowokacją i porównaniami.
-
Cześć. Trzymaj się. Obyś pokonała i pozbyła się swoich lęków. Życzę Ci wszystkiego dobrego. Tzn. co się działo? (jeśli można spytać) Te objawy były typowe dla tego rodzaju zaburzenia, czy jakieś specyficzne?
-
Czy medytacja naprawdę pomaga? Jakie macie doświadczenia?
Kiusiu odpowiedział(a) na dk1982 temat w Medycyna niekonwencjonalna
Czy uważasz, że korelacja oznacza związek przyczynowo-skutkowy? Czy uważasz, że jedno wynika z drugiego? Otóż nie. "Śmierć ego", o której mowa w kontekście mistycyzmu, np. buddyjskiego, a także buddyjska koncepcja anatman, ma całkiem inny wydźwięk niż dezintegracja osobowości charakteryzująca schizofrenię. Ma to też inny wydźwięk niż dysocjacja. Choć może różnicę faktycznie trudno wychwycić komuś, kto tylko o tym czytał i porównywał opisy przeżyć i objawów. Po pierwsze, nie medytacja jako taka, tylko pewne rodzaje medytacji. Po drugie, wschodnie nauki duchowe nie uznają pojęcia zbawienia w podobnym sensie, w jakim mowa o nim w religiach abrahamowych. Osiągnięcie jedności z kosmosem nie ma nic wspólnego z dezintegracją osobowości ani ze schizofrenią. To ma całkowicie inny wydźwięk. Bardziej ogólnym celem medytacji jest skupienie się na tym, co tu i teraz, na własnym ciele, zauważaniu doznań bez ich oceniania, bez dążenia do konkretnego celu. Założeniem jest "wyłączenie autopilota", na którym ludzie zwykle funkcjonują na co dzień. Swego rodzaju dekompresja. Tak, też poszedłem na kursy MBSR. -
W sumie masz rację - tyle że wystąpienie uzależnienia fizycznego bez wcześniejszego pojawienia się uzależnienia psychicznego jest niemożliwe. Kolejność jest taka, że najpierw pojawia się uzależnienie psychiczne, a najwyżej później fizyczne (przy czym, akurat uzależnienie fizyczne od etanolu to już skrajny przykład bardzo zaawansowanego alkoholizmu, jego ostatniego stadium). I to do niego się odniosłem. Jest bardziej "pierwotne" od fizycznego. Dlatego wspomniałem o toksycznych schematach myślowych. Uzależnienie zaczyna się jako toksyczny schemat myślowy - jest jego zalążkiem. To, co dzieje się później, jest tego skutkiem, następstwem. Nie redukuję wszystkich zaburzeń - wspomniałem raptem o czterech, i tylko te cztery miałem na myśli. Nie więcej. I owszem, było to z mojej strony pewne uproszczenie, jednak chodziło mi o rdzeń tych rzeczy. Jasne jest, że zaawansowana depresja, nerwica czy zespół stresu pourazowego są czymś więcej, i wiążą się z większą ilością rzeczy, a także problemów dla osoby cierpiącej na to. Jeśli dla osoby dotkniętej zaburzeniem wiąże się z psychicznym bólem i cierpieniem, wtedy nie jest to kwestia bycia nieadaptacyjnymi. Jeśli coś wiąże się z emocjonalnym bólem i cierpieniem, jest czymś ciążącym, to wtedy jest toksyczne. Podobnie zresztą jest z relacjami - zdrowe relacje są stabilne i przewidywalne, a przy tym budujące, a gdy stają się źródłem cierpienia i są destrukcyjne, niestabilne i nieprzewidywalne, to są toksyczne. Choć ogólnie, masz rację o tyle, że psychiatria jest w dużej mierze subiektywna, a właściwie to jest najbardziej subiektywną i nieścisłą z dziedzin medycyny. I że zaliczanie pewnych rzeczy do normalnych lub nienormalnych jest w znacznym stopniu wynikiem kultury i epoki. Tutaj przyznaję rację antypsychiatrii - na której temat też się kiedyś wypowiedziałem. Podobnie, trudno nie przyznać antypsychiatrii racji w kwestii walczenia o prawa pacjentów psychiatrycznych. Tak, też kiedyś stwierdziłem, że Polacy jako naród mają traumę pokoleniową. Choć, co ciekawe, w Polsce to pojęcie nie jest szeroko znane, w odróżnieniu od np. Kolumbii, która ma ikoniczne "Sto lat samotności" G. Garcii Marqueza, a Polska nie ma odpowiednika tego dzieła. Szkoda (choć w jakimś sensie można powiedzieć, że "Granica" Nałkowskiej troszeczkę do tego nawiązuje). Na pewno jest tak, że DDA, jako osoby współuzależnione, są obciążone i o wiele bardziej narażone na to, by same stać się uzależnionymi. Są też obciążone traumami i nasiąkłe negatywnymi doświadczeniami. Bardzo możliwe, że autor tego tematu to też DDA, a w każdym razie człowiek z dysfunkcyjnej, patologicznej rodziny. Gdy w rodzinie wszystko jest w porządku, to zwykle chyba nie jest tak, że 14-letni syn z takiej rodziny jest już uzależniony od amfetaminy, marihuany i etanolu - no chyba że bardzo wcześnie w szkole wpadł w bardzo złe towarzystwo i postanowił z jakiegoś powodu zerwać ze wszystkim, co jego porządna rodzina sobą reprezentuje. Ale to już raczej o wiele mniej prawdopodobne niż pochodzenie z patologicznej rodziny. Nie pomijam tego, choć w poprzednim poście faktycznie o tym nie wspomniałem.