
Kiusiu
Użytkownik-
Postów
292 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Kiusiu
-
bratki ligol czy cortland? @Harding Nie odpowiedziałeś na moje pytanie: jonagold czy lobo. Dlaczego? Podobnie jak wcześniej nie odpowiedziałeś na inne moje pytanie: kryza czy żabot. Przykro mi. Aczkolwiek w internecie da się znaleźć przydatne informacje, poza tym "Dragon Ball" jest emitowany nawet obecnie.
-
Ruch NO FAP. Wstrzymywanie się od masturbacji, a korzyści.
Kiusiu odpowiedział(a) na Verinia temat w Seksuologia
Właśnie. Też nie pojmuję tego całego demonizowania masturbacji. Ani mieszania masturbacji z pornografią. Nie należy mieszać tematów. Choć jeszcze bardziej absurdalne jest mieszanie tematu seksualności z tematem Boga i religii. Mimo że od wieków religie mają bardzo dużo do powiedzenia na temat "odpowiednich" i "nieodpowiednich" zachowań seksualnych. A dlaczego uważasz, że poglądy Pawła są zbieżne z poglądami Jezusa? O ile wiadomo, Jezus nie wypowiadał się np. na temat homoseksualizmu, kapłaństwa kobiet ani zakrywania głowy podczas obrzędów religijnych, a Paweł pisał o tym listy, które później Kościół zaliczył do kanonu Biblii. W rywalizacji kierunków chrześcijaństwa, kierunek Pawła wygrał z kierunkiem Jakuba. Nie wiadomo, co by było, gdyby wygrała wizja Jakuba. Jedno nie wyklucza drugiego. Czasem jedno z partnerów lubi patrzeć, gdy drugie masturbuje się na jego/jej oczach, gdy robi pokaz. Słuszne pytanie. Część dyskusji ciągniętej przez domka już przeniosłem do tematu o Bogu i religii. Chodzi o trzymanie się tematu i niemieszanie tematów. Tyle. -
golden retriever kanon czy Conan?
-
wegetarianizm berneński pies pasterski czy seter irlandzki?
-
ciemne jonagold czy lobo? Nie co, tylko kto. Zresztą, wystarczyłoby użyć Google, jeśli nie oglądało się "Dragon Balla".
-
lambada Jacek Pałasiński czy Jacek Pałkiewicz?
-
Kopciuszek Bielsk Podlaski czy Biała Podlaska?
-
walc Bielsk Podlaski, Biała Podlaska czy Bielsko-Biała?
-
Właściwie, można by każdego wierzącego w Boga spytać: "Dlaczego uważasz, że Bóg istnieje?". A chrześcijan dodatkowo: "Dlaczego uważasz, że Biblia mówi prawdę, a Jezus to zbawiciel?". Choć, istotne jest też, jaki odsetek ludzi wierzących w Boga potrafi być szczerymi, również wobec samych siebie. I przyznać np., że wierzą w Boga dlatego, że zostali wychowani w konkretnej religii, że od najmłodszych lat widzieli, jak ich rodzice się modlą, chodzą do kościoła i ogólnie praktykują, i ci rodzice mówili im, że mają robić to samo, i wpajali im religijne przekonania, że Jezus to zbawiciel, który umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał, że Maria to Matka Boża itd. Na analogicznych zasadach, dla muzułmanów ich religia przeważnie jest czymś tak oczywistym, że nie mogą pojąć, dlaczego nie jest taką dla innych. Wychowanie odgrywa tu kluczową rolę. Osobną i specyficzną kategorią są wspomniani w tym temacie nawróceni nałogowcy i nawróceni przestępcy, ogólnie ludzie, którzy byli na dnie, jednak wyszli z dna jednocześnie nabierając silnych religijnych przekonań. Choć pewnie i oni w większości już w dzieciństwie stykali się z praktykami religijnymi, i z religijnymi przekonaniami, nawet jeśli na pewnym etapie życia się od nich oddalili. Z zagorzałym teizmem wiąże się pewien problem, który poruszył Platon w "Eutyfronie", streszczony w słowach: "Czy bogowie lubią to co zbożne, dlatego że jest ono zbożne, czy też jest ono zbożne dlatego, że je bogowie lubią?". A w przypadku judaizmu i chrześcijaństwa, problemem jest kwestia posłuszeństwa Bogu i podporządkowywanie całej swojej moralności i postępowania oczekiwaniom i rozkazom Boga. Weźmy przykład Abrahama i Morii. Co, gdyby Abraham uznał, że głos, który nakazuje mu złożyć ofiarę z Izaaka, nie jest głosem Boga, bo sprawiedliwy i miłosierny Bóg na pewno nie kazałby mu popełnić zbrodni dzieciobójstwa? Tylko że ów głos to muszą być jakieś urojenia albo głos jakiegoś zwodniczego złego demona? I kierując się tym właśnie osądem, nie chciał dokonać tej ofiary? Co, gdyby Abraham uznał, że wprawdzie głos nakazujący mu złożyć ofiarę z Izaaka jest głosem Boga, ale odpowiedziałby na to: "Nie zamorduję własnego syna, bo to byłaby zbrodnia, niezależnie od tego, kto ją nakazuje - czy Bóg, czy ktokolwiek inny. Moje zasady moralne stoją wyżej od rozkazów Boga." Czy w takiej sytuacji, zdaniem judaistycznych i chrześcijańskich autorów, Bóg ukarałby Abrahama za nieposłuszeństwo (a w pierwszym przypadku: połączone z niedowiarstwem), czy przeciwnie - wynagrodziłby go za silne zasady moralne i silny kręgosłup moralny? Bo z Rdz 22,15-18 wynika, że Bóg wynagrodził Abrahama za ślepe posłuszeństwo jemu. Czyli w praktyce za to, że Abraham nie był w stanie uznać, że jego zasady moralne stoją wyżej od rozkazów Boga, i nawet nie brał pod uwagę takiej możliwości. Owszem, z jednej strony można postępowanie Abrahama uznać za przejaw pokory, mocnej wiary i niewynoszenia się - jednak z drugiej, przecież mowa tu o kwestii odebrania życia własnemu synowi, o kwestii dzieciobójstwa. Czy Abraham nie uznał, że Bóg nakazuje mu popełnić odrażający czyn? Czy nie włączył mu się choćby najmniejszy odruch sceptycyzmu, nie zapaliła mu się czerwona lampka? Co, gdyby głos słyszany przez Abrahama rzeczywiście był tylko jego urojeniem, albo gdyby był to głos złego zwodniczego demona podszywającego się pod Boga, i gdyby Abraham wskutek słuchania tego głosu naprawdę zabił Izaaka? No i mamy jeszcze kwestię córki Jeftego i ofiary z niej, z Sdz 11,29-40. Czy zabicie córki jako skutek danego Bogu przyrzeczenia o ofierze z nieokreślonej istoty/osoby rzeczywiście jest pozytywnym przykładem wielkiej pobożności, jak stwierdziło wielu chrześcijańskich autorów, czy jednak nie? M.in. takie kwestie związane z wymaganiem przez Boga bezwzględnego i ślepego posłuszeństwa sprawiają, że teizm budzi mój sprzeciw. Jednak zdaje się, że ludzie tacy jak @domek w ogóle się nad takimi kwestiami nie zastanawiają. W pewnej mierze rozumiem ludzi, którzy skłaniają się ku różnym religijnym synkretyzmom. Na tym forum też wypowiedziało się kilka takich osób. Rozumiem też i popieram osoby poszukujące. Czyli to, o czym też tutaj wspominałem: konformizm odgrywa tu olbrzymią rolę. Katolicy w PL są uważani nie tylko za pisowców, ale też za zwolenników Grzegorza Brauna czy Krzysztofa Bosaka, zwłaszcza ci przedsoborowi, najbardziej konserwatywni. Masz sporo racji. Choć BTW, o aborcji wypowiedziałem się w innym temacie, żeby nie odchodzić zanadto od głównego wątku.
-
Moim zdaniem, aborcja do 12. tygodnia ciąży nie powinna być karana. Choć najlepiej, gdyby przed podjęciem decyzji o aborcji kobieta była zobowiązana porozmawiać o tym z psychologiem, by mieć świadomość możliwych skutków tej decyzji. I ogólnie najlepiej stosować antykoncepcję, gdy nie chce się zajść w ciążę - jednak gdy zdarzy się, że guma pęknie, to nie jestem za zmuszaniem dziewczyny/kobiety do donoszenia ciąży i urodzenia. Co do aborcji na późniejszych etapach ciąży, to gdy płód jest ciężko i nieodwracalnie uszkodzony, ma tzw. wady letalne, czyli śmiertelne, to uważam, że aborcja również powinna być dozwolona. To samo gdy ciąża zagraża życiu kobiety. Oraz gdy ma miejsce ciąża bliźniacza i sytuacja wygląda tak, że albo oboje bliźnięta umrą przed narodzinami, albo jedno z nich musi zostać zabite, by drugie mogło żyć. Są sytuacje, z których nie ma dobrego wyjścia. I trzeba zdecydować, co zrobić, by skutki niepożądanych zdarzeń były możliwie najmniej złe. Judith Jarvis Thomson w 1971 opublikowała esej "Obrona aborcji", w którym, w ramach eksperymentu myślowego, poruszyła kwestię użyczania swojego ciała innemu ludzkiemu organizmowi, w tym przypadku skrzypkowi. W debacie o aborcji nieraz używany jest właśnie tzw. argument skrzypka. I choć ten argument ma pewne wady, to jednak jest znacznie lepiej uargumentowany niż stwierdzenia działaczy pro-birth, mylnie nazywających się "pro-life". Określanie płodu mianem "dziecka" oprócz tego, że błędne, jest próbą grania na emocjach. Aborcja nie wygląda tak, jak ukazuje to manipulacyjny film "Niemy krzyk" z 1984, propagowany przez religiantów. Płód, przynajmniej do pewnego etapu ciąży, jest całkowicie zależny od matki i jej organizmu. Od tego, co kobieta zje, wypije, zrobi, co będzie wprowadzać do swojego organizmu. W żadnym innym przypadku jeden organizm nie jest tak bardzo zależny od innego konkretnego organizmu. Do tego płód nie jest samoświadomy. I do pewnego etapu ciąży nie ma też zdolności odczuwania bólu. Nie ma też bagażu życiowego ani emocjonalnego, zdolności myślenia ani planów na przyszłość. Więc wydaje się logiczne, że to do matki powinna należeć decyzja. Ostatnio pisałem o tym w innym temacie. Stwierdziłem, że może lepiej wypowiedzieć się tutaj. Może ktoś zechce mi odpisać i kontynuować ten wątek tutaj. Co do eutanazji, to pomoc w samobójstwie osoby nieuleczalnie chorej jest lepsza niż uporczywa terapia nieprowadząca do wyzdrowienia, a tylko przedłużająca męki.
-
Kojarzy mi się to z książką i filmem "Koralina". To najbardziej znane w popkulturze odniesienie do tej fobii. Jeśli to znasz, to może ów lęk jest skutkiem właśnie obejrzenia "Koraliny"?
-
Ruch NO FAP. Wstrzymywanie się od masturbacji, a korzyści.
Kiusiu odpowiedział(a) na Verinia temat w Seksuologia
Czyli znowu: myląca nazwa i mieszanie dwóch rzeczy. Czy oni się kiedykolwiek nauczą, że masturbacja a pornografia to dwie różne rzeczy? I czy oni się nauczą, że pornografia pornografii nierówna, i że wszystko zależy od tła i kontekstu? -
W poprzednim poście chciałem oczywiście napisać, że w bitwie pod Megiddo zginął Jozjasz, nie Jozue. Moje przejęzyczenie - czy też może "przeklawiaturowanie". Errare humanum est. Cóż... akurat chrześcijaństwo jest przykładem wielkiej światowej religii, która zaczynała jako sekta w łonie judaizmu. A odrębną religią stała się za sprawą działalności św. Pawła. Który sprawił (czy raczej jego wpływ i autorytet sprawił), że chrześcijaństwo i judaizm poszły własnymi drogami. Katolicy twierdzą, że papieże to następcy św. Piotra, że Kościół Katolicki to mistyczne ciało Chrystusa oraz nadprzyrodzona organizacja kontynuująca zbawcze dzieło Jezusa na ziemi, oraz że katolicyzm to jedyne prawdziwe chrześcijaństwo, zaś wszyscy niekatolicy są heretykami i nie są prawdziwymi chrześcijanami. A także, że to nie kto inny jak Kościół Katolicki ustalił kanon Biblii, zwłaszcza Nowego Testamentu. A z drugiej strony sporu, nie brakuje takich, którzy twierdzą, że to Kościół Katolicki jest sektą. Kto ma rację? I czy ktokolwiek? Cóż - pewnie w dużej mierze zależy od przyjętych definicji. I ram czasowych. To bardzo prymitywny - i błędny - osąd cudzych motywacji. Gdy ktoś nie wyznaje żadnej religii, to na pewno motywem jego niereligijności nie jest ani jego styl życia i "grzeszenie", ani niechęć do przyjęcia tego, co uznają za prawdę. Stwierdzenie, że ktoś jest niewierzącym dlatego, że on po prostu chce grzeszyć, jest samym dnem argumentacji. Religijna wiara nie jest świadomym wyborem. Najczęściej jest wynikiem wychowania i konformizmu. Prawie zawsze jest tak, że człowiek wyznaje tę religię, którą poznał jako pierwszą i w której został wychowany. Religijne przekonania, jako znane i wpajane od dzieciństwa, są internalizowane razem z przeróżnymi postawami. Oczywiście, konwersje też się zdarzają - jednak patrząc globalnie, jest to raczej wyjątek niż reguła. Gdy ktoś nie został wychowany w żadnej religii i po raz pierwszy z czymś takim jak religia zetknąłby się np. w wieku 25 lat lub później, to najpewniej nie wyznawałby żadnej religii. W czym konkretnie przejawiało się owo działanie szatana? I jak to się ma do wolnej woli ludzi, którzy działają i podejmują decyzje? Czy to czasem nie ludzie na przestrzeni wieków tworzyli przeróżne religie? W tym religie tzw. pogańskie? Ja urodziłem się półtora miesiąca przed terminem - przez cesarkę, z powodu zatrucia wód płodowych, co zagrażało mnie i mamie. Były obawy, że nie będę widzieć ani słyszeć i że mogę mieć problemy z płucami, ale to akurat okazało się nieprawdą. Aczkolwiek mój układ nerwowy nie został ukształtowany całkiem właściwie i stąd np. mój lekki autyzm oraz nadwrażliwość na ból (bardzo niski próg bólu) i na inne bodźce. Przez półtora miesiąca po urodzeniu musiałem być w inkubatorze. Rozumiem, co masz na myśli. Rozumiem też, że w niektórych sytuacjach nie ma dobrego wyjścia. Taką sytuacją jest np. ciąża bliźniacza, która rozwija się tak, że albo oboje bliźnięta muszą umrzeć, albo jedno z nich musi zostać zabite, by drugie mogło przeżyć. Zdarzają się takie przypadki. Czy w takiej sytuacji aborcja powinna być zakazana, czy jednak dozwolona? Dla mnie odpowiedź jest oczywista. Jednak dla ludzi mocno religijnych aborcja powinna być zakazana w każdym przypadku, jak w Salwadorze i na Malcie. Sprawa, do której aluzję uczynił @miL;) też jest przykładem sytuacji, w której nie było dobrego wyjścia. A już na pewno nie było takiego wyjścia od pewnego momentu, a winny był przede wszystkim zły lekarz, który postanowił być nieszczery z ciężarną kobietą i nie mówić jej, jak wygląda sytuacja, tylko ją zwodzić. Szkoda, że w tej sprawie nastąpiła wielopoziomowa dezinformacja, i na tej dezinformacji mieli używanie różni działacze pro-birth, mylnie nazywający się "pro-life". Akurat sytuacja, do której nawiązałem, odnosiła się właśnie do tego, że ów 9-miesięczny płód nie miał żadnych szans na przeżycie po narodzinach, bo z powodu wrodzonej łamliwości kości typu drugiego i tak w ciągu kilku dni po urodzeniu umarłby w męczarniach. A lekarz prowadzący okłamywał kobietę - gdyby nie to, tę aborcję można było przeprowadzić już kilka miesięcy wcześniej. Gdyby on był z nią szczery. Ta aborcja to nie był żaden kaprys dzieciobójczyni. Ona chciała tego dziecka. Tyle że nie wiedziała, że ono nie ma szans na przeżycie. I nie chciała, żeby jej dziecko cierpiało i umierało w męczarniach. Dlatego ostatecznie, niechętnie i z oporami, uznała, że zastrzyk z chlorku potasu do lepsze wyjście - czy też może raczej: mniej złe wyjście. I stygmatyzowanie jej czy wyzywanie od dzieciobójców byłoby tyleż absurdalne, co okrutne i idiotyczne zarazem. Religie też zaliczają się do takich właśnie ideologii. Np. zapis o tym, że nie pozwolisz żyć czarownicy, i że bluźniercy muszą zostać ukamienowani. I że mężczyźni obcujący cieleśnie ze sobą muszą zostać zabici. I że kobieta, która okazała się nie być dziewicą w momencie zamążpójścia i z tego powodu została znienawidzona przez męża, musi zostać ukamienowana. Itd. Od najdawniejszych dziejów jedni ludzie decydują o tym, kto może żyć, a kto nie, i zabijają ich. Nigdy nie było inaczej. I to nie wina ideologii, tylko ludzkiej natury i agresji - wewnątrzgatunkowej i nie tylko. A ludzie tacy jak Lew Tołstoj to ekscentryczne wyjątki, nie reguła. Nie, nie zostają. Co widać chociażby na przykładzie imperialnej Rosji wraz z jej państwową proimperialną Rosyjską Cerkwią Prawosławną. Czy Korei Pn. z jej ideologią dżucze. Albo Chin Ludowych. Nie ma żadnej sprawiedliwości. Sprawiedliwość to ideał, którego nie udało się osiągnąć. Ewangelia Dzieciństwa Tomasza jest wprawdzie innym dziełem niż Ewangelia Tomasza, jednak oba dzieła zaliczają się do tzw. apokryfów. Nic mi się nie pomyliło. Tzw. apokryfów było wiele. Ks. Marek Starowieyski mówi o około czterdziestu ewangeliach nazwanych apokryficznymi. Większość z nich zaginęła, choć kilka zachowało się w całości. Tzw. apokryfem napisanym prawdopodobnie również przez gnostyków jest też Protoewangelia Jakuba. Która jednak mimo wszystko wywarła wpływ na katolicką tradycję (vide imiona rodziców Maryi, cudowne okoliczności narodzin Maryi, stwierdzenie o niepokalanym poczęciu NMP, stwierdzenie o doskonałości Maryi, jej wiecznym dziewictwie itd.). W katolicyzmie obowiązują cztery dogmaty maryjne: że Maria była Bogurodzicą, dziewicą, niepokalanie poczętą i wniebowziętą. A zaprzeczanie któremukolwiek z tych dogmatów sprawia, że człowiek z automatu stawia siebie poza Kościołem. Skąd Kościół wziął te maryjne dogmaty i kult Maryi? Podwaliny podłożyła pod nie najprawdopodobniej właśnie Protoewangelia Jakuba. Bo na pewno nie pochodzą one z Biblii. Protoewangelii Jakuba nie ma w Biblii prawdopodobnie dlatego, że wczesnochrześcijańscy biskupi stwierdzili, że wtedy Maria mogłaby przyćmić Jezusa.
-
Płód na wczesnym etapie jest nie do rozróżnienia, czy to płód człowieka, psa, słonia czy innego zwierzęcia. Płód nie ma ukształtowanego mózgu, nie ma zdolności myślenia, nie ma zdolności odczuwania bólu, nie ma bagażu życiowego, emocji ani planów na przyszłość. Jest natomiast całkowicie zależny od kobiety i jej organizmu - od tego, co ona zje, wypije, zrobi, jakim powietrzem będzie oddychać, co będzie wprowadzać do swojego organizmu. Jak kobieta w ciąży będzie brać silne leki przeciwbólowe i inne silne leki, to będzie to zawsze mieć wpływ na płód. Żaden organizm nie jest tak silnie i tak bezpośrednio zależny od drugiego organizmu jak płód od matki. Zatem do kogo, jak nie do matki, powinna należeć decyzja o losie tego płodu? Urodzony baranek nie jest zależny od niczyjegokolwiek konkretnego organizmu, jak płód od organizmu matki. A tak BTW: Po co cytujesz cały mój post? Nie wystarczyłoby zacytować konkretne zdanie i się do niego odnieść? To tak w kwestii formalnej. 9-miesięczny płód to nie 9-miesięczne dziecko - od tego zacznijmy. Dziecko to człowiek w pierwszym okresie postnatalnego rozwoju osobniczego - od chwili urodzenia do zakończenia procesu wzrastania (za "Nową encyklopedią powszechną PWN" z 1998, hasło "Dziecko"). Zatem płód nie jest dzieckiem. Po drugie: jeśli 9-miesięczny płód ma wrodzoną łamliwość kości typu drugiego, a lekarz prowadzący przez kilka miesięcy okłamywał kobietę, mówiąc, że ta wrodzona łamliwość kości to nic takiego, gdy w rzeczywistości jest to letalna, czyli śmiertelna wada płodu, od której w ciągu kilku dni po urodzeniu dziecko umrze w strasznych męczarniach, to w takiej sytuacji mimo wszystko lepiej podać temu płodowi chlorek potasu, czyli tzw. sól fizjologiczną. Która, technicznie rzecz ujmując, nie jest trucizną. Więc użyłeś błędnego określenia. Nie pierwszy i nie jedyny raz, zresztą. I nie - nie jest to niezależne od wiary/niewiary. Jest bardzo zależne. Bo jakoś tak jest, że tylko ludzie mocno religijni twierdzą, że płód jest bytem o prawach osoby. O chrześcijaństwie i Jezusie jest też niżej. A czy nie jest to zależne od sytuacji i kontekstu? Co byś proponowała zrobić w takiej sytuacji? Ukarać lekarza? Ukarać matkę? Ukarać oboje? A co, jeśli Bóg nie istnieje i nie ma życia po śmierci? Co, jeśli istnieje inny Bóg niż ten, w którego wierzą chrześcijanie? Tylko chrześcijanie w to wierzą. Ja zostałem dotknięty wieloma karami, na które nie zasłużyłem i które mi się nie należały - choć wcale nie chciałem być nimi dotknięty. Więc to o czym piszesz, to żadna pociecha. A np. dla mnie to nie ma znaczenia. Tym bardziej że tak naprawdę mało wiemy o historycznym Jezusie i jego życiorysie. Apologetyczne teksty sakralne nie są źródłami historycznymi. Ów "sąd nad Kananejczykami i innymi" to było po prostu ludobójstwo - w dodatku popełnione na tych, w odniesieniu do których, jak mówi Biblia, Bóg sam uczynił nieustępliwymi ich serca (Joz 11,20). Podobnie jak w Wj 7,3 Jehowa uczynił nieustępliwym serce faraona, tak by nie chciał wypuścić Żydów z niewoli - a potem zesłał na niewinnych Egipcjan plagi, pewnie dla zaspokojenia swoich sadystycznych skłonności, dla przyjemności i rozrywki. Równie dobrze można by stwierdzić, że to Marduk w 587 p.n.e. dokonał sądu nad Żydami, gdy król Babilonii zburzył świątynię jerozolimską i zabił jej kapłanów, po czym wygnał Żydów. Bo Babilończycy wyznawali Marduka. I że to oznacza, że Marduk jest Sędzią i ma prawo sądzić swoje stworzenie, np. niszcząc świątynię zabobonnych Żydów wyznających Jehowę. Albo że w 610 p.n.e. Ozyrys dokonał sądu nad Żydami, gdy faraon pokonał żydowską armię pod Megiddo, a w tej bitwie zginął Jozue. Bo Ozyrys jako Sędzia ma prawo sądzić swoje stworzenie. Itd. Czy bierzesz pod uwagę takie możliwości? A w jaki to sposób i z jakiej racji Kananejczycy, Amoryci i inni, którzy wyznawali swoje bóstwa, mieliby czynić wolę żydowskiego bóstwa JHWH? Wytłumaczysz to? Jakoś gdy Hiszpanie, Anglicy i Jankesi popełniali ludobójstwo Indian, a Niemcy podczas II wojny światowej oraz Sowieci podczas stalinizmu i władze ChRL za Mao i Czerwoni Khmerzy z Kambodży popełniali najstraszniejsze zbrodnie w historii, to wtedy żaden Bóg nie interweniował i nie stwierdził, że miarka się przebrała. Więc nie opowiadaj bzdur. Amoryci, Kananejczycy, Egipcjanie, Moabici, mieszkańcy Gibeonu i Aj razem wzięli nie byli nawet w jednej setnej tak nieprawi, jak XX-wieczni zwyrodnialcy, którzy umarli bezkarni w swoich łóżkach, dożywszy później starości. Skąd te stwierdzenia? Ludzkość istnieje od ponad stu tysięcy lat, a chrześcijaństwo od niespełna dwóch tysięcy lat. Jakoś przez tysiące lat ludzie żyli nie znając wiary w JHWH. I nie wyginęli. Tylko chrześcijanie w to wierzą. I to nie wszyscy. Do kogo to piszesz? Chyba nie do mnie, bo nigdzie nie stwierdziłem, że globalny potop to bajka. Jakaś wielka powódź kilka tysięcy lat temu na pewno była. Kwestią dyskusyjną jest tylko jej rzeczywisty rozmiar. Epos o Gilgameszu i opowieść o Kurencie i Kranjacu też mówi o wielkiej powodzi. Coś musi być na rzeczy. Teraz z powrotem miL: No nie całkiem nowe, bo już w Kpł 19,17-18 jest mowa o tym, że nie należy żywić w sercu nienawiści do brata i nie można szukać pomsty, tylko należy miłować bliźniego swego jak siebie samego. A nowego przymierza nie da się zrozumieć bez znajomości starego. W Mt 21,17-19 Jezus przeklął drzewo figowe i sprawił, że uschło. W EwTmDz Jezus jako chłopiec jawi się jako seryjny morderca. Sprawia np., że syn Annasza usycha - co jest nawiązaniem do Mt 21,17-19 właśnie. Zabija też dziecko po tym, gdy niechcący trąciło go w ramię. https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TB/apokryfy-09.html https://pl.wikipedia.org/wiki/Ewangelia_Dzieciństwa_Tomasza Owszem, tego nie ma w Biblii. Jednak ten tekst napisali chrześcijanie. A to, co podaje ten tzw. apokryf, wywarło pewien wpływ na chrześcijańską twórczość, np. ikonografię. Podobnie, na chrześcijańską tradycję wywarł wpływ tekst Protoewangelii Jakuba. Też polecam przeczytać w wolnej chwili.
-
Nie mam do końca wyrobionego zdania w tej kwestii. Ogólnie, jestem dość sceptyczny. Uważam jedynie, że nawet jeśli istnieje Bóg rozumiany jako siła wyższa, Stwórca czy potężna istota nadprzyrodzona, to nie ma nic wspólnego z wyobrażeniami wyznawców chrześcijaństwa, judaizmu czy islamu. Nie ma nic wspólnego z treścią znanych ludziom świętych ksiąg ani nauczaniem kaznodziejów. I nie ma cech, które ci wyznawcy mu przypisują, ani oczekiwań wobec ludzi, które są mu przypisywane. A coś takiego jak dogmatyzm czy autorytaryzm, jest mi najgłębiej obce. Choć to właśnie autorytaryzm i dogmatyzm są cechami religii monoteistycznych wywodzących się z Bliskiego Wschodu. Z dyskusji w innym temacie: @miL;) Temat, który poruszyłeś, bardziej pasuje do tego wątku niż do tego o ruchu "no-fap". Więc przenoszę tutaj. Ja o Bogu, ty wyłącznie o Chrystusie. Z pomijaniem całego kontekstu i całej reszty. Bardzo wygodne. Uwzględniłbyś kontekst. Wj 32,27: "I rzekł do nich: «Tak mówi Pan, Bóg Izraela: "Każdy z was niech przypasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie: kto swego brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego". Kpł 20,13: "Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli." Joz 8,1-2 i 8,24-29: "Wtedy Pan rzekł do Jozuego: «Nie bój się i nie trać odwagi! Weź ze sobą wszystkich wojowników, powstań i wyrusz przeciw Aj. Patrz: oto wydaję w twoje ręce króla Aj, jego lud, miasto i kraj. Postąpisz z Aj i jego ludem, jak postąpiłeś z Jerychem i jego królem. Możecie jednak wziąć sobie łupy i zwierzęta. Przygotuj zasadzkę na miasto z drugiej strony - zachodniej» (...) Gdy Izraelici pobili mieszkańców Aj na otwartym polu, na pastwisku, po którym ich ścigano, i gdy wszyscy oni aż do ostatniego polegli od miecza, cały Izrael zwrócił się przeciw Aj i poraził je ostrzem miecza. Ogółem poległych tego dnia, mężczyzn i kobiet, było dwanaście tysięcy, czyli wszyscy mieszkańcy Aj. Jozue zaś nie cofnął ręki, w której trzymał oszczep, dopóki nie zgładzono, na skutek obłożenia klątwą, wszystkich mieszkańców Aj. Tylko bydło i łupy z tego miasta rozdzielili między siebie Izraelici zgodnie z poleceniem Pana, danym Jozuemu. A Jozue spalił Aj i uczynił z niego rumowisko na wieki, pustkowie aż do dnia dzisiejszego. Króla Aj powiesił na drzewie aż do wieczora". W Lb 31,15-18 Mojżesz wścieka się na swoich oficerów, że podczas krwawej rozprawy z Madianitami zostawili przy życiu wszystkie kobiety, i nakazuje im wymordowanie wszystkich chłopców oraz te kobiety, które już obcowały z mężczyznami. Co oznacza, że podobnie jak później w przypadku Jerycha (Joz 6,21) i w przypadku Aj, słuchający poleceń Boga Żydzi mordowali kobiety, nie przejmując się, że któreś z nich są w ciąży. W 2 Krl 23,4-20 król Judy Jozjasz, który "czynił to, co jest słuszne w oczach Pańskich", zniszczył wszelkie przedmioty kultu religii innych niż judaizm, wymordował pogańskich kapłanów nad ich ołtarzami i spalił na ołtarzu kości z grobowców na górze w Betel. Prz 13,24, Prz 22,15 i Prz 23,13-14 nakazuje bicie dzieci rózgą jako karę. Czy uważasz, że to nie okrucieństwo? I argumenty w rodzaju, że to "tylko" Stary Testament, są nietrafione. Bo to nadal ten sam Bóg, w którego wierzą zarówno chrześcijanie, jak i judaiści. Poza tym, z J 8,58 wynika, że Jezus istniał jeszcze zanim stał się Abraham. I m.in. stąd wynika stwierdzenie katolików o preegzystencji Jezusa. O tym, że Jezus istniał zawsze, odkąd tylko istniał Bóg Ojciec. Do tego nawiązuje też Flp 2,6-7. Poza tym, np. w Lb 21,6 Bóg zsyła na Żydów jadowite węże, by zabiły ich za to, że narzekają, że nie mają co jeść. W Lb 17,6-16 Bóg morduje 14700 ludzi za narzekanie, że za dużo ich morduje - oraz za narzekanie za wyniosłość i autorytaryzm Mojżesza. W Joz 10,10-11 Bóg wybija Amorytów, rzucając w nich wielkimi kamieniami. W 1 Sm 5,9-12 Bóg morduje część mieszkańców Ekronu, a na pozostałą część zsyła hemoroidy. W 2 Krl 1,10-12 Bóg pali żywcem 102 ludzi za to, że chcieli, żeby prorok Eliasz zszedł z pagórka (chodzi o posłańców króla Ochozjasza). W 2 Krl 17,25-26 Bóg zsyła lwy, żeby rozszarpały mieszkańców Samarii za to, że nie wiedzą, w jaki sposób go czcić. W 2 Krl 2,23-24 Bóg zsyła niedźwiedzie, żeby rozszarpały 42 dzieci za to, że śmiały się z łysiny proroka Elizeusza. W 2 Krn 14,12-13 Bóg zabija milion Kuszytów, by pokazać, jak bardzo lubi Asę, króla Judy. Który to król "czynił to, co jest dobre i słuszne w oczach Pana", czyli niszczył świątynie innych bóstw i obiekty kultu innych religii. Ogólnie, autorzy Biblii stosowali podwójne standardy. A przy okazji: z ewangelii wynika, że Jezus nie przyszedł przynieść pokoju, ale miecz. I rozłam. Na pewno sam to wiesz. W ewangeliach, zwłaszcza Mateusza, wielokrotnie jest mowa o tym, że Jezus wypełnił jakieś proroctwo. A te proroctwa, do których są tam nawiązania, można znaleźć w Starym Testamencie. Tak naprawdę nie da się zrozumieć chrześcijaństwa, Nowego Testamentu, bez znajomości Starego. Bez znajomości judaizmu - tzn. biblijnego. Nawet jeśli wielu ludziom wydaje się inaczej. Wyznawcy Boga wielokrotnie odbierali życia, gdy uznali, że Bóg im to nakazuje - czego przykłady podałem wyżej. Więc podajesz kompletnie nietrafiony argument. Poza tym, weź pod uwagę, że z Wj 21,22-23 wynika, że kara za spowodowanie poronienia u kobiety ma być karą pieniężną. Jak za rozdartą koszulę lub za rozbity wazon. A nie karą podobną do kary za zabójstwo. Do tego Lb 5,11-31 nakazuje posądzonej o niewierność żonie wypić "wodę gorzką, niosącą klątwę", której wypicie powoduje poronienie, jeśli ta kobieta była w ciąży. Czyli że według Boga, w którego wierzysz, dobre samopoczucie męża kobiety posądzonej o niewierność jest ważniejsze niż życie płodu. Ogólnie, nigdzie w Biblii nie jest wprost i jednoznacznie napisane, że płód jest bytem o prawach osoby, a jego zabicie ma być traktowane tak samo jak zabicie osoby już narodzonej. Zresztą podczas zdobywania Jerycha, Aj oraz rozprawy z Madianitami, wyznawcy Boga zabijali kobiety w ciąży. Ogólnie, szeroki temat.
-
Ruch NO FAP. Wstrzymywanie się od masturbacji, a korzyści.
Kiusiu odpowiedział(a) na Verinia temat w Seksuologia
Masturbacja jest naturalna i zdrowa. Współżycie przed ślubem jest naturalne i zdrowe. Jest to zaspokajanie naturalnych potrzeb fizjologicznych, do których zaliczają się potrzeby seksualne. Ciekawość jest naturalna i, najczęściej, zdrowa. Chęć zdobywania nowych doświadczeń jest naturalna i, najczęściej, również zdrowa. Poczucie winy jest toksycznym uczuciem. Wstyd jest toksycznym uczuciem. Wpajanie tych uczuć jest toksycznym działaniem wobec innych. Uznawanie zaspokajania naturalnych potrzeb fizjologicznych jak masturbacja czy współżycie z dziewczyną/chłopakiem za grzeszne, jest wpajaniem toksycznych przekonań. Zatem wpajanie katolickich wytycznych moralnych jest toksyczne. I jest uczeniem ich niezdrowego podejścia do własnej seksualności i cielesności. Wprawdzie jest też coś takiego jak niezdrowa ciekawość oraz uzależnienie od dopaminy, jednak to już są mocno specyficzne sytuacje, a powyżej mowa o czym innym. Zresztą, zdaje się, że niezdrowej ciekawości nie ma wtedy, gdy nie robi się z czegoś tabu. Fakt, że część ludzi kompulsywnie się objada i/lub ma zaburzenia łaknienia, nie oznacza, że jedzenie jest złe i szkodliwe i że należy głodzić się na śmierć. A demonizowanie masturbacji przypomina demonizowanie jedzenia - np. tłuszczy, tylko dlatego, że tłuszcze trans są szkodliwe i że tłuszcze ogólnie są wysokokaloryczne. Choć tłuszcze same w sobie są bardzo potrzebne, np. ze względu na witaminy ADEK. W świeckim systemie etycznym, kryteriami tego, czy coś jest złe, jest to, czy jest szkodliwe społecznie i świadome, czy nie. W religijnym systemie etycznym wszystko sprowadza się do tego, czy coś jest, wg kapłanów, podobające się Bogu, czy nie. Jeśli kapłani uważają, że coś się Bogu podoba, to uznają, że jest do dobre, a jeśli uważają, że się Bogu nie podoba, to uznają to za złe. Jeśli Bóg nakazuje okrucieństwo, to wtedy okrucieństwo staje się dobrem, według ludzi religijnych. Tyle że takie podejście jest niczym innym, jak relatywizmem moralnym. Mimo że wyznawcy autorytarnych i dogmatycznych religii, jak chrześcijaństwo, deklaratywnie potępiają relatywizm moralny. A ich własna moralność jest relatywna, tyle że jest w relacji do rozkazów Boga, a nie do natury człowieka. O ile nie mam problemu z tym, że jakimś jednostkom religijna wiara daje nadzieję, poczucie sensu i ich wzmacnia itd., o tyle zupełnie czym innym jest wpajanie niezorientowanym i podatnym na manipulację ludziom toksycznych przekonań. Na temat ich cielesności, seksualności itd. I straszenie ich przy tym wiecznym potępieniem i piekłem. Coś takiego można zaklasyfikować tylko jako indoktrynację, jako tzw. wbijanie ludziom religii młotkiem do głów. @Maat Szkoda, że za "cywilizację śmierci" nie uznano np. konkwisty, inkwizycji, kolonializmu, stalinizmu, nazizmu, reżimu Czerwonych Khmerów ani północnokoreańskiego reżimu, tylko... poglądy, że aborcja na życzenie kobiety jest dopuszczalna, w homoseksualizmie nie ma nic złego, a eutanazja, czyli pomoc w samobójstwie, jest lepsza niż uporczywa terapia przedłużająca tylko męki. Szkoda też, że chrześcijaństwo gloryfikuje cierpienie i uznaje, że cierpienie uszlachetnia, a nie upadla. Jest też ironią i przejawem niekonsekwencji, że z jednej strony chrześcijaństwo uznaje domniemane wieczne życie po śmierci za ważniejsze i bardziej wartościowe od doczesnego i zbawienie za ważniejsze od czegokolwiek innego, a z drugiej, że jest tak zafiksowane na punkcie "obrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci". Kaznodzieje sami się zapętlili. Przy okazji, jest przejawem hipokryzji to, że Kościół potępia kontakty homoseksualne, a jednocześnie sam woli homoseksualnych duchownych niż heteroseksualnych, i z tego względu nie chce ani znieść celibatu, ani dopuścić kobiet do kapłaństwa. Taka dygresja. A @domek z tego co pisze, po prostu popadł z jednej skrajności w drugą, zamiast znaleźć złoty środek. Przykre to. @Dalja ma rację odnośnie pozytywnych skutków masturbacji. Jest też lekko szokujące, że @Verinia tak często zmienia zdanie, praktycznie z dnia na dzień. Przypomina mi to fragment misheard lyrics z Behemotha: "Prześcignę tu was, nie prześcignę tu nic". Widać po prostu trafiłaś na księdza, który ma choć tyle rozsądku, by odróżnić zwyczajną dziecięcą ciekawość od późniejszej, niezdrowej dorosłej fascynacji chorymi wzorcami seksualności i cielesności. A tu różnica jest diametralna. Owszem, jak sama nazwa wskazuje, cudzołóstwo oznacza zdradę małżeńską. Mimo że "Katechizm Kościoła Katolickiego" przykazanie "nie cudzołóż" interpretuje bardzo, bardzo szeroko. O wiele szerzej niż samo cudzołożenie. -
Wezwania do wojska 2025 kat A a pozniejsza choroba depresja?
Kiusiu odpowiedział(a) na newuser999 temat w Socjologia
A co, gdyby ów oficer okazał się być gejem, a Ty okazałbyś się być w jego typie? Wtedy dopiero byś się wkopał. Eugeniusz Sabaudzki i marszałkowie Francji du Ble i d'Estrees byli gejami, a przy tym dowódcami wojskowymi. Eric Fanning, były sekretarz armii USA, też był gejem. Byłbyś trochę jak Kowalski z tego żartu: "Kowalski zmarł i oczywiście trafił do piekła. Tam przywitał go Diabeł i oświadczył, że piekło jest teraz miejscem bardziej miłym i gościnnym i że może wybrać z trzech rodzajów tortur. Kowalski poszedł z Diabłem do sali, gdzie pokutnik powieszony za stopy był biczowany łańcuchami. Grzesznik kazał Diabłu minąć to miejsce. Następnie poszli do sali gdzie facet powieszony za ramiona biczowany był batogiem uplecionym z ogonów kotów. Znowu Kowalski przecząco pokręcił głową. W końcu doszli do sali, w której zobaczyli nagiego mężczyznę przywiązanego do ściany. Piękna kobieta klęczała przed nim i uprawiała z nim seks oralny. Kowalski rzekł: - Tak to jest miejsce, gdzie chcę odbyć swą karę. Diabeł na to: - Jesteś pewny? To trwa, aż przez 1000 lat, zdajesz sobie z tego sprawę? - Tak, jestem pewien. To jest to miejsce! - OK. - powiedział Diabeł. Podszedł do pięknej blondynki, puknął ją w ramię i rzekł: - Jesteś wolna, przyszedł twój zmiennik." -
w domu "Generał Italia" czy "Kapitan Bomba"?
-
Wezwania do wojska 2025 kat A a pozniejsza choroba depresja?
Kiusiu odpowiedział(a) na newuser999 temat w Socjologia
Gdy ja kończyłem liceum, to jeszcze był pobór - którego uniknąłem, bo poszedłem na studia. A gdy byłem na studiach, znieśli pobór. Jednak jako że dostałem kategorię A, to stwierdziłem, że bardzo bym nie chciał zostać wcielony do armii. Sporo się nasłuchałem o zjawisku fali i o patologiach w armiach z poboru. Aczkolwiek ciekaw jestem, czy nasilenie tych patologii było/jest podobne we wszystkich armiach świata we wszystkich epokach historycznych, w których istniał pobór, czy występowało jakieś widoczne zróżnicowanie wg państw i narodów. Czy np. w armiach starożytnej Sparty i Rzymu istniała fala, i czy tam też robiono kotom kręcenie wora, kocówę i inne "atrakcje". I czy tak było w armii USA, gdy istniał tam pobór (czyli od 1940 do 1972). W odniesieniu do rosyjskiej armii z poboru, na falę powstało nawet osobne określenie, "diedowszczyna". Podobno tam nasilenie patologii było i jest największe, lub jedne z największych. Niby drobna różnica, ale przymus to jednak co innego niż obowiązek. Przymusowi nie można się nie poddać, a za niedopełnienie obowiązku przewidziane są sankcje karne. Przymus służby oznacza, że każdego biorą w kamasze, a nie że za unikanie służby wojskowej przewidziana jest kara więzienia. Bralczyk i Miodek też zwróciliby uwagę na tę różnicę. Gdy wprowadzono zawodową ochotniczą armię, to kryteria przyjmowania do niej siłą rzeczy zaostrzono. No ale chyba wszędzie jest tak, że zawodowym żołnierzem jest o wiele trudniej zostać niż wcielonym do armii. I że człowiek, który zostałby z łatwością zakwalifikowany jako zdolny do służby wojskowej, z kategorią A, nie zostałby przyjęty do armii, bo np. oblał testy psychologiczne dot. nadawania się do używania broni, o testach sprawności nie wspominając. W przypadku armii z poboru, komisji w WKU przyznającej kategorie nie interesuje, czy potencjalny poborowy leczył się psychiatrycznie, czy jest zrównoważony emocjonalnie czy nie, czy jest aspołecznym mizantropem nienawidzącym ludzi itd. Ogólnie, jego psychika ich nie interesuje. ??? Nie wiem, o co chodzi. Mnie jeden typ z klasy ileś razy napastował seksualnie w szatni od WF-u i podczas samego WF-u, więc też miałem konkretne powody, by się tam stresować i mieć złe skojarzenia z tym. Nie wspominając o tym, ile razy mocno oberwałem piłką w splot słoneczny i w twarz, tak że zostałem wyeliminowany z gry z powodu utraty oddechu/zamroczenia. Byłem wręcz pewien, że oni celowo tak mocno celują piłką we mnie, dokonując "fauli piłką". W gimnazjum nabrałem przekonania, że powinno się oficjalnie uznawać kategorię "faul piłką", czyli złośliwe kopnięcie piłki prosto w twarz lub w czułe miejsce gracza z przeciwnej drużyny. Ogólnie, rozumiem, o czym piszesz. Sam jakoś nigdy nie odczuwałem potrzeby przynależności. Czy to jako nastolatek, czy na innym etapie życia. A w gimnazjum to szczególnie mocno brzydziłem się swoimi rówieśnikami. Miałem silne poczucie, że nic mnie nie łączy z innymi ludźmi, i że ludzie to całkowicie obcy i odmienny ode mnie gatunek i że nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. W sumie to chyba zawsze miałem takie poczucie, jednak jako nastolatek szczególnie mocne. W podstawówce i w gimnazjum byłem w klasie "najsłabszym ogniwem", rówieśnicy często mi dokuczali i zabawiali się moim kosztem, zwłaszcza że uchodziłem za odmieńca. Mówili, że jestem "jakiś inny". Mogę się domyślić, co masz na myśli. Ja po naoglądaniu się filmów i po nasłuchaniu się opowieści oraz przydzieleniu mi na komisji kategorii A pomyślałem, że gdybym został wcielony do armii wbrew woli, to chyba zaraz po przybyciu do wyznaczonej jednostki i wejściu do wyznaczonego budynku rzuciłbym się na pierwszego lepszego oficera, huknął jego głową o ścianę, odgryzł mu nos, rozorał paznokciami mordę i wrzeszczał do pozostałych, że obleję ich benzyną i podpalę i będę patrzeć na ich śmierć i słuchać ich agonalnego wycia. I że wtedy ciekawe, czy uznaliby, że jako waleczny będę świetnym żołnierzem i może np. komandosem umiejącym walczyć wręcz, czy raczej odesłaliby mnie na obserwację do szpitala psychiatrycznego i zmienili mi kategorię na D. Skoro poborowy zachowuje się jak skrzyżowanie kompletnego świra z kompletnym dzikusem i rzuca się na ludzi z kłami i pazurami. Myślałeś o czymś podobnym? Tak czy inaczej, uznałem za dobrą wiadomość, że znieśli pobór. Bo tego typu dylematy i rozkminy przestały być aktualne. Trochę dziwnie czyta się to komuś, kto dopiero w wieku dwudziestu dziewięciu lat przestał być mocno przekonany o tym, że coś takiego jak przyjaźń może być tylko ciężarem, i ogólnie czymś obcym i niepożądanym. A do armii brali młodszych niż 29-latków. Z tego co wiem, to wielu byłych żołnierzy zmaga się z zespołem stresu pourazowego, a niektórzy popełniają samobójstwa, bo nie mogą sobie poradzić ze wspomnieniami i bagażem ciężkich doświadczeń. Ciekawe, czy w czasach, gdy był pobór, to zdarzało się w drugą stronę, tzn. że ktoś na komisji dostał A, ale potem zmienili ma kategorię na D. W sensie przeszkolony z czego konkretnie i w jaki sposób? W zależności od człowieka, albo z obrony cywilnej, albo z posługiwania się bronią, np. na strzelnicy? Zdanie "każdy powinien być przeszkolony" jest nieprecyzyjne. Bardzo trudno wytworzyć sobie po tym w głowie konkretne sceny i obrazy. -
Ruch NO FAP. Wstrzymywanie się od masturbacji, a korzyści.
Kiusiu odpowiedział(a) na Verinia temat w Seksuologia
Jeszcze pytanie do @Perłowy Hipotetyczna sytuacja: partnerka chce, żebyś przy niej się zmasturbował, na jej oczach, bo, jak mówi, ma ochotę popatrzeć, jak robisz sobie dobrze, jak dochodzisz i jak się spuszczasz. Jak reagujesz na taką prośbę partnerki - zgadzasz się czy odmawiasz, mówiąc, że masturbacja jest zła? To samo pytanie do @miL;) Kobiety lubią widzieć, jak atrakcyjni mężczyźni robią sobie dobrze. Lubią widzieć pociągających ich mężczyzn w całkowitej nagości - zarówno fizycznej, jak i emocjonalnej. Więc tym trudniej zrozumieć mi ten cały ruch "no-fap". Który, jak na to wygląda, pomija cały kontekst i wylewa dziecko z kąpielą. Skoro o tym mowa: gdy pierwszy raz zetknąłem się słowem "swingowanie", to pomyślałem, że chodzi o granie odmiany jazzu zwanej swingiem, i zupełnie nie wiedziałem, co autor miał na myśli. No ale w moim rodzinnym domu od zawsze słuchało się jazzu, więc to mogło wpłynąć na moje skojarzenie. Kiedyś orgie, wymiana partnerów itd., były zarezerwowane dla warstw uprzywilejowanych, zwłaszcza arystokracji, elit władzy. Czasem może też bohemy artystycznej. "Kto bogatemu zabroni" - to nie wzięło się znikąd. Kultura seksualna zwana orgiastyczną bodaj od zarania cywilizacji funkcjonowała na "Olimpie" większości społeczeństw. Później poszło w stronę egalitaryzmu. Zresztą to samo można powiedzieć o wielu rzeczach. Również o literaturze. Literatura też przestała być elitarna, a stała się egalitarna. Książki potaniały, analfabetyzm zniknął, wiedza stała się powszechna i na wyciągnięcie ręki, więc to naturalna kolej rzeczy. Toteż nic dziwnego, że gdy pojawiła się klasa średnia, to i u niej pojawiła się chęć bawienia się w sposób zbliżony do dworu Kaliguli czy Nerona. Choć zabawki i "dziwne" praktyki znacznie wcześniej się rozpowszechniły niż "kluby dla swingersów". Tyle że technologie też wywierają wpływ na człowieka i więzi międzyludzkie. Choć o uzależnieniu od elektroniki, zwłaszcza gier komputerowych, mówiło się już w latach 90., to w XXI w. doszło do tego jeszcze uzależnienie od mediów społecznościowych, będących nowością w porównaniu z grami. I o ile w latach 90. internet był egzotyczną ciekawostką, to pod koniec lat 00. pojawił się internet mobilny, który rozpowszechnił się w latach 10. Przez co uczniowie dużo mniej czasu spędzają na podwórkach i ogólnie świeżym powietrzu niż kiedyś. Uprawiają też mniej sportu. Oczywiście nie wszyscy, jednak mowa o średniej. Skoro o tym mowa: Olivia Cunning, "Gorący rytm" i "Mocne uderzenie". To przykład literatury będącej ostrym kobiecym porno. Wielu odbiorczyniom spodobała się twórczość tej autorki. Podobnie jak twórczość Sylvii Day i jej seria o Crossie. Ja też mam słabość do literatury erotycznej tworzonej przez kobiety, podoba mi się żar i namiętność, z jakimi kreślone są sceny seksu. Warto pamiętać, że pornografia to nie tylko wizualne dzieła, nawet jeśli głównie z tym jest kojarzona. Aczkolwiek "ostre porno" jest pojęciem dość pojemnym i nieprecyzyjnym, różni ludzie mogą pod nim rozumieć różne rzeczy. Może wypunktuj, do czego konkretnie masz zastrzeżenia, że Cię to nie przekonuje? Byłoby mi łatwiej się do tego odnieść.