Kiusiu
Użytkownik-
Postów
441 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Kiusiu
-
No tak - koszarowanie ludzi, przymusowe strzyżenie ich na krótko (a dlaczego żołnierz nie może nosić fryzury takiej, jaka mu się podoba, jak np. w Norwegii, o której sam wspomniałeś?), zmuszanie do wstawania o barbarzyńskiej godzinie, bez oglądania się na to, czy ktoś np. cierpi na przewlekłą bezsenność i o godz. 6 ma za sobą trzy godziny snu (jaki wpływ na zdrowie ma to, że codziennie przez rok sypia się średnio trzy godziny?), traktowanie wszystkich jako jednakowych i niczym się nie różniących bez oglądania się np. na to, że jeden żołnierz waży 50 kg, a drugi 100 kg itd. Ludzie są różni, mają różne warunki fizyczne i psychiczne, a instytucje takie jak wojsko ignorują te różnice i zmuszają wszystkich do tego samego, choć są oni w bardzo różnym stanie. Ciekawe, skąd takie różnice między Finlandią a Norwegią. Mógłbyś podać jakieś linki, źródła informacji, w których je znalazłeś? Bo nie słyszałem o tym, o czym tu wspomniałeś odnośnie Finlandii i Norwegii. Tu zgoda. Choć ogólnie to uważam, że przymusowe koszarowanie ludzi w czasie pokoju nigdy nie jest dobre. Jeśli ktoś ślepo wierzy w moc nakazów i zakazów oraz pruskiej dyscypliny, to może tak uważać. Jeśli jednak ma pojęcie o neuroróżnorodności, to nie stwierdzi czegoś takiego. Poza znikomą pamięcią roboczą, mam też słabą pamięć krótkotrwałą. Gdy człowiek uczy się jakichś procedur, to takie ograniczenia są dla niego naprawdę poważnym utrudnieniem. Zaraz - czyli mówisz, że gdy oficer każe żołnierzowi zabić kobietę, to zamiast "zabij ją" mówi "wyeliminuj cel" lub "zlikwiduj cel"? To chcesz powiedzieć? Dobrze zrozumiałem? Chore i zwyrodniałe. Kto to wymyślił? I czy takich samych sformułowań oficer-bandyta używa, gdy każe żołnierzowi zamordować cywilów, np. wszystkich mieszkańców wioski? Jeśli tak, to... cóż... oficerowi, który mówi coś takiego i wydaje taki rozkaz, należy strzelić z pistoletu w wątrobę i jądra, potem połamać mu ręce i nogi, wydłubać oczy i nasrać na mordę, zanim zdechnie. Zero szacunku dla takich zwyroli. Niech dostają to, na co zasługują, niech piją własną truciznę. To samo z typami takimi jak sierżant Hartman z "Full Metal Jacket". Tyrani odczłowieczający tych, którzy są niżej rangą od nich, nie zasługują na nic lepszego. Oni nie kwalifikują się ani do sądu wojennego, ani nawet do sądu dla ludożerców (nawiązując do cytatu z kapitana Wagnera z "C.K. Dezerterów"). Chodziło o to, że skoro ta piosenka (z 1999 zresztą) jest o tym, że rolnicy to tak często brudne i śmierdzące chamy, to znaczy, że zarówno "coś musi być na rzeczy", jak i że część ludzi, w tym zapewne również decydentów, właśnie tak postrzega rolników. I dlatego ich nie szanują. Stereotypy trzymają się mocno. Choć nie wykluczam, że od 1999 - od tego czasu przecież Polska m.in. weszła do UE i otrzymała unijne fundusze, także na rozwój wsi, a rolnicy otrzymali unijne dopłaty - sporo się w tej kwestii zmieniło. Pytanie, ile. No ja o rakietach zupełnie nic nie miałem na lekcjach PO.
-
Obie picie? Czyli jedna picia i druga picia? o_O Może gdy dochodzi do walk ulicznych, gdzie widzi się twarze przeciwników, tak jest - nie wiem. A może to zależy. Podobno w historii wojen było ileś kobiet-snajperek, które radziły sobie naprawdę dobrze w zabijaniu przeciwników. Bandyci z wyższym wykształceniem - po politechnikach i uniwersytetach medycznych? Chyba mało prawdopodobne. Ale walki uliczne i pojedynki snajperów też mają miejsce, prawda? A czy tu nie mają wpływu wrodzone predyspozycje, np. pamięć robocza? Ja mam znikomą pamięć roboczą, przez co nigdy nie opanowałem np. układów równań, wielomianów, funkcji i podobnych złożonych zadań matematycznych. Również gdy miałem wykonywać jakieś zadania polegające na wykonaniu określonych manualnych czynności w określonej kolejności, to wszystko mi się mieszało, kolejność i sposoby mi się mieszały, i nawet gdy ktoś mi pokazał coś i powtórzył 30 razy, to ja nadal myliłem. I nie ma to nic wspólnego z pochodzeniem. O tym nie słyszałem. Zawsze wydawało mi się wręcz, że heteroseksualnemu mężczyźnie bardzo trudno byłoby zamordować kobietę, chyba że będącemu skończonym patusem, bandytą i mizoginem. W liceum w roku szkolnym 2003/2004 miałem przysposobienie obronne - choć tam skupiano się o wiele bardziej na pierwszej pomocy i resuscytacji niż na kwestiach rzeczywiście dotyczących obronności. O wojsku, komisjach lekarskich, rutynie dnia w koszarach itd. były tam tylko wzmianki. Było tam też o broni chemicznej i biologicznej i o różnych zagrożeniach, np. upałach i klęskach żywiołowych. W Finlandii, jak to Skandynawii, przede wszystkim obywatele w bardzo dużym stopniu utożsamiają się z własnym państwem i mu ufają. To nieporównywalna rzecz do Polski czy innych społeczeństw post-niewolniczych, włączając post-feudalne. Państwo jest postrzegane przez polskich obywateli jako obca rzecz, której w żadnym razie nie można ufać ani spodziewać się czegokolwiek dobrego czy wspierającego. W Polsce trudno wyobrazić sobie instytucję taką jak Barnevernet (który zresztą nieraz działa w karygodny sposób i przedobrza z wtrącaniem się między rodziców a dzieci). Może np. dlatego.
-
Każdy wystarczająco zaawansowany troll jest nieodróżnialny od prawdziwego czubka (prawo Poego). https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_Poego Ogólnie, zgadzam się z Tobą. To świadczy o obu płciach. Jakoś jest tak, że kobiety z reguły są bardziej wybredne w doborze partnerów niż mężczyźni w doborze partnerek. Chodzi chyba o odpowiednie rozłożenie ciężaru ekwipunku na ciele - ergonomia. Jeśli ma się ergonomiczne wyposażenie, to nie trzeba być siłaczem/siłaczką, chyba że musi się dźwigać jeden konkretny ciężki przedmiot o małej objętości. Odnośnie mięśni, to np. ja jestem drobny i szczupły, a prawie całą masę mięśniową mam w dolnej połowie ciała, głównie za sprawą bardzo częstego jeżdżenia na rowerze. Jakoś nigdy nie widziałem potrzeby budowania mięśni w górnej połowie ciała. Podobno w judo trzeba umieć wykorzystać wagę przeciwnika i "im przeciwnik grubsza, tym lepiej". Podobno w Izraelu kobiety służą w armii dlatego że są otoczeni państwami muzułmańskimi, a muzułmanie są ponoć przekonani, że śmierć z ręki kobiety zamknie im drogę do raju. Pokazują dyplomy lekarzy i inżynierów, że stwierdzasz, że oni nimi są? Widzisz, ja na komisji wojskowej dostałem kategorię A, choć jako osoba w spektrum autyzmu jestem o wiele bardziej narażony na przebodźcowanie i związane z tym gwałtowne reakcje emocjonalne, tzw. meltdowny. Więc moja psychiczna wydajność pewnie nie przystaje do wymagań stawianych w wojsku. A o sprawność fizyczną tam chyba pytań nie było.
-
Mam podobnie. Ogólnie, zależy jakie miasto i jaka wieś - choć na pewno nie chciałbym mieszkać ani w centrum miasta, z powodów, które zacytowałem, ani w zbytnim oddaleniu od dużego miasta, w którym można coś załatwić i przy okazji mieć większy dostęp do usług i rozrywki. Centrum miasta to miejsce, w którym bardzo łatwo o przebodźcowanie. Hałas ogólnie mi przeszkadza, spaliny też. A latem betonoza zmienia miasto w patelnię i sprawia, że upały stają się nie do zniesienia. Musi być odpowiednia ilość roślinności, najlepiej w pobliżu wody, żeby dało się wytrzymać latem.
-
W większości przypadków, to mężczyźni mężczyznom zgotowali ten los. Za większość wymienionych tu negatywnych zjawisk i patologii odpowiedzialna jest tzw. toksyczna męskość i patriarchat. Choć za trudny los mężczyzn odpowiada nie tylko społeczeństwo, ale też wrodzone cechy - mężczyźni, w związku z tym że mają tylko jeden chromosom X, są bardziej podatni na choroby i ich ciężki przebieg, i żyją krócej. Ot, geny. Nic się na to nie poradzi. Można na to narzekać, choć to bezproduktywne. Zgadzam się z @Illi - że nie ten dział. Tzw. białorycerstwo połączone z wygórowanymi wymaganiami wobec mężczyzn. Dość typowe dla patriarchatu. Przykładowo, w Kościele Katolickim będącym mocno patriarchalną organizacją, kobiety są traktowane jako dzieci specjalnej troski, jako mające być przede wszystkim żonami i matkami, albo zakonnicami, natomiast nie ma tam dla nich miejsca w kościelnej hierarchii jako podejmujących decyzje - a przy tym nie ma wspierania dla księży będących ofiarami mobbingu ze strony biskupów czy napaści seksualnych z ich strony. Ani dla księży odchodzących z kapłaństwa i tych, którzy już odeszli. Patriarchat uderza zarówno w kobiety, jak i mężczyzn uznanych za niższych rangą. Ustawia po kątach osoby, które nie przystają do obowiązujących wzorców. Siła stereotypów, bardzo często podsycanych przez tych mężczyzn, których inni mężczyźni skrzywdzili, a którym kobiety podały pomocną dłoń i ich podniosły. Zwykle to mężczyźni są źle traktowani przez innych mężczyzn. Oraz chłopcy przez innych chłopców. To jedni chłopcy w szkole robią drugim "spłuczkę", wyzywają ich, rzucają w ich stronę teksty typu "Masz wpie**ol" czy "Wyj**ać ci?" itd. oraz ich poniżają i wyśmiewają. Oraz wyśmiewają ich potrzeby. Szukasz winnych nie tam, gdzie powinieneś. Oczywiście, zdarzają się też tzw. blachary, które wyśmiewają innych, zarówno mężczyzn, jak i inne kobiety. Nieraz jest też tak, że "kobieta kobiecie zołzą". To działa w dwie strony. Toksyczna i chora rywalizacja ma miejsce u obu płci. Mobbing również praktykują zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Traktowanie mężczyzn jak instrumenty jest chyba równie częste jak traktowanie kobiet jak instrumenty. Przy czym, przykłady jednego i drugiego można znaleźć chociażby w mainstreamowej twardej pornografii tworzonej przez mężczyzn z myślą o męskich odbiorcach. Przemoc psychiczna kobiet wobec mężczyzn istnieje i jest problemem, jednak nazywanie jej "gwałceniem" jest myleniem pojęć. To mężczyźni wprowadzili niższy wiek emerytalny dla kobiet. Zresztą we wszystkich krajach UE poza Polską ten wiek został zrównany. Różnica w pracach to wynik m.in. innych predyspozycji fizycznych. Nie każdy mężczyzna nadaje się na fizycznego. To jedna z wielu niesprawiedliwości. A niesprawiedliwości są w obie strony. Obejrzyj sobie.
-
No akurat ja mam bardzo niski próg bólu - co wynika prawdopodobnie z tego że urodziłem się półtora miesiąca przed terminem i w dodatku przez cesarkę. Mam też bardzo niską tolerancję na ból.
-
Nie badałem. Trittico odstawiłem jakiś czas temu, zresztą brałem to krócej niż rok, z czego przez większość czasu najniższą możliwą dawkę (25 mg). Zanim zacząłem brać, miałem robione USG jamy brzusznej, i wyszło, że wątrobę mam zdrową. Skoro o tym mowa, to IMHO każdy psychiatra powinien być jednocześnie psychologiem klinicznym. Biorąc pod uwagę, jak łatwo jest na podstawie samego opisu objawów podawanego przez pacjenta wystawić błędną diagnozę i źle dobrać leki, najlepiej, gdyby każdy psychiatra robił pacjentowi dokładne testy psychologiczne przed wystawieniem diagnozy. Psychiatra i psycholog kliniczny powinny być łączonymi zawodami. Tak byłoby najlepiej dla pacjentów.
-
Tak. To absurd. Choć akurat ja ustaliłem jako pin do tego kod do drzwi w klatce schodowej (domofonu) i początek kodu do drzwi w klatce schodowej w bloku mojej siostry, żeby było mi łatwiej zapamiętać.
-
Ja tak samo. W dodatku tatuowanie jest bolesne. To kolejny powód, by tego nie robić. A w moim przypadku: główny.
-
Jeśli nie masz nic przeciwko zapachowi gumy i potu, hałasowi używanego żelastwa, sieczki emitowanej z głośników w siłowniach i towarzystwu napakowanych kolesi, to wtedy Jak napisał przedmówca. Osobiście wolę jeżdżenie na rowerze (jak np. @Liber8 ), spacerowanie, bieganie i pływanie niż ćwiczenia oporowe. Przy czym, to nie dlatego, że siłownia, tylko dlatego, że to jeden z przykładów aktywności.
-
Lipiec Makaron z truskawkami czy naleśnik z truskawkami?
-
Mi wyszło 25 lat. Rzeczywisty to 37 (prawie 38) Czyli wychodzi, że jestem młody duchem. To chyba dobrze?
-
Co słychać w gabinecie, czyli odczucia po wizycie u psychiatry
Kiusiu odpowiedział(a) na Illi temat w Psychiatria
I właśnie szkoda. Właśnie do tego odnosi się mój poprzedni post. Właśnie to uważam za bardzo poważną wadę funkcjonowania psychiatrii. Ten brak wnikliwości i dociekliwości połączony z szablonowością, schematyzmem i płytkim podejściem. Psychiatria jest najmniej ścisłą dziedziną medycyny, więc wymaga szczególnej ostrożności i samokrytycyzmu u lekarzy. -
Co słychać w gabinecie, czyli odczucia po wizycie u psychiatry
Kiusiu odpowiedział(a) na Illi temat w Psychiatria
Ogólnie to każdy psychiatra powinien przed postawieniem diagnozy i przepisaniem leków robić pacjentowi testy osobowości i wszelkie możliwe testy psychologiczne, a wiedza psychiatryczna i psychologiczna powinny być ze sobą nierozerwalnie połączone. Zwłaszcza biorąc pod uwagę ilość błędnych diagnoz i źle dobranych leków. Gdy stawia się komuś diagnozę wyłącznie na podstawie objawów wymienianych przez samego pacjenta, to o błędną diagnozę bardzo łatwo. Tutaj potrzeba bardzo dużej wnikliwości, dociekliwości, dopytywania - w obie strony, żeby i pacjenta był całkowicie pewien, że dobrze zrozumiał lekarza, i lekarz był całkowicie pewien, że dobrze zrozumiał pacjenta. Bo to, jak obecnie psychiatria w praktyce wygląda, woła o pomstę do nieba. To, że psychiatrzy nie dysponują testami osobowości i testami psychologicznymi, jest tylko utrudnieniem dla pacjentów i jest kuriozalne. Przecież nikt nie chce chodzić latami z błędną diagnozą ani nikt nie chce mieć źle dobranych leków. Najlepiej byłoby też, gdyby ADOS-2 był ogólnodostępny i gdyby każdy psychiatra mógł robić pacjentowi ten test. -
szympans nosacz sundajski czy uakari szkarłatny?
-
Zgadzam się m.in. z @mała_mi123 z tym, że drętwienie może również być spowodowane niedoborami w diecie. Dobre źródła magnezu to m.in. czarna czekolada, orzechy brazylijskie i razowy chleb, dobre źródła potasu to np. banany oraz pomidory i przetwory pomidorowe, a także soczewica, ciecierzyca i tofu (i ogólnie soja). Kwas foliowy (czyli witamina B9) jest np. w szpinaku, sałacie, kapuście, brokułach, kalafiorach, brukselkach, grochu, fasoli, soczewicy i soi. Wapń masz np. w żółtym serze i jarmużu. A B12 w jajkach, nabiale i mięsie, także rybim. Ogólnie, wiele dolegliwości bierze się z niedoborów. Aczkolwiek podłoże psychosomatyczne też jest tu możliwe. Trudno powiedzieć, jak jest w tym przypadku. To po co go używasz? Ja piszę wyłącznie z laptopa, w którym nie ma żadnego słownika - wszystko wpisuję ręcznie, z klawiatury. Gdybyś też tak robiła, nie miałabyś takich wyskakujących absurdów. I pisałabyś wyłącznie to, co chcesz.
-
budyń szmaragd i srebro czy rubin i złoto?
-
???
-
Razowy Gdynia: Orłowo czy Redłowo?
-
Czekoladowy Brzoskwinia, nektarynka czy morela?
-
Informacje zawarte w horoskopach, tzw. wróżbach i tym podobnych rzeczach są z reguły na tyle ogólnikowe i nieprecyzyjne, że bardzo łatwo dopasować je sobie do jakichś konkretnych wydarzeń z życia. Tzw. efekt horoskopowy. https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_horoskopowy Tutaj potrafi działać efekt potwierdzenia. https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_potwierdzenia Jest też coś takiego jak tzw. zimny odczyt i gorący odczyt. https://pl.wikipedia.org/wiki/Zimny_odczyt Ogólnie, horoskopy, tarot, wróżby to zabobony i ściema. Jeśli ktoś chce w to wierzyć, jego/jej sprawa - gorzej, jeśli w podejmowaniu decyzji kieruje się zasadą, że "z kart mi tak wyszło, więc muszę zrobić tak, a nie inaczej", i te decyzje mają jakiś wpływ na ludzi z otoczenia takiej zabobonnej osoby. Zwłaszcza na jej najbliższych. A jeśli ktoś żyje z wróżbiarstwa, zarabia na tym, to tak naprawdę żyje z oszukiwania innych, czerpie z tego korzyści majątkowe (jak np. szarlatan Jerzy Zięba). No chyba że taki ktoś sam(a) wierzy w swoje nadprzyrodzone zdolności - wtedy sprawa jest bardziej skomplikowana. Błąd teksańskiego snajpera? https://pl.wikipedia.org/wiki/Błąd_teksańskiego_snajpera Efekt potwierdzenia chyba też. Shinto, czyli tradycyjna religia Japonii, jest typową religią kultu. Wyznawcy przykładają wagę do obrzędów i czystości rytualnej podczas nich, dbają o świątynie, jednak ta religia nie ma organizacji, świętych ksiąg, wspólnego kanonu, koncepcji nawrócenia religijnego ani kodeksu postępowania w życiu wywodzonego z religijnych wierzeń. Więc nie jest tak, że - poza samymi obrzędami - wyznawca shinto powie, że nie może czegoś robić, bo religia mu zabrania ani że musi coś zrobić, bo religia mu nakazuje. Ani tym bardziej, że powie komuś innemu, że nie może czegoś zrobić, bo religia mówiącego zabrania temu, do kogo mówiący się zwraca. Odnośnie tego ostatniego zdania: tak, to odniesienie np. do tego, że wyznawcy religii abrahamowych mówią homoseksualistom, że nie mogą wziąć ślubu, bo to obrażałoby Boga i religijne zasady tego zabraniają, albo do tego, że katolicy domagali się niewystawiania w teatrach sztuk takich jak "Golgota Piknik", "Klątwa" i "Śmierć i dziewczyna", a kilka dekad wcześniej potępiali sztuki takie jak "Białe małżeństwo" i"Apocalyptis cum Figuris" i domagali się ich zdjęcia ze scen. Można stwierdzić, że shinto nie jest dogmatyczną ani autorytarną religią, w odróżnieniu od religii abrahamowych. Tu już pojechałeś z prowokacją i porównaniami.
-
Cześć. Trzymaj się. Obyś pokonała i pozbyła się swoich lęków. Życzę Ci wszystkiego dobrego. Tzn. co się działo? (jeśli można spytać) Te objawy były typowe dla tego rodzaju zaburzenia, czy jakieś specyficzne?
-
Czy medytacja naprawdę pomaga? Jakie macie doświadczenia?
Kiusiu odpowiedział(a) na dk1982 temat w Medycyna niekonwencjonalna
Czy uważasz, że korelacja oznacza związek przyczynowo-skutkowy? Czy uważasz, że jedno wynika z drugiego? Otóż nie. "Śmierć ego", o której mowa w kontekście mistycyzmu, np. buddyjskiego, a także buddyjska koncepcja anatman, ma całkiem inny wydźwięk niż dezintegracja osobowości charakteryzująca schizofrenię. Ma to też inny wydźwięk niż dysocjacja. Choć może różnicę faktycznie trudno wychwycić komuś, kto tylko o tym czytał i porównywał opisy przeżyć i objawów. Po pierwsze, nie medytacja jako taka, tylko pewne rodzaje medytacji. Po drugie, wschodnie nauki duchowe nie uznają pojęcia zbawienia w podobnym sensie, w jakim mowa o nim w religiach abrahamowych. Osiągnięcie jedności z kosmosem nie ma nic wspólnego z dezintegracją osobowości ani ze schizofrenią. To ma całkowicie inny wydźwięk. Bardziej ogólnym celem medytacji jest skupienie się na tym, co tu i teraz, na własnym ciele, zauważaniu doznań bez ich oceniania, bez dążenia do konkretnego celu. Założeniem jest "wyłączenie autopilota", na którym ludzie zwykle funkcjonują na co dzień. Swego rodzaju dekompresja. Tak, też poszedłem na kursy MBSR.