
amandia
Użytkownik-
Postów
352 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez amandia
-
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
amandia odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Najgorsze jednak jest to, że człowiek budzi się, i nagle pojawia się myśłl, uczucie- Nie kocham go. Nie wiem czemu, skąd i po co. Nie wiem czy faktycznie tak jest, czy to NN. To jest dla mnie najgorsze w tym wszystkim -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
amandia odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
polaola LucidMan dobrze gada. Najczęściej problem leży w nas samych: zbyt wysokie wymagania - często kompleks ojca (szczególnie u jedynaczek), nadopiekuńczość rodziców albo wręcz przeciwnie brak miłości w domu rodzinnym, co za tym idzie zerowa samoocena itd powodów jest wiele, wszystko do przeczytania w tym wątku Nikt Ci nie powie czy to jest miłość czy nie, nie dowiesz się też czy gdyby to był inny chłopak nie miałabyś takich samych uczuć. Powiem ci jedno, ja staram się nie zadawać sobie tego pytania: czy kocham, czy to miłość? Wyszłam za mąż za mojego obecnego, i chcę wierzyć że jest między nami uczucie, ba, po prostu chcę z nim być, chcę go zaakceptować, chcę spróbować i się przekonać. Staram się skupić na tym czy jestem szczęśliwa, a nie czy kocham. I uwierz mi, jak czytam o tym że ty nie wiesz, że on nie robi czegoś co chciałabyś by robił, że nie chcesz go zranić itd to tak jakbym czytała o sobie. Nie jest łatwo, ale czy się rozstaniecie, czy będziecie razem to zależy tylko i wyłącznie od was. Cereb, ja miałam super dzieciństwo, wiec twoja teoria że wszystko jest wynikiem jakichś przeżyć w domu rodzinnym jest nie trafiona. I naprawdę, wiele bym dała żeby wiedzieć, żeby umieć kochać, żeby o tym nie myśleć, żeby wyjść z tej swojej 'skorupy' i okazać uczucie. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
amandia odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Aga25 nie zawsze probelm tkwi w rodzinie, ja miałam cudowne dzieciństwo, kochającą rodzinę, może trochę nadopiekuńczą ale z perspektywy czasu nie mogę powiedzieć żebym była nieszczęśliwym dzieckiem. Hmmm, raczej uzależnionym od rodziców: były histerie jak szłam do przedszkola, potem do szkoły, jak jechałam na kolonie itd. Zero samodzielności - do dziś z tym walczę. Prawdę mówiąc to nie umiem powiedzieć w którym momencie zaczęły się moje problemy, zawsze byłam dzieckiej bardziej wrażliwym i emocjonalnie reagującym niż inne dzieci. Potem przestałam w siebie wierzyć, zaczęły się problemy z samoakceptacją, z pewnością siebie - to trwa do dziś. Z tego chyba wynikają moje lęki i obawy że Go nie kocham, oraz wszelkiego rodzaju inne premyślenia. Dokładnie tak jak pisze kapralis - "bardzo niska samoocena". Czasem mam wrażenie jakbym naprawdę po części była dzieckiem, że jestem niedojrzała i za grosz nie umiem być samodzielna i odpowiedzialna, choć bardzo się staram. I co dziś walentyki a ja myślę że powinnam odejść od męża bo go nie kocham. I znów zacytuję kapralisa: "Nie odpowiem Wam na pytanie czy kochacie - bo sami wiecie...., że tak :-) Ktoś kto nie kocha nie walczy z samym sobą tylko idzie na łatwizne bo i tak nic nie traci i co mu zależy? :-)". Tu pojawia się u mnie myśl: a co jeśli należę do tych które wiedzą że muszą odejść a nie mają odwagi i dlatego trwam?? Jestem już bardzo zmęczona tymi wszystkimi przemyśleniami, na jedną pozytywną pojawia się u mnie 5 negatywnych [*EDIT*] Aga25 nie zawsze probelm tkwi w rodzinie, ja miałam cudowne dzieciństwo, kochającą rodzinę, może trochę nadopiekuńczą ale z perspektywy czasu nie mogę powiedzieć żebym była nieszczęśliwym dzieckiem. Hmmm, raczej uzależnionym od rodziców: były histerie jak szłam do przedszkola, potem do szkoły, jak jechałam na kolonie itd. Zero samodzielności - do dziś z tym walczę. Prawdę mówiąc to nie umiem powiedzieć w którym momencie zaczęły się moje problemy, zawsze byłam dzieckiej bardziej wrażliwym i emocjonalnie reagującym niż inne dzieci. Potem przestałam w siebie wierzyć, zaczęły się problemy z samoakceptacją, z pewnością siebie - to trwa do dziś. Z tego chyba wynikają moje lęki i obawy że Go nie kocham, oraz wszelkiego rodzaju inne premyślenia. Dokładnie tak jak pisze kapralis - "bardzo niska samoocena". Czasem mam wrażenie jakbym naprawdę po części była dzieckiem, że jestem niedojrzała i za grosz nie umiem być samodzielna i odpowiedzialna, choć bardzo się staram. I co dziś walentyki a ja myślę że powinnam odejść od męża bo go nie kocham. I znów zacytuję kapralisa: "Nie odpowiem Wam na pytanie czy kochacie - bo sami wiecie...., że tak :-) Ktoś kto nie kocha nie walczy z samym sobą tylko idzie na łatwizne bo i tak nic nie traci i co mu zależy? :-)". Tu pojawia się u mnie myśl: a co jeśli należę do tych które wiedzą że muszą odejść a nie mają odwagi i dlatego trwam?? Jestem już bardzo zmęczona tymi wszystkimi przemyśleniami, na jedną pozytywną pojawia się u mnie 5 negatywnych -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
amandia odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Kochani, a u mnie nadal kiepsko. Zwykle 'ataki' trwały krótko, teraz to już prawie miesiąc, i wogóle sobie nie radzę. Czasem patrzę na męża i myślę sobie, coś jakby coś mówi mi, że przecież go nie kocham, po co z nim jestem. Wtedy zaczyna mi być niedobrze i coś jakby ściska mnie w gardle, czyli standardowy atak paniki. Tak jest w kółko, codziennie o tym myślę, czy go kocham, analizuję, zastanawiam się. Myślę że może faktycznie go nie kocham, że może po prostu nie chcę w to uwierzyć, tego zaakceptować i odejść, może moje ciało daje mi znaki (poprzez te ataki paniki, i niechęć do męża), śnią mi się jakieś sny po których dochodzę do wniosku że to nie ten, nawet słysząc smutną piosenkę o rozstaniach czy oglądając jakiś film w TV od razu się z tym utożsamiam i myślę że mam tak samo, że jestem w związku którego nie chcę, a facetem którego nie kocham. Kompletnie spadło mi libido - to też uznałam za znak że go nie kocham - wogóle przestaliśmy się przytulać, całować. Coraz częściej się kłócimy, o drobnostki, czuję że coraz bardziej się od siebie oddalamy. Strasznie mi ciężko że nie mogę znaleźć odpowiedzi 'czy go kocham?'. Bardzo leży mi to na sercu No cóż ja sobie nie radzę, jest coraz gorzej. Moja psychiatra skierowała mnie na terapię do psychologa, czekam na 1 wizytę, jeszcze prawie miesiąc (( Mam nadzieję że jakoś wytrwam, choć czasem myślę że już nie chce mi się żyć. Jedyne co wam na chwilę obecną mogę polecić to książka Leo Buscaglii pt. "Miłość. O sztuce okazywania uczuć" oraz "Radość życia. O sztuce radości i akceptacji". Obie przeczytałam i zapomniałam o nich, ostatnio w czasie porządków je znalazłam i szczególnie ta pierwsza jest warta przeczytania. -
Poczytaj ten wątek: http://www.forum.nerwica.com/co-by-by-o-gdybym-przesta-a-j-jego-kocha-t5117.html
-
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
amandia odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Ech a u mnie już było dobrze, dopóki jedna ze znajomych nie powiedziała mi że mąż za często ma do mnie pretensje - ona tak zauważyła. No cóż zaczęłam o tym myśleć, potem znów wróciły myśli że go nie kocham i nigdy nie kochałam, że nie chcę odejść ze względu na mieszkanie i wspólne sprawy. I znów czuję się okropnie, znów włącza mi się panika i aż mi niedobrze -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
amandia odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Konewkaa hehe ja miałam to samo, identycznie, ciągłe myśli co będzie jeśli za miesiąc okaże się że to nie ten? I co minął miesiąc i jesteśmy razem, więc może to coś znaczy, faktem jest że pojawiło mi się sporo nowych myśli i podejrzeń na temat mojej osoby (np. czy nie jestem lesbijką itp), ale mimo wszystko czasem wciąż odczuwam lęk i niechęć do męża. Ale staram sie to ignorować, mówie sobie co ma być to będzie, jak sie za miesiąc okaże że to nie ten, to odejdę, nie jestem w więzieniu mam prawo, a ludzkie zdania i uczucia także się zmieniają, raz podjętą decyzję można zmienić to nie grzech. -
Nie daje mi spokoju myśl "że jestem pedofilem"
amandia odpowiedział(a) na red1 temat w Nerwica natręctw
normalnie jakbym o sobie czytała...z dziećmi też tak mam wmawiam sobie ostatnio ze podnieca mnie pewnie moja siostrzenica masakra No właśnie tylko to chyba nie jest takie straszne. Opowiedziałam o tym mojemu psychiatrze i zapytałam co o tym sądzi, powiedziała że jak usłyszy coś znaczącego to mi powie. Czyli to co opisałam niby ma nic nie znaczyć? Nie bardzo to zrozumialam i lekko zbiło mnie to z tropu :/ Czyli co że niby wiele osób tak ma? A ostatnio zaczęłam mieć myśli że uprawiam seks z kimś z rodziny z ojcem, z kuzynem. Okropne, wciąż przywołuję obrazy i się zastanawiam, podnieca mnie czy nie. Aż się rzygać chce :/ -
Byłam już na 3 wizycie u psychiatry, do tej pory nie usłyszałam diagnozy. lekarka powiedziała tylko że jak usłyszy coś znaczącego to mi powie, nie bardzo to rozumiem, czy to co mówiłam do tej pory jest normalne i mało ważne ...
-
Haniu, napewno się uda. Mnie pociesza już sama świadomość że nie tylko jak z tym walczę. Zanim znalazłam to forum żyłam z myślą że jestem odludkiem, dziwakiem, a wręcz że jestem nienormalna i powinnam się izolować od świata. Teraz jest dużo lepiej, w porównianiu z tym co było jeszcze 10-12 miesięcy temu
-
Nie daje mi spokoju myśl "że jestem pedofilem"
amandia odpowiedział(a) na red1 temat w Nerwica natręctw
Oj vendetta, ja to mam jeszcze krok w przód, bo jest sytuacja że koleżanka się nachyla coś mi pokazuje w komputerze, a ja myśle: ładnie pachnie, a co by sie stało jakbym ją pocałowała, napewno jestem lesbijką.... No i się znów nakręcam. I matko, tak mam ze wszystkim boje sie ze mogą mnie pociągać dzieci czy zwierzęta, wmawiam sobie że może kocham kolege, a nie męża. I ciągle szukam potwierdzeń tego wszystkiego, w swoim zachownaiu, w swoich odczuciach, czasem wymyślam jakąś obrzydliwą sytuację i zastanawiam się czy to mnie podnieca (czasem zastanawiam się tak kilka dni,wciąż przywołując jakiś obraz, przy tym bardzo skupiam się na tym czy faktycznie mnie to pobudza czy nie, i już w penym momencie sama nie wiem co czuję), jakby chcąc potwierdzić że jestem wstrętnym, okropnym człowiekiem. Przypisuję sobie najgorsze cechy, dołuję się na każdym kroku, ale przecież wiem że jestem zupełnie normalna (choć piszę to bez przekonania). Nie wiem skąd ta autodestrukcja, skąd ta chęć niszczenia siebie samej, przecież bez natręctw (bo nie mam ich 24 h na dobę) jest mi lepiej, chwilami bywam naprawdę szczęśliwa. Więc po co to wymyślam ? -
Wiecie co mi powiedział ksiądz? Że natręctwa to nie grzech, nawet te bluźnierstwa wobec Boga. Wytłumaczył mi że to są myśli których nie chcemy, nie zapraszamy ich, że to się dzieje jakby bez naszego przyzwolenia. Ja kiedyś ciągle miałam potrzebę spowiadania się, wręcz za każdym razem gdy pomyślałam coś okropnego. Po tej rozmowie z księdzem, myśli (a szczególnie te o Bogu) znacznie się osłabiły, nadal są, owszem, ale już nie czuję tego przymusu spowiadania i poczucia winy, bo skoro myśle nie są moje, skoro z ich powodu nie jestem zła, to trochę przestałam się aż tak nimi przejmować.
-
Nie daje mi spokoju myśl "że jestem pedofilem"
amandia odpowiedział(a) na red1 temat w Nerwica natręctw
Eustachy fajne porównanie :) Ja też staram się tak robić, po prostu o tym nie myśleć, odwracać uwagę, ale czasem jestem jakaś słaba i nie umiem. Ostatnio oglądałam program o facecie geju no i sami wiecie, znów analizy i przemyślenia że może i ja jestem homo, że może kobiety mnie podniecają, a tylko wmawiam sobie że nie. To jest najgorsze, to zapętlanie się, i ciągłe szukanie potwierdzeń co jest prawdą a co wymysłem i ta cała mieszanina. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
amandia odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Marto dasz radę, weź to na przeczekanie. Musisz zignorować ten atak, to jest chwilowa myśl, ona napewno minie, musisz w to wierzyć i powtarzać to sobie. Musisz być silna dla siebie i maleństwa. -
Nie daje mi spokoju myśl "że jestem pedofilem"
amandia odpowiedział(a) na red1 temat w Nerwica natręctw
I to jest najlepsze podsumowanie tego wątku. Oj tak, to fakt. Trzeba to sobie uświadomić. Niestety u mnie na tym się nie skończyło, bo zaczęłam wmawiać sobie że może czuję pociąg do dzieci (również zwierząt, osób tej samej płci itd), że może jednak jest coś ze mną nie tak. -
vendetta większość z nas w tym wątku ma to samo. Dla mnie jedynym wyjściem jest ignorowanie tych myśli, niedługo mam wizytę u kolejnego psychologa, może poradzi mi coś nowego.
-
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
amandia odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Kaczuszko, myślę że ten moment kiedy przypomniałaś sobie tamto uczucie - stres w relacji z facetem - spowodował lęk że to się powtórzy i jakby sama to sobie wywołałaś, pewnie nieświadomie. Teraz najważniejsze to tłumaczyć sobie, że nie ma się czego bać, że to jest inny związek, inny człowiek, musisz nauczyć się ignorować te myśli, ten lęk, bo od tego się zwykle zaczyna. Jak nie zastopujesz tego teraz, potem mogą przyjść kolejne przemyślenia. Uważam że picie czy palenie trawki nie jest rozwiązaniem, ale to Twoja prywatna sprawa, nie mam zamiaru prawić kazań. Może na początek spróbuj nauczyć się odwracać uwagę od tego lęku, czy stresu który się pojawia. Znajdź coś co skutecznie zmieni tok twoich myśli, może to być np. coś zabawnego lub wręcz przeciwnie coś przerażającego na zasadzie terapii wstrząsowej, tak aby Twoje myśli nie powróciły już do tamtego lęku. No i rada którą daje każdy lekarz: sport, zajęcia dodatkowe, z partnerem lub bez, jak chcesz. Wiem że trudno zrealizować, szczególnie o tej porze roku kiedy nic się nie chce, ale może warto. Jeśli chodzi o to dziwne patrzenie, hmm ja też się czasem na tym łapię, rozmawiam z kimś i jak zahipnotyzowana gapię się w jakiś punkt, tak jakbym była nieobecna, ale przecież wszystko słyszę. Jak ktoś zwraca mi uwagę, mówię grzecznie 'przepraszam, zamyśliłam się' i po kłopocie. U siebie zauważyłam taką dziwną rzecz, że nie umiem patrzeć na rozmówcę, wogóle nie umiem patrzeć ludziom w oczy, jakbym się czegoś bała, zawsze gdy z kimś rozmawiam (nawet z osobą bardzo mi bliską) wodzę wzrokiem dookoła, patrzę przed siebie, ale nie na kogoś, albo wręcz spuszczam głowę. Wiem że to nieładnie i naprawdę z tym walczę, zawsze gdy o tym pamiętam staram się choć przez chwilę zatrzymać wzrok na rozmówcy, robię sobie takie jakby ćwiczenia :) Piszesz że ludzie nie lubią przebywać w Twoim towarzystwie, ale z drugiej strony skad wiesz? Czy uważasz że gdyby ktoś Cię nie lubił to by na siłę się z Tobą przyjaźnił ? Uwierz mi ludzie nie są aż tak dobroduszni by spędzać czas z osobą której nie lubią :) Gdyby naprawdę nie tolerowali Twojej obecności napewno by się z Tobą nie spotykali. Osoby z niską samooceną, często z góry zakładają że inni ich nie polubią, bo oni sami siebie nie lubią, więc jak ktoś obcy by mógł? Faktem jest że poznając osobę liczy się pierwsze wrażenie, osoby takie jak my często sprawiają wrażenie zamkniętych w sobie, niesympatyznych, ogólnie nie wartych uwagi, głównie przez to że sami jesteśmy do tej nowej osoby nastawieni sceptycznie. Zyskujemy dopiero przy bliższym poznaniu, dzięki temu mamy kilku prawdziwych przyjaciół a nie tłum koleżanek i kolegów :) Nie wiem czy cokolwiek Ci pomogło to co napisałam, ale ja to sobie tak tłumaczę. W tym calym moim pesymiźmie staram się uczyć znajdować pozytywne strony, a może kiedyś nawet zostanę optymistką :) -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
amandia odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Gonek skoro zdecydowałaś się na ślub z tym facetem, skoro macie wspólne plany to jednak coś musiałaś do niego czuć godząc się na to. Pewnie nadal czujesz ale nerwica zakłóca twoje prawdziwe emocje. No cóż nikt Ci nie odpowie czy go kochasz, pewnie sama sobie też nie odpowiesz. SKup się może na chwilach przyjemnych, w których czujesz się szczęśliwa, niech one dają Ci siłę i wiarę że to TEN. Niestety jesień i zima nie są miesiącami które nastrajają pozytywnie, moja nerwica i smutki też najbardziej lubią ten okres i wracają ze zdwojoną siłą, a ja nie bardzo umiem coś na to poradzić . Może spróbuj zacząć uprawiać jakiś sport, znajdź sobie jakieś dodatkowe zajęcia - to zwykle radzą lekarze jako rzeczy które możemy zrobić sami we własnym zakresie. Może jak wypełnisz dzień zajęciami, jak zmęczysz się np. biegając tych myśli będzie mniej, albo nie będziesz miała czasu i siły ich tak analizować. Może warto też kupić jakiś zestaw witamin (szczególnie magnez) - podobno często niedobory witamin i substancji mineralnych są odpowiedzialne za nasilenia nerwicy (tak czytałam). A może postarajcie się więcej czasu spędzać razem, lub w jakimś gronie znajomych? No cóż trudno komuś radzić jak się samemu nie radzi sobie ze swoimi problemami :) -
O kolejne natręctwo które też mam. Ja także boję się zwymiotować, wogóle boję się (i wstydzę) że gdzieś w miejscu publicznym, daleko od domu dopadnie mnie jakaś niedyspozycja żołądkowa (wymioty, biegunka, mdłości). Niestety za każdym razem gdy bardziej się zdenewuje, czuję mdłości, wręcz mogę zwymiotować, więc cały czas się boję aby się nie denerwować, a że mam także inne lęki więc niestety dość często jestem zestresowana. Tu koło się zamyka. Ponadto gdy wiem że czeka mnie coś stresującego lub niecodziennego (lot samolotem, pobyt w kraju np. Egipcie gdzie łatwo o problemy z żołądkiem, jakieś przyjęcie, wyjazd do innego miasta) zawsze boję się że coś mi się stanie, więc już na wszelki wypadek kilka dni wcześniej ograniczam jedzenie i jem tylko rzeczy które wg. mnie nie mogą mi zaszkodzić (np. białe pieczywo, gotowane białe mięso, ryż), ponadto zawsze noszę przy sobie saszetkę pełną leków. Kiedyś miałam to samo idąc do pracy, do rodziny, czy na uczelnię, ale zdarza mi się to na codzień więc z tych codziennych zajęć wyeliminowałam lęk, choć i tak zdarza się że profilaktycznie biorę jakieś leki. Na tej samej zasadzie boję się zapraszać znajomych do domu, bo mogę się źle poczuć i oni to zobaczą czy usłyszą (np. mnie w toalecie). Wydaje mi się że wiem skąd wziął się mój lęk, pamiętam że jak byłam dzieckiem, w przedszkolu pani karciła dzieci którym zdarzyło się zwymiotować, lub nie 'dobiec' do łazienki. Pamiętam też że inne dzieci się z tego śmiały. Niby takie głupie i teraz wiem że to nie pówód do lęku, a jednak nie umiem tego wyeliminować ze swojego życia. Przez ten lęk rezygnuję z bardzo wielu ciekawych rzeczy, choć mogę powiedzieć że i tak jest lepiej niż było, kiedyś bałam się iśc do fryzjera, bo obawiałam się że źle się poczuję. Wogóle nadal nie lubię wychodzić z domu na zbyt długi czas. To natręctwo naprawde nieźle daje w kość
-
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
amandia odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Konewko jak widzisz nie jesteś sama, musimy walczyć ze swoją chorobą. Ja często gadam do siebie, tak w środku, tłumaczę sobie mechanizmy nerwicy, to że wcale nie chcę tych myśli. Często w jakichś intymnych chwilach nagle przychodzi mi myśl o moich byłych (czyli również o bracie M, z którym byłam), przypomina mi się jak to z nimi było, w myślach widzę tamte sytuacje. Czuję się okropnie, wręcz obrzydliwie, ale ostatnio znalazłam taki sposób, aby natychmiast znajdować inną myśl, cokolwiek, coś co odwróci moją uwagę. Na razie testuję ten system :) niestety tak jak ze wszystkim czasem się udaje czasem, nie, bo jak sama wiesz nie do końca wierzę i ufam sobie. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
amandia odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Konewko ja na myśl o ślubie też dostawałam mdłości, nawet w dniu ślubu. Ale powtarzałam że to nerwica i wzięłam ślub. Czasem żałuję czasem nie, chyba jednak bardziej się cieszę że mam to za sobą. Sama nie wiem, niestety nerwica nadal często przeze mnie przemawia. Stres związany ze ślubem, zmniejszył chyba moją odporność i teraz mam straszne huśtawki, nie radze sobie Ale to co napisał miecio to prawda, każdy w tym wątku miał chyba myśli takie jak ty lub podobne. I nie ma co patrzeć kto ma gorzej, bo każdy z nas inaczej to odczuwa. Apropo opinii innych ludzi. Dla mnie niesamowicie liczy sie opinia rodziców, więc jak ostatnio mąż coś tam się ściął z moim tatą (z winy męża niestety) to już myślałam o rozwodzie, bo tata potem jak byliśmy sami skrytykował mojego męża. Więc pomyślałam że skoro rodzice go nie lubią, to nie pasujemy do siebie, że to już koniec. I co? po dwóch dniach mi się uspokoiło, przeszło, pogadalam z mężem, z rodzicami i wszystko wraca do normy. Dziś np. pomyślałam że czas pomyśleć poważnie, wyrzucić z siebie prawdę, że Go nie kocham, że nie chce z nim byc, nie chcę jego rodziny, że nie chcę obrączki, że chce by było jak dawniej, że tylko udaję miłość. W pierwszej chwili poczułam sie lepiej, aż chciałam to wykrzyczeć, poczułam spokój i satysfakcję. A potem zrobiło mi sie smutno i aż mi sie wymiotować zachciało. Ja tego nie rozumiem, co to oznacza, czy to oznacza że naprwdę udaje? No cóż pewnie prędzej czy później znajdę wyjaśnienie i dla tej syuacji, czemu tak pomyślałam i czemu czułam zadowolenie. Ech odliczam już dni do wizyty u tego psychologa -
Natręctwa. Myśli. Odchyły Seksualne. Kazirodztwo.
amandia odpowiedział(a) na Beata Murczek temat w Nerwica natręctw
Valijka to napewno nerwica, miałam to samo. Też myśli o dzieciach, o zwierzętach, różne. Też cały czas zdawało mi się że odczuwam podniecenie, ale gdy przestawałam o tym myśleć, skupiać się na tym to wszystko ustępowało. Po prostu stwierdziłam że to nerwica, że do tej pory, zanim pojawiła sie nerwica nie miałam tych myśli, i niemozliwym jest żeby nagle z dnia na dzień stać się pedofilem, lesbijką itd. Uwierzyłam że to nerwica, choć nadal zdarza mi się w coś wkręcić. Jednak wiem że nie mogę się poddawać tym myślom, bo taka nie jestem, to nie ja tylko moje myśli, ja ich wcale nie chcę i nie zgadzam się z nimi. valijka a próbowałaś iść do spowiedzi, albo pogadać z zaprzyjaźnionym księdzem? Ja trafiłam na bardzo fajnego księdza, który powiedział mi że takie myśli - niechciane - nawet trudno zakwalifikować jako grzech, bo przecież to choroba nam to podpowiada a nie my sami. Jak do mnie przychodziła jakaś taka myśl po prostu zaczęłam w myślach do niej gadać, mowiłam jej 'spier....laj' (hmm nie wiem czemu akurat to :) i ją ignorowałam. Do tej pory tak robię, czasem sie udaje czasem nie, ale jest lepiej niż na początku -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
amandia odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
ech ja też ostatnio mam dziwne problemy. pokłóciliśmy się i zaczęłam dochodzić do wniosku że nie pasujemy do siebie, że on chce mnie wychowywać, że wciąż mnie krytykuje, jednym słowem zaczęłam zauważać jego wady. Po czym stwierdziłam że jestem nieszczęśliwa, że nie chcę tego związku, że się wyprowadzę. Przez dwa dni prowadziliśmy rozmowy, i powiem wam że bardzo uparcie powtarzałam sobie że jestem nieszczęśliwa, aż zaczęło mnie to męczyć, tak bardzo trwałam w tej roli, a w głębi chciałam żeby było już normalnie, żeby móc się przytulić, a nie ciągle udawać obrażoną. Zauważam też że opowiadając o tym innym osobom, które potwierdzały moje zdanie (że to nie facet dla mnie) utwierdzałam sie w tym, hmm nie sądziłam że zdanie innych może mieć na mnie aż taki wielki wpływ Sama nie wiem co teraz, odejść, czy być z nim, na razie czekam, zobaczę jak to się ułoży, już sama nie wiem co jest moim prawdziwym uczuciem, a co nerwicą. a to co czułam ostatnio w związku z jego wadami nie wydawało mi się nerwicą, ale potem jakby zmieniłam zdanie i znów wszystko było OK. sama tego nie rozumiem :// Ktoś wcześniej napisał że należy zacząć od siebie, bo to w nas jest problem. Powiem więcej, mi lekarka powiedziała że jak nie akceptuję siebie, jeśli siebie nie kocham, to jak chcę pokochać kogoś. No cóż jest w tym dużo racji, prawda? -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
amandia odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Konewko nie zawsze byłaś chora. Ja mam swoje myśli od około 2 lat, wcześniej nad wieloma rzeczami się nie zastanawiałam, nawet bym nie pomyślała że kiedyś mogłabym coś takiego wymyślić. Owszem jako dziecko miałam lęki (głównie przed śmiercią oraz utratą rodziny), od kiedy pamiętam bałam się chorób, ale nigdy nie miałam takich rozważań jak teraz. Wiem że to nerwica, choć czasem sama podważam swoje zdanie, zaczynam zastanawiać się co jest wytworem NN a co prawdą i czasem sama się w tym gubię. No ale to też objaw nerwicy. Ja oprócz zaburzeń emocjonalnych, mam niską samoocene, nie ufam sobie, nie wierze w siebie, trudno mi dokonywać wyborów, nawet jeśli chodzi o zakup bluzki, nie mówiąc już o życiowych decyzjach. A co do miłości, to ja kiedyś rozmawiałam o tym z księdzem, że mam takie dylematy. Zapytał mnie czy chciałabym mieć dziecko z narzeczonym, powiedziałam że tak, potem dodałam 'niewiem'. Pierwsza odpowiedź jest spontaniczna, udzieliłam jej zanim zaczęłam swoje analizy. Ksiądz powiedział wtedy z uśmiechem że wszystko jasne. To mi pomaga, nadal mam jak widzisz nerwice, wcale nie odzrowiałam od tego, a myśli nie minęły, ale czasem przypominam sobie to zdarzenie i jakoś mi lżej, choćby na chwilkę :)