Ja miałam stypendium za wyniki w nauce w kwocie 60 zł (słownie: sześćdziesiąt złotych polskich) miesięcznie. To mi nawet na dojazdy nie starczało. Ale jak dawali, to brałam. To były lata jakoś 2008-2010, coś koło tego.
Podpisuję się pod tym obiema rękami. Jest jeszcze coś takiego jak euforia biegacza. Nie wiem, może się mylę, ale czy mózg wtedy wytwarza jakieś naturalne "narkotyki"?
@bei a no widzisz, ja na studiach już mieszkałam z chłopakiem, a moim obecnym mężem. Także na poważnie. Zresztą, nawet jakbym mieszkała z rodzicami, i tak bym pracowała, bo miałam już 25 lat (w tym wieku robiłam maturę).