Nudna niedziela. Siedziałam cały dzień z dzieckiem, trochę przy kompie, a jak spała, to ja też spałam. Mąż od 8:00 do 20:00 ma zajęcia online na swojej uczelni. Opowiem Wam teraz historię, która wydarzyła się w jedną tragiczną Wigilię, ładnych parę lat temu.
Około 21:00, kiedy prawie wszyscy domownicy już spali, w jednym z mieszkań w typowym blokowisku wybuchł pożar. Jedna osoba, ojciec, zginęła. 8-letni chłopiec doznał rozległych poparzeń. Pracowałam wtedy w lokalnej gazecie. Pamiętam, jak rozmawiałam z rzecznikiem prasowym Państwowej Straży Pożarnej i usłyszałam od niego, że najprawdopodobniej pożar spowodował 8-latek, bawiąc się lampkami na choince, kiedy jego rodzice już spali.
Oczywiście, włączyłam myślenie i zredagowałam tekst artykułu w taki sposób, żeby nie rzucić nawet cienia podejrzeń, że winny mógł być ten chłopiec. I tak wiele wycierpiał, po co mu jeszcze świadomość, że przez jego zabawę zginął jego tata. Niechcący, ale jednak.
Nie mam pojęcia, jak to opisały inne media.